- Opowiadanie: eLANo - Archanioł

Archanioł

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Archanioł

To dziwne. Im bradziej mnie podoba się tekst i im więcej pracy mu poświęcę, tym mniej osób oddaje na niego głos w konkursie szortowym. Tak jest i z tym tekstem, i z tym o bobokach…

I znowuż – proszę o komentarze.

***

 

Michał zwlekł się z łóżka. Kac znudził mu się gdzieś w połowie nocy, wymazał go więc od razu, ale teraz z kolei poranek wydawał się zbyt piękny. Otworzył drzwi i jedno spojrzenie na korytarz wystarczyło, by poziom zadowolenia osiągnął optymalny poziom. Idealnie białe ściany penthouse'u pokrywała cienka warstewka na wpół zaschniętego… budyniu chyba, a błyszczące jeszcze wczoraj kafelki okazały się ledwo widoczne pod grubą warstwą róż. Bez kwiatów czy liści – gołe łodygi szczerzyły kolce na wszystkie strony. Michał westchnął cichutko i cofnął się do sypialni. Z szafy wybrał wysokie, wojskowe buty z pancerną podeszwą i ruszył w stronę kuchni. Z mijanych pokoi dochodziło chrapanie i niewyraźny odgłos wibrujących pager'ów.

– Pager… – Michał klepnął się w czoło i wrócił do pokoju. Róże zniknęły w międzyczasie, zmienił więc trepy na drewniane sandały i sięgnął po urządzenie leżące na zasłoniętym post-it'ami biurku. Odczytał kilka wiadomości, przeniósł je na różowe karteczki i pomasował skronie. Rower, pralka, żona… zaakceptował kilka punktów i czując głód, ponownie wyszedł na korytarz.

– Hej tato – rzucił jeszcze do konferującego przez osobliwy telefon (miał zaklejony mikrofon), siwiejącego jegomościa opartego o ścianę. Kilka sekund później, stukając sandałami wkroczył do jadalni. Ojciec zjawił się tu jednak wcześniej i siedząc przy stole, wbijał wzrok w zawieszony nad zlewem czterdziestocalowy telewizor.

– Jest coś do jedzenia? – zagaił Michał.

– Mhm… Są… – tatko wydawał się jakby nieobecny. – przecież…

– Zimne tosty z wczoraj i podobno jakieś jajka w lodówce, wiem… długo już przeterminowane?

– Ja wiem… ze dwa dni, może trzy

– Cztery pewnie. Uhm, się wygotuje – zbagatelizował syn. – A ty co dzisiaj taki niewyraźny jesteś?

– Nie, tylko zmęczony tym… – staruszek wykonał nieokreślony ruch ręką wskazując „to" – tym wszystkim. – westchnął, zapadła cisza. Michał cmoknął w końcu i sięgnął po leżącą w kącie patelnię.

– Brudna jest… Gabryś miał wymyć.

– Zrób na talerzu – odpowiedział ojciec.

– Serio, mogę?

– Jak znajdziesz jakiś czysty, czemu nie? – Michał odłożył elektryczny krążek i sięgnął do lodówki. Drzwiczki rozsunęły się z cichym sykiem hydraulicznych siłowników i mechaniczna ręka podała półmisek zapełniony tostami.

– W takim razie tosty zjem… co oglądasz? – spytał, spoglądając na ekran. – Oh… – poziom zadowolenia przyjemnie spadł poniżej średniej. – Niepotrzebnie się tym tyle zadręczasz.

– A co, mam Potop oglądać? Coś przecież muszę, zwariowałbym.

– Jakąś komedię może, coś pozytywnego. Ja wiem, że to się szybko nudzi, ale nie pamiętam kiedy ostatnio coś miłego widziałeś… – urwał i przypatrywał się chwilę osobliwej scenie.

Dziecko cofało się, czy raczej pełzło na czworakach w kąt pokoju. Wcisnąwszy się w ciasny zakamarek, obróciło chudą, wystraszoną twarz do kamery. To był chłopiec. Oczka miał podbite, a kiedy pociągnął nosem podniósł górną wargę ukazując żółte zęby. Pager zapikał cicho. Scenę przesłoniły czyjeś plecy i obraz zniknął. Pojawił się natomiast urywek z Auschwitz.

– Eh, znowu to samo. Dawno i nie prawda… – zaczął Michał.

– Powiedz mi, czy powinienem wtedy coś zrobić?

– Nie wiem.

– Czy mogłem coś zrobić?

– Mogłeś.

– Czemu nic nie zrobiłem?

– To byłoby jak oszustwo. Nie chciałeś…

– Wystarczyło jedno słowo, czy nie byłem im tego winny? Czy nie powinienem wtedy jednym słowem tego…

– Masz prawo milczeć. Masz prawo ich opuścić, masz prawo się nie wtrącać. To ty tu jesteś Bogiem. – odpowiedział Michał. Ciszę przerwał odgłos dzwonka.

– Adaś przyszedł. Obudź Piotra.

Koniec

Komentarze

Poprawne, ale nie podoba mi się. Zbyt szybko staje się oczywiste, że chodzi o Boga i jego świtę, a miało być to najwyraźniej pointą.

Dlaczego właśnie te postaci, a nie inne? Fabuła nie uprawnia do posiłku z "ojcem" bardziej Michała niż Uriela. Niby czekają na Gabriela, a równie dobrze mogliby na Rafaela. Archaniołowie mieszają się z postaciami ludzkimi (Piotr i Adam... hmm, a czemu nie Mojżesz i Hiob?). Brakuje mi powiązań.

Poza zwykle jestem przeciwko antropomorfizacji wszelakich bóstw.

Pomysł na pewno jest. Może nie z tych najświeższych, ale ważne że jest. Niestety nie wykorzystałeś jego całego potencjału. Styl dosyć dobry, bez szału, ale da się czytać. Na początku jakieś powtórzenia. Gdybym miał to oceniać dałbym na pograniczu 4-/6. Za krótkie, tak naprawdę, by ocenić rzetelnie. Ale jest ok. Walcz dalej. Chętnie poczytam. Powodzenia.

Fajne,ale zbyt krótkie.

Bardziej odnośnie przedsłowia niż opka. jakiś czas temu wrzuciłem tu tekst pt.Znowu. Opowieść ledwo została zauważona. I oczywiście przepadła po tygodniu. Ciekawe jest to, że po niemal trzech miesiącach odezwał się naczelny SFFiH,( zanim rzuciłem na portal wysłałem opko tu i tam), że bierze je i drukuje. Oczywiście nie wydrukuje, bo Znowu poszło na portal.I przepadło.

Jak już napisano wyżej, pomysł nie taki znowu oryginalny, ale nie oto chodzi, literatura to głównie odświeżanie motywów, więc mi nie przeszkadza, jeśli już gdzieś coś podobnogo czytałem, o ile to drugie jest też dobre. To twoje w sumie nie jest złe, ale byłoby faktycznie ciekawiej, gdyby dopiero przy końcu wyjaśniało się, co to za rodzinka, a u ciebie już sam tytuł informuje nas, chyba odbierając sporo przyjemności.

No właśnie - przede wszystkim zmienić tytuł.

A propos tytułu: w oryginale brzmiał "Arkkienkeli" co oznacza Archanioła po fińsku. Nikt nie zrozumiał.

Ten fiński archanioł też raczej nie byłby trafiony- nikt by nie wiedział co to takiego ten Arkkienkeli i dlaczego taki tytuł. Spróbuj wymysleć coś innego.
Pozdrówka. 

Dobra, dzięki za przebrnięcie :) Piszę właśnie coś dłuższego, ale obawiam się, że jak zbytnio rozwlekę to uderzy TL;DR.

No i jeszcze jednego szorta chciałbym zaprezentować, ale musi tydzień poczekać... 

Nie najgorsze. Ale na kolana też nie powala.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka