- Opowiadanie: rafklim - Edytor

Edytor

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Edytor

Edytor

Rezonator strunowy sygnalizował gotowość użycia. Przypięty do przedramienia, wibrował delikatnie dając sygnał mięśniom, że najmniejszy ich skurcz związany z myślą „strzel”, lub bezpośrednim ryzykiem utraty życia przez sterującego, wywoła bezgłośny i natychmiastowy kataklizm. On jednak nie miał takiego zamiaru. Wiedział, że zbliżający się negocjatorzy znają moc urządzenia i nie zechcą ryzykować. Przecież mógł unicestwić cała planetę , moc rezonatora na to pozwalała. Delikatne struktury wibrujących strun energii , dające powszechne złudzenie materii, łatwo było wprowadzić w rezonans. Zmieniał on częstotliwość drgań w taki sposób, że w jednej chwili obszar objęty rezonansem zmieniał się w to co nazywano stanem osobliwym. W stanie tym nie tylko nie byłoby życia, ale w powszechnym rozumieniu, nie byłoby nic. Na dobrą sprawę, nikt nie sprawdzał doświadczalne, jakie są granice możliwości rezonatora. Wszyscy jednak mieli świadomość, że mogły być tak nieograniczone jak bardzo niezwykły był umysł istoty która go używała. W tym konkretnym przypadku umysł ten należał do jedynego znanego w ich wszechświecie – Edytora.

Zbliżający się liczyli na jego rozsądek a także nieskazitelną jak dotąd moralność – nie pomylili się. Nie strzelił, zwyczajnie nie mógł . Mimo nagonki jaką na niego urządzono i obawy banicji poza obszar bytów materialnych. Na dobrą sprawę nawet skazanie na „niebyt” nie dawało gwarancji, że Edytor nie będzie mógł nadal funkcjonować Co gorsza wielu specjalistów twierdziło, że odcięcie go od jakichkolwiek wrażeń zmysłowych może jeszcze rozwinąć i tak potężną umiejętność.

Jednym słowem stanowił dla nich problem, i to problem z jakim nigdy nikt się nie zetknął. Jego istnienie było zaprzeczeniem fundamentalnych praw i zagrożeniem porządku społecznego. Zagrożeniem dla władzy i dla systemu rządów, zagrożeniem dla wszystkiego co znali i wypracowali przez dziesiątki tysięcy lat.

Edytor zdawał sobie z tego sprawę i pragnął znaleźć najlepsze rozwiązanie. Chciał wynieść się w najdalszy zakątek znanego świata, zaszyć się na jakiejś nieznanej planecie i po prostu żyć!

Tego rozwiązania nie dopuszczali negocjatorzy. Synchron Umysłów zdecydował bowiem, że każda forma jego obecności w zamieszkanym wszechświecie, musi skończyć się końcem absolutnym i nowym początkiem. Do tego zaś nie chcieli i nie mogli dopuścić.

– Wyłącz rezonator ! poprosił negocjator, używając mowy.

Był to element obliczony na uzyskanie zaskoczenia, dającego chwilową przewagę i czas na założenie sieci mentalnej.

Ścigany doskonale to pojął, ale nie przeciwstawiał się. Wielokrotnie skanowano jego umysł w trakcie badań i nigdy nie uzyskano odpowiedzi na pytanie dlaczego? Dlaczego właśnie on miał to cos, czego zazdrościli mu nieliczni a wszyscy bez wyjątku się bali.

– Nic nie znajdziecie, myślał spokojnie, dopuszczając penetrację umysłu przez Negocjatorów. Było ich aż sześciu. Sami najlepsi w branży. Zauważył to, już na pierwszy rzut oka. Czterech nosiło wyraźnie ślady degeneracji kończyn dolnych, które nie dawały im podparcia , oraz bezużyteczne kończyny górne -pozbawionych możliwości manipulacji. . Zachowali je tylko ze względu na tradycje i oczywiście przez wzgląd na to, iż były oznaką mistrzostwa w swoim fachu. Mogli unosić się i przemieszczać swoje ciała bez najmniejszego problemu, ale tym razem używali niwelatorów grawitacji, aby każdy nawet najmniejszy zakamarek swoich potężnych umysłów skierować na jeden jedyny cel. Na niego!

Pozostali dwaj, to istoty prawie bezcielesne, będące formą energii, która dawała przejawy istnienia jedynie okresowo, przechodząc różne stany i poziomy energetyczne. Ich świadomość była tak potężna, że nigdy nie musieli być wzywani. Sami wyczuwali zagrożenia, po zmianach rozkładu entropii, jej tendencjach długookresowych. Pojawili się więc już z samego tylko powodu bytności czterech negocjatorów w tym miejscu. Niestety nie wróżyło to niczego dobrego.,

– Mamy jedynie zapewnić ci bezpieczeństwo i odtransportować na miejsce odosobnienia. Przewodnik grupy, przerywał chwilowe milczenie i przyglądając się z ciekawością badanemu.

– I dlatego jest was aż tylu ? zapytał osaczony, nigdy nie widziałem więcej niż dwóch negocjatorów.

– Nigdy dotąd nie było takiej potrzeby, odparł ten, który im przewodził. Zostaliśmy zebrani z całego obszaru, specjalnie dla ciebie – dodał, dla podkreślenia powagi sytuacji, jednocześnie mile łechcąc jego ego.

Ścigany poczuł w swoim umyśle silną blokadę, przechodzącą szybko w narastające zniewolenie, które nie tylko blokowało możliwość ruchu ciała ale nawet swobodny przepływ myśli.. Wiedział, że kiedy pozbawią go woli, stanie się niewolnikiem, skazanym na istnienie w prawdziwym koszmarze – braku bodźców zewnętrznych, zawieszony jakby w czeluści. Jego mózg zwariuje a już bezwolny zostanie poddany nieustającym badaniom w celu znalezienia przyczyn anomalii.

– Z mojego powodu tyle zachodu? Zapytał puszczając nagle wszelkie ograniczenia i otwierając umysł tak, że napierający nań wpadli do niego blokując się nawzajem.

Chwilowo musieli cofnąć penetrację, na ułamek sekundy. Ten czas wystarczył aby edytor uruchomił mechanizm obronny. Ten który był powodem ich obecności i jego kłopotów. Utworzył ekran, czerpiąc energię bezpośrednio ze Źródła – Po czym wpadł w trans.

Przestał odbierać otaczający go świat, jako sumę sygnałów dochodzących do zmysłów. Nie widział już negocjatorów ani niczego w otaczającej go przestrzeni!

– Nie rób tego!!! Dotarło nagle do głębi jego świadomości. Nie była to jednak groźba, ze ich strony. Był to jeden wielki strach!

Strach sześciu najpotężniejszych istot znanych jego światu. Istot które potrafiły poddać destrukcji dowolnej wielkości obiekt materialny – znajdujący się w każdej znanej formie i postaci. Potrafiły zmienić nastawienie całych społeczności istot myślących, kreując systemy władzy i kierunki rozwoju. Istot, które mogły wpływać na stany energetyczne cząstek elementarnych stanowiących budulec wszechświata .

– On jednak nie mógł ich posłuchać ! Nie chciał!

Edytor widział wokół siebie struktury przestrzenne , wirujące i przeplatające się ze sobą, które podlegały ciągłym zmianą. Wgłębił się w nie tak, że zobaczył twory podobne galaktykom spiralnym, widoczne na tle bardziej stałych obszarów rozrzuconej materii. One także podlegały zmianom, ale nie tak gwałtownym . Były znacznie bardziej geometryczne i stabilne.

Wiedział że trafił na zapisy istnień inteligentnych – na tle układów nieożywionych. Były to informacje o tych, którzy go otaczali. Wszedł w zapis pojedynczej jednostki, skupiając się na po elementach w centrum „nibygalaktyki” . Widział mnóstwo rozmytych, mglistych obiektów, tworzących potężne skupiska, które składały się z milionów innych drgających plam. Plamy te tworzyło miliony wirujących punktów. Punktów które wcale nimi nie były. Wgłębiając się w nie widział, że to tylko pole w stanie wzbudzonym.– dające złudzenie energii. Pole – będące tak naprawdę jedynie macierzą gęstości możliwych położeń , odbieraną jako struny.

Negocjatorzy mogli wpływać na struny. Zazwyczaj destrukcyjnie. On – Edytor, widział zapis informacji, który stanowił o tym że struny istniały w ich świadomości. W świadomości wszystkich znanych bytów.

Nie to jednak było najważniejszą cecha Edytora. On nie tylko widział świat pod postacią zmieniających się nieustannie informacji ale potrafił je edytowac!

Momentalnie wycofał się na poziom ogólny, gdzie istoty widoczne były jako zbiory danych, osadzone w odpowiednich miejscach czasoprzestrzeni. Cztery były łatwymi celami– miały masę i łatwe do ustalenia pozycje. Wystarczyła niewielka zmiana zapisu ich położenia, by w jednej chwili zmieniły miejsce faktycznego pobytu na rejony tak odległe, że przestały stanowic zagrożenie.

Dwaj Negocjatorzy -bez ciał materialnych, byli trudniejszymi przeciwnikami. Do tego nie próżnowali. Skupili swe wysiłki na rozproszeniu ciała Edytora tak, by jego mózg przestał istnieć. W działaniu tym byli bardzo skuteczni. Świadomość Edytora odebrała sygnał zerwania więzi z ciałem i przeszła w stan bytu bezcielesnego. Nie sądził, że będzie to takie proste. Poczuł nagle ulgę i nowe nieznane dotąd możliwości. Nie musiał z nimi walczyć. Już wygrał ! jednak został w nim jeszcze ten element starych przyzwyczajeń, który postanowił odwzajemnić się negocjatorom.

Dane dotyczące tych dwóch bytów były trudne do identyfikacji ale nie niemożliwe. Znalazł je dużym wysiłkiem i spojrzał na zapis. Ich ciała nie istniały w takiej formie aby mógł im zagrozić. Ale coś zrobić jednak mógł.

Istoty wyczuły poddanie edycji. Walczyły niczym ślepiec z mistrzem, trafiając na oślep skondensowana energia orgonalną .

On nawet nie zwracał na nich uwagi. Zmienił jedynie dwie pozycje w zapisie położenia . Po czym rozpoczął wyjście ze swego stanu .

Nie spodziewał się spotkać negocjatorów. Dane dotyczące położenia w czasoprzestrzeni , zmienił bowiem o wartość w pozycji dotyczącej czasu.. To bardzo istotna wartość.

Negocjatorzy nadal „byli” , w tym samym miejscu , dysponowali ta samą siłą i wiedzą. Byli jednak odlegli o wartość 9 jednostek czasu, dzięki jednej zmianie w miejscu wpisu– oznaczającym tysiące lat..

Edytor był bardzo z siebie zadowolony. Wiedział, że ci dwaj, kiedyś wrócą, ale zajmie im to sporo czasu. Wtedy już pozna siebie i swoje umiejętności na tyle, by ponownie stawić im czoła i być może ostatecznie rozwiązać odciągnięty problem.

Powrót do rzeczywistości odbieranej dotychczasowymi zmysłami był jednak niemożliwy .

Jego ciało, po walce z negocjatorami, stanowiło obecnie nawóz na powierzchni kilkuset metrów.

Materialny mózg Edytora nie istniał i nie mógł odbierać świata starym sprawdzonym sposobem. Istniała jednak świadomość i energia pierwotnie nadana mu przez kogoś. Kogoś kto był Twórcą informacji.

Postanowił spróbować czegoś nowego, czegoś czego zawsze pragnął, kiedy był istota z ciała. Chciał podróżować i poznawać wszechświat. Pragnienie stare jak świat, tak bardzo charakterystyczne wielu forma istnienia. Mógł je teraz realizować w mgnieniu oka jako byt energetyczny, nie ograniczony przez materię. On jednak był ciekaw jak to jest. Jak to jest być innym stworzeniem. Co inni czują , jak odbierają rzeczywistość.

To było jego powołanie i natychmiast przystąpił do jego realizacji.

Koniec

Komentarze

panie kochany!!! (to a propos tytułu. nic więcej).

Dla mnie to straszny bełkot, nie lubie takich opowiadan.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Wiktor Żwikiewicz wiecznie żywy.

Nowa Fantastyka