- Opowiadanie: KZG - Bernardo Effi — Rozprawa o Starożytnych

Bernardo Effi — Rozprawa o Starożytnych

Książ­ka die­ge­tycz­na (praw­dzi­wy obiekt w świe­cie fan­ta­sy). 

Roz­praw­ka na temat ta­jem­ni­cze­go znik­nię­cia sta­ro­żyt­nej cy­wi­li­za­cji. 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Bernardo Effi — Rozprawa o Starożytnych

Przed­sło­wie

 

Będąc w pełni świa­dom im­pli­ka­cji i dez­apro­ba­ty tak zwa­nych ko­le­gów z krę­gów aka­de­mic­kich oraz moż­li­wych in­nych skut­ków wy­gła­sza­nia moich teo­rii po­sta­no­wi­łem, iż ‘’Roz­pra­wa o Sta­ro­żyt­nych’’ zo­sta­nie upu­blicz­nio­na pod pseu­do­ni­mem Ber­nar­do Effi. 

Jed­nak­że ta cecha cha­rak­te­ru, pra­gną­ca za­pa­mię­ta­nia i uzna­nia, ka­za­ła mi na­pi­sać w te­sta­men­cie, iż po śmier­ci ma być ogło­szo­ne wszem i wobec, kto jest praw­dzi­wym twór­cą tej pracy.*

Choć wy­gło­szo­ne prze­ze mnie sta­no­wi­sko, ja­ko­by wcze­śniej­sza cy­wi­li­za­cja była bar­dziej roz­wi­nię­ta od na­szej, w ak­tu­al­nych cza­sach jest nie do za­ak­cep­to­wa­nia przez ogół spo­łe­czeń­stwa, wie­rzę, że wraz z po­stę­pem ogól­no­do­stęp­nej wie­dzy i jak to okre­śli­łem ‘’Re-wy­naj­dy­wa­niem’’ (po­ję­cie zo­sta­nie roz­wi­nię­te w osob­nym roz­dzia­le), moja idea nie bę­dzie je­dy­nie śmiesz­ną hi­po­te­zą, lecz sze­ro­ko ak­cep­to­wa­nym fak­tem. 

Po­kła­dam je­dy­nie na­dzie­ję, by chi­chot losu nie spra­wił, iż hasło ‘’wcze­śniej­sza cy­wi­li­za­cja była bar­dziej roz­wi­nię­ta od na­szej’’ – zo­sta­nie za­apro­bo­wa­ne do­pie­ro po tech­no­lo­gicz­nym prze­ści­gnię­ciu wyżej wspo­mnia­nej (w skró­cie: Mo­że­my stać się bar­dziej za­awan­so­wa­ni od nich, a gdy to na­stą­pi, pra­wi­dło­wą frazą bę­dzie ‘’po­przed­nia cy­wi­li­za­cja była bar­dziej roz­wi­nię­ta od na­szej w roku ty­siąc pięć­set­nym’’…) 

Po­świę­ci­łem życie ba­da­niom sta­ro­żyt­nych kul­tur i oto mój głów­ny wnio­sek: wie­lo­ra­kość kul­tur z cza­sów od­le­głych jest nie­do­po­wie­dze­niem. Ist­nia­ło jedno im­pe­rium roz­cią­ga­ją­ce się na cały glob, a dzi­siej­sze Esor’ante było jego głów­ną aglo­me­ra­cją, resz­ta świa­ta była po­dzie­lo­na na jego pro­win­cje. 

 

*Spór o przy­zna­nie au­tor­stwa trwa, do naj­bar­dziej praw­do­po­dob­nych twór­ców można za­li­czyć: 

 

Merdo Awę – była pierw­szą osobą, która przy­zna­ła się po­śmiert­nie do na­pi­sa­nia ‘’Roz­pra­wy o Sta­ro­żyt­nych’’. Nie by­ło­by w tym ni­cze­go dziw­ne­go, gdyby nie fakt, iż zaj­mo­wa­ła się dzie­dzi­ną od­mien­ną od hi­sto­rii wy­mar­łych ludów, mia­no­wi­cie jej głów­nym za­in­te­re­so­wa­niem była al­che­mia. W tej dzie­dzi­nie nie miała sobie rów­nych, na­to­miast je­że­li cho­dzi o hi­sto­rię przed Pierw­szym Im­pe­rium, nikt by się po niej nie spo­dzie­wał ta­kiej wie­dzy w te­ma­cie (w cza­sach naj­więk­szej kry­ty­ki pracy żar­to­wa­no, że to wła­śnie wy­ja­śnia bez­sens opra­co­wa­nia). Przy­zna­ła się do pióra w mo­men­cie apo­geum ostra­cy­zmu wy­mie­rzo­ne­go w tę pracę, lekko nad­szar­gu­jąc w tam­tym mo­men­cie swój ca­ło­kształt osią­gnięć. Mi­nę­ły lata nim za­czę­to trak­to­wać to dzie­ło na po­waż­nie. 

Hek­to­ra Pof­fi­ta z Ori – wy­bit­ne­go pa­le­on­to­lo­ga, zna­ne­go z wielu od­kryć ruin w Ko­ro­nach Epi oraz pu­sty­ni Karwa. Ist­nie­je le­gen­da, iż to on w ostat­niej woli przy­znał się do au­tor­stwa tejże pracy, jed­nak dowód pier­wot­nie był skry­wa­ny przez jego syna (zna­ne­go wy­na­laz­cę, An­de­ra Pof­fi­ta). Bojąc się zszar­gać re­pu­ta­cję ojca rze­ko­mo miał go ukryć. Po la­tach, gdy kon­cep­cja za­czę­ła na­bie­rać coraz to więk­szej re­pu­ta­cji, ko­lej­ni po­tom­ko­wie na­ukow­ca z dumą twier­dzi­li, iż to ich dzia­dek był czło­wie­kiem od­po­wie­dzial­nym za ten tytuł, jed­nak osta­tecz­ne­go po­twier­dze­nia nigdy nie od­na­le­zio­no. 

Mil­to­na Era­te­na – jed­ne­go z uczniów Hek­to­ra. W to­wa­rzy­stwie na­uko­wym oświad­czał, iż ta praca wy­prze­dza swoje czasy, choć cy­tu­jąc go ‘’nie ze wszyst­kim się zga­dzał’’, nigdy nie wy­ra­ził się o niej ne­ga­tyw­nie. Na po­cząt­ku swo­jej ka­rie­ry za­prze­czał, iż na­pi­sał to dzie­ło (wciąż mo­gą­ce spo­rzą­dzić kło­po­tów), tak nie­ba­wem po śmier­ci swo­je­go mi­strza, nie de­men­to­wał plo­tek, a wręcz dawał de­li­kat­ne sy­gna­ły, ja­ko­by to on był od­po­wie­dzial­ny za jej na­pi­sa­nie. Nigdy na­to­miast nie przy­znał się do niej ofi­cjal­nie.

 

I Re-Wy­naj­dy­wa­nie

 

Nie je­stem tu po to, by bro­nić pa­ten­tów ludzi sprzed ty­się­cy lat. Pra­gnę je­dy­nie zwró­cić uwagę na to, że do­bro­dziej­stwa uzna­wa­ne za do­ro­bek na­szej cy­wi­li­za­cji były już znane wcze­śniej­szym ludom.

 Za­pew­ne ka­ry­ka­tu­ral­nie wy­obra­żasz sobie w tej chwi­li czło­wie­ka sta­ro­żyt­ne­go, który po cięż­kiej ba­ta­lii z wy­mar­ły­mi już pan­cer­ny­mi chrząsz­cza­mi, od­kła­da na bok dzidę i idzie do baru za­mó­wić naj­ge­nial­niej­szy wy­twór obec­nej epoki – whi­sky Emo­ult (gdyby je za­cho­wał do dzi­siej­szych cza­sów, bu­tel­ka mia­ła­by swoją war­tość, oczy­wi­ście z punk­tu wi­dze­nia ar­che­olo­gicz­ne­go).

Mó­wiąc o Re-wy­naj­dy­wa­niu nie mam na myśli krop­ka w krop­kę spi­sy­wa­nia myśli in­ży­nie­ryj­skich od ‘’ko­le­gi z ławki’’, ani pry­mi­tyw­nych pierw­szych kro­ków ludz­ko­ści w za­wład­nię­ciu si­ła­mi na­tu­ry: Ro­śli­na­mi w rol­nic­twie, czy zwie­rzę­ta­mi ho­dow­la­ny­mi (choć nie­wąt­pli­wie wcze­śniej­si też to opa­no­wa­li).

 Mam na myśli dzia­ła­nie z pre­me­dy­ta­cją, za­gra­bia­nie tech­no­lo­gii. Druk, jeden z ka­mie­ni mi­lo­wych roz­wo­ju, był znany już sta­ro­żyt­nym. Ich ma­szy­ny dzia­ła­ły w taki sam spo­sób jak nasze, ich książ­ki są do tego stop­nia po­dob­ne do współ­cze­snych, że gdyby po­sta­wić je obok sie­bie, na pierw­szy rzut oka nie da­ło­by się ich od­róż­nić. Je­dy­nie dziw­ne li­te­ry we­wnątrz oraz ozna­ki dzia­ła­nia czasu su­ge­ro­wa­ły­by, że coś jest nie tak. 

Ich bu­dow­le i po­zo­sta­wio­ne ar­te­fak­ty nie tylko jed­no­znacz­nie wska­zu­ją na wie­dzę w dzie­dzi­nach ta­kich jak: ma­te­ma­ty­ka, astro­no­mia, che­mia, lecz także su­ge­ru­ją wy­prze­dza­nie na­szej wie­dzy. W ru­inach Saka Aka­zel mia­łem przy­jem­ność ob­ser­wo­wać me­cha­ni­zmy wła­da­ją­ce ener­gią pary i pio­ru­nów, od­na­la­złem ma­te­ria­ły w do­ty­ku gład­sze od pa­pie­ru, a tward­sze od skał, wi­dzia­łem wiele nie­opi­sy­wal­nych w kilku sło­wach oso­bli­wo­ści. 

