- Opowiadanie: bruce - Trzy godziny od Hadesa

Trzy godziny od Hadesa

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Ambush, GalicyjskiZakapior

Oceny

Trzy godziny od Hadesa

– Niech pan nas zrozumie! – krzyczała pielęgniarka szpitala w Houston.

Po drugiej stronie drzwi słuchał jej zdesperowany, pijany George Pickering.

– Nie ustąpię! To wy zrozumcie mnie! – odpowiedział, dodając po chwili groźnym tonem: – Ostrzegam, mam broń!

Tymczasem w królestwie Hadesa syn Apolla, Asklepios, zwany także Eskulapem, coraz bardziej upierał się przy swoim żądaniu. Uśmiercony przed wiekami na rozkaz Zeusa, wypominał władcy podziemi, że nakazał zabić go swemu boskiemu bratu.

– Zrozum, twój rodziciel, Apollo, wyjął cię z łona martwej matki, a to już zakrawało na kpinę! W dodatku później sam, jako wybitny lekarz, zacząłeś uzdrawiać ciężko chorych i wskrzeszać zmarłych… Nie mogłem patrzeć na to bezczynnie. Z czasem zabrakłoby całkiem mieszkańców mojego świata – tłumaczył się skruszony Hades.

– To nie znaczy, że wolno ci zabijać każdego, kogo zechcesz! – grzmiał syn Apolla. – Jesteś okrutnym tyranem, nie bogiem!

– Mylisz się, Asklepiosie, i to bardzo!

– Czyżby?

– Zrobiłem to wyłącznie dla zachowania równowagi świata! Wszyscy nie mogą być wiecznie żywi! Tak nie wolno… Co bowiem wówczas z moim państwem? Co ze światem zmarłych? Nie jestem zły…

– Udowodnij!

– Niby jak? Mam cię wskrzesić?

– Nie, obejdzie się, Hadesie, bez łaski! – prychnął Asklepios. – Zeus stworzył już mój gwiazdozbiór Wężownika. Poza tym widnieję na każdym symbolu medycznym. Zapisałem się w pamięci potomnych i stałem dzięki temu nieśmiertelny. Uratuj kogoś innego…

– Czyli? – zdumiał się Hades.

– Hmm… Podaruj, dajmy na to, trzy godziny pewnemu bohaterskiemu ojcu – wyjaśnił tajemniczo Asklepios i pokazał mu salę szpitalną w Teksasie.

A tam rozgrywały się przerażające sceny. Zdesperowany mężczyzna stał z bronią w ręku przy znajdującym się w śpiączce synu, a także jego bracie oraz matce, i krzyczał do personelu medycznego:

– Pozabijam wszystkich!

Pięćdziesięciodziewięcioletni ojciec nie żartował.

Był styczeń dwa tysiące piętnastego roku, a on nie zamierzał się poddać. Trzymając pistolet, zabarykadował się na sali z chorym synem, swoim dwudziestosiedmioletnim imiennikiem, leżącym tu po udarze mózgu.

Wtedy wiedział już, że nie może ustąpić. Że będzie walczył. Bez względu na konsekwencje.

Spojrzał na twarz juniora i wyszeptał:

– Ocalę cię, George!

Hades westchnął:

– To nie będzie łatwe… Formalnie przyjąłem już chłopaka do siebie.

– Więc go odpraw do świata żywych! – stwierdził Asklepios.

– No, nie wiem…

– Cóż to dla ciebie? Po co aż tak się spieszyć? Proszę tylko o trzy godziny. Czym są marne trzy godziny wobec wieczności? – przekonywał heros.

– Ojciec oszalał. Ma broń. Być może zabije innych. Nie martwi cię to? – Hades nie ustępował.

– Więc go uspokój. Kiedyś zobaczysz ich wszystkich u siebie. Wszak ludzie nie są nieśmiertelni. Czemu nie chcesz uczynić tego wyjątku? – tłumaczył spokojnie mitologiczny patron lekarzy.

– Dlaczego akurat on, Asklepiosie?

– Wzruszyła mnie wiara tego prostego człowieka. Naraża swoje życie i wolność, aby ratować syna, którego wszyscy już dawno uznali za martwego.

– I może tak byłoby lepiej? – Pan podziemi zmrużył chytrze oczy.

– Nie kłam, Hadesie, to nie przystoi tak wybitnemu bóstwu, jakim jesteś – Asklepios uderzył w czuły punkt władcy świata zmarłych. – Obaj przecież wiemy, że ojciec ma rację i że junior żyje…

– Sam tylko popatrz, nawet twoi podwładni są po mojej stronie – Hades upierał się coraz bardziej, wskazując personel szpitalny.

– To daremne, panie Pickering! – krzyczał ordynator. – Mamy już zgodę pańskiej żony na odłączenie pacjenta od aparatury!

– Byłej żony! – sprostował oburzony ojciec, spoglądając ze złością na struchlałą kobietę i drugiego syna.

– Powtarzam: państwa syn nie żyje! To śmierć mózgu i nie ma żadnych szans na ocalenie! – argumentował inny lekarz.

– Ale na narządy dla innych pewnie są, co?! – ryknął z gniewem Pickering. – Przeklęci rzeźnicy! Tylko kasa się dla was liczy! Nie oddam go! Zabiję każdego, kto jest tu ze mną! A potem pozabijam kolejnych! Wybierajcie!

Kobieta i syn spojrzeli na niego z przerażeniem.

– Lekarze cię popierają, bo wmówiłeś im nieprawdę! – odpowiedział Hadesowi ostrym tonem Asklepios, patrząc ze wzruszeniem na osamotnionego Pickeringa.

Następnie rzekł głosem chorego do jego ziemskiego ojca:

– Tato, walcz o mnie! – rozległo się nagle w głowie uzbrojonego mężczyzny.

– Synku, to ty? – wyszeptał pięćdziesięciolatek, wpatrując się z nadzieją w nieruchomą twarz chorego. – Daj mi jakiś znak, błagam, bo oszaleję…

– Dobrze – zgodził się niechętnie Hades. – Znaj łaskę boga podziemi, Asklepiosie!

Następnie połączył dłonie ojca i leżącego nieruchomo syna.

Mężczyzna poczuł wyraźny uścisk. A potem kolejne.

– Żyjesz! Nie umarłeś! Słyszysz mnie i reagujesz! Ty naprawdę żyjesz! – wołał rozgorączkowany do nieruchomego ciała, ocierając z twarzy łzy.

– To daremne, panie Pichering. Proszę się poddać. Wezwaliśmy już służby… – twierdzili lekarze, stojąc pod zamkniętymi drzwiami.

– Mam was gdzieś! Mój syn żyje i reaguje na słowa! Czułem wyraźnie kilka uścisków jego dłoni! Nie pozwolę go zabić!

– Szaleniec… – szepnął do podwładnych rozgoryczony ordynator, a do Pickeringa zawołał z niedowierzaniem, próbując skłonić go do ustępstw: – Skoro tak, skoro pacjent istotnie reaguje, proszę otworzyć i pozwolić nam go zbadać!

Uśmiechnięty Pickering przymknął oczy, ściskając nadal dłoń juniora.

Drugi syn wykorzystał sposobność i obezwładnił ojca, a matka błyskawicznie otwarła drzwi.

Policja wtargnęła do pokoju i aresztowała mężczyznę, który dobrowolnie oddał broń, pozwalając się wyprowadzić.

– Ratujcie go! – wołał jeszcze do lekarzy, gdy zakładano mu kajdanki i wywożono ze szpitala. – Ratujcie moje dziecko!

– Musimy jednak jakoś ukarać niesfornego ojca! – wtrącił się Zeus, usłyszawszy o umowie Hadesa z Asklepiosem i spoglądając z Olimpu na Ziemię.

Obaj niechętnie przytaknęli.

Po jedenastu miesiącach więzienia za napaść z bronią w ręku, George Pickering nareszcie został wypuszczony na wolność. Nie wracał jako awanturnik, pijak i przestępca, bo nikt go za takiego nie uważał. Był sławnym na cały świat bohaterem. Syn, George Pickering junior, wybudził się ze śpiączki i wyzdrowiał, co zawdzięczał, jak sądził, tylko i wyłącznie desperacji ojca. Nikt ze śmiertelników rzez jasna nie miał pojęcia o umowie greckiego boga z herosem.

– Jesteś zadowolony? – Hades spojrzał wyniośle na syna Apolla.

– Tak – przyznał Asklepios.

– Teraz wierzysz w moje dobre chęci i dążenie do zachowania równowagi wśród ludzi?

– Podziałaj jeszcze przy innych, rzekomo umarłych pacjentach. No i, oczywiście, przy pokoju na świecie, by zażegnać trwające wojny, a uwierzę w pełni.

– To nie takie proste… – zaczął znowu pokrętnie tłumaczyć Hades.

– Porozmawiajmy obaj na ten temat z Zeusem. Na pewno nie wszystko stracone – odparł pogodnie syn Apolla, a bóg podziemi skinął głową z wymuszoną aprobatą, spoglądając na Ziemię.

 

 

(George Pickering z chorym synem w szpitalu, Facebook)

Koniec

Komentarze

Genialny pomysł. Fantastyczne opowiadanie. Nie znałem tej historii, więc trzymało mnie w napięciu. Dużo tych pochwał, ale co mam powiedzieć? Czytało mi się świetnie. Super. 

 

Pozdrawiam. 

Serdecznie dziękuję za tak pozytywny odbiór, TomaszuObłuda, to przemiłe. :) 

I ja nie znałam wcześniej tej historii, byłam nią autentycznie wstrząśnięta. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Intrygująca historia, nigdy o tym nie słyszałam. 

Czy jedyną karą ojca było więzienie? Bo zwykle wymyślali coś podłego i szalonego ;)

 

delulu managment

Witaj, Ambush, bardzo dzięki. :)

Tak wyczytałam w rozmaitych źródłach internetowych, że tylko więzienie. Dla wielu komentujących i to było oburzające. Fakt jednak, że tam można się spodziewać nawet… krzesła… :)

Pozdrowionka. :) 

 

Pecunia non olet

Bardzo poruszająca historia. I niestety, pewnie “many such cases”, służba zdrowia chyba w każdym kraju jest raczej przeciążona, niż niedociążona, a zdarza się też pewnie, że lekarz jest zwykłym bucem i mu nie zależy.

 

Ogółem tekst jest również sprawnie napisany, jedyne co mi zgrzytnęło, to moment, w którym Hades wykłada Asklepiosowi coś, co obaj raczej wiedzą:

– Zrozum, twój rodziciel, Apollo, wyjął cię z łona martwej matki, a to już zakrawało na kpinę! W dodatku później sam, jako wybitny lekarz, zacząłeś uzdrawiać ciężko chorych i wskrzeszać zmarłych…

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

GalicyjskiZakapiorze, wielkie dzięki; faktycznie – we wspomnianym fragmencie dość “łopatologicznie wyłożyłam kawę na ławę”, ale chciałam, aby nie było żadnych wątpliwości co do uzasadnionego żalu greckiego herosa i możliwości szantażowania samego, nieustępliwego Hadesa. :)

Jak w każdym zawodzie, i w tym też są zarówno ofiarni pasjonaci, jak i buce (pierwotnie przeczytałam u Ciebie w komentarzu mój nick laugh), jasne. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Hmmm. Tym razem historia mnie nie przekonała. Zapewne przez to grożenie bronią…

Babska logika rządzi!

Witaj, Finklo, dziękuję za opinię. :)

Cóż, grożenie bronią autentyczne, tak dokładnie było. :) 

Pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Dobry tekst. Na dodatek sprawnie (i fantastycznie) opowiadający o rzeczach ważnych. Pewnie spodobałby się śp. MP. Dzięki, Autorko smiley

 

Osobne podziękowanie dla GalicyjskiegoZakapiora. Przeczytałem Twój komentarz i aż się zdziwiłem – takie oczywiste, a nie wyłapałem (będę się zapierał, że pomysł bruce na te słowa zadziałał i dlatego wink ).

 

Mnie zgrzyta (słusznie czy nie) tylko pierwsza wypowiedź:

– Proszę otworzyć! Opór jest daremny! Niech pan nas zrozumie! – krzyczała pielęgniarka szpitala w Houston.

Ładne nawiązanie do ST. Za to kolejne zdania gryzą się między sobą:

“Proszę otworzyć” – grzecznie, konwenanse.

“Opór jest daremny” – groźba, bez konwenansów. Powiedziane z pozycji siły.

“Niech pan nas zrozumie” – prośba, powiedziane z pozycji słabości, bezradności.

“krzyczała pielęgniarka” – ten rozstrzał emocji to nie kilka osób, co by jakoś uzasadniało niespójność okrzyków, tylko jedna?

Co gorsza, ta kiepska (dla mnie, co o niczym nie świadczy wink ) wypowiedź jest na początku, kiedy czytelnik decyduje, czy czytać dalej.

Także ten… zabij to (przerób! Chciałem powiedzieć “przerób”!), a reszta niech żyje, rozkwita i odbiera należną chwałę laugh

I tylko do tego mam zastrzeżenia, reszta dobra i ważna, dzięki smiley 

(Niechcący zrobiłem “kanapkę komplementową”. Ale to nie tak! Naprawdę mi się podoba! I zapewne jesteś wspaniałą osobą! laugh

“Compliment Sandwich” – Vive la Dirt League (link) ).

The KOT

Zgubiłem – tytuł nieadekwatny. 3h od Hadesa – czyli ktoś martwy wraca na 3h i umiera znów. Albo ma umrzeć teraz, a umrze 3h później. No i gdzie te 3h?

 

I nie napisałem, co spodobało mi się najbardziej – fantastyczny kontekst, ładnie wprowadzony, do znanych z reala wydarzeń. Jak teoria spiskowa, jakaś zupełnie niewiarygodna, która okazuje się prawdą – wydaje nam się, że jesteśmy sprawczy, że wiemy, jak działa świat – a tu za podszewką znanej nam rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej.

The KOT

Witam serdecznie, Eldil, ukłony za Twój czas i opinię. :) 

Trzy godziny dotyczą czasu, danego ojcu, jest o tym mowa w tekście. Według znalezionych w necie źródeł właśnie tyle czasu miał senior rodu, dopóki go nie obezwładniono i nie odebrano mu broni (konkretnie – drugi syn). 

Co do wspomnianej wypowiedzi, pierwotnie było tam tylko ostatnie zdanie i niepotrzebnie potem tyle podopisywałam; dziękuję za sugestię, zaraz pousuwam resztę. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka