- Opowiadanie: bruce - Przekleństwo podarowanej przez los mapy skarbów

Przekleństwo podarowanej przez los mapy skarbów

Chylę czoła przed Uczestnikami Konkursu za niebywałą wyobraźnię oraz pomysłowość i tak bardzo zaskakującą różnorodność Waszych Dzieł. :) Nieustanne BRAWA! :) 

Tekst jest skromną próbą podsumowania i wyrażenia podziwu; nie bierze udziału w zakończonym już Konkursie. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Przekleństwo podarowanej przez los mapy skarbów

– Co tam znalazłaś? – spojrzałam zdumiona na Piratkę.

Moja najlepsza przyjaciółka, Karina, otrzymała tę ksywkę, odkąd zaczęła nosić podkoszulek w kotwice i charakterystyczny kolczyk w jednym uchu.

Piratka podniosła z podłogi kolorową kartkę, ukrytą za łóżkiem Krzychy, naszej wspólnej kumpeli, której szukałyśmy już od paru dobrych godzin.

– To… widokówka. – Pokazała mi ze zdumieniem. – W dodatku jest zaadresowana do nas obu.

– Hm… Zamiast zwyczajowego, ładnego krajobrazu, jest naszkicowana jakaś skośnooka, azjatycka gęba. To karateka? – Przyglądałam się niepewnie pocztówce.

– Żadnych słów, żadnych pozdrowień, tylko nasze imiona i ksywki. – Piratka obracała w dłoni tajemniczy przedmiot.

– No. I ich początki są tak jakoś nienaturalnie przyozdobione. -

Zbliżyłam widokówkę do okna i w słonecznym blasku wyraźnie dostrzegłam iluminujące podejrzanym blaskiem pierwsze litery czterech wyrazów.

– K-a-p-i-t-a-n – odczytałam sylabizując powoli.

– Co? – Piratka popatrzyła zdumiona.

– Sama zobacz – wskazałam palcem – „Ka” wyraźnie odróżnia się przy twoim imieniu: „Karina”, potem jest „Pi” od „Piratki”, później mój pseudonim: „Talizmanka” i wyodrębnione z niej dwie pierwsze litery, a na końcu „N” od: „Natalia”.

– Co to może być? – Piratka obróciła kartkę i spojrzała na rysunek twarzy. – A czemu tu są takie wielkie gały? – zapytała, pokazując nienaturalnie powiększone oczy rudowłosej, wyjątkowo smutnej kilkulatki.

– Czy ona przypadkiem nie miała wcześniej twarzy i czarnych, skośnych oczu Azjaty z tych słynnych filmów akcji?

– Też mi się tak wydawało – przyznała Piratka-Karina i z miejsca pobladła. – A teraz ma białą cerę i jasnobłękitne, ogromne tęczówki.

– Czekaj, Piratka… – Przybliżyłam znowu kartkę do okna. – Na tych oczach jest coś napisane… – Wpatrywałam się intensywnie w rysunek.

– Co ty gadasz, Talizmanka?! Na oczach?

– No, jakby… tatuaż.

– Nie mów!

– Serio. Jakieś litery, symbole, rysunki.

– To mapa! – wykrzyknęła zdumiona Piratka. – Oczy tej małej rudej zmieniły kolor i teraz pokazują mapę!

– Widzę jaskinię i ziarna sezamu… – Wytężałam wzrok, przykładając do portretu znalezioną w szufladzie biurka lupę.

– Skąd wiesz, że to sezam? – zapytała rozbawiona.

– Bo przy rysunku ziaren widnieje napis. – Pokazałam jej.

– Faktycznie. Pisze, jak byk. Se-zam – odczytała.

– W dodatku pachnie. – Potarłam opuszkiem palca.

– Piratka uniosła kartkę. – Zapach sezamu! Jak nic! – stwierdziła zaskoczona, wdychając woń fragmentu mapy.

A potem przesunęła ją dalej, ku oknu, i, coraz bardziej zaintrygowana, wymieniała kolejne odczytane symbole oraz napisy:

– Jest statek piracki i prom kosmiczny, jakiś chemiczny wzór z symbolem białka, płyty i adapter stojący na strychu…

– Dalej: symbol jeziora, bursztyn z nadbałtyckiej plaży, dwa bunkry, jakaś studnia, trzy tunele z wjeżdżającymi do nich pociągami, grupa kilku szkieletorów na motorach, krasnoludki w diademach…

– I jeszcze ten podpis: „Koniec świata jest nieunikniony”! Wiesz, co ja myślę?

– No?

– Krzycha chyba nigdzie nie zniknęła, jak wcześniej przypuszczałyśmy – stwierdziła z powątpiewaniem – tylko bawi się z nami w chowanego.

