Patrzę na ten świat i widzę jak płonie
Odwracam wzrok w niebo, wyciągam me dłonie
I widzę człowieka, przybysza zza Ziemi
Jak schodzi w to piekło bez skazy, bez cieni
Widzi, co ogląda, co widzi, notuje
Patrzy prawdzie w paszczę – ta ryczy, go kłuje
Inni podziwiają: dziwią jego chęci
Do czego nie widzą sensu. Bez pamięci
do niego samego – widzą jego czyny
Tylko tyle, bo człek ten z obcej z krainy
Zrzucony zza Ziemi i siedzi na płocie
Bezstronność chce utrzymać – nawet za krocie
„Po co ci, przybyszu, po co ci bezstronność
Nie przestajesz z nami, tracisz swoją godność”
Tak mówią, choć usta nie wydają głosu
Trzymają zaś w rękach ostry obuch trzosu
Więc siedzi człowiek, notuje, nie przestaje
Nie wróci gdyby mógł. Jest, a więc zostaje.
Moje uszanowanie!
Widzi, co ogląda, co widzi, notuje
Dobry, melodyczny fragment, ale jednak zakrawa na czyste, wręcz klarowane, masło maślane.
Pierwsze wersy wypadły świetnie, jednak gdzieś w połowie zaczęły się cuda i zbłądziłem;
Inni podziwiają: dziwią jego chęci
Do czego nie widzą sensu. Bez pamięci
do niego samego – widzą jego czyny
Rozumiem, że ludzi dziwią jego chęci, a to “do czego” odnosi się właśnie do zapytania, do czego owe chęci są. Natomiast to “bez pamięci do niego samego” znaczy tyle, że ludzie skupiają się na jego czynach, a nie na samej jego osobie. Mogę być w błędzie, bo trochę nad tym fragmentem posiedziałem.
Może napisane nieklarownie, może jestem za głupi.
„Po co ci, przybyszu, po co ci bezstronność
Nie przestajesz z nami, tracisz swoją godność”
Chyba literówka, strzelam, że chciałeś napisać “przystajesz”.
Trzymają zaś w rękach ostry obuch trzosu
Więc siedzi człowiek, notuje, nie przestaje
Nie wróci gdyby mógł. Jest, a więc zostaje.
Tu jest ciekawie. O trzosie z obuchem jeszcze nie słyszałem, toteż wnioskują, że umyśliłeś to jako przenośnie. Jeśli tak – bardzo wdzięczny zabieg. Odpowiednio użytym trzosem można walnąć zgoła mocniej niż obuchem.
Mam kilka skojarzeń, o co tutaj może chodzić, jednak żadne z nich nie rozwinęło się jeszcze w pełnoprawną interpretację, i chyba tak zostanie. Przejdę zatem do podsumowania.
Wyczuwam naturalny talent poetycki, który chyba niestety czasami ulega pokusie udziwniania i kreowania wymuszonej szumności. Poza środkiem, o którym wspomniałem na początku, rymy i płynność wypadają naprawdę nieźle. Kilka wersów naprawdę świetnych.
Nie było idealnie, ale trafiło w me gusta.
Pozdrawiam serdecznie!!!
Kwestia wizji.
Skojarzyło mi się z Jezusem. Ale także z Geraltem i z anonimowym naukowcem, więc mam z czego wybierać. ;-)
Babska logika rządzi!
@Bartkowski.robert
Witam serdecznie,
Nie jest to pierwszy – ani jeden z pierwszych dziesięciu – wierszy, jakie napisałem. Mimo tego powstał on już jakiś czas temu, w dodatku po długiej przerwie, więc z perspektywy czasu rozumiem wszystko, o czym piszesz.
W kwestii pierwszego podanego przez ciebie fragmentu miałem na myśli coś takiego: jest w stanie dostrzec istotę oglądanych przez siebie rzeczy, zapisując przy tym wszystkie obserwacje.
Dalej, myślę, że dobrze zinterpretowałeś to, co napisałem, przy czym możesz mieć rację, mówiąc, że jest to napisane nieklarownie. Unikanie łatki „banalnego” poety zawsze szło mi nadzwyczaj dobrze.
Nie ma tu literówki. Miałem na myśli „przestawać” jako „przebywać”, „zadawać się” z kimś.
„Obuch trzosu” zinterpretowałeś dobrze. „Obuch” jest tu symbolem niebezpiecznej broni, z kolei „trzos” (jako sakwa na pieniądze), symbolem władzy.
Dziękuję za miłe słowa. Jak mówiłem, zdarzało się, że przy pisaniu wierszy ponosiła mnie fantazja, jednak obecnie staram się tego unikać.
Również pozdrawiam.
@Finkla
Ciesze się, że mój wiersz pozwala na tyle interpretacji. Pisząc go nie myślałem o Jezusie, ani żadnej znanej postaci, ale historia Geralta z Rivii faktycznie mogła mieć spory wpływ na całokształt tekstu.