Je­stem pe­wien, że je­że­li nie za mo­je­go życia, to nie­ba­wem owe fe­no­me­ny staną się czę­ścią na­sze­go świa­ta, a ich wy­na­le­zie­nie zo­sta­nie przy­pi­sa­ne komuś, kto miał na tyle bez­czel­no­ści, by po­znać me­to­dy ich dzia­ła­nia i przy­własz­czył je sobie. 

 

II. Ustrój sta­ro­żyt­ny

 

Ak­tu­al­nie uważa się, że około dwóch ty­się­cy lat temu ludz­kość za­czę­ła racz­ko­wać, two­rzyć pierw­sze osady.

Przed wy­bu­do­wa­niem Esor’ante i kam­pa­nią Pe­na­re­fa­re­xa różny ro­dzaj hu­ma­no­idów na całym Trój-kon­ty­nen­cie miał two­rzyć pry­mi­tyw­ne, nie wie­dzą­ce o sobie na­wza­jem spo­łe­czeń­stwa. 

Jed­nak gdy od­wie­dzi­my naj­star­sze ruiny owych ludów, od­kry­je­my nie­zbi­te po­do­bień­stwo ar­chi­tek­to­nicz­ne. Nie tylko bu­dow­le jako takie są do sie­bie po­dob­ne, ale rów­nież przy­po­mi­na­ją pro­fil Pu­stej Pi­ra­mi­dy, pa­ła­cu Pe­na­re­fa­re­xa z Esor’ante, która we­dług le­gend była pierw­szą wy­bu­do­wa­ną kon­struk­cją zwia­stu­ją­cą ko­niec rzą­dów bar­ba­rzyń­ców.

W mojej opi­nii Pusta Pi­ra­mi­da nie po­wsta­ła za cza­sów Pe­na­re­fa­re­xa, lecz jest pierw­szym kłam­stwem na­szej hi­sto­rii. Przy­ta­cza­ny Pierw­szy Im­pe­ra­tor bez­sprzecz­nie był wy­bit­nym do­wód­cą i wład­cą, jego kru­cja­ta za­pro­wa­dzi­ła ład na wielu zie­miach, acz­kol­wiek cięż­ko uwie­rzyć, by w cha­osie nie­ustan­nych walk mogło po­wstać coś tak mo­nu­men­tal­ne­go i to jesz­cze w samym cen­trum wojny. 

We­dług mnie to sta­ro­żyt­ni po­sta­wi­li Esor’ante, a Pe­na­re­fa­rex przy­własz­czył go sobie w micie za­ło­ży­ciel­skim. Pierw­szym do­wo­dem na to jest już wy­mie­nio­na zbież­ność kom­po­zy­cyj­na tej bu­dow­li z in­ny­mi, da­le­ce od­le­gły­mi obiek­ta­mi na in­nych kon­ty­nen­tach.

 Po­do­bień­stwo jest na tyle duże, że gdy wraz z im­pe­rial­ny­mi przy­ja­ciół­mi spoza kręgu ba­da­czy wy­bra­łem się na eks­pe­dy­cję na wyspę Du­ova­lo­nia, wi­dząc pierw­szy raz tam­tej­szy Zig­gu­rat prze­cie­ra­li oczy w nie­do­wie­rza­niu. ‘’po cóż płat­nia­rze mie­li­by wy­bu­do­wy­wać kopię?’’ – igno­ranc­ko py­ta­li. 

Drugi dowód to osta­łe ar­te­fak­ty: mapy i pła­sko­rzeź­by. Po­zo­sta­wio­ne przez ów­cze­snych ludzi dzie­ła sztu­ki z jed­nej stro­ny, przed­sta­wia­ją zie­mię bez ba­rie­ry lo­do­wej, z dru­giej uka­zu­ją nie­do­stęp­ne nam te­ry­to­ria. Abs­tra­hu­jąc od tego, czy fak­tycz­nie ist­nie­ją/ist­nia­ły (w końcu te do­dat­ko­we lądy mogły wziąć się z fan­ta­zji i le­gend), po­ka­zu­je to, że nasi po­przed­ni­cy do­sko­na­le byli za­zna­jo­mie­ni geo­gra­ficz­nie. 

Jak wy­tłu­ma­czyć to, że oby­wa­te­le pre­hi­sto­rycz­nej Wul­ka­ni wie­dzie­li o Ar­chi­pe­la­gu Po­łu­dnio­wym czy Pół­wy­spie Krań­ca? Nawet w cza­sie spi­sy­wa­nia tegoż do­ku­men­tu ten rejon przez trud­ność zdo­by­cia go, jest prak­tycz­nie zie­mią ni­czy­ją.

Mu­sie­li w ja­kimś stop­niu ko­eg­zy­sto­wać z in­ny­mi ple­mio­na­mi, a przy­po­mnij­my: czasy przed samym Pe­na­re­fa­re­xem są uwa­ża­ne za okres sa­mych bar­ba­rzyń­ców. 

Inną kwe­stią są drob­ne, ale za­uwa­żal­ne róż­ni­ce w wa­run­kach miesz­kal­nych niż­szych klas spo­łecz­nych. O ile bu­dyn­ki naj­wyż­szej klasy są uni­wer­sal­ne, spo­rzą­dzo­ne w tej samej es­te­ty­ce (prze­wa­ga wi­ro­wych linii imi­tu­ją­cych wi­ją­ce się ro­śli­ny, asy­me­tria, mo­zai­ki), tak całe dziel­ni­ce warstw niż­szych do tego stop­nia ule­gły roz­pa­do­wi, że ich zba­da­nie gra­ni­czy­ło z cudem. 

Nie­mniej udało mi się od­ko­pać frag­men­ty osad daw­nej Wul­ka­nii i po­rów­nać kom­plek­sy z in­ny­mi ru­ina­mi. W gór­nych war­stwach miast za­wsze pa­no­wał ten sam motyw, na­to­miast osie­dla po­spól­stwa były nie­po­rów­ny­wal­ne. 

Gdy w re­jo­nie Kon­tan­tyn­tu bu­dow­le miesz­kal­ne były su­ro­we, pro­sto­kąt­ne, ogra­ni­cza­ją­ce do­stęp pro­mie­ni sło­necz­nych, z lek­ki­mi ozdo­ba­mi i ko­lum­na­mi, tak w Wul­ka­nii kró­lo­wa­ły gład­sze kra­wę­dzie, ko­lo­ro­we ma­lo­wi­dła na­sy­co­ne sym­bo­li­ką. Na te­ry­to­rium dzi­siej­szej Te­ska­nii de­ko­ra­cje z barw­nych tka­nin, pro­ste rzeź­by z drew­na.

Za­ją­łem się rów­nież in­ter­pre­ta­cją sztu­ki. Nie­by­wa­le czę­sto po­ja­wia się motyw wy­wyż­sze­nia Czło­wie­ka Zwy­czaj­ne­go (homo me­dio­cris) spo­mię­dzy in­nych współ-hu­ma­no­idów. Co cie­ka­we w tam­tych cza­sach Czło­wiek Zwy­czaj­ny sta­no­wił mniej­szy od­se­tek po­pu­la­cji. Ba­da­jąc szcząt­ki mniej za­moż­nych oby­wa­te­li rzad­ko kiedy na­tra­fia­łem na szkie­le­ty tej rasy. To wła­śnie w ob­rę­bie sy­tu­owa­nych prze­wyż­szał od­se­tek lu­dzi-lu­dzi. 

W moim ro­zu­mo­wa­niu w pre­hi­sto­rii ga­tu­nek czło­wie­ka zwy­czaj­ne­go gó­ro­wał w hie­rar­chii nad in­ny­mi. Znie­wo­lił po­krew­ne sobie ka­te­go­rie istot do tego stop­nia, że te od­da­wa­ły mu cześć. 

 

III Nie­ide­al­na magia

 

Je­dy­ną dzie­dzi­ną w któ­rej nasza cy­wi­li­za­cja trium­fu­je nad tamtą jest za­kres ma­gicz­ny. Dzi­siaj dys­po­nu­je­my dużo bo­gat­szym za­so­bem cza­rów i ro­dza­jem za­klęć. 

Z ana­liz pra­sta­rych zwo­jów i run wiemy, że sta­ro­żyt­ni uży­wa­li tylko jed­nej, z dzi­siej­szej per­spek­ty­wy nie­mo­ral­nej formy cza­ro­dziej­stwa – okul­ty­zmu de­lor­ma­cyj­ne­go, od­mia­ny sztu­ki opar­tej na po­zy­ski­wa­niu ener­gii z bólu in­nych. Obec­nie za spra­wą bóstw cie­szy­my się wszech­stron­no­ścią cza­rów, kie­dyś – ta sfera była ogra­ni­czo­na. 

Sta­wiam od­waż­ne za­ło­że­nie, że naj­okrut­niej­szym co zro­dzi­ło się z za­po­trze­bo­wa­nia na ener­gię była Pusta Pi­ra­mi­da. Obec­nie jej wnę­trze służy do za­kwa­te­ro­wa­nia setek Esor’an­teń­czy­ków nie­świa­do­mych pier­wot­nej roli tej for­te­cy, jed­nak­że ma­lo­wi­dła uka­zu­ją­ce ma­gicz­ny orb, w cen­trum Wiel­kiej Pi­ra­mi­dy, jak i po­zo­sta­wio­ne kon­struk­cje su­ge­ru­ją, iż to miej­sce było ka­dzią dla nie­zli­czo­nych ist­nień, z któ­rych pa­so­ży­to­wa­no ener­gię ma­gicz­ną (ku­mu­lu­ją się w nie­ma­te­rial­nej kuli). 

