- Opowiadanie: Krzysiekkoszalin - Gra (Rozdział 4)

Gra (Rozdział 4)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Gra (Rozdział 4)

Rozdział 4

 

Pomieszczenie, w którym znaleźliśmy się razem z Magdą nie wyglądało najlepiej. Ściany pokryte były grzybem, wilgoć czuć było w powietrzu, a na podłodze walały się różnego rodzaju brudy. Strach było chodzć po czymś takim. Usiadłem pod ścianą, koło Magdy. Widziałem w jej oczach strach i przerażenie.

– Czego się boisz? – zapytałem

– Widziałeś twarz tego faceta? – zapytała Magda

– Nie. Dopiero przyszedłem – odrzekłem – Coś z nim jest nie tak

– Wszystko z nim jest nie tak. On ma twarz pokrytą…

Tu Magda urwała w pół zdania, gdyż oto w tym momencie Mistrz zaczął mówić.

– Witajcie. Mam na imię Taitos. Jak dobrze wiecie jestem Mistrzem Gry. Ten dziwak z zielonym włosami na głowie to mój sługa Gerard Ozimek ale jego pewnie też już znacie. To właśnie on was tutaj przyprowadził. Skoro jesteśmy już wszyscy to myślę, że możemy rozpocząć naszą Grę. Na początek poznajmy naszych uczestników. Jest ich 6. Każdy z was powinien sobie teraz wybrać imię bądź pseudonim pasujące do jego charakteru…

Kiedy Taitos wprowadzał nas w zasady gry, zauważyłem, że cały czas odwrócony jest do nas tyłem, tak jak czwórka pozostałych uczestników. Widziałem w oczach Magdy coraz większe przerażenie. Prawdę mówiąc ja też zacząłem się bać. Nie widziałem co prawda twarzy Taitosa, ani pozostałych uczestników, ale sam fakt że to pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy sam w sobie potęgował we mnie strach.

– … kiedy już wybierzecie swoje imiona bądź pseudonimy zapoznam was z zasadami gry. Swoje imiona/pseudonimy napiszcie na kartce – ciągnął Taitos

– Przepraszam, ja mam pytanie – odważyłem się w końcu coś powiedzieć

– Pytania później! – Taitos ryknął tak, że aż kielichy w pokoju zadrżały. – Najpierw wybierzcie sobie imiona/pseudonimy – powiedział nieco spokojniejszym głosem Mistrz.

***

Siedzieliśmy z Magdą pod ścianą i zastanawialiśmy się nad ucieczką z tego okropnie wyglądającego miejsca. Byliśmy przerażeni całą tą sytuacją w jakiej się znaleźliśmy. Chcieliśmy stąd jak najszybciej uciec.

– Czy imiona/pseudonimy zostały już wybrane? – zapytał Taitos.

– Tak – odpowiedzieli wszyscy chórem.

– Jeszcze nie dostałem kartki od waszej dwójki – powiedział Mistrz i skierował swój gniewny wzrok na nas.

Nigdy nie zapomnę momentu, kiedy Taitos przez chwilę spojrzał na nas. Ta chwila wystarczyła do tego, żebym zobaczył jego twarz. Kiedy ją zobaczyłem mało nie popuściłem ze strachu. Jego twarz wyglądała po prostu okropnie. Była cała poparzona, do tego jeszcze posiadała jakieś wielkie bąble, które dodatkowo popękały, a na dodatek z nosa zwisały jakieś wielkie, wręcz gigantyczne gluty. Uszy były powykrzywiane i miały na sobie zasklepiałą krew. Jego oczów prawie w ogóle nie było widać. Już teraz wiem, dlaczego Magda tak bardzo się przestraszyła. Na sam jego widok można popuścić w gacie.

– Więc jak. Dostanę od was kartkę z waszymi imionami! – ryknął Taitos

– Jjjużżż – zająkałem się i podałem Taitosowi kartkę.

– Bardzo ładnie. Dziękuje – ze spokojem powiedział Mistrz

– A teraz moi drodzy wprowadzę was w zasaddy gry. Gerardzie – zwrócił się do swojego sługi – przynieś pomoce naukowe.

– Już Mistrzu. Chwilka.

Koniec

Komentarze

Czy ktoś wie dokąd jadę. No, co prawda to jest rozdział. Ile
ich trzeba jeszcze przeczytać, żeby nabrać jakiej takiej
orientacji?
maciejp

Nowa Fantastyka