– Masz rację. To mi wygląda na robotę niezłego zgrywusa! – poparłam ją.

– A co może oznaczać tajemnicze słowo: „Kapitan”?

– Czy nasza Róża, to jest Krzycha, nie nazywała tak przypadkiem swojego kilkuletniego brata-imiennika?

– Bongo! Że też wcześniej na to nie wpadłam! Wszystko przez niego i ta cała zabawa ze zmieniającą się kartką to najpewniej pomysł małego Krzysia!

– Myślisz?

– Jestem pewna!

– Spójrz. – Pokazałam widokówkę. – Teraz narysowana twarz znowu się zmienia i zaczyna przypominać… wampira! Nie, czekaj, kota! Ojej, teraz znowu jest laborantką. I Małym Księciem. I krasnoludem. A teraz to… Układ Słoneczny!

– Co to może znaczyć? – zastanawiała się Piratka.

– To, że czas najwyższy na przerwę w zabawie i pożarcie jakiegoś smakowitego dania! – zawołała nagle roześmiana Róża, wychodząc z Krzychem zza kotary, skrywającej głęboki schowek pod schodami i przejście do sąsiedniego pokoju.

– Jesteś nareszcie! – obie z Piratką objęłyśmy ją i przywitały serdecznie.

– Obiad, obiad na stole! – dobiegło z kuchni.

Krzyś popędził ochoczo w tamtym kierunku.

– Kapitanie, umyj ręce przed jedzeniem! – upomniała go siostra. – Mama zrobiła dziś kaszę z polędwiczkami – zachęciła nas Róża-Krzycha i dodała – zapraszamy, zjedzcie z nami!

 

 

– Trochę mi szkoda – stwierdziła przy pożegnaniu Piratka. – Twoja widokówka przysporzyła nie lada radości i przez kilka chwil miałyśmy z Talizmanką nadzieję, że naprawdę zaprowadzi nas do jakiegoś tajemniczego skarbu.

– Widokówka? – Róża popatrzyła zaskoczona. – O czym mówicie, bo nie kumam?

– No, o tej kartce z portretem azjatyckiego karateki, ukrytej za łóżkiem i zmieniającej się co chwila. Na oczach rudej dziewczynki wyrysowałaś, niczym tatuaże, mapę z rozmaitymi przystankami, abyśmy cię szukały według podanych wskazówek. Gdzie ona się właściwie podziała? – Piratka popatrzyła na mnie z nadzieją. – Talizmanka, masz ją?

– Nie! Myślałam, że ty ją zabrałaś.

– Skąd o niej wiecie? – Róża spojrzała jakoś dziwnie i ściszyła głos do szeptu. – To przecież miała być tajemnica…

– Tajemnica? Kartka tkwiła za twoim łóżkiem, oparta o ścianę – wyjaśniła zdumiona Piratka.

– Co ty bredzisz? Za jakim łóżkiem? Jeszcze jej nie dokończyłam. Jest w fazie tworzenia, zamknięta na klucz. Nikomu dotąd nie pokazywałam tej widokówki – Róża szeptała z przejęciem, ale i niedowierzaniem.

– Jak to? – nie mogłyśmy pojąć.

Na dowód Róża podeszła z nami do biurka, otwarła kluczykiem sekretną szufladkę i wydobyła z dna znaną nam już widokówkę.

– Tak, to ta sama – potwierdziłam. – Znalazłyśmy ją rankiem za łóżkiem. Była oparta o ścianę. Przy dotknięciu spadła na podłogę.

Piratka przytaknęła.

– Niemożliwe… – wyszeptała Róża, patrząc niepewnie.

– Najpierw będzie ten Azjata, znany z filmów akcji – pokazałam jej tworzący się z wolna rysunek – a potem rudowłosa, smutna dziewczynka z błękitnymi oczami i narysowanym na nich tatuażem w postaci mapy. Później jeszcze wampir, kot i…

– Genialne! – poparła mnie Róża, wpatrzona z zachwytem w zmieniające się wizerunki.

– To nie my ją wymyśliłyśmy, tylko ty. – Teraz z kolei ja spoglądałam zdezorientowana.

Na kartce faktycznie twarz Azjaty zmieniła się w buzię dziewczynki z tatuażem na wielkich, błękitnych oczach.

– Tu była jaskinia, a tam bunkry… – Wskazywała Piratka, a wymieniane symbole znowu zaczęły się ujawniać na mapie, jakbyśmy razem je tworzyły.

– Co jest? – patrzyłyśmy zaskoczone na powstający na naszych oczach wzór tatuażu.

Wyrysowana w ten zaczarowany sposób mapa miała teraz dużo więcej szczegółów niż poprzednio.

– A jak to zrobiłaś, że pierwsze litery naszych imion i przezwisk błyszczą i mienią się kolorami, tworząc wyraz „kapitan”? – dopytywała Piratka.

– To magia – szepnęła z przejęciem Róża.

– No coś ty?! – roześmiałyśmy się obie.

– Kształcę się na wiedźmę. Jutro mam egzamin końcowy – przyznała cicho Róża.

– Że jak? – Wlepiłam w nią zdumiony wzrok.

– Pokażę wam. Liczyłam, że, gdy uzyskam dyplom, przystaniecie do mnie i wspólnie pogłówkujemy nad znalezieniem skarbu – szeptała dalej.

– To on jest naprawdę? I ta mapa? Zmieniająca się widokówka? To autentyczne artefakty? – Piratka patrzyła na potakującą Różę, jakby pierwszy raz w życiu ją widziała.

– Tak, wszystko to prawda. Tylko: cicho sza, dziewczyny! Zaczniemy od Księgi Magii, a potem pójdzie już z górki. – Sięgnęła na półkę po pokaźne tomisko, obite w niebieską skórę, po czym rozwarła je przed nami, szepcząc coś pod nosem.

– Wyraz „kapitan” też ma jakieś znaczenie? Wiemy, że nazywasz tak braciszka Krzycha.

– Oczywiście, że ma – potwierdziła Róża. – To hasło do otwarcia księgi. Bo, tak naprawdę, cała ta tajemnica jest jego sprawką!

Z wypiekami na twarzach i nadzieją w sercach na nową przygodę, całą trójką pochyliłyśmy się, przeglądając uważnie pożółkłe karty fantastycznego woluminu.

– Mapa z tatuaży jest ponoć przeklęta, lecz istnieje szansa na zrzucenie złego uroku… – zaczęła konspiracyjnie Krzycha.

– Prze-przeklęta? – powtórzyłam niepewnie.

– Spokojnie, Talizmanko. W trójkę damy radę każdej klątwie! Ta księga podpowiada, że najpierw trzeba zorganizować konkurs literacki. Zawarte w dziełach uczestników wskazówki dadzą rozwiązanie… – tłumaczyła dalej z przejęciem, a my przeniosłyśmy się wraz z nią do równoległego świata na zaczarowanej, wielowątkowej mapie skarbów, zamieszczonej na pewnym fantastycznym Portalu…

Koniec

Komentarze

:D :D :D, no smakowite bardzo! bruce, to tylko Ty tak potrafisz! Tak pożenić opowiadania i jeszcze zrobić z tego nowe! Dobrze się bawiłam! To idę czytać następne, żeby w pełni docenić wszystkie aluzje w tym. 

Ściskam!

Ściskam także i dziękuję, Jolu. smileykiss

Pecunia non olet

Miły tekst i rzeczywiście pełno jest nawiązań do innych tekstów. Szkoda, że jesteś jurorką. Dzięki za miło spędzony czas. Pozdrawiam. 

Piękny mashup! :D 

Szukanie w nim nawiązań do własnego opowiadania sprawia mnóstwo frajdy! Podziwiam, że potrafiłaś to wszystko połączyć i to tak, żeby wyszło z sensem. 

Pozdrawiam ❤️

O jakie to świetne, kiedy mogę zobaczyć wstawki z mojego opowiadania scalone z innymi, swoją drogą genialnymi, tekstami z konkurs. Bardzo mi się podoba pomysł. To niesamowicie miłe, że się nim podzieliłaś. Dzięki bruce.

Pozdrawiam serdecznie! heart

You cannot petition the Lord with prayer!

 

laugh Kalejdoskop światów! (Sezam pachnie?)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Adexx, MarszawoMichaeluBullfinchu, Tarnino, dziękuję Wam za odwiedziny. heart

Mam nadzieję, że sezam pachnie, ja tam zawsze czuję zapach jego ziarenek. :) 

Przyznaję – Wasze teksty na Konkurs są rzeczywiście genialne! yes

Pecunia non olet

Bruce, wrócę, gdy przeczytam wszystkie teksty konkursowe. Widzę z komentarzy, że tak będzie najlepiej. Teraz umieszczam ten tekst w kolejce. :)

Misiu, dziękuję za Twój czas. heart Zachęcam gorąco do lektury – zgłoszenia Uczestników są naprawdę niesamowicie pomysłowe i znakomite. yes Pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

ja tam zawsze czuję zapach jego ziarenek. :) 

Ooo, trzeba spróbować :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

laugh

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka