- Opowiadanie: dawidiq150 - Owad

Owad

Pomysł na opowiadanie jest podobny do tego, który wykorzystałem już w innym opowiadaniu, dość dawno. Jednak to opowiadanie jest całkiem inne. Proszę czytajcie i komentujcie!

 

 

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Użytkownicy II, Użytkownicy III

Oceny

Owad

 – Jasna cholera – klął w myślach czterdziestodwulatek, leżący w szpitalu w Katowicach – mógłbym żyć jeszcze drugie tyle… Już nigdy nie uderzę żadnej dziewczyny, ani nikomu nie dokopie. I nie będę miał też okazji wziąć udział w walkach kibiców piłkarskich. Tylu rzeczy już nie zrobię.

Miał zaawansowanego raka. Zostało mu najwyżej miesiąc. Lekarz bez ściemy mu to powiedział i dodał, że może zejść w każdej chwili.

Mężczyzna uwielbiał brać udział w umawianych bijatykach kibiców drużyn piłkarskich. Najczęściej były to walki na gołe pięści, ale zdarzało się, choć rzadko, że umawiano się na noże, łańcuchy a nawet siekiery. Pamiętał raz walkę na siekiery. To była prawdziwa jatka, niemożliwa do zapomnienia. Jego grupa zwyciężyła, a on sam wtedy zabił. Trupów było więcej. Miał w głowie obrazy leżących, martwych, muskularnych mężczyzn broczących krwią.

Sam miał, dzięki częstym wizytom na siłowni dobrze wyćwiczone ciało.

– I co z tego? – myślał – jak toczy je rak. Wszystko zmarnowane.

Wstał z łóżka i podszedł do okna, gdzie latała uwięziona między firanką, a okienną szybą osa. Odsunął firankę i zaczął się przyglądać owadowi. Po chwili uważając, by nie zostać użądlonym chwycił osę za skrzydełka, następnie oderwał je.

Potem zaczął szturchać palcem cierpiącego, bezbronnego owada.

I wtedy nadszedł koniec. Zaczął się krztusić krwią, która poleciała mu z gardła. Pamiętał jeszcze jak pielęgniarki i lekarze próbowali go ratować. Lecz w końcu ogarnęła go ciemność. Umarł.

 

&&&

 

Minęła chwila i wszystko wskazywało na to, że znowu żyje. Czuł podmuchy wiatru. Trwało trochę zanim się przyzwyczaił do swojego nowego ciała, gdyż widział gorzej i nie miał rąk ani nóg, co go przeraziło.

Pojął natomiast że ma skrzydła, widział je i czuł, mógł nimi poruszać. Zrozumiał, że siedzi na pniu drzewa. Musiał sobie to wszystko ułożyć w głowie. Był teraz owadem nie było co do tego wątpliwości. Czyli jednak reinkarnacja a nie piekło czy niebo? Za życia był ateistą. Wszystko się wyjaśniło.

Po tych rozmyślaniach spróbował latać. Nauka ta nie trwała długo. Spadł na ziemię, ale po chwili wzleciał wysoko ponad czubki drzew.

Po zastanowieniu doszedł do wniosku, że jego sytuacja może być pewnym rodzajem piekła. Nie wiedział co ma robić, bał się. Gdy się tak zastanawiał lęk stawał się większy, wręcz nieznośny.

Dumał gdzie jest, ale szybko rozpoznał Katowice. Znajdował się w pobliżu szpitala, w którym dokonał żywota jako człowiek, w lasku, nieopodal. Wzleciał na wysokość trzeciego piętra i skierował się w stronę okna, tego przy którym przed chwilą, tuż przed śmiercią znęcał się nad osą. Poszukiwania trwały chwilę, gdy doleciał, usiadł na szybie. Na parapecie wewnątrz ujrzał osę pozbawioną skrzydełek, nadal żyła. Jego ciała nie było już w pokoju, ale sprzątaczka zmywała ubrudzoną krwią podłogę.

– I co ja mam teraz zrobić? – znowu pomyślał i poczuł ostre ukłucie lęku.

Postanowił wyruszyć do swojego mieszkania, gdzie żył razem z rodzicami. Odległość oszacował na cztery, może pięć kilometrów, ale nie mówiło mu to wiele, bo nie wiedział z jaką prędkością się poruszał. Zamachał skrzydełkami i oddalił się od szpitalnego okna. Perspektywa życia w ciele owada nie była ciekawa, ale pocieszał się, że pewnie się przyzwyczai.

Gdy tak leciał, musiał przyznać że nie jest to całkiem beznadziejne. Fruwanie było przyjemne i zaczynało mu się podobać.

Minął może kwadrans i nagle zauważył przed sobą lecącego nietoperza, zanim się zorientował już był jego obiadem. Chwila bólu… i znów znajdował się na pniu drzewa. Dokładnie w tym samym miejscu co poprzednio.

– Muszę być ostrożny, jestem teraz w zupełnie innym miejscu łańcucha pokarmowego – pomyślał.

I znowu wyruszył zobaczyć swoich rodziców. Bardzo mu na tym zależało. Ale skończyło się to identycznie jak poprzednio. Został pożarty przez nietoperza.

Następnym razem wybrał okrężną drogę i znowu to samo, zjadł go nietoperz.

Po trzecim wskrzeszeniu zaczął się zastanawiać:

– Coś tu nie gra. Chyba obowiązują mnie jakieś dziwne zasady. Może nie mogę zobaczyć rodziców, taka jest moja kara?

Okazało się jednak inaczej. W końcu pojął, że może poruszać się jedynie po obszarze jakichś dwóch kilometrów kwadratowych. Dalej zawsze przychodziła śmierć, bolesna ale krótka i odradzał się zawsze w tym samym miejscu.

Nadeszła noc. Przespał ją, a gdy się obudził świadomość co się z nim stało bardzo go przytłoczyła. Chciało mu się płakać i był przerażony. Musiał się zastanowić, ojciec powiedział mu kiedyś, że nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia. Tylko, że to dotyczyło ludzkiego życia, teraz był w innym wymiarze. Możliwe, że w piekle.

Czuł głód, więc posilił się nektarem z pobliskiego kwiatka. Nektar okazał się nad wyraz smaczny, co jednak wcale nie poprawiło jego nastroju.

W końcu wpadł na pewien pomysł. Niedaleko stąd, w pobliżu szpitala mieszkał jeden z jego kolegów, z którym razem chodzili na bijatyki kibiców piłkarskich.

Gdy dotarł na miejsce zauważył lekko otwarte okno, w którym niestety była moskitiera. W pokoju przy komputerze siedział Bartek. Bartek był grafikiem komputerowym, pracującym w swoim domu. Przeważnie pseudokibice nie byli wykształceni i nie mieli dobrze płatnej pracy. On był wyjątkiem.

W umyśle zaczął mu kiełkować pewien niebezpieczny pomysł.

– Spróbuje go wdrożyć, i tak mam przesrane. – myślał.

Musiał dostać się do środka. Dlatego skierował się do drzwi mieszkania, usiadł na ścianie domu i czekał.

Minęły chyba ze trzy godziny jak drzwi otworzyły się i Bartek wyszedł z domu. Ostrożnie, by nie zostać zauważonym wleciał do środka. Wyglądało na to, że teraz nie było tu nikogo.

Skierował się do pokoju z komputerem i usiadł na skraju szafy, tak by mieć dobry widok na całe pomieszczenie.

Czekał i rozmyślał. Zastanawiał się jakie ma szanse na powodzenie swojego planu. Będzie trudno, ale może się udać.

 

&&&

 

Bartek wrócił i usiadł przy komputerze. Kupił bułeczki z kawałkami czekolady i maślankę smakową. Posilając się, chwycił myszkę i wrócił do pracy.

Wtedy nie wiadomo skąd pojawiła się osa i usiadła na ekranie monitora.

– Jak się tu dostałeś cholerny owadzie? – zaklął i poszedł do ubikacji po papier toaletowy.

Gdy po chwili wrócił, osa siedziała na klawiaturze na literze „I”. W momencie, kiedy chciał ją zgnieść ona prędko odleciała do góry i zniknęła nad szafą.

– Cholera – Bartek był zły.

Nie minęła minuta, jak osa przyleciała zza pleców Bartka i ponownie usiadła na literze „I”. Ten zaczął się jej przypatrywać z zainteresowaniem. Osa natomiast chodziła po klawiszu, czekając.

Bartkowi w końcu udało się ją ukatrupić i wrócić do pracy.

 

&&&

 

Następnego dnia rano Bartek wyszedł na zakupy. Gdy wrócił kolejny upierdliwy owad zaczął latać, koło jego głowy. Tak samo była to osa.

