- Opowiadanie: MoID - Szamani Przyszłości

Szamani Przyszłości

Przed Państwem Szamani Przyszłości.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Szamani Przyszłości

„Szamani Przyszłości”

 

Ziemia od wielu lat toczy niekończącą się wojnę z Marsem, aby nastąpił jej koniec któraś ze stron musi przegrać. W tym celu, w tajnej misji, niewidzialnym dla marsjańskich radarów krążownikiem został wysłany jeden człowiek – Grefor Hunger. Człowiek ten ma w sobie miliony najnowocześniejszych technologii ziemskich, ale nie czuje się pewnie.

Jak mi się nie uda, to Ziemię czeka straszny los – myśli w swoim malutkim krążowniku.

Musi mi się udać.

Grefor doleciał do miejsca destynacji, ubrał się w kosmiczny kombinezon z technologią wtapiania się w otoczenie i ruszył przed siebie. To co zobaczył nijak mu się nie spodobało. Wielkie miasto ciągnęło się aż po horyzont, a marsjańskie krążowniki latały nieprzerwanie, dostarczając surowców do produkcji cybernetycznych robotów bojowych.

Jak się dostać nie zauważonym do centrum tego miasta? – zadał pytanie sam sobie, ale nie zdążył na nie odpowiedzieć, ponieważ zobaczył marsjański ścigacz bojowy kierujący się w jego stronę.

Szybko. Muszę się ukryć.

Grefor zobaczył, że ścigaczem porusza się jakaś istota i wiedział, że go wypatrzyła. Kamuflaż optyczny na nic mu się nie zdał, na swoim wyświetlaczu ujrzał napis: „Namierzanie Termiczne”.

No to wpadłem. Nijak przed nią nie ucieknę – powiedział.

Istota zbliżała się coraz bardziej, a za jej ścigaczem można było zobaczyć tumany marsjańskiej gleby. Ścigacz zatrzymał się na metr od niego, chociaż był on schowany za kamieniem.

Wyjdź. Nie zrobię ci krzywdy – powiedziała istota w mowie, którą o dziwo Grefor zrozumiał.

Potrzebujesz pomocy, za jakiś czas przylecą tu oddziały bojowe i zabiorą cię. A tam nie będą ci pobłażać.

Skąd mam wiedzieć, że nie zrobisz mi krzywdy? – zapytał się Grefor.

Jeśli chciałbym ci zrobić krzywdę, to już byś nie żył – powiedziała istota.

Grefor wyszedł jej na spotkanie. Istota była typowym przedstawicielem marsjańskiej rasy. Wysoka, koloru ciemnej szarości, z dużymi czarnymi oczami.

Chodź, mamy mało czasu – powiedziała istota.

Grefor wsiadł do ścigacza, zapiął pasy i pozwolił, aby los jego i całej wojny spoczął w rękach wroga. Jechali dość długo na horyzoncie świeciło się niebieskie słońce i nawet można było zobaczyć znienawidzoną przez Marsjan Ziemię.

Dlaczego mi pomagasz? – zapytał się istoty.

Nie teraz, później będzie czas na wyjaśnienia.

Jechali jeszcze przez jakiś czas, gdy zobaczył małą konstrukcję robioną starymi metodami, czyli wydrukowaną przez jakąś drukarkę trójwymiarową. Marsjanin zatrzymał przy niej swój ścigacz i gestem wskazał Greforowi, aby ten szedł za nim. Grefor niechętnie, ale udał się za obcym.

To moje lokum – powiedział.

Witaj Greforze, czekałem na ciebie bardzo długo.

Ale… skąd znasz moje imię? – zapytał się go Grefor.

Tak, teraz jest czas na wyjaśnienia.

Jestem jedynym, ostatnim szamanem marsjańskim. Kiedyś nie było tu tak jak teraz. To co wy nazywacie drzewami, my mieliśmy tego całą planetę, ale jakimś sposobem, w nie wyjaśnionych okolicznościach wszystko wymarło. Nasze zwierzęta, kwiaty i co najważniejsze nasze drogocenne dzieci. To z czym walczycie to nie są rdzenni Marsjanie, to obca cywilizacja na wyższym stadium rozwoju. I mówię wam to teraz, nie macie z nimi absolutnie żadnych szans. To, że te wojna trwa tak długo, jest ich celowym wybiegiem, chcą was złamać psychicznie i w ostatniej jej fazie, czyli jeszcze za sto lat, zmiażdżą was jak małego robaka. Nic po was nie zostanie, mają broń orbitalną wycelowaną w wasze największe miasta.