 

IV Czemu i gdzie znik­nę­li?

 

We­dług ofi­cjal­nej hi­sto­rii, Pe­na­re­fa­rex za­ło­żył wiel­kie mia­sto Esor’ante na gra­ni­cy trzech kon­ty­nen­tów, co za­po­cząt­ko­wa­ło bieg wy­da­rzeń znany do dzi­siaj. Wcze­śniej­sze ludy były pry­mi­tyw­ne, nie­ustan­nie skłó­co­ne i zwal­cza­ją­ce się na­wza­jem. 

Praw­dą jest, że okres przed samym za­po­cząt­ko­wa­niem kro­ni­kar­stwa był eta­pem bar­ba­rzyń­skich wojen słabo roz­wi­nię­tych kla­nów. Nie było ogrom­nych aglo­me­ra­cji li­czą­cych dzie­siąt­ki ty­się­cy miesz­kań­ców. Twier­dzę na­to­miast, że to był etap przej­ścio­wy – mię­dzy upad­kiem jed­nej cy­wi­li­za­cji, a po­wsta­niem dru­giej.

Py­ta­nie które się na­su­wa, brzmi: – skoro mi­nio­ne im­pe­rium dys­po­no­wa­ło lep­szy­mi tech­ni­ka­lia­mi, to co było po­wo­dem jego zmierz­chu? 

Wy­snu­łem kilka po­dej­rzeń, jed­nak wszyst­kie trak­tu­je jako do­my­sły. Żadne nie prze­ko­nu­je mnie bar­dziej niż po­zo­sta­łe, lecz wszyst­kie warto roz­wa­żyć na równi.

 

Czyn­ni­ki spo­łecz­ne.

Skoro wiemy, że po upad­ku sta­ro­żyt­nych sta­nem do­myśl­nym spo­łe­czeństw było nie­ustan­ne od­pie­ra­nie bar­ba­rzyń­ców, mo­że­my przy­pusz­czać, że to wła­śnie na­jazd dzi­ku­sów przy­czy­nił się do klę­ski cy­wi­li­za­cji. 

Cięż­ko sobie wy­obra­zić, by im­pe­rium roz­cią­gnię­te de facto na cały świat nie da­ło­by sobie rady z pro­ble­mem na­jaz­dów. Jed­na­ko­woż roz­waż­my parę kwe­stii:

Czy na­jeźdź­ca mu­siał być słab­szy od na­szych przod­ków? Jedną z ta­jem­nic po­zo­sta­wio­nych przez sta­ro­żyt­nych są mapy in­nych kon­ty­nen­tów. Wróg mógł przy­być z nie­zna­ne­go, a zwy­cię­stwo nad nim mogło wiele kosz­to­wać: utra­tę więk­szo­ści globu i roz­bi­cie struk­tu­ry po­li­tycz­nej Ba! Nasi do­mnie­ma­ni opo­nen­ci mogli nie po­cho­dzić z tego świa­ta, prze­cież sami bo­go­wie po­cho­dzą z in­ne­go miej­sca. 

Je­że­li weź­mie­my pod uwagę sce­na­riusz z czymś obcym, na­su­wa­ją­cym się py­ta­niem bę­dzie ‘’czy wróg po­wró­ci?’’. 

 

Czy nie było roz­ła­mu u wła­dzy? Z hi­sto­rii wy­ni­ka, że za­wsze znaj­dzie się ktoś nie­za­spo­ko­jo­ny zaj­mo­wa­ną po­zy­cją. Za­łóż­my, że kie­dyś tak jak i dziś do­cho­dzi­ło do sprze­czek na grun­cie po­li­tycz­nym. Od­po­wied­nio silna jed­nost­ka mogła wstrzą­snąć w po­sa­dach całym sys­te­mem. 

 

Czy upa­dek cy­wi­li­za­cji nie jest na­tu­ral­nym pro­ce­sem? Jako ludz­kość by­li­śmy świad­kiem już wielu po­wstań i klęsk kró­lestw. Po­mi­ja­jąc aspekt na­pa­ści, wiele państw upa­dło z po­wo­du ci­che­go roz­pa­du war­to­ści. Im dłu­żej stoi przy­stań, tym wię­cej spróch­nia­łych drzew; Ko­rup­cja, nad­uży­wa­nie wła­dzy, ro­sną­ca nie­spra­wie­dli­wość. Takie wa­run­ki pro­wa­dzą albo do re­wo­lu­cji, albo w skraj­nych przy­pad­kach do cał­ko­wi­te­go oba­le­nia przy­wód­ców.

 

Czyn­ni­ki Ma­gicz­ne.

W tej czę­ści przyj­rzy­my się róż­nym ma­gicz­nym wa­rian­tom, które mogły do­pro­wa­dzić do wy­wró­ce­nia się ów­cze­sne­go ładu.

