- Opowiadanie: Robert Raks - W niedalekiej przyszłości: Rodzina

W niedalekiej przyszłości: Rodzina

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Ambush, Użytkownicy II, Użytkownicy III, Finkla

Oceny

W niedalekiej przyszłości: Rodzina

Młode małżeństwo siedziało w poczekalni kliniki, nerwowo przerzucając ulotki reklamowe. Na każdej widniały hasła o „spersonalizowanym szczęściu” i „rodzinie szytej na miarę”. Pomieszczenie było jasne, niemal laboratoryjne, a zapach delikatnych odświeżaczy potęgował wrażenie czystości.

Drzwi gabinetu rozsunęły się miękko i stanęła w nich przedstawicielka firmy – kobieta o łagodnej twarzy i starannie upiętym koku.

– Witam w Nowej Rodzinie – powiedziała spokojnie, z rutyną kogoś, kto powtarza te słowa codziennie. – Będę państwa asystentką i przeprowadzę przez całą procedurę. Czy to państwa pierwsza wizyta?

– Dzień dobry – odpowiedzieli jednocześnie, wymieniając krótkie spojrzenie. – Tak, pierwszy raz.

– Bardzo mi miło – odparła, wykonując zapraszający gest. – Od lat cieszymy się niesłabnącym zaufaniem klientów. Nasze metody genetycznej optymalizacji są bezpieczne i przewidywalne.

– Dziękujemy – odezwała się żona, wchodząc razem z partnerem do gabinetu. Wciąż trochę spięci, jak ludzie, którzy dopiero oswajają się z wagą podejmowanej decyzji.

– Znajomi polecili nam waszą klinikę – zaczął mąż. – Byli bardzo zadowoleni. My również chcemy powiększyć rodzinę. Zapoznaliśmy się z ofertą na stronie i wypełniliśmy wstępne formularze.

– Doskonale. – Asystentka ułożyła przed sobą smukły tablet i przesunęła go tak, by ekran był widoczny dla wszystkich. – To przyspieszy procedurę. Przejdźmy zatem do konkretów. Jaka płeć? Chłopczyk czy dziewczynka?

– Chłopczyk – odpowiedział mężczyzna. – Mamy już dziewczynkę, ale z naturalnego porodu. Tym razem chcielibyśmy bardziej dopasować wybór.

– Zatem braciszek – skwitowała asystentka i kliknęła coś na urządzaniu. – Preselekcja cech to rozsądne podejście. Lepiej wiedzieć, co się dostanie, niż liczyć na szczęście w loterii. A teraz wzrost. Oczywiście docelowy, w wieku dorosłym. Do dyspozycji mamy warianty: mały, średnio mały, średni, duży i bardzo duży.

– Średni – zdecydowała kobieta. – Taki w sam raz.

– Średni – powtórzyła asystentka, zaznaczając odpowiednią opcję. – A włosy?

– Rudy – odpowiedzieli równocześnie, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie.

Doradczyni uśmiechnęła się lekko, po czym skinęła głową.

– To bardzo urokliwy odcień. Proszę spojrzeć.

Na ekranie pojawiła się wstępna wizualizacja.

– Śliczny, prawda, kochanie? – skomentowała kobieta, zerkając na męża. – A jaki kolor oczu najlepiej pasuje do rudego?

– Algorytm sugeruje piwne – odparła asystentka, przysuwając lekko tablet. – To najbardziej preferowane połączenie.

– Tak, piwne będą idealne.

– W porządku. Teraz charakter. – Zmieniła zakładkę. – W ofercie mamy: spokojny, domator, żądny przygód, agresywny, lub niezależny.

– Szczerze mówiąc, jeszcze o tym nie myśleliśmy – przyznał mężczyzna, zerkając na żonę. – Może spokojny?

– Dobry wybór – przytaknęła doradczyni aprobującym tonem. – To najchętniej wybierana opcja. Przejdźmy więc dalej: inteligencja. Dostępne są poziomy: normalny, bystry, inteligentny i bardzo inteligentny. Ten ostatni jest na specjalne zamówienie, więc jest dodatkowo płatny.

– Jesteśmy świadomi – powiedziała kobieta. – Nie chcemy oszczędzać. Prosimy o wariant bardzo inteligentny.

– Oczywiście. – Kolejne kliknięcie. – Podsumujmy więc: chłopczyk, średni, rudy, o piwnych oczach, o spokojnym usposobieniu i zwiększonej inteligencji. Zgadza się?

Małżeństwo pochyliło się nad tabletem, na którym wygenerowana sylwetka, drobny model 3D, powoli kręcił się wokół własnej osi.

– Tak, wygląda świetnie – potwierdziła kobieta, a jej mąż kiwnął głową z zadowoleniem.

Przedstawicielka Nowej Rodziny przyłożyła palec do przycisku „finalizacja”.

– Świetnie, w takim razie wszystko zatwierdzam. Przejdźmy do kwestii rozliczenia: korzystają państwo z programu rządowego czy płacą indywidualnie?

– Z programu – odparł mężczyzna. – Otrzymaliśmy dziewięćdziesiąt procent dofinansowania.

– Gratuluję, to spora ulga dla domowego budżetu. Takie wsparcie bardzo pomaga w planowaniu przyszłości. Dzięki niemu wiele rodzin może świadomie decydować o swoim szczęściu.

– Prawda? – potwierdziła kobieta. – Dobrze, że państwo wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa.

Przedstawicielka skinęła głową z uprzejmym uśmiechem.

– I na koniec pytanie formalne: jak będzie się wabił psynek?

Koniec

Komentarze

Ale czemu wabił? Do tego momentu historia, choć w sumie smutna była przewidywalna, ale nie rozumiem, czemu mieli traktować dziecko jak psa?

delulu managment

Witaj. :)

Czytam w necie, że – o dziwo – faktycznie jest takie określenie, jak “psynek”. Szokujące. surprise Traktuje się pieska, jak małe dziecko. :) Zaskoczyłeś tym zakończeniem, brawa! :) 

Klikam za pomysł. :)

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Aaaa czyli Konfederacja;P

delulu managment

Cześć, Robert Raks

Niech no zacytuję klasyka: to znaczy, że się nie dostałem, bo jestem RUDY!?

Wizja przerażająca, napisana bardzo dobrze, konkretnie i w punkt. 

Klik

Pozdrawiam

 

Aaa, zezarło mi komentarz. :(

Z początku nie załapałem, że oni chcą psa (słowo ,,psiecko” poznałem kilka dni temu). Trudno się rozpisać na temat takiej prostej historyjki, ale wyszła całkiem ciekawa parodia motywu dzieci projektowanych na zamówienie. Ciekawe, czy kota też można zamówić…

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Aaaa, czyli na to w przyszłości będą szły moje podatki?

No, zaskoczenie w finale zadziałało. :-) Twist siadł.

Babska logika rządzi!

W przyszłości, okropnie mnie to wkurza, będą mi mówić lekarze, że mnie leczą za darmo!

delulu managment

Witam wszystkich,

Dziękuje za zainteresowanie i przeczytanie szorta oraz za wszystkie kliknięcia do biblioteki.

Jeśli ktoś wcześniej nie znał słowa psynek (ani psórka, bo coś takiego też funkcjonuje), to spokojnie – jest w dobrym towarzystwie. W jednym z wywiadów nawet prof. Bralczyk przyznał, że wcześniej tego określenia nie znał.

Dzietność w zachodnich społeczeństwach spada, a równolegle rośnie potrzeba posiadania (a czasem wręcz zastępowania) dziecka psem. Zjawisko jest na tyle widoczne, że dorobiło się własnych nazw: psynek i psórka. Tekst jest oczywiście satyrą i przejaskrawieniem tego trendu. Ale w przyszłości – kto wie…

 

Raz jeszcze dzięki.

Pozdrawiam

rr

I ja dziękuję. :)

To, co piszesz, ogromnie przykre… :( Tyle dzieci czeka latami w domach dziecka… :(

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Zacne!

Twist z psieckiem bardzo udany. Widząc cztery kliki do biblioteki muszę użyć mojego prawa do udziału w procesie demokratycznym i wbić tekst do biblioteki.

A teraz przejdźmy do poważnych kwestii.

Będę miał godną emeryturę z ZUS-u, prawda?

Prawda?

PRAWDA?

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

w maszynach elektrycznych istnieje coś takiego jak układ samobójczy;

sprawna maszyna elektryczna przestaje się obracać;

ile cywilizacji było układami samobójczymi?

God only knows…

and… no comment

 

klik i pozdrowienia

Gryzoku_Półpospolity – dzięki za przeczytanie oraz za zacny gest wbicia szorta do biblioteki.

 

Czy psiotomstwo będzie miało godną emeryturę z ZUS-u? Słowa „godna”, „emerytura” i „ZUS” są wzajemnie sprzeczne i wykluczające się, więc trudno to jednoznacznie ocenić. Jeżeli jednak jakąś emeryturę dostaną, to pozostaje pytanie: kto za nią zapłaci? „Pan płaci, pani płaci, my płacimy… społeczeństwo” – no i oczywiście Finkla, bo na to pójdą jej podatki wink

 

AS – Tobie również podziękowania za poświęcenie czasu na przeczytanie i klika.

„W maszynach elektrycznych istnieje coś takiego jak układ samobójczy” – nie słyszałem o takim zagadnieniu, ale brzmi niezwykle interesująco. Kojarzę jedynie eksperyment Johna B. Calhouna, tzw. „mysią utopię”, który finalnie także prowadził do ujemnego przyrostu naturalnego wraz ze wzrostem dobrobytu (choć trzeba uczciwie przyznać, że istnieją poważne głosy krytyczne dotyczące jakości tego przedsięwzięcia). Jeśli coś takiego, o czym piszesz, rzeczywiście istnieje i da się to ekstrapolować np. na AI, to gratuluję pomysłu – to więcej niż świetny punkt wyjścia do opowiadania soc-SF.

chodzi o to że w układach samobójczych odwrotne połączenie biegunów

powoduje rozmagnesowanie maszyny i przestaje ona działać;

układ w którym my żyjemy jest już prawie całkowicie rozmagnesowany…

 

Nowa Fantastyka