Ale, jak? Nasze skany Marsa pokazują…

Dostajecie to co oni chcą, abyście dostawali, jest jednak małą rzecz której oni nie przewidzieli. Nie przewidzieli nas Greforze.

Co przez to rozumiesz? Nas?

Twoja misja nie będzie krótka, będzie trwała wiele lat na tej planecie. Musimy razem odbudować całą florę i faunę Marsa sprzed kilkudziesięciu milionów lat.

Wybacz, ale nie wiem nawet jak masz na imię?

Nazywam się Adef i jestem ostatnim szamanem prastarej rasy Marsjan. I te technologie które miały zgładzić teraz całe życie na Marsie, są nam bardzo przydatne. Możemy odwrócić ich podstawowe założenia tak aby wspierały nas.

Jak to? Wiesz o technologiach we mnie?

To może być dla ciebie cios, ale po prostu jesteś bombą z opóźnionym zapłonem, która już nigdy nie wybuchnie.

Przecież to miała być tylko misja zwiadowcza. Odnaleźć, zbadać i rozpoznać. Jak to bombą?

Spokojnie, teraz ważny jest spokój. Czy zgadzasz się przystać do mojej działalności? Wrócić nie masz jak, więc jedyne co ci pozostaje…

To ci pomagać Adefie.

Tak, to jest jedyne wyjście, teraz twoje ciało się nie starzeje, ale ja będę musiał odejść za jakiś czas. Czy zgodzisz się abym był twoim nauczycielem przez ten nasz wspólny czas? Grefor długo bił się z myślami, wiedział, że jest na straconej pozycji. Albo śmierć i zagłada całej planety albo powolna odbudowa i życie.

Wybrał życie…

KONIEC

Koniec

Komentarze

Moje uszanowanie!

Tekst jest króciutki, sugeruję zmienić rodzaj z opowiadania na szort.

 

Ziemia od wielu lat toczy niekończącą się wojnę z Marsem, aby nastąpił jej koniec któraś ze stron musi przegrać.

Proponuję rozdzielić na dwa zdania. Mam wrażenie, że wydźwięk zrobiłby się jakoś donioślejszy.

 

jeden człowiek – Grefor Hunger. Człowiek ten

Powtórzenie. Może drugiego “człowieka” zamień na żołnierz/mężczyzna?

 

Jak się dostać nie zauważonym

Niezauważonym razem.

 

Jak się dostać nie zauważonym do centrum tego miasta? – zadał pytanie sam sobie, ale nie zdążył na nie odpowiedzieć, ponieważ zobaczył marsjański ścigacz bojowy kierujący się w jego stronę.

Natłok orzeczeń. Może ostatnie zdanie składowe zamień na “ponieważ marsjański ścigacz bojowy ze świstem pomknął w jego stronę”? 

 

Szybko. Muszę się ukryć.

Nie doprecyzowałeś, że to myśli Gregora. 

 

Grefor zobaczył, że ścigaczem porusza się jakaś istota i wiedział, że go wypatrzyła.

Jakoś zgrzyta. Może przeredaguj tak;

“Grefor zobaczył, że ścigaczem porusza się jakaś istota. Wiedział już – został dostrzeżony.”

 

Wysoka, koloru ciemnej szarości, z dużymi czarnymi oczami.

Myślę, że lepiej będzie: “Wysoka, ze skórą ciemnoszarej barwy, z dużymi, czarnymi oczami”

 

Jechali dość długo na horyzoncie świeciło się niebieskie słońce i nawet można było zobaczyć znienawidzoną przez Marsjan Ziemię.

Coś się tutaj pomieszało gramatycznie, do tego warto podkreślić, że Ziemię z Marsa bardzo słabo widać. Moja propozycja;

“Jechali dość długo, by na horyzoncie zabłysło niebieskie słońce. Wstawał marsjański dzień, jednak gwiazdy wciąż znaczyły licznie ciemnogranatowe niebo. Grefor zatrzymał wzrok na jednej z nich. Była mała, bladziutka, ledwo widoczna jakieś trzy palce nad horyzontem. Zdawała się migotać na niebiesko. Grefor znał liczne opowieści żołnierzy zdesantowanych na Marsa w trakcie dziesiątek ziemskich ofensyw. Wiedział, że nie to żadna gwiazda, ale Ziemia, tak przez Marsjan znienawidzona.”