 

Przej­ście do in­ne­go wy­mia­ru. 

Obec­nie je­ste­śmy pewni trzech płasz­czyzn eg­zy­sten­cji. 

Poza na­szym świa­tem, ist­nie­je Pół­świat. Wyrwa rze­czy­wi­sto­ści. Choć tam tra­fia­my po ob­umar­ciu ciała, to ist­nie­ją lu­dzie po­tra­fią­cy wejść w trans i prze­mie­rzać tę płasz­czy­znę.

 W swoim życiu byłem świad­kiem wielu zja­wisk tejże na­tu­ry, po­mi­ja­jąc oko­licz­no­ści o któ­rych nie mogę roz­ma­wiać, uczest­ni­czy­łem w kon­wer­sa­cjach z du­sza­mi zmar­łych przed set­ka­mi lat ludzi. Jed­nak nigdy nie sły­sza­łem o od­na­le­zie­niu duszy sta­ro­żyt­ne­go – czy dusza tak jak i ciało rów­nież jest nie­trwa­ła? A może ich du­cho­wa forma znaj­du­je się w jesz­cze innym miej­scu? 

W końcu trze­cim wy­mia­rem, a za­ra­zem naj­mniej przez nas eks­plo­ato­wa­nym, jest płasz­czy­zna bóstw. To z niej mieli przyjść wyż­sze formy ist­nie­nia, by ma­ni­pu­lo­wać ludz­ko­ścią. Ta­jem­ni­cza prze­strzeń, o któ­rej nie wiemy ni­cze­go. Czy to wła­śnie tam udali się nasi po­tom­ko­wie? Czy sta­ro­żyt­ni to dzi­siej­si bo­go­wie? A może ist­nie­ją jesz­cze inne prze­strze­nie? 

 

Dzia­ła­nie bóstw. 

Ogrom­ną rolę w na­szej hi­sto­rii ode­gra­ły bó­stwa. Czy mapa po­li­tycz­na wy­glą­da­ła­by dzi­siaj tak samo, gdyby nie Eri­hia i jest tsu­na­mi to­pią­ce ło­dzie Esa­mo­reń­czy­ków? Z całą pew­no­ścią nie. 

Choć do­nie­sie­nia o pierw­szym Ne­za­ruth’cie są praw­do­po­dob­nie wy­ol­brzy­mio­ną le­gen­dą, to wciąż jest to pierw­sze do­nie­sie­nie o po­ja­wie­niu się cze­goś wyż­sze­go od nas sa­mych.

Eri­hia po­zby­wa­jąc się wro­gie­go woj­ska, upie­czę­to­wa­ła swój kult, Ne­za­ruth chciał, by to jego ple­mię prze­ję­ło pierw­sze kró­le­stwo, czyny Emene można tłu­ma­czyć jego znu­dze­niem.

Bo­go­wie mają swoje cele i dążą do ich re­ali­za­cji, zatem można bez­piecz­nie za­ło­żyć, że ich po­stę­po­wa­nie nie róż­ni­ło się w sta­ro­żyt­no­ści. 

Mogła też ich spo­tkać kara za mo­ral­ne ze­psu­cie.

 

Klą­twa, bądź nie­zna­ny czar. 

Nie dość, że okul­tyzm de­lor­ma­cyj­ny jest pry­mi­tyw­ną formą cza­ro­dziej­stwa, nie­opła­cal­ną z dzi­siej­szej per­spek­ty­wy, to po do­da­niu cha­rak­te­ru mo­ral­ne­go wy­cho­dzi na to, że tej dzie­dzi­ny nie po­zna­li­śmy w pełni. Nie je­stem za za­le­ga­li­zo­wa­niem jej, na­to­miast zwra­cam uwagę, że moż­li­wym jest, iż nie po­zna­li­śmy jej pełni po­ten­cja­łu. 

Być może to w niej ukry­te są za­klę­cia tak po­tęż­ne, że są w sta­nie za­chwiać całym im­pe­rium, do­pro­wa­dzić do sa­mo­uni­ce­stwie­nia, albo za­wład­nąć umy­sła­mi całej po­pu­la­cji (toteż je­stem za jej praw­nym sta­tu­sem quo już z dwóch po­wo­dów)

 

Ka­ta­stro­fa na­tu­ral­na.

W róż­nych miej­scach na świe­cie ludz­kość bo­ry­ka się z prze­róż­ny­mi pro­ble­ma­mi (za przy­kład niech po­słu­żą ak­tyw­ne wul­ka­ny Wul­ka­nii czy po­to­py Za­le­wa­nych Na­brzeż).

 W rze­czy samej cięż­ko sobie wy­obra­zić świat po­zba­wio­ny klęsk, czemu więc nigdy nie my­śle­li­śmy o prze­szko­dach, jakie na­po­tka­ły ludy ist­nie­ją­ce przed nami? 

