- Opowiadanie: bury_wilk - AHMED - MARTWY TERRORYSTA

AHMED - MARTWY TERRORYSTA

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

AHMED - MARTWY TERRORYSTA

Kilkanaście prześlicznych dziewczyn w zwiewnych jedwabiach, o czarnych włosach i oczach, oraz oliwkowej, gładkiej cerze, wyglądało jakby wyjęto je wprost z baśniowego haremu, jakby Szeherezada wyczarowała ich obraz mocą swoich fascynujących opowieści. Tańczyły, śmiały się, roznosiły chłodne napoje i kosze pełne soczystych owoców. Noc była ciepła, śpiewały słowiki, a siedzący w kącie, z przepaskami na oczach, muzykanci przygrywali cichutko dodając tej cudownej chwili subtelnego czaru.

Jedna z dziewcząt tanecznym krokiem podeszła pod stojącą w wielkiej donicy, uginającą się pod ciężarem daktyli palmę, pogłaskała bawiącą się tam małpkę w złotej obroży, podniosła srebrny flet, porozumiewawczo mrugnęła i przytknęła instrument do kuszących karminem ust.

Piiiiiiiijiiiiiiiijiiiiiipiiiiiiiiijiii!!!

Maciek Waldeński, a raczej Ahmed Muhammad Said Mustafa – dwa lata temu, przy okazji przejścia na Islam zmienił nazwisko i tak się teraz nazywał – poderwał się do pionu i szeroko otworzył oczy. Arabskie piękności zniknęły, nie było owoców, słowików ani muzykantów, ale potworny dźwięk był jak najbardziej realny.

Mężczyzna uderzył na ślepo, ale mimo to trafił i budzik wreszcie zamilkł. Błogość. Hurysy znów zatańczyły, znów była małpka i słowiki…

…Na Mahometa! Która to godzina?! Przerażony Ahmed szarpnął się, jakby usiłował zerwać niewidzialną sieć. Zaspał! W ten właśnie dzień, kiedy zaspać nie miał prawa – zaspał! Zerwał się jak poparzony. Z wyrzutem cisnął budzikiem o podłogę. Podłe urządzenie! Przecież miała uruchomić się opcja drzemki, a tymczasem alarm się nie powtórzył.

To wszystko przez gospodynię! Niech będzie przeklęta pani Waciakowa! Po trzykroć niech będzie przeklęta! On, Ahmed, specjalnie położył się wcześniej, żeby uniknąć kłopotów ze wstawaniem, a tymczasem jego gospodynię, barbarzyńskie nasienie, naszło na jakieś głupie pogańskie obrzędy. Pół nocy na głos odmawiała ten, jak mu tam… różaniec, a potem, jakby tego było mało, włączyła na cały regulator Radio Maryja! Zupełnie, jakby zrobiła to celowo, żeby go zdenerwować, rozbudzić, wymęczyć i sprowokować!

Jeszcze nie wszystko stracone. Ahmed w biegu przemył zęby i śmiesznie podskakując wciągnął spodnie. Gdzie są skarpetki? A, pies je trącał. Buty na gołe stopy i koszula…A, zaraz, jaka koszula! Najpierw najważniejsze!

Wszystko przygotowane, zawinięte w szary papier. Cholerna taśma, rwie się, przykleja do palców… No, udało się. Ładunek przyklejony do brzucha, teraz tylko wpiąć kable… No nie, co za złośliwość losu. Przyklejone i owszem, ale do góry nogami i nie ma jak podłączyć.

– Aaaaaaaa!!!

Przy odrywaniu taśmy przymusowa depilacja. Co za ból…

Dobra, jeszcze raz, tylko porządnie. O tak. Czerwony, zielony. Jest. Koszula. Guziki się plączą, ale w końcu się udaje. Luźna kurtka, żeby ukryć nieco odstającą od ciała bombę.

Ahmed rzucił się do kuchni. Odkręcił wszystkie kurki z gazem i nie czekając na efekt pognał do drzwi wyjściowych. Miało być zgrabnie, bez zatrzymywania: naciśnięcie klamki, otwarcie drzwi i wybiegniecie na zewnątrz… Początek był niezły, ale potem z pełnym impetem terrorysta grzmotnął w antywłamaniową przeszkodę. Ta przeklęta Waciakowa zamknęła na zasuwkę! Nigdy tego nie robiła, co jej odbiło!?

W końcu drzwi ustąpiły i Ahmed wyskoczył na ulicę. Sznur stojących samochodów oznaczał, że szlaban jest zamknięty, a to z kolei świadczyło o tym, że pociąg niedługo ruszy ze stacji. Mało czasu, mało!!!

Mężczyzna pędził na złamanie karku. Potężnym susem przesadził żywopłot, poślizgnął się na nieodśnieżonym chodniku, ale utrzymał równowagę. Śnieg nasypał mu się do butów i nieprzyjemnie zmoczył stopy. Nic to! Szybciej, szybciej!!! Czemu ten peron taki długi?!!!

– Stój!!! Stój!!! W imię Allaha!!!

Pociąg musiał być innego wyznania, bo nie podziałało. Ruszyła maszyna po szynach ospale, szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, i toczy się, toczy się koło za kołem, i biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej…

Na długim, zaśnieżonym i ziejącym pustą przestrzenią peronie w Nowej Iwicznej Ahmed czuł się, jakby był jedynym człowiekiem na ziemi. Jak to się mogło stać?! Patrzył na oddalające się czerwone światła na tyle pociągu. Dziki tłum walący na dziewiątą do pracy w Warszawie, w tym pogańskim siedlisku, ściskał się jak sardynki w puszce, ale był bezpieczny. Przeklęte sługusy amerykańskich imperialistów! Jeszcze was Allah pokarze! Cała nadzieja, że Fatima spisała się lepiej…

 

Fatima spisała się lepiej. Wyszła na czas, na dziesięć minut przed odjazdem siedziała już w osobowym do Radomia. Miała nadzieję, że dokończy czytać sto drugą surę Koranu, ale obok niej usadowiła się gruba i przeokropnie głośna babuleńka. Całą drogę zagadywała, zaczepiała, przeszkadzała…

– Przepraszam panią, muszę do toalety.

Fatima z trudem przecisnęła się obok męczącej sąsiadki, która jakoś nie raczyła wstać. Już niedaleko. Niedługo pociągi – ten z i ten do Warszawy – będą się mijać i wtedy ona i jadący tym drugim Ahmed pokażą światu, co oznacza gniew Allaha!!!

– Yyyyyychrrrrryyyyyyy…

Specjalny, nanizany na grubą i mocną wędkarską żyłkę różaniec zacisnął się na szyi terrorystki. Bezradnie szarpała się, machała rękami, wierzgała, ale nic nie mogła poradzić. Gruba sąsiadka jeszcze zacisnęła pętlę i po chwili było po wszystkim. Zaciągnęła martwą dziewczynę do toalety, odłączyła kabelki i, zadowolona, poprawiła moherowy beret.

 

Pani Waciakowa odsunęła lornetkę od oczu. Z okien salonu było świetnie widać peron, ale ona miała już swoje lata i wzrok mocno szwankował. Plan się powiódł – Ahmed nie zdążył na pociąg. Spokojnie poszła do kuchni i zakręciła kurki na kuchence. Nie musiała się spieszyć, bo i tak jeszcze w nocy profilaktycznie zamknęła zawór gazu. Ojciec Dyrektor okazał się świetnym i bardzo przewidującym przywódcą, nauczycielem i organizatorem, a sekcja antyterrorystyczna Zgromadzenia Dobrych Babinek zasłużenie była jego chlubą.

Szurając wełnianymi kapciami, Waciakowa podreptała do pokoju. Wzięła pilota i nacisnęła na nim czerwony guzik.

 

Coś piknęło.

– O kurwa… – jęknął Ahmed.

Błysnęło, grzmotnęło. Wybuch rozniósł peronową wiatę, a po Ahmedzie zostały tylko dymiące buty…

 

LCF

02.2009

Koniec

Komentarze

Ot, z poniedziałku tak lekko i bez zobowiązań :)
Luźno zainspirowane tym:
http://www.youtube.com/watch?v=UGsPDLOEtvU

Dziękuję, podziałało.
(...) a po Ahmedzie zostały tylko dymiące buty...
>joke mode on< Zgodnie ze starym powiedzeniem prócz butów powinny zostać jeszcze smród i nazwisko. >joke mode off<

http://www.youtube.com/watch?v=UGsPDLOEtvU  :) Pamiętam to, świetny kawałek. Świetne też w Twoim wykonaniu, choć nie jest to fantastyka, ale warte uwagi.

bury wilku, powiedz mi jedno, ten Twój podpis - LCF - na końcu każdego Twojego tekstu, to skąd się wziął. Czy przypadkiem nie surowałeś się książką Artura Perez-Reverte KLUB DUMAS (na podstawie której Polański wyreżyserował DZIEWIĄTE WROTA), gdzie pewne ilustarcje były podpisywane przez samego diabła, Lucyfera (LCF). Czy wyszło ci spod pióra całkiem przypadkowo.

Pzdr.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Hehe Bardzo fajne. Podobało mi się. Dobry pomysł, zgrabnie i przyjemnie przedstawiony. Według mnie zdecydowanie wyróżniasz się na portalu NF (na plus oczywiście). Pozdrawiam

Mastiff

* miało być - sugerowałeś się :)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Jest dokładnie taak, jak napisaleś. Z lekka i bez zobowiązań! Sympatyczny tekst. Tylko nie idź za ciosem i nie pisz humoreski na temat holokaustu, bo znowu Ci się uda i możesz wtedy kogos zdenerwować ;)
Pozdro

Ten tekst, to nie jest jakiś szczyt ambicji pisarskich, miał być po prostu sympatyczną odskocznią, ale cieszę się, że znajduje sympatyków.

mkmorgoth: podpis... cóż staram sie, aby nie było u mnie zbyt dużo rzeczy przypadkowych ;) acz może zaznaczę, że nie wyciągałbym z tego zbyt daleko idących wniosków :)

mkmorgoth - Ja tak nieśmiało, bo nie do końca zrozumiałem Twoją opinię, mianowicie: "choć nie jest to fantastyka, ale warte uwagi."  Moim zdaniem elementem fantastycznym jest postać Pani Waciakowej i generalnie Zgromadzenie Starych Babinek czyli organizacji antyterrorystycznej dowodzonej przez Ojca Dyrektora(!). Pozdrawiam

Mastiff

Pociąg musiał być innego wyznania, bo nie podziałało.
No i już wiem, czemu te tramwaje mnie tak nie lubią :D Zanim ktoś zjedzie cię za obrażanie uczuć religijnych, napiszę, że mnie się podobało. Dbałość o szczegóły (ta przymusowa depilacja...), subtelny humor i do tego naprawdę dobrze napisane. Nie planujesz zgłosić tekstu na Kosmikomikę? Byłby jeden z lepszych... ;)
Swoja drogą, dobrze że Ahmed nie zdążył, bo ja też jeżdżę tym osobowym do Radomia...

Dreammy, co do konkursu, to raczej coś nowego powinno być, a ten tekst nie jest już najświeższy (w tej chwili pewnie nowego nie napiszę, bo całą moją uwagę zajmuje więsze "arcydzieło"). Co zaś się tyczy osobowego z Radomia, to ja już co prawda nim nie jeżdżę, ale oprócz podanego linka, tekst miał jeszcze jedna inspirację. Otóż jadąc omawianym właśnie pociągiem kiedyś rozczulił mnie widok opisanego tutaj peronu - pusto, żywej duszy, tylko rozwalona wiata i samotna para butów :)

Fajne, fajne :) dam 5/6 za miły początek tygodnia.

ps. niezależnie od siły eksplozji, zawsze pozostają buty. To jedna z "tych" rzeczy.
dj

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

@Bohdan: Źle się wyraziłem, miałem na myśli ten filmik z youtube nie opowiadanie :) sorki za zamieszanie. P

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Nie byłem pewien, teraz rozumiem. Dziękuję za wyjaśnienie i pozdrawiam

Mastiff

Dobre. Zabawne. Szczególnie zdanie z pociągiem. Byłoby idealne na kosmikomikę, wrzucałeś to gdzieś indziej?
Długo się wzbraniałem, ale chyba muszę zapoznać się z resztą Twojego dorobku :P

:DDDD Superowskie!

Bury wilku, zabawny i trafny tekst. Dzięki za odrobinę humoru w poniedziałek!

Hehehe, świetne, uśmiałam się ;)

Nie ukrywam, że przyciągnął mnie tytuł (lubię oryginalnego Ahmeda), dopiero potem spojrzałam na nick - i wiedziałam, że nie odpuszczę sobie tego opowiadania :D

Nie zawiodłeś mnie :)

Ja nie lubię tego terrorysty z youtuba. A tekst też taki sobie, w porównaniu do poprzednich. Faktycznie, widać, że to taka chwilowa odskocznia.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Heh, Fasoletti, tak się zastanawiałem, kiedy wreszcie pojawi się jakiś nieprzychylny komentarz - bo przecież kiedyś musiał być ten pierwszy raz :) Teraz się pewnie posypią jak z rękawa ;) Następne, co planuję wrzucić będzie z zupełnie innej beczki, mam nadzieję, że podejdzie Ci bardziej :)

p.s. a może to dlatego, ze czytałeś we wtorek? ;)

Nawet zabawny tekścik. Niby nic specjalnego, ale czyta się przyjemnie.

Pozdrawiam.

Bury Wilku, po przeczytaniu twoich dwóch opowiadań (o van Sinku i Ahmedzie) zostałam twoją fanką. Wydałeś już jakąś ksiązkę, czy narazie zajmujesz się tylko opowiadaniami? Pozdrawiam cieplutko.

Książka dojrzewa, ale jakoś opornie. Niby jest napisana, ale plan poprawek okazał się bardzo ambitny... no i jeszcze nigdzie nie jest powiedziane, że ktoś będzie chciał ją wydać :)

Nowa Fantastyka