 

Tutaj możesz walnąć jakieś jego przemyślenia o domu, wzajemnej nienawiści i, że cała ludzkość to ten mały punkcik na marsjańskim niebie et cetera et cetera…

 

Grefor niechętnie, ale udał się za obcym.

To “ale” z przecinkiem całkowicie tutaj zbędne.

 

w nie wyjaśnionych okolicznościach

“Niewyjaśnionych” razem.

 

To z czym walczycie to nie są rdzenni Marsjanie, to obca cywilizacja na wyższym stadium rozwoju.

Nazywam się Adef i jestem ostatnim szamanem prastarej rasy Marsjan.

Skoro jest ostatnim przedstawicielem prastarej rasy Marsjan, czemu wcześniej napisałeś, że wygląda typowy jak inni, ci “nowi” Marsjanie?

 

Zapis dialogów całkowicie do poprawy. Szkoda też, że opisy tak skąpe (prawie ich nie ma). Podoba mi się za to Twój pomysł na historię. Ma ona jakiś tam swój wydźwięk, rzekłbym moralizatorski, jakby taki, hmmm… paraboliczny!

 

Sugeruję rozciągnąć znacznie tekst i podkreślić bardziej jego morał. Zrób z tego wszstkiego może jakąś swoistą “kosmiczną przypowieść” ? To byłoby ciekawe.

 

Pozdrawiam serdecznie!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kwestia wizji.

Howgh!

„Szamani Przyszłości”

Blada Twarz nie powtarza tytuł w treść tekst!

Ziemia od wielu lat toczy niekończącą się wojnę z Marsem, aby nastąpił jej koniec któraś ze stron musi przegrać.

Prawdziwy wojownik mówi krótko: Ziemia od wielu lat toczy wojnę z Marsem.

W tym celu, w tajnej misji, niewidzialnym dla marsjańskich radarów krążownikiem został wysłany jeden człowiek – Grefor Hunger.

Blada Twarz nie ględzi.

Człowiek ten ma w sobie miliony najnowocześniejszych technologii ziemskich, ale nie czuje się pewnie.

Co Blada Twarz próbuje powiedzieć? Czy Blada Twarz wie, co to "technologia"?

Jak mi się nie uda, to Ziemię czeka straszny los – myśli w swoim malutkim krążowniku.

Blada Twarz… a, niech tam, ten dowcip już się wytarł. Do rzeczy. Krążowniki nie bywają malutkie ( https://wsjp.pl/haslo/podglad/81268/krazownik/5202233/okret ) nawet proporcjonalnie, a myśl Grefora jest… mało poważna. I mało konkretna.

Musi mi się udać.

A do czego to jest doklejone?

Grefor doleciał do miejsca destynacji

A może do miejsca destylacji? Nie ma w języku polskim takiego słowa jak "destynacja" – można dolecieć na miejsce przeznaczenia.

ubrał się w kosmiczny kombinezon z technologią wtapiania się w otoczenie i ruszył przed siebie

Bohater doleciał na miejsce. Bez przeszkód. I nadal nie wiemy, co właściwie się stanie, jeśli nie wypełni misji. Czy to jest ciekawe? Niekoniecznie.

To co zobaczył nijak mu się nie spodobało. 

To, co zobaczył, nijak mu się nie spodobało. Utajniasz, p. tu: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842859 

marsjańskie krążowniki

Krążownik to nie to samo, co statek…

 dostarczając surowców

To znaczy, że roboty produkowano z czegoś, co te statki wydzielały. Bo jeśli dowoziły surowce, to: dostarczając surowce.

Jak się dostać nie zauważonym do centrum tego miasta? – zadał pytanie sam sobie, ale nie zdążył na nie odpowiedzieć, ponieważ zobaczył marsjański ścigacz bojowy kierujący się w jego stronę.

Niezauważonym. Bardzo mocno streszczasz – w ogóle nie czuć, że jesteśmy na Marsie. Gdyby zamienić każde "marsjański" na, powiedzmy, "teksański" tekst czytałoby się identycznie.

Grefor zobaczył, że ścigaczem porusza się jakaś istota i wiedział, że go wypatrzyła. 

Streszczasz. Przyjrzyj się pierwszej z brzegu (wydanej) powieści – czy ona tak wygląda?

Kamuflaż optyczny na nic mu się nie zdał, na swoim wyświetlaczu ujrzał napis: „Namierzanie Termiczne”.