Tak jak ostatnio poszedł do ubikacji po kawałek papieru toaletowego. Osa jednak zniknęła. Znalazł ją później, gdy zabierał się do pracy. Ponownie siedziała na klawiaturze na literze „I”.

Cała sytuacja powtórzyła się jeszcze raz, pod wieczór. Wtedy po kręgosłupie Bartka przeszedł dreszcz. Pojął bowiem, że coś jest nie tak. To nie było normalne. „I” po angielsku znaczyło „Ja”.

Do tego owad zachowywał się inteligentnie. Potrafił kilkukrotnie dostać się do mieszkania przez drzwi. I uciekał kiedy Bartek chciał go zabić.

Przygotował więc dwie kartki na których napisał „TAK” i „NIE”. Gdy to robił osa wzleciała do góry i usiadła na krawędzi monitora.

Popatrzył owadowi w oczy i zapytał:

„Czy rozumiesz co do ciebie mówię?”

Ta momentalnie poleciała i usiadła na na kartce „TAK”. Zdumiony zaczął zastanawiać się jakie następne pytanie zadać.

„Chcesz mi przekazać jakąś wiadomość?” Osa wzleciała w górę i ponownie usiadła na kartce „TAK” dokładnie w tym samym miejscu na napisanym wyrazie.

„W porządku czy chcesz bym przygotował kartki z literami byś mogła mi dokładnie przekazać wiadomość?”

TAK!

Dla sprawdzenia Bartek zadał pytanie:

„Chcesz bym cię teraz zabił?”

Osa przefrunęła na napis „NIE”

Bartek pospiesznie wyciągnął z szafki brudnopis i nożyczki. Następnie zaczął przygotowywać kartki z literami alfabetu.

Gdy wszystko było gotowe, poszedł do dużego pokoju i zaczął układać kartki na stole. Nad nimi położył „TAK” i „NIE”, których użył wcześniej. Osa pofrunęła za nim.

„Dobrze, czy wszystko jest w porządku? Możesz przekazać mi wiadomość?”

Osa przefrunęła na „TAK”. Następnie zaczęła przekazywać wiadomość. Bartek podekscytowany do granic zapisywał litery, na których siadała.

Pierwszym zdaniem było „J E S T E M G R Z E S I E K U M A R Ł E M”

Bartek wiedział o chorobie swojego kolegi, i że jest umierający. Teraz, zrozumiał, że dusza Grześka znajduje się w ciele owada, konkretnie osy. Rozmawiali. Ze względów technicznych trwało to długo. Bartek tej nocy nie spał, do rana przepytywał Grześka-osę, był bowiem ciekawy co jest po śmierci.

 

&&&

 

Ten niezwykły przypadek za zgodą Grześka-osy trafił do mediów. Bartek zarobił na tym sporo pieniędzy. Owad bowiem należał do niego i za wywiady pobierał wysokie opłaty. Ostatecznie, w wiadomościach na całej Ziemi ogłoszono ten bardzo interesujący incydent.

Naukowcy zaczęli badać sprawę. Owad jednak nie mógł opuścić terenu w pobliżu szpitala. Gdy próbowano go wywieźć zdychał.

 

&&&

 

Minęły trzy miesiące.

 

Uwięziony w ciele owada odnalazł sens życia. Czuł się lepiej, gdy go badano, rozmawiano z nim za pomocą kartek z literami. W pewnym momencie to się skończyło. Zdechł i już się nie odrodził.

Długo trwał w ciemności. Znajdował się w ciasnym pomieszczeniu. Było mu dobrze. Ale do momentu jak jego więzienie stało się zbyt ciasne. Stracił całkiem rachubę czasu. Jego stan musiał trwać tygodnie, miesiące albo może nawet lata.

Pragnął się wreszcie wydostać było mu zbyt ciasno. I w końcu się udało. Jasne światło poraziło go. Ujrzał twarze kilku osób. Dwie z nich były ubrane na biało.

I wtedy pojął, że znowu jest człowiekiem. Nowo narodzonym niemowlęciem. Dostał silnego klapsa i przełyk mu się odblokował, zaczerpnął powietrza.

– Czemu nie płacze? – usłyszał głos.

– Nie wiem, odparł ubrany na biało lekarz. Bardzo mi przykro, że dziecko nie ma nóg.

– Nic z tego nie rozumiem. Jestem anomalią – pomyślał Grzesiek.– nie ma innej opcji.

Koniec

Komentarze

Witaj. :)

Opowiadanie ma niesamowicie oryginalny pomysł, jest nieprzewidywalne, co akapit – zaskakujące i zachwycające fantastyczną fabułą. :) Bardzo mi się podoba. :) Brawa! :)

Pozdrawiam serdecznie, klik. :) 

Pecunia non olet

bruce! witaj bruce!!!

 

Ogromnie się cieszę, bardzo ci dziękuję.

 

Zauważyłaś, że nie ma tu religijnych pouczeń? :))) Rodzicom też się spodobało. Kurczę naprawdę jestem szczęśliwy. Po niepowodzeniu na turnieju odzyskałem radość.

 

Trzymaj się! Jesteśmy w kontakcie!!! :D

Jestem niepełnosprawny...

Pouczające, ale urwane pewnie dlatego, że tytuł to “Owad”. Po odrodzeniu, jako dziecko, nie miał nóg, więc pasowałoby mi, żeby osie urwał też nóżki. Gdyby nie tytuł, marudziłbym, że urwane, bo było ciekawe. :)

Nie przejmuj się, Dawidzie, niepowodzeniem w turnieju. :) Niejeden jeszcze przed Tobą. :) 

Głowa do góry, powodzenia, pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Misiu słyszałem gdzieś, że odnotowany był przypadek, że ktoś pamiętał swoje poprzednie życie. Dlatego to był jeden z motywów opowiadania.

A z oderwaniem skrzydełek osie można sobie różnie interpretować. Na przykład, że to co zrobił pod koniec życia wywarło wpływ na dalszą egzystencję.

Natomiast ogólnie chodziło mi o to, że na świecie dzieją się różne rzeczy. Teraz dostrzegam ironię w moim tekście bo można powiedzieć, że opiera się on poniekąd na faktach :)

 

Dziękuje za przeczytanie :DDDDDDDDDDDD

Jestem niepełnosprawny...

Czytałam kiedyś ten poprzedni tekst z osą. 

Nie bardzo rozumiem, dlaczego najpierw odradzał się w ciele osy, a potem przestał.

Babska logika rządzi!

Hej Finkla !!!

 

Zrobiłem research i wiem, że osa może żyć trzy miesiące. Tyle mu dane było.

 

Uważam, że jakiś sens to ma. :)

 

 

Jestem niepełnosprawny...

Aaa, faktycznie, jest w tym sens. Nie osie dożywocie, tylko konkretny wyrok do odsiedzenia w ciele owada.

Babska logika rządzi!

Cześć, davidiq150

Super pomysł na inkarnację w osę. Mam wątpliwości, co do porozumiewania się z Grześkiem – osą. Na dobrą sprawę, mógł wskakiwać na litery klawiatury, powtarzając sekwencję liter; kartki nie byłyby potrzebne. Nie rozumiem dlaczego kumpel Grześka zadał osie pytanie: czy chcesz, żebym cię teraz zabił?

Motyw z siadaniem na jedną literkę, wytłumaczenie tego zjawiska, mogłoby być o wiele prostsze i prozaiczne, jak np. że literka I była zapaciana czymś, co osie smakowało i podobnie kolejnym osom. Dojście do wniosku, że osa chce się skontaktować z bohaterem jest najsłabszym punktem opowiadania. 

Ale całość, jak najbardziej na plus. Jednak tekstu nie zakwalifikowałbym jako horror. 

Ode mnie klik.

Pozdrawiam

Witam Hesket !!!

 

Bardzo się cieszę! Dzięki, że przeczytałeś i dałeś komentarz. No mam jeszcze trochę za niską inteligencję…

 

Dzisiaj też się bardzo źle czułem, ale na szczęście tylko około 20 minut. Kurcze często mi się śni jak mogę dalej uczęszczać do liceum. To są bardzo przyjemne sny. Dzisiaj śniło mi się, że miałem zaległości ale przyjęli mnie z powrotem do klasy i czerpałem przyjemność z nauki. I dawałem radę. Bo jeśli nie wiesz to napiszę, że ja musiałem w 1 klasie przerwać naukę z powodu choroby. A to był najpiękniejszy czas w moim życiu. Zresztą wydaje mi się dla większości dzieciaków jest…

 

Serdecznie zapraszam do obejrzenia “American Pie 2” komedia dla mnie genialna a niejaki Jason Biggs gra po prostu genialnie.

 

Pozdro! :)

 

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka