- Opowiadanie: Agroeling - Obcy i duchy

Obcy i duchy

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Obcy i duchy

Oto IF, Inteligence Felicitas, klucz do powszechnej pomyślności. Pierdolony uniwersalny uszczęśliwiacz. Wystarczy tylko parę kliknięć i wirtualna Opatrzność weźmie twój los w swoje ręce. I nie będzie więcej żadnych pomyłek, ludzkich błędów, zbiegów okoliczności. Wszystko jak w szwajcarskim zegarku. Dlaczego zatem połowa ludzkości wzgardziła tym wynalazkiem? Malkontenci twierdzili, że wówczas człowiek wyzbywa się swego człowieczeństwa. Swojego prawa do omylności i porażek, przypadkowości, szaleństwa i irracjonalności. Twierdzili, że ludzie oddają swoje przeznaczenie, wolę i duszę we władanie kwantowych algorytmów. Oddają wszystko. I tak stajemy się maszynami. Pokornymi sługami Reptilian.

A przecież życie ludzkie to było życie niewolnika – praca, bieganina za różnymi sprawami, problemy rodzinne i zdrowotne, nieustanna szarpanina. No i niepowodzenia miłosne, depresja oraz emocjonalna sinusoida. To wszystko mogło zniknąć. W zamian harmonia i zgoda z samym sobą i innymi ludźmi. Dopasowanie partnera bądź partnerki, brak chorób, kłótni, problemów w pracy. Następowała idealna kompatybilność z wszechświatem.

Nieraz zastanawiałem się, czy może jednak warto przełożyć wajchę w stronę wygodnego, bezstresowego życia. Skończyłbym z udręką, znużeniem i poczuciem bezcelowości. Chociaż czy aby na pewno? Czy wprzęgnięcie w inteligentny system nie pozbawi codziennego znoju wszelkiego smaku i aromatu, czy nie stracą racji bytu wszelkie ulotne niuanse?

Długo biłem się z myślami, ale ostatecznie nie miałem odwagi podjąć takiego kroku. Wolałem swoje status quo.

Czasami tylko spierałem się o to z moim kolegą z pracy, Markiem, który bez wahania przyjął ofertę kwantowego dobrostanu.

 – Myślisz, że jesteś szczęśliwszy w tym swoim błogim samozadowoleniu? – kąsałem go nielitościwie.

 – Ano – odpowiedział. – Nie muszę się martwić niczym, bo system się martwi za mnie. To jakby Duch Święty sprawował nade mną pieczę.

 – No tak, ale to nie Duch Święty, tylko nanoczip w twoim mózgu – zaoponowałem. – Jesteś jak manekin, który porusza kończynami.

 – Czy ja wyglądam na robota? – Marek wstał, wystawiwszy swój pokaźny brzuch i zaśpiewał:

 – Robię co chcę, nikogo nie słucham, wszystko mam, także Anioła Stróża, gdy go potrzebuję.

Były to czasy rozłamu. Dwie opcje dzieliły świat. I wtedy nadlecieli obcy.

Byli przyjaźnie nastawieni. Albo przynajmniej wszystkim tak się wydawało. Wymarzeni dobrzy wujkowie, którzy ofiarowują młodszym, mniej lotnym braciom w rozumie podarunki w postaci wysokich, niedostępnych dotąd technologii. I oczywiście wszyscy przyjęli je z radością. Nie, poprawka. Wszyscy wpięci w system IF. Byli przeszczęśliwi tym istnym darem Niebios. Niewyobrażalna wiedza o nowych technologiach, którą uraczyli ich przybysze z kosmosu, sprawiła, że połowa ludzkości już była z nimi za pan brat. Ci entuzjaści zintegrowanych systemów AI zostali kumplami istot, o których nie wiedzieli nawet, jak wyglądają. Nic dziwnego zatem, że reszcie ludzi wydało się to nieco podejrzane. Poza tym kosmici nie pomogli w rozwiązaniu jednej z ostatnich nurtujących największych filozofów zagadek. Skąd pochodzimy? Czym jest wszechświat? Dokąd zmierzamy?

Ale obcy mieli coś w zamian. Stworzyli refugium, autonomiczną ostoję bezpieczeństwa i nieograniczonej konsumpcji. Teraz już naprawdę nie trzeba było nic robić. Ani myśleć. Każdy miał wszystko to, co chciał. Wystarczyło zapragnąć. Tylko my, nieliczni odszczepieńcy, abnegaci i oportuniści stanęliśmy okoniem. Wciąż czytaliśmy stare, papierowe książki. Graliśmy w gry planszowe. Przesiadywaliśmy nad kubkami gorącej herbaty, gawędząc bądź dumając. Rozpalaliśmy ogniska w lesie i opowiadaliśmy sobie historie o duchach. Albowiem pozostały nam tylko duchy przeszłości.

Koniec

Komentarze

Intrygujący pomysł, aczkolwiek mam wrażenie, że historia została o wiele zbyt mocno skondensowana, by mogła odpowiednio mocno wybrzmieć. Szczególnie ostatnie dwa paragrafy brzmią jak streszczenie dłuższej opowieści.

 

Pozdrawiam


Byli przeszczęśliwi tym istnym darem Niebios.

Nie jestem przekonany, że można być szczęśliwym czymś. Może dzięki czemuś, albo z powodu?

 

Były to czasy rozłamu. Dwie opcje dzieliły świat. I wtedy nadlecieli obcy.

Byli przyjaźnie nastawieni.

Byli przeszczęśliwi tym istnym darem Niebios. Niewyobrażalna wiedza o nowych technologiach, którą uraczyli ich przybysze z kosmosu, sprawiła, że połowa ludzkości już była z nimi za pan brat.

Lekka byłoza się tu pojawiła.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

GalicyjskiZakapior – dzięki za komentarz, uwagi niewątpliwie trafne. 

 

Chociaż istnieje taka formuła, ktoś jest szczęśliwy szczęściem innych, czy coś w tym stylu.

 

W istocie SF to raczej nie moja bajka, preferuję różnoraką fantastykę grozy czy weird. Ale ostatnio tak się złożyło, że częściej siedzę w klimatach science fiction. A sztuczna inteligencja to ostatnio tak modny temat, że i musiałem wtrącić swoje trzy grosze…

Moje uszanowanie!

 

Tekst chyba wybitny, ale na pewno okrutnie krótki. Tutaj wyręczył mnie w opinii GalicyjskiZakapior ;

 

Intrygujący pomysł, aczkolwiek mam wrażenie, że historia została o wiele zbyt mocno skondensowana, by mogła odpowiednio mocno wybrzmieć. Szczególnie ostatnie dwa paragrafy brzmią jak streszczenie dłuższej opowieści.

Owa kondensacja dość boli, ale sama w sobie nie została poprowadzona źle. Słowa dobierasz wybornie. Bez lania wody oddajesz sedno przekazu, a niesiony z nim ładunek emocjonalny wybrzmiewa całkiem donośnie. Bo przez ograniczającą tekst formę, właśnie przekaz wychodzi tutaj jeszcze bardziej na piedestał. I bardzo dobrze, bo ten akurat przekaz jest potężny.

 

Wyczuwam zdolności, które nie miały szans zaprezentować się nam w tak krótkim dziele. Toteż zachęcam do popełnienia dłuższego tekstu, który z przyjemnością kiedyś przeczytam.

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

 

PS Zapomniałem dodać, że wyczułem motywy przywodzące na myśl twórczość Janusza Zajdla (którą swoją drogą cenię niemiłosiernie), zwłaszcza realia ufocko-polityczne opisane przez niego kwieciście w “Wyjściu z cienia”. Czytałeś może? 

Kwestia wizji.

Czytało się dobrze, fabularnie się pogubiłam. Najpierw masz o tym, że połowa ludzkości wzgardziła wynalazkiem i że tylko ci, którzy byli podpięci do IF poszli na współpracę z obcymi. Na końcu zaś okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie i tylko nieliczni kultywują “stare” bardziej realne wartości. 

 

Ale obcy mieli coś w zamian. Stworzyli refugium, autonomiczną ostoję bezpieczeństwa i nieograniczonej konsumpcji. Teraz już naprawdę nie trzeba było nic robić. Ani myśleć. Każdy miał wszystko to, co chciał.

– enigmatyczne. Przydałby się jakiś konkret, jak to właściwie wyglądało. Bardzo trudno mi było sobie wyobrazić, czym właściwie jest refugium i jak działa. 

There's no medicine for regrets.

Bartkowski.robert – dzięki za miłą opinię. Tak, niewątpliwie mój tekst jest trochę za krótki, nie rozbrzmiewa w pełni. Ale za jakiś czas dodam mój kolejny, a właściwie poprzedni tekst SF, który przepadł w konkursie NF, wśród tysiąca innych.

Owszem, czytałem “Wyjście z cienia”, a także “Paradyzję”, ale było to tak dawno…

dogsdumpling – święta racja, powinienem bardziej się rozpisać o owym refugium, wszystko to jest zbyt skrótowe. Napisałem ten tekst trochę mimowolnie, ale tak naprawdę nie mam serca do takiej tematyki. Bo musiałbym się bardziej rozpisać w klimatach cyberpunkowych, których nigdy nie lubiłem.

Agroeling

 

A zatem będę wyczekiwał!

Kwestia wizji.

Z pełnym rozmysłem deklaruję zamiar czytania papierowych książek i czynienia wszystkiego, co przystoi grupie obcującej z duchami przeszłości.

 

Agroelingu, jakże miło znowu zobaczyć tu kogoś, kto już tu był, kiedy mnie jeszcze nie było. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

W Twoim tekście jest dużo potencjału na rozwój poruszonych zagadnień, ale to chyba tylko tyle. Stwierdzenie o życiu niewolnika, przez rozumienie “szarego Kowalskiego” to motyw dość oklepany i kojarzący mi się z ludźmi pokroju: “ONI chcą byś tak żył”. Tekstowo też nie ma fajerwerków, w moim odczuciu to streszczenie i naszkicowanie postaci aniżeli pełnofabularny tekst. Nawet szersze opisanie kontrastu pomiędzy światem obcych a bohaterami z papierem i ogniskiem w praktyce, dodanie jakichś napięć na tej linii dodałoby tutaj bardzo dużo.

Nie mniej fajnie, że wrzuciłeś swój tekst i postaram się wpaść jeśli zobaczę coś nowego od Ciebie.

 

Mimo, że to oklepany temat, to interesujący. Ja uważam, że człowiek chętnie by skorzystał z “super mocy”, gdyby to taki przysłowiowy Kowalski mógł z nich korzystać, ale tylko on, nikt więcej, bo dla człowieka największym szczęściem jest to, kiedy jest lepszy od innych. 

Regulatorzy – dzięki za wizytę i deklarację!

 

Sagitt – dzięki za komentarz. Bo to właściwie tylko taka wprawka, nie miałem “poważnych zamiarów” wobec tego tekstu. Ale cieszy taki odzew, bo to buduje chęć dla napisania następnych, już bardziej rozbudowanych utworów. Prawie nic ostatnio nie pisałem, ale to się zmieni!

 

Anaksymander – witaj, miło, że wpadłeś. To znaczy, to taka supermoc, która wszystko robi za ciebie. To taka moja skromna próba “przepowiedzenia przyszłości”.

Nowa Fantastyka