
Działo się to na początku ubiegłego wieku na Kresach Wschodnich, dawno, dawno temu. Moja babcia, która opowiedziała mi tę historię, była wtedy małą dziewczynką, ale doskonale zapamiętała, co się tam wydarzyło. A mianowicie podczas jednej z tych sławetnych bardzo srogich zim, poważnie rozchorował się jej dziadek. Aktywny i wesoły zazwyczaj, spędzał teraz całe dnie, grzejąc się przy kominku i modląc się. Intencji tych modłów pewno nietrudno jest się domyślić. Chodziło oczywiście o rychłą śmierć. Choroba sędziwego człowieka zbiegła się w czasie z odwiedzinami ubranego na czarno nieznajomego – notabene bardzo tajemniczego jegomościa. W porze obiadowej zachodził on do domu, w którym mieszkała babcia, dostawał ciepłą strawę i tak siedział w milczeniu przez całe godziny, wpatrując się w chorego i uśmiechając się złowieszczo, a zegar tykał, tykał i tykał. Tik, tak, tik, tak. Nikt go nie wypraszał, nikt go nie przepędzał, gdyż powszechnie wyznawało się zasadę: „gość w dom – Bóg w dom”; ot, takie to były wtedy czasy bez telewizorów i smartfonów, bez mediów społecznościowych i memów, bez tego całego umawiania się na spotkania, zatrzaskiwania drzwi przed obcymi i kratowania okien. Któregoś razu osłabiony chorobą dziadek w końcu zmarł. Świeć Panie nad jego umęczoną duszą. Od tamtej pory nikt już więcej nieznajomego nie widział. Wyglądało to tak – mówiła babcia – jakby przyszedł po zmarłego niby zaufany jakiś pomocnik Śmierci. Nie zdziw się, kiedy przyjdzie po ciebie kiedyś człowiek w czerni, jak będziesz bardzo, bardzo niedomagał i zapragniesz pożegnać się z tym światem, czego ci oczywiście nie życzę. Nie wiem, czy wiesz, ale czas – ten wielki sztukmistrz i blagier – działa na twoją niekorzyść: tik, tak, tik, tak. Tik, tak, tik, tak.
Cześć
Szort całkiem dobry. Tylko w ogóle nie straszny. W opowiadaniu trudno wystraszyć czytelnika, a co dopiero w szorcie, dlatego i tak wyszło całkiem nieźle.
Pomysł z gościem jest dobry, i można by go wykorzystać w rozszerzeniu do opowiadania.
Pozdrawiam
Witaj. :)
Cóż, czas działa na niekorzyść nas wszystkich… ;)
Pozdrawiam serdecznie. ;)
Pecunia non olet
Czas działa na niekorzyść nas wszystkich.
Bruce, na nas to nie działa, my zawsze jesteśmy uśmiechnięci, piękni i młodzi. Wiem, że to nieprawda, ale mimo wszystko chciałem trochę pozaklinać rzeczywistość słowem pisanym. Pozdrawiam i dziękuję.
Cześć Hesket.
Dzięki za ciepłe słowa.
W opowiadaniu trudno wystraszyć czytelnika, a co dopiero w szorcie, dlatego i tak wyszło całkiem nieźle.
A znasz może creepypastę “Baletnica”. Jest mega straszna i krótka. No tak, ale taką stworzyć nie jest wcale łatwo. Coś o tym wiem niestety. ;)
Powiało tajemnicą, przemknął cień fantastyki… :)
…czas – ten wielki sztukmistrz i blagarz… → Czy tu aby nie miało być: …czas – ten wielki sztukmistrz i blagier…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Nie znam Baletnicy
Maćku, potrafisz zaskoczyć swoją anonimowością.
Bruce, na nas to nie działa, my zawsze jesteśmy uśmiechnięci, piękni i młodzi. Wiem, że to nieprawda, ale mimo wszystko chciałem trochę pozaklinać rzeczywistość słowem pisanym. Pozdrawiam i dziękuję.
Na szczęście na tym Portalu możliwe jest wszystko… :)
Pozdrawiam. :)
Pecunia non olet
Hesket, serdecznie polecam: youtube.com/watch?v=a4FmKspqPcA .
Przesłuchałem. No, było dość dziwnie. Trochę roboty robi ta melodyjka. Zielona dłoń? Czegoś nie rozumiem, jak dziewczyna mogła się zatańczyć na śmierć w ciągu jednej nocy, lub wieczoru, bo to chyba nie było sprecyzowane.
Pomysł jest super, ale jak dla mnie na dłuższy tekst. Albo forma jest nie dla mnie. W ogóle, audio na mnie działa tylko muzyka. Próbowałem słuchać różnych audiobooków, no ale to nie przechodzi w moim przypadku.
Pozdrawiam
Łeee, znowu nie ma fantastyki.
Babska logika rządzi!