Od kiedy ludzie mają wyświetlacze? Kamuflaż na nic mu się nie przydał, bo jesteśmy w przyszłości, więc nie archaizujemy.

No to wpadłem.

No, to wpadłem.

Nijak przed nią nie ucieknę – powiedział.

Czy defetyzm i mówienie do siebie to cechy, których szukamy u tajnego agenta? Nie, serio – on w ogóle się nie stara.

Istota zbliżała się coraz bardziej, a za jej ścigaczem można było zobaczyć tumany marsjańskiej gleby

Uciąć, skrócić i wyrzucić: Ścigacz zbliżał się, otoczony tumanem pyłu.

Ścigacz zatrzymał się na metr od niego, chociaż był on schowany za kamieniem.

Ścigacz zatrzymał się metr od niego, chociaż był schowany za kamieniem. Raz: przed chwilą stał i się gapił jak łoś na drodze – a teraz nagle się schował? Kiedy? I dwa: jak miejsce zatrzymania ścigacza ma się kłócić ze schowaniem za kamieniem? Głównego bohatera, jak mniemam, chociaż "on" jest tu w najlepszym razie nadmiarowe, a w najgorszym mylące.

Wyjdź. Nie zrobię ci krzywdy – powiedziała istota w mowie, którą o dziwo Grefor zrozumiał.

Widzimy, że zrozumiał, i wcale się nie dziwimy. Dziwniejsze jest to, że usłyszał przez hełm i rzadką atmosferę.

A tam nie będą ci pobłażać.

https://wsjp.pl/haslo/podglad/81109/poblazac Mam nadzieję, że to tylko wynik marsjańskiej propagandy…

Skąd mam wiedzieć, że nie zrobisz mi krzywdy? – zapytał się Grefor.

Nie "się" tylko swojego interlokutora. Kwestie dialogowe powinny się zaczynać myślnikami. Powinny też wyglądać w miarę wiarygodnie, a te nie wyglądają – postaw się w sytuacji Grefora i Marsjanina. Mówiłbyś tak?

Jeśli chciałbym ci zrobić

Gdybym chciał ci zrobić.

Istota była typowym przedstawicielem marsjańskiej rasy. Wysoka, koloru ciemnej szarości, z dużymi czarnymi oczami.

Tak nie opisujemy. Opis to nie wyliczenie kolorów – musi coś przedstawiać. Na przykład: Jego rozmówca jakby wyszedł ze zdjęcia ilustrującego hasło "Marsjanin" w encyklopedii galaktycznej: wysoki, szaroskóry. Grefor mógł się przejrzeć w jego czarnych oczach.

Grefor wsiadł do ścigacza, zapiął pasy i pozwolił, aby los jego i całej wojny spoczął w rękach wroga. 

Dlaczego to zrobił? Nie postawiłeś go dotąd przez żadnymi trudnościami, nie tylko takimi, które by go do tego zmusiły (np. mógłby mieć dziurę w kombinezonie i wybór między śmiercią a zaufaniem tamtemu), ale w ogóle żadnymi. Ludzie robią rzeczy z różnych powodów, ale zupełnie bez powodu? Bez powodu można sobie kupić rurkę z kremem czy włączyć grę komputerową. Nikt bez powodu nie robi czegoś ważnego.

Jechali dość długo na horyzoncie świeciło się niebieskie słońce i nawet można było zobaczyć znienawidzoną przez Marsjan Ziemię.

Jechali dość długo. Na horyzoncie błękitniało słońce i nawet można było zobaczyć małe światełko – Ziemię.

zapytał się istoty

Zapytał istotę. I nawet nie wie, czy Marsjanin mu pomaga…

Jechali jeszcze przez jakiś czas, gdy zobaczył małą konstrukcję robioną starymi metodami, czyli wydrukowaną przez jakąś drukarkę trójwymiarową.

Po czym to poznać? Jechali jeszcze przez jakiś czas, a potem zobaczył małą kopułę. Równoległe kreski na ścianach nie pozostawiały wątpliwości – wydrukowano ją na drukarce trójwymiarowej. Nie mają niczego nowszego? zdziwił się Grefor.

gestem wskazał Greforowi, aby ten szedł za nim

Zbędny zaimek: gestem wskazał Greforowi, by poszedł za nim.

Grefor niechętnie, ale udał się za obcym.

Trochę późno na tę niechęć…

To moje lokum

A może po prostu: Tutaj mieszkam?

Witaj Greforze, czekałem na ciebie bardzo długo.

Teraz? Witaj, Greforze. A, i: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/ 

Ale… skąd znasz moje imię? – zapytał się go Grefor.

Raz na zawsze: zapytał. Nie "zapytał się".

To co wy nazywacie drzewami, my mieliśmy tego całą planetę, ale jakimś sposobem, w nie wyjaśnionych okolicznościach wszystko wymarło.

To, co wy nazywacie drzewami, mieliśmy tego całą planetę, ale jakimś sposobem, w niewyjaśnionych okolicznościach wszystko wymarło. Tak ot. Bez śladu. Serio?

Nasze zwierzęta, kwiaty i co najważniejsze nasze drogocenne dzieci.

Nasze zwierzęta, kwiaty i, co najważniejsze, nasze drogocenne dzieci.

To z czym walczycie to nie są rdzenni Marsjanie, to obca cywilizacja na wyższym stadium rozwoju

Zaraz. Ale ten facet był "typowym przedstawicielem marsjańskiej rasy". Takiej, jaką zna Grefor. I lata ścigaczem bojowym (czyli niedostępnym podbitym autochtonom, raczej)… Czyli albo on kłamie, albo autor nie pamięta, co napisał przed chwilą… Wtrącenia wydzielamy: To, z czym walczycie, to nie są rdzenni Marsjanie. A "wyższe stadium rozwoju" to idea, która powinna już uświerknąć. Bez sensu jest.

To, że te wojna trwa tak długo, jest ich celowym wybiegiem, chcą was złamać psychicznie i w ostatniej jej fazie, czyli jeszcze za sto lat, zmiażdżą was jak małego robaka. 

…??? Po co, na rany Maleldila?

Nic po was nie zostanie, mają broń orbitalną wycelowaną w wasze największe miasta.

Czyli oni prowadzą długą i zapewne kosztowną wojnę, chociaż mają już gotową do strzału broń, która może tę wojnę skończyć? Są bystrzy jak nasi politycy, doprawdy. Wojny kosztują! Prowadzi się je nie ze złośliwości (nie, nawet Rosja), tylko dlatego, że chce się coś zyskać.

Dostajecie to co oni chcą, abyście dostawali, jest jednak małą rzecz której oni nie przewidzieli. 

… każdy skaner? Na każdej długości fal? Toż to magia, nie kosmici. To, co oni chcą. Rzecz, której.

Nie przewidzieli nas Greforze.

Wołacz oddzielamy: Nie przewidzieli nas, Greforze.

Twoja misja nie będzie krótka, będzie trwała wiele lat na tej planecie. Musimy razem odbudować całą florę i faunę Marsa sprzed kilkudziesięciu milionów lat.

Jak? We dwóch? W obliczu przeważających sił wroga? I czy ta flora i fauna nie potrzebują, nie wiem, ekosystemu? Którego tam nie ma? I czemu kolega Marsjanin nie zajął się tym wcześniej? I nie zaangażował reszty Marsjan?

Wybacz, ale nie wiem nawet jak masz na imię?

Wybacz, ale nie wiem nawet, jak masz na imię?

jestem ostatnim szamanem prastarej rasy Marsjan

Wspominał.

 I te technologie które miały zgładzić teraz całe życie na Marsie, są nam bardzo przydatne. Możemy odwrócić ich podstawowe założenia tak aby wspierały nas.

Nie używaj słów, których sensu nie rozumiesz. https://wsjp.pl/haslo/podglad/45744/zalozenie/5024194/teoretyczne https://wsjp.pl/haslo/podglad/45190/technologia 

To może być dla ciebie cios, ale po prostu jesteś bombą z opóźnionym zapłonem, która już nigdy nie wybuchnie.

???

Przecież to miała być tylko misja zwiadowcza.

A przed chwilą los całej Ziemi spoczywał na jego barkach… więc myślałam, że dywersant. A jednak nie. Autorze – męska decyzja! Co tu się dzieje?

Czy zgadzasz się przystać do mojej działalności? 

Można przystać do grupy, ostatecznie do spółki (choć nie brzmi to dobrze), ale w działalności tylko kogoś wspomóc albo wziąć udział.

Wrócić nie masz jak, więc jedyne co ci pozostaje…

Wrócić nie masz jak, więc jedyne, co ci pozostaje…

To ci pomagać Adefie.

Brak przecinka.

teraz twoje ciało się nie starzeje

A to niby dlaczego?

Czy zgodzisz się abym był twoim nauczycielem przez ten nasz wspólny czas?

To nie jest po polsku. Ponadto – było (tak jakby): https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Webcomic/Marooned 

Grefor długo bił się z myślami, wiedział, że jest na straconej pozycji. Albo śmierć i zagłada całej planety albo powolna odbudowa i życie.

Streszczasz.

KONIEC

To też niepotrzebne – strona dokleja "koniec" automatycznie.

 

Tekst jest notatką. Poza tym, że jest to notatka uroczo naiwna (Grefor nie ma powodu ufać Adefowi, a jednak mu bez zastrzeżeń ufa; nie ma widocznego sensu wysyłanie go z misją kamikadze i mówienie, że jest zwiadowcą; ogólnie światotwórstwa tutaj nie ma, więc trudno powiedzieć, czy coś z tego może jednak ma sens, bo tak na oko to nie) – nie pokazujesz niczego, nie odmalowujesz żadnego tła, bohater nie mierzy się z przeciwnościami i nie podejmuje żadnych decyzji. Tak więc – nie jest dobrze. Poczytaj trochę, ale tak wiesz, z uwagą i notatkami, i za jakiś czas spróbuj znowu. Bo na razie – nie jest dobrze.

Może ostatnie zdanie składowe zamień na “ponieważ marsjański ścigacz bojowy ze świstem pomknął w jego stronę”? 

To już by był krok w dobrą stronę, bo dodaje jakiś obraz (albo dźwięk).

Nie doprecyzowałeś, że to myśli Gregora. 

Tak, w ogóle zapis dialogów tutaj leży.

 jednak gwiazdy wciąż znaczyły licznie ciemnogranatowe niebo

Um, jak już, to "licznie znaczyły", ale nie popadajmy w purpurę ;)

Zdawała się migotać na niebiesko. 

Mmmmm… 

zdestanowanych

?

Tutaj możesz walnąć jakieś jego przemyślenia o domu, wzajemnej nienawiści i, że cała ludzkość to ten mały punkcik na marsjańskim niebie et cetera et cetera…

Oj, tak. Jeżeli o to ma w tekście chodzić, bo nie wiem.

Ma ona jakiś tam swój wydźwięk, rzekłbym moralizatorski, jakby taki, hmmm… paraboliczny!

… nie pytam :P

Zrób z tego wszstkiego może jakąś swoistą “kosmiczną przypowieść” ?

Eeee, tekstów z cyklu "kosmici są dobrzy – kochajmy się" jest dużo. Taka moda.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina

 

zdestanowanych

?

Hahaha miało być zdesantowanych. Już poprawiłem. Swoją drogą wymyśliłem (a raczej moja ręka, która przeklikała źle na klawiaturze) nowe określenie na ubicie kogoś. Pasuje do jakiegoś szumnego, wojennego sci-fi z niszczycielami i wielkokalibrowymi działami. ZDESTANUJEMY WAS WSZYSTKICH, MARSJAŃSKIE ROBALE!

 

Eeee, tekstów z cyklu "kosmici są dobrzy – kochajmy się" jest dużo. Taka moda.

Skoro taka wola autora, cóż nam do tego? Zapronowałem jedynie szablon, formę. Myśleć musi sam. 

Kwestia wizji.

Ja tylko napiszę, że przeczytałem.

 

Where there's a whip, there's a way.

Hahaha miało być zdesantowanych.

Tak też myślałam, ale nie dam głowy, że istnieje takie słowo laugh

Pasuje do jakiegoś szumnego, wojennego sci-fi z niszczycielami i wielkokalibrowymi działami. ZDESTANUJEMY WAS WSZYSTKICH, MARSJAŃSKIE ROBALE!

 

Podkład muzyczny: John Williams :D

Skoro taka wola autora, cóż nam do tego? Zapronowałem jedynie szablon, formę. Myśleć musi sam. 

Słusznie prawisz! Ale jaka jest wola autora, to autor wie. Ja nie bardzo widzę materiał, żeby się domyślać.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Witaj. :)

Niestety, muszę zgodzić się z Szanownymi Przedmówcami – tekst, choć bardzo krótki (szort, a nie opowiadanie –> wspomniany już Poradnik Drakainy, Publicystyka), zawiera zbyt wiele błędów (nie wypisuję ich, bo zostało to powyżej dokładnie zrobione) i jest zbyt skrótowy. 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka