- Opowiadanie: Trajt - Koszmarna Amnezja

Koszmarna Amnezja

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Koszmarna Amnezja

Wreszcie sie obudził z dziwnego snu.

Nie pamietał kim był, gzie był ,ani jaki to czas.

Zauważył zaraz ,że leży na atłasowej kanapie w pięknym pokoju. Na suficie

wisiała zniszczona XIX-wieczna lampa.

Do lampy pomału przylatywały ćmy.

-Gdzie ja jestem ?-powiedział cicho do siebie.

Nagle drzwi znajdujące się naprzeciw kanapy otworzyły się i do pokoju wszedł

męszczyzna. Gość ubrany był w stary niemodny biały garnitur. Na rękach niósł

ubranie wejściowe.

– Gotów Sir ? – spytał przypysz.

-Kim pan jest ? – odpowiedział pytaniem rozgladając się po pokoju ze strachem w 

oczach.

-Gdzie ja jestem ?– spytał znów.

– Niech pan to ubierze a potem zejdzie na dół. – powiedział nieznajomy kładąc

przy nim ubranie. A wychodząc i zamykając drzwi dodał

-Wszyscy napana już czekaja– powiedział

Drzwi się zamkneły. Nie wiedąć co go czeka ,szybko ubrał się w elegancką

marynarkę. Wychodząc z pokoju usłyszał za sobą dziwne odgłosy. Odwrócił się

niczego nie zauwarzył.

Wszedł na długi białośnierzny , niezkazitelnie czysty korytarz w którym po obu

stronach ciągnął się długi i nieskończony szereg drzwi. Zamknął swoje drzwi.

Zaraz usłyszał ponownie dziwne odgłosy.Chwycił za klamke ale nie mógł juz

otworzyć drzwi. Popatrzył w lewo i tam gdzie był nieskończony korytarz były

śnierznobiałe i nieskazitelnie czyste schody prowadzące w dół. Pomału zaczął

schodzić w dół.

Po paru minutach doszedł do wielkiej sali balowej urzadonej w XIX – wiecznym

stylu . Odbywał się bal . Panie ubrane w przepiekne stroje tanczyły walca z 

ubranymi w garnitury dżentelmenami. Kiedy wszedł muzyka ucichła , tańce ustały i 

wszyscy zaczeli bić brawo. Myśląc ,że stoi za nim ważna osobistośc odsunął sie

lekko na bok. Wtem usłyszał znajomy głos.

-Ależ niech pan nie znika tak szybko-odwrócił sie i zauwarzył znajomego

starszego męszczyzne który przyniósł mu garnitur.

Wraz z nim podeszło do niego kilku elegancko ubranych oficjeli.

-Jak miło pana widzieć – powiedział oficjal z długa biała brodą ,złota wstęga

przepasaną wzdłuz brzucha . Na nosie miał grube szkła.

-Ale ja pana nie znam – odpowiedział zmieszani – gdzie ja jestem ? Kim panowie

są ? – pytał zdziwiony.

-Spokojnie , pan przy nas odpocznie sobie– odpowiedział drugi oficjal ubrany w 

mundur wojskowy z szabla przy boku.

-A może być kieliszeczek Brendy ?– spytał trzeci oficjal ,gruby z wielkimi

wasami.

Oficjale wraz ze starszym męszczyzną doprowadzili go stołu uginającego sie od

przeróżnych potraw i napojów.

-No to na zdrowie– powiedział pierwszy oficjal podając mu szklaneczke z brandy.

-Dziękuje– powiedział biorąc do ust alkohol.

Potem przedstawiono go paniom które kłaniały mu się a on odpowiadał ładnym

gestem. Muzycy zaczeli grać.

-Może ma pan ochote zatańczyć ?– spytała go piekna blondynka w czerwonej jak

róża sukni.

-Bardzo chetnie – odpowiedział .

Wszedł na środek sali wraz z nieznajomą . Wszyscy odsuneli się na boki tak ,że

tylko on ijego partnerka tanczyli pośrodku sali. Nagle poczuł fale goraca jakby

miał w głowie piec hutniczy.

-Czuje sie słabo – powiedział żmęczonym głosem.

-To z emocji . Jeszcze jeden taniec .– odpowiedziała jego partnerka.

Nagle cały swiat mu zawirował przed oczyma i padł na podłoge.

Wreszcie sie obudził z dziwnego snu.

Tym razem poczuł , że leży na podłodze w betonowym pokoju bez okien .

Znajdowały sie tam tylko : mały drewniany stoliczek , mały drewniany taborecik ,

żarówka zwisająca z sufitu. sam miał na sobie wienzienne ubranieNaprzeciw niego

były wielkie żelazne drzwi. Poczuł silne zimno ogarniające go dookoła ciała.

-Co sie stało ? boże gdzie ja jestem ?– spytał zdenerwowany sam siebie.

Nagle drzwi sie otworzyły i wszedł znajomy starszy męszczyzna ale ubrany w 

mundur szeregowca . w jednej dłoni trzymał rewolwer.

-Wstałeś już gnoju ?– spytał grubym głosem.

-Ja pana pamietam pan mi dał garnitur na tamte przyjęcie– powiedział

-Takiemu bandycie bym niczego nie dawał . Ateraz zamknij sie i wyłaż–

odpowiedział zdenerwowany

Wychodząc pomału z pokoju znów usłyszał dziwne dzwięki. Porozgladał sie po

pomieszczeniu.

-Mam tu zapuścic korzenie wyłaz – powiedział zdenerwowany starszy meszczyzna

łapiac go za ręke i wyrzucajac go na długi , śnierznobiały i niezkazitelnie

czysty korytarz.

-Idż– powiedział starszy męszczyżna.

ruszyli w prawy korytarz

Idąc długim korytarzem mijali po obu stronach długi nieskonczony szereg drzwi

. Wreszcie doszli do wielkich debowych drzwi. wrota sie otworzyły.

Wchodził teraz do ogromnego pomieszczenia, które po chwili okazało sie sadem. Na

ławie przysiegłych siedzieli goscie z balu ale już nie ubrani w elegancie stroje

tylko zwykłe ubrania zwykłych ludzi. Na miejscu sędziego siedział pierwszy

oficjal ubrany w strój sedziego . przy nim siedziała blondynka z , która tanczył

na balu . Tym razem nie była już ubrana w elegancka suknie tylko w normalny

ubiór i pisała coś na maszynie do pisania . Oskarżycielem był drugi oficjal

ubrany w marynarke a obronca był trzeci oficjal ubrany w staromodny sweter.

Kiedy starszy męszczyzna usadowił go koło jego obrońcy otrzymał od niego plik

papierów na których nic nie było zapisane.

-Sprawa jest trudna ale damy radę – powiedział do niego spokojnym głosem trzeci

oficjal.

-Nic nie rozumiem– odpowiedział -Najpierw jestem dla was kims ważnym a teraz

jestem oskarzony. Ale o co ?– spytał zdenerwowany.

-Cisza na sali– krzyknał pierwszy oficjal.

-Nie rozumiem . Może nie wiem kim jestem , gdzie jestem ale

pamiętam wczoraj jak byłem z panstwem na wczorajszym balu.

To było juz wczoraj !- krzyknął przerażony.

-Ja na pewno nie byłem na balu z kims takim jak pan– odpowiedział pierwszy

oficjal.

-Przecierz wszyscy panstwo klaskaliście na moja cześć– zaczął odpowiadać

przerażony .

– Wyprowadzić oskarżonego przed pluton egzekucyjny !- krzyknął w strone

starszego męszczyzne pierwszy oficjal.

-No to moja praca skończona– powiedział do niego trzeci oficjal.

-Nie . Nie ,nie nie . Dlaczego panowie mi to robićie ? Dlaczego ?– spytał

przerażony

-Taka jest rola prawa– odpowiedział trzeci oficjal.

Zaraz został zabrany przez starszego meszczyznę . Kiedy wyprowadzano go z sali

słychać było jeszcze krzyki i obelgi dochodzące od ławay przysiegłych.

-Dokąd mnie prowadzisz ? – spytał przerażony starca.

-Tam gdzie twoje miejsce– odpowiedział mu.

Szli przez śnierznobiały i niezkazitelnie czysty korytarz naktórego bokach

były długie nieskończone szeregi drzwi.

Staneli przed jednymi z nich. Starzec otworzył je i wrzucił go do srodaka. W

srodku panowała kompletna ciemnosć.

Wreszcie sie obudził z dziwnego snu.

Leżał na atłasowym łożu w owalnym pokoju w stylu orientalnym

Pomału wstał z łóżka nie wiedząc co teraz począć .

Ubrany był w granatowy slafrok.

-Jeżeli znów bedzie bal to potem znów bedę skazańcem w sądzie bez praw –

powiedział do siebie.

Pomału zaczął szukać okien otworów czy innego wyjscia z tego pomieszczenia.Nagle

usłyszał otwierające się drzwi.

Szybko schował się pod łózkiem.

-Jak pan się czuje – powiedział znajomy głos

zobaczył jak starszy męszczyzna podchodzi do łóżka

-Gdzie pan jest to nie pora na zabawę w chowanego ?– spytał starzec.

Spod łóżka widział jak starzec pomału kuca.Szybko wyskoczyłspod łózka i 

przewrócił na podłoge zdziwionego starca .szybko związał mu ręce z tyłu.Starzec

był ubrany w elegancki mundur lokaja tureckiego.

-I co jak pan sie czuje w roli więżnia ?– spytał zdenerwowany

-Ja nic nie wiem – krzyczał przerażony starzec leżąc na podłodze.

– A teraz słuchaj powiesz mi jak sie z stąd wydostać . Bo jak nie to skończysz

martwy – powiedział

– Zrozumiałem – odpowiedział przestraszony starzec.

Pomału wychodząc z pokoju spytał starszego męszczyzne.

-Co to za hałasy?-

-Jakie hałasy ?– odpowiedział starzec.

-Słyszałem je jak wychodziłem stad jako ktos ważny a potem jako ktos winny

czemuś .-powiedział.

-To sygnał – odpowiedział starzec.

-Jaki sygnał– spytał zdenerwowany.

-Do zmiany wystroju pokoju po każdym panskim zdarzeniu-

-Myśli pan ,że jestem głupi?– spytał zdenerwowany starca.

Wyszli na śnierznobiały i niezkazitelnie czysty korytarz na którym był

nieskonczony szereg drzwi po obu stronach.

Drzwi automatycznie sie zamkneły.

-Pan stąd nie ucieknie – powiedział starzec.

-Mylisz się . Mylicie sie wszyscy!- krzyknął zdenerwowany a krzyk poruszył echo.

-Widzi pan to prawdziwy labirynt– powiedział do niego starzec.

-To prowadż– powiedział do starca przykładając mu do pleców rewolwer.

-Skąd ma pan mój rewolwer– spytał zdziwiony starzec.

-Zabrałem panu jak pan leżał.– odpowiedział radośnie.

-Tam jest !- usłyszał krzyk za sobą.

Odwrócił sie i zobaczył trzech męszczyzn ubranych w stroje janczarów.

-Nie dam się zwariować przez was !- krzyknął zdenerwowany.

trzelił dwa razy i jeden z janczarów padł martwy na podłogę.

-Stójcie bo go zastrzelę !- krzyknął w stronę strażników przykładając do głowy

starca rewolwer

Strażnicy zatrzymali się , a on pomału wraz ze starszym męszczyzną ruszył w 

przeciwną stronę.

-Którędy teraz panie lokaju ? – spytał starca.

-Prosto potem przez drzwi.– odpowiedział starzec.

Przeszli tak może z kilometr śnierznobiałego i nieskazitelnie czystego korytarza

po obu jego bokach był długi szereg drzwi. Aż nagle im oczom ukazały sie ogromne

i czarne drzwi od windy.

-To tutaj . Wysarczy , że pan naciśnie przycisk wyjście.– powiedział starzec.

Wszedł do windy popatrzył na starca i nacisnął wskazany guzik drzwi się

zamkneły.

Winda była w środku zmieniała kolory w ciągu kilku chwil.

-Mam sześc naboi – pomyslał głośno do siebie.

Akurat w tej chwili wind asie zatrzymała.

Drzwi sie otworzyły i wszedł do ogromnego biura .Przed nim

stało długie czarne biurko. Za biurkiem ustawiony był wielki

czarny fotel. Za fotelem znajdowało sie ogromne zasłonięte okno.

– A jednak sie pan wydostał – usłyszał głos zza fotelu.

Głos był mu znajomy ale nie mógł sobie przypomnieć go.

-Gdzie ja jestem ? Kim jestem ? Jedynynie co pamietam to , że najpierw byłem

kimś popularnym i znanym a następnie kimś skazanym. I tak dalej .– odpowiedział

zdenerwowany.

-Widzi pan , to delikatna sprawa a ja nie chce zdradzic tajemnicy.–

odpowiedział mu głos.

– Tej starszy meszczyzna , który najpierw był lokajem potem strażnikiem a potem

znów lokajem powiedział , że zmieniacie dekoracje.-powiedział

– Widzi pan ten odgłos który pan słyszy za kazdym razem kiedy pan opuszczał

pokój to , żeczywiście zmiana wystroju.– odpowiedział głos.Głos był mu znajomy

ale nie mógł sobie przypomnieć go.

-Ma pan rówmierz rewolwer tamtego starca– mówił dalej głos.

-A jeszcze jedno pytanie . Czy chciałby pan zobaczyć moją twarz ?– spytał głos.

-Chciałbym zobaczyć skurwysyna którego zastrzelę.-odpowiedział pomału mierząc w 

fotel z rewolweru.

Fotel pomały obracał się az w końcu zobaczył kto siedzi zza biurkiem. Kiedy

zobaczył kto siedził z przerażenia zaczął krzyczec poniewaz w fotelu siedział on

sam tylko ubrany w elegancki garnitur z zegarkiem na lewej dłoni .

-Chciał pan zobaczyc moją twarz to masz pan – powiedział mu sobowtór.

-Nie !Nie !Nie !To nie prawda!- powiedział zdenerwowany

-A teraz żegnam pana . Do niewidzenia– powiedział uśmiechnięty sobowtór.

Nagle przed oczami zaczeło robić mu się ciemno .

-Nie dam się znó wsadzic ! – krzyknąłzdenerwowany.

wystrzelił pięc razy i upadł nieprzytomny na podłogę.

Wreszcie sie nie obudził z dziwnego snu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec
Nowa Fantastyka