Wy­obraź­my sobie ka­ta­klizm tak okrop­ny, że po­zba­wia życia więk­szość po­pu­la­cji, ogrom­na po­wódź, epi­de­mia, trzę­sie­nie ziemi, przy­rost oży­wień­ców. Bar­dzo nie­sprzy­ja­ją­ce in­cy­den­ty.

 

V Pod­su­mo­wa­nie

 

Temat sta­ro­żyt­nych może bu­dzić kon­tro­wer­sje, na po­wierzch­ni wie­dzy do­stęp­nej ogółu ci lu­dzie po­zo­sta­wi­li je­dy­nie bu­dow­le, nie­któ­re za­mknię­te przez ty­sią­ce lat, z ta­jem­ni­ca­mi cze­ka­ją­cy­mi na od­kry­cie. 

Dla mnie, pa­sjo­na­ta i na­ukow­ca pró­bu­ją­ce­go zdjąć za­sło­nę nie­wia­do­mej, są drogą do od­kry­cia praw­dy o nas sa­mych, a w naj­lep­szym wy­pad­ku praw­dy o wszech­świe­cie. 

Mimo wszyst­ko nie je­stem ślepy na nie­bez­pie­czeń­stwa. Wie­dza bywa zgub­na, jeśli od­kry­ciem praw­dy nie­świa­do­mie miał­bym przy­czy­nić się do ko­lej­ne­go upad­ku i nie­szczęść ludz­ko­ści, klnę się na bogów, niech staną mi na dro­dze i prze­szko­dzą w do­cie­ka­niu praw­dy, mimo wszyst­ko prze­kła­dam ko­rzy­ści ufun­do­wa­ne przez życie w spo­łe­czeń­stwie nad zgub­nym za­spo­ko­je­niem cie­ka­wo­ści. 

 

Koniec

Komentarze

Witaj. :)

Gratuluję tutejszego debiutu i to już w dniu rejestracji. :)

Zachęcam do spojrzenia na Poradniki (dział: Publicystyka), np. językowe, interpunkcji, zapisu myśli, dialogów, a także – autorstwa Drakainy – dla Nowicjuszy. :)

 

Z kwestii technicznych mam pewne uwagi i sugestie (zawsze – tylko do przemyślenia):

Tytułu już powtarzać nie trzeba,

Jednakże ta cecha charakteru, pragnąca zapamiętania i uznania, kazała mi napisać w testamencie, iż po śmierci ma być ogłoszone wszem i wobec, kto jest prawdziwym twórcą tej pracy.* – tu jest chyba oznaczony gwiazdką przypis, lecz nie wiem, gdzie jest on umieszczony z wyjaśnieniem, bo na końcu nie ma nic (?)

W tekście jest wiele fragmentów, w których czytelnik może łatwo się pogubić, bo brak tam kropek, nagle w środku zdania są wielkie litery i początki nowych zdań, to samo dzieje się z nawiasami, np.:

Pokładam jedynie nadzieję, by chichot losu nie sprawił, iż hasło ‘’wcześniejsza cywilizacja była bardziej rozwinięta od naszej’’ – Zostanie zaaprobowane dopiero po technologicznym prześcignięciu wyżej wspomnianej (W skrócie: Możemy stać się bardziej zaawansowani od nich, a gdy to nastąpi, prawidłową frazą będzie ‘’Poprzednia cywilizacja była bardziej rozwinięta od naszej w roku tysiąc pięćsetnym’’…) 

 

Trzeba pamiętać, że wielkie litery, użyte niepoprawnie, stwarzają niepotrzebnie błędy ortograficzne, np.:

Poświęciłem życie badaniom Starożytnych kultur i oto mój główny wniosek: Wielorakość kultur z czasów odległych jest niedopowiedzeniem;

Zapewne karykaturalnie wyobrażasz sobie w tej chwili człowieka Starożytnego, który po ciężkiej batalii z wymarłymi już pancernymi chrząszczami, odkłada na bok dzidę i idzie do baru zamówić najgenialniejszy wytwór obecnej epoki – Whisky Emoult (Gdyby je zachował do dzisiejszych czasów, butelka miałaby swoją wartość, oczywiście z punktu widzenia archeologicznego);

Drugi dowód to ostałe artefakty: Mapy i płaskorzeźby;

Z analiz prastarych zwojów i run wiemy, że Starożytni używali tylko jednej, z dzisiejszej perspektywy niemoralnej formy czarodziejstwa – Okultyzmu delormacyjnego, odmiany sztuki opartej na pozyskiwaniu energii z bólu innych. Obecnie za sprawą bóstw cieszymy się wszechstronnością czarów, kiedyś – Ta sfera była ograniczona. 

 

 

Cały tekst sprawia wrażenie albo streszczenia większej całości albo wpisu encyklopedycznego/podręcznikowego, dokonanego przez narratora.

Fragmenty, wyglądające jak wypowiedzi bohaterów, w rzeczywistości nimi nie są, np.:

„W końcu trzecim wymiarem, a zarazem najmniej przez nas eksploatowanym, jest płaszczyzna bóstw. To z niej mieli przyjść wyższe formy istnienia, by manipulować ludzkością. Tajemnicza przestrzeń, o której nie wiemy niczego. Czy to właśnie tam udali się nasi potomkowie? Czy Starożytni to dzisiejsi bogowie? A może istnieją jeszcze inne przestrzenie? 

Działanie bóstw. 

Ogromną rolę w naszej historii odegrały bóstwa. Czy mapa polityczna wyglądałaby dzisiaj tak samo, gdyby nie Erihia i jest tsunami topiące łodzie Esamoreńczyków? Z całą pewnością nie”;

„Bogowie mają swoje cele i dążą do ich realizacji, zatem można bezpiecznie założyć, że ich postępowanie nie różniło się w Starożytności. 

Mogła też ich spotkać kara za moralne zepsucie.

Klątwa, bądź inny, nieznany czar. 

Nie dość, że okultyzm delormacyjny jest prymitywną formą czarodziejstwa, nieopłacalną z dzisiejszej perspektywy, to po dodaniu charakteru moralnego wychodzi na to, że tej dziedziny nie poznaliśmy w pełni. Nie jestem za zalegalizowaniem jej, natomiast zwracam uwagę, że możliwym jest, iż nie poznaliśmy jej pełni potencjału”. 

 

Całość niestety nie wygląda, jak zadeklarowane opowiadanie fantasy. :) Niemniej – na pewno zawiera ciekawy punkt wyjścia do świetnej opowieści o czasach antycznych. :)

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. ;)

Pecunia non olet

@[bruce] Wielkie dzięki za przeczytanie, porady i zaznaczenie miejsc, gdzie tekst wymaga większego szlifu. Zrobię, co w mojej mocy, by więcej takich gaf nie popełniać :)

 

Zajrzałem do tych poradników – na pewno się przydadzą. Niestety nie znalazłem w poradniku, jak poprawnie oznaczać w odpowiedzi… Muszę poszukać jeszcze.

 

Przepis oznaczony gwiazdką miał nawiązywać do sporu o autorstwo – tekst był pisany kursywą, mój błąd, nie zwróciłem uwagi.

 

Cały tekst sprawia wrażenie albo streszczenia większej całości albo wpisu encyklopedycznego/podręcznikowego, dokonanego przez narratora.

Taki był po części zamiar – miało to być coś w rodzaju książek znajdowanych w grach komputerowych, gdzie treść jest spłycona do minimum. To taki opcjonalny dodatek do opowieści, budujący świat, a jednocześnie oderwany od głównej historii.

Rozumiem. :)

I ja bardzo dziękuję. :)

Zajrzyj też do HP – są tam znakomite wątki o zapisywaniu dialogów, wątpliwościach językowych czy merytorycznych oraz – różnych. ;) Przydatne nam wszystkim, bo każdy z nas tutaj to amator. ;) Zapraszamy gorąco! :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Doczytałem do drugiego paragrafu. Czemu? Bo nieszczególnie interesują mnie quasi-naukowe rozkminy na temat świata, którego nie znam. Wydaje mi się, że takie niefabularne materiały można publikować dopiero wtedy, kiedy ma się już większą lub mniejszą grupę fanów, którzy będą chcieli się zapoznać z kulisami opowieści. Martin przecież nie sprezentował czytelnikom najpierw dwutomowej historii Westeros, tylko (subiektywna opinia) świetną powieść, dzięki której ludzie zaczęli się przejmować tym światem.

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

@SNDWLKR Ok dzięki za próbę przeczytania, w pełni się zgadzam z opinią (tzn. wiem, że nie zaintryguję odbiorcy fabułą, byłem ciekaw jedynie oceny pisarstwa, co warto poprawić).

No, strukturę i sposób opublikowania mogłem lepiej przemyśleć. 

 

Hej!

Przeczytałem całość. Faktycznie ma ona charakter traktatu, dla mnie nawet odczucie podobne było do wykładu, na który niezbyt się przygotowałem i nie do końca rozumiem. Przedstawiony świat wydaje się spójny i na pewno masz tu parę ciekawych pomysłów, które chętnie zobaczyłbym w akcji. Są bóstwa, magia, alchemia, dynamika dziejów historycznych – no coś tam się dzieła fajnego. 

Mnie osobiście zaintrygowały trzy wymiary. 

Tylko że wszystko powyższe umyka w takiej formie. Nawet trudno mi jasno stwierdzić, czy Twój świat jest spójny i konsekwentny. Tutaj zgadzam się w pełni z SNDWLKR.

Zachęcam do wybrania sobie jednego aspektu, o którym tu mowa i zrobienia z niego myśli przewodniej opowiadania z akcją. 

 

Na plus, wydaje mi się, niezły zasób słownictwa opisowego. Dodać klimat, bohaterów i akcję i będzie całkiem ciekawie.

 

Pozdrawiam!

@beeeecki Dzięki za opinię :D Pójdę w kierunku, który radzisz :)

Nowa Fantastyka