Hej, Zakapiorze!
Sięgnąłeś tutaj po ciekawe rozwiązanie, nie jestem pewien, na ile świadomie. Zwykle rymy męskie są wcięte, to znaczy zawierające je wersy skraca się o jedną sylabę w stosunku do żeńskich, ponieważ niezmiennikiem ma być pozycja ostatniego akcentu (np. “oto dziś dzień krwi i chwały, / oby dniem wskrzeszenia był”). Zastosowanie rymów męskich niewciętych przenosi nas w bardzo dawne etapy rozwoju języka poetyckiego, co pasuje do tematyki, a zarazem utrzymałeś trzy akcenty w każdym wersie, dzięki czemu nie brzmi to rażąco dla współczesnego ucha. I ładne jest to, że zmieściłeś ten rym aż sześciokrotny bez popadania w jednostajność, tylko że…
Nasz Bóg był z nami… lecz zwiał
…to okropnie odbiega od stylistyki reszty tekstu i nader trudno to poprawić. Chyba już wolałbym napisać “stlał”, nawet jeśli nie będzie jasne, co ten bóg (może powinien być politeistyczny i małą literą, chyba że trafiliśmy na wyznawcę kultu Mitry?) właściwie zrobił.
Nieś, gniadoszu zuchwały
A to z kolei może nie pasować logicznie, skoro podmiot liryczny raczej broni fortyfikacji (“staję, gdzie zawsze stałem”) niż udaje się gdzieś konno.
“Sowiński w okopach Woli”.
Bardzo ładne skojarzenie!
Pozdrawiam ślimaczo!