- Opowiadanie: Hawkpath - Pamięta, jak biegła...

Pamięta, jak biegła...

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pamięta, jak biegła...

Pamięta, jak biegła. Złotem był jej krok, złotem cały świat wkoło niej. Złote promienie spływały z jej włosów, gdy wbiegała po błękitnawym stropie, rozsiewając wokół blaski i ciesząc oczy delikatnym różowym pobłyskiem swego przebudzenia.

 

Jej twarz była rozpromieniona, radosna i spokojna zarazem, a oczy chłodne i czyste. Długie włosy zaczepiały w biegu o białe pióropusze, gnane szybkim, młodym wiatrem. Jej stopy śmigały po drobnych kroplach, skrzących jak oszlifowane diamenty.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Pierwsze promienie słońca zaiskrzyły na wodzie, budząc delfina. Zwierzę machnęło długą płetwą i wyskoczyło ponad powierzchnię wodospadu. Wczesne słońce rozjaśniło wodę na jego grzbiecie, malując ją różem i złotem. Otaczające morze klify stawały się purpurowe w poświacie świtu. Białe grzywy fal zamigotały jak perły wyrzucone na piaseki na chwilę stały się podobne do złotych i diamentowych rzeźb, nim delikatny wiatr rozbił je o brzeg. Wstawał nowy dzień.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Biegła dalej. Jej kroki stawały się bardziej stateczne, lecz nadal pełne były młodzieńczego zapału. Złoty włos sypał promieniami, a białe pióropusze, które wiatr spędził w warkocze, zabarwiały się pomarańczowym blaskiem.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Spokojna wioska budziła się do życia. Ludzie powoli wychodzili na pola. Stary młyn zaczynał swą codzienną pracę w podmuchu porannego wiatru. Dzieci wybiegły z wiejskich zagród, ścigając się, które pierwsze dopadnie huśtawki. W oddali, na horyzoncie, wiatr skłębił chmury, a poranne słońce nadało im delikatny, pomarańczowo złoty kolor.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Biegła, lecz już wolniej. Pod jej stopami rozciągał się poszarpany, majestatyczny krajobraz. Pióropuszy było więcej, skłębiły się, tworząc wygodną kładkę dla jej złotych stóp. Blask jej włosów przygasł, gdy wstąpiła na biały most.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Zbliżało się południe, gdy nad stromymi szczytami gór słońce skryło się za chmurami. Tafle jezior poszarzały, a śnieg na stokach utracił nieco ze swego blasku. Drzewa zaszumiały gwałtownie na wietrze, który naraz zerwał się i pchnął chmury przez nieboskłon.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Biegła nadal, choć czuła się już zmęczona. Jej promienne włosy błyszczały coraz bardziej pomarańczowo, a wiatr przybierał na sile, co chwila naganiając jej pióropusze pod stopy. Blask, który ją otaczał, powoli przechodził ze złota w ognisty pomarańcz i głęboką czerwień. Pojedyncze złote promienie wyrywały się między pojedynczymi pasmami pióropuszy i rozświetlały równinę złotym blaskiem, niby filary podtrzymujące strop ogromnej katedry.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Wśród zielonej równiny stały zamki z szarego kamienia. Środkiem płynęła rzeka, mijając liczne mosty. Było popołudnie, a zniżające się coraz bardziej słońce błyszczało w jej wodach jak jesienny liść i skrzyło się w oknach potężnych warowni pojedynczymi iskrami.

 

Środkiem równiny biegł koń. Cieszył się popołudniowym galopem, gdy słońce nie grzało już tak bardzo, a szybki wiatr rozwiewał grzywę i chłodził rozgrzaną skórę. Tylko czasem światło szerokimi pasmami przebijało warstwę chmur i świetliste promienie padały na zielone łąki.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Zwolniła w biegu. Zmęczona głowa pochylała się, stopy zwalniały. Świetliste błyski ciemniały, stawały się ciemnoczerwone, powoli przechodziły w zieleń. Wokół niej błękit stawał się granatem, a pióropusze ciemniały. Wiatr ucichł. Spokojnie pochyliła się i położyła. Jej delikatne włosy rozsypały się po granacie wokół i tylko na samych koniuszkach lśniły jeszcze nikłym blaskiem. Popatrzyła na drogę, którą biegła. Tam, gdzie stanęły jej stopy, lśnił teraz ślad, srebrny i skrzący się jak drobinki kryształu.

 

 

 

ïïï

 

 

 

Nad zielone wzgórza nadciągał zmierzch. Niebo powoli ciemniało, aż stało się granatowe. Jeszcze jedynie w tle, na horyzoncie, nieśmiało połyskiwały resztki pomarańczowych, czerwonych i zielonych smug. Nikłe światło sprawiło, że wijąca się wśród wzgórz droga zamieniła się srebrem, a lina odległych gór poszarzała w wieczornej mgle. Wiatr ustał, chmury zawisły na widnokręgu. Powoli na nocnym niebie pokazywały się pierwsze, srebrne gwiazdy.

 

 

 

 

 

Koniec

 

Miniopowiadanie– zagadka. Kim jest główna bohaterka?

Koniec

Komentarze

Ciekawy szorcik, fajny pomysł na personifikację i nareszcie słońce nie jest facetem. :) Bardzo przyjemnie czyta się opisy, nie dość, że masz bujną wyobraźnię, to jeszcze potrafisz używać plastycznych słów i konstruować z nich takie bajecznie pastelowe obrazy. Proponowałabym jednak dokładnie przewałkować tekst na głos, plączą się tam powtórzenia, dla niektórych wyrazów (np. pióropuszy) przydałoby się znaleźć synonimy. Nie podoba mi się też użycie czasownika "zaczepiały" w jednym z pierwszych zdań - jakoś tak zakłóca gładkość i aksamitność opisu.

"gdy wbiegała po błękitnawym stropie"- wbiegała na lub biegła po.
Wodospadu...- czy ja dobrze zrozumiałem- ten delfin pływał w rzece, do tego jeszcze pionowo (skoro nad powierzchnią wodospadu się wzbił)?
Wiatr rozbijał fale o brzeg    .      .      .     .     ????
Sporo powtórzeń. Niektóre opisy IMO przeszarżowane.
Eeee... nie moje klimaty. Wioska się nie pali, zero erotyki, a słońcu nie wtórują blaski wybuchów atomowych;). Może dlatego treści nie będę oceniał. Nie na mój chłoporobotniczy rozum.



Zaskakujące. Ładne opisy, pobudzające wyobraźnię.
I rzeczywiscie za dużo tych pióropuszy.

Łaaaał, zagadka!
W takim razie ja też mam zagadkę: czy to opowiadanie ma w ogóle jakiś sens? Forrest Gump biegł, ale film o czymś mówił. A tutaj właściwie o co chodzi? Dla mnie to opowiadanie to hipertroficzny przerost formy nad treścią. 
Dodatkowo, jeśli to słońce jest główną bohaterką to jak, do jasnej cholery, może zauważać zmiany barwy światła?

Pozdrawiam 

gdy wbiegała po błękitnawym stropie"- wbiegała na lub biegła po.

Eee, spoko, można przecież wbiegać po schodach.

Bardzo pobudza wyobraźnię... Masz piękny styl.

Ja obstawiam, że główna bohaterka jest rzeka. Ale tekst mi się nie podobał. Opisy szwankowały, a i forma jakaś taka dziwna.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Główną bohaterką jest Różanopalca Eos. Bogini Jutrzenka. Fajne opowiadanie :)
Pozdrawiam.  

Nowa Fantastyka