
:-)
:-)
Gdy wstałem rano, na swej planecie
Co kręci się wokół mnie, jak mucha
Pomyślałem, co było w lecie
Lecz mój nos lata nie niucha
Wcisnąłem go w nieswoje sprawy
Czuję zapach, jakby z kosmosu
To obce, w mym nosie, zaszły obawy
Ich straszne zapachy, kolei losu
I gdy tak czułem, że coś się dzieje
Obcy zaszli mi ostro za skórę
Oni są smutni, nikt się nie śmieje
Złość tak bardzo bierze górę
I wtedy patrzę, że rąk swych nie mam
W cudzej siedzą one kieszeni
Po łokcie włożyłem je sam
To nic w obcych życiu nie zmieni
Lecz na to mam lek, kosmiczne dziwadło
Uśmiech na twarzy, co jest nam słońcem
Nawet gdy obcym, coś znowu siadło
Mój uśmiech jest trosk ich końcem
I mucha, co krąży, wokół mej twarzy
Znika, jak za machnięciem różdżki
Bo gdy mi się chce, tak się wydarzy
Że obcy to dobre są duszki
Fajne lekkie i przyjemne ;). Przyznam, że pierwszy raz spotykam się tego typu wierszem. Fajne doświadczenie!
Cześć Wojos, dzięki za odwiedziny. Sam jestem w szoku. Wydaje mi się, że każdy w różny sposób szuka harmonii we wszechświecie, ale czasem trudno się pogodzić z faktem, że każdy konflikt realnie dąży do stabilizacji. Nie chodzi mi o wojny, bo to dla mnie zbyt trudny temat, a o zwykłe stosunki międzyobce :).
Artystom więcej, szybko!
Hmmm. Nie zrozumiałam, co Poeta chciał przez to powiedzieć.
Ale jeśli podmiot liryczny może zamienić różnych złych w dobre duszki, to czemu tego nie robi?
Babska logika rządzi!
Cześć Finko, dobre pytanie. Może podmiot liryczny zwyczajnie kłamie.
Artystom więcej, szybko!
Ech, po co komu kłamliwe podmioty liryczne…
Babska logika rządzi!
Człowiek nie wie, czy to tylko tu tak kłamią. A co jeśli w każdej książce…
Artystom więcej, szybko!