
Miasto jeszcze nigdy nie było tak potężne. I tak piękne.
Jego mieszkańcy dokładali wszelkich starań, aby tak właśnie było. Kupcy i artyści, opływający w dostatki patrycjusze i ubodzy wyrobnicy, kapłani licznych bóstw, rzemieślnicy, uczeni i magowie. Każdy mężczyzna. Każda kobieta. Ba, nawet każde dziecko. Wszyscy oni stawiali dobro Miasta ponad swoim własnym. A Miasto odpłacało im za tę dbałość najlepiej jak potrafiło, piękniejąc i potężniejąc z roku na rok.
Cudownie zdobione pałace i monumentalne świątynie, bogate wille skryte w przepysznych ogrodach, prześliczne i kolorowe kamieniczki w biedniejszych dzielnicach, gładko brukowane ulice, wiecznie zielone parki miejskie, fontanny i pomniki dawnych władców i bohaterów… Wszystko to razem sprawiało, że każdy, najpośledniejszy nawet obywatel, wychodząc rankiem z domu, przystawał na progu i w zachwycie szeptał z dumą: „To moje Miasto”.
Zagłada przyszła nagle.
Nie ostrzegała przed nią żadna z pradawnych przepowiedni. Nie pojawiły się żadne znaki zwiastujące katastrofę. Żaden ze świątynnych wróżów nie dostrzegł jej w swych widzeniach.
Nikt nie znał źródła niszczycielskiej siły. I nikt nie zdążył go poznać. Największe nawet budynki, całe dzielnice bez mała, znikały z jednej chwili, w jednym mgnieniu oka, jakby zdmuchnięte potężnym, bezlitosnym huraganem. Miasto ginęło. Wraz z nim ginęli, w większości nie świadomi nawet swego losu, obywatele.
A gdy dokonało się wreszcie dzieło zniszczenia… Kiedy zapanowała cisza… W miejscu gdzie jeszcze przed paroma minutami pyszniło się potężne Miasto, daleko, aż po horyzont, rozciągała się jednolicie gładka, przerażająco wręcz gładka, równina.
***
Marek, zmęczony, ale zadowolony, opadł na miękko wyściełany fotel. Miał to wspaniałe uczucie porządnie wykonanej roboty. Jego biurko od lat nie było tak czyste.
Dla mnie super. Nieprzewidywalne zakończenie...
O, ktoś napisał tekst o moim biurku... tylko czemu bohater ma na imię Marek? ;)
No, no. Zakończenie zaskakujące. Mam jednak wrażenie, że tak przedstawione (życie miasta, mieszkańcy, dzieci, wspólny trud) zestawienie miasto-biurko jest, jakby to powiedzieć, nazbyt odległe. Nie do końca to widzę.
Językowo natomiast, jak zawsze, super. Barwne, dynamiczne opisy i tak dalej -- nie będę się produkował nad pochwałami, bo zapewne wiesz, że dobrze piszesz.
pozdrawiam
I po co to było?
Językowo ok. Ale temat oklepany przez milion humorystycznych rysunków i jeszcze kilka dowcipów :P
Ha, ha, jak doszłam do "Marek", w pierwszej chwili myślałam, że chodzi o gierkę komputerową.
Niezłe.
Chociaż moje biurko to raczej wysypisko, a nie metropolia...
Dobre, ale motyw byl już wielokrotnie wykorzystywany. Dla mnie na 3
A ja myślałam, że chodzi o Lego :) Ogólnie fajny szort, ale nic poza tym. Sam sobie wysoko postawiłeś poprzeczkę :P Daję 4.
dobre. Dla mnie to niepojęte, jak można napisać coś świetnego w tak niewielu słowach i jeszcze zaskoczyć na końcu. Brawo :)
it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA
Należą się szczere gratulacje!
Tak...Brawo!
Fajny tekścik i ogólnie poprawny :)
"Wszyscy oni stawiali dobro miasta ponad swoim własnym." - tu Ci się tylko wkradło "miasto" małą literą napisane :)
Witaj!
Fajne i bardzo zgrabnie napisane, ale Pratchett w swoim "Dywanie" popisał się bardziej, jeśli chodzi o podobna materię. Niemniej podobało mi się. :)
Pozdrawiam
Naviedzony
Gratuluję świetnego opowiadania. Piątka leci.
Pozdrawiam.
A to już srednie. Co prawda opis miasta fajny i klimatyczny, ale zakończenie mnie nie przekonało.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Fajne. Podobało "mnie" się. ;)
Jutro zniszczę osadę, nie dopuszczę do powstania Miasta! :D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Miasto jak miasto. Cywilizacja bujnie rozwijająca się w zlewie… Z tymi to dopiero strach zadrzeć! ;-)
Babska logika rządzi!