- Opowiadanie: Ajran - Gdy stracisz docenisz (roz.II/II-Inne Decyzję)

Gdy stracisz docenisz (roz.II/II-Inne Decyzję)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Gdy stracisz docenisz (roz.II/II-Inne Decyzję)

Gdy stracisz docenisz

(Roz.II/II)

Inne Decyzję

 

 

 

Wyszedłem na zewnątrz chaty przed farmę, zbiegając szybko po skrzypiących ze starości schodach. Stojąc w progu zobaczyłem jak ojciec uderza mamę w twarz. Z bólu aż upadła na twardą powierzchnię ziemi łapiąc się jedną ręką za głowę. Zaczęła płakać jednakowo z bólu jak i ze strachu. Widząc te zdarzenie stałem w bezruchu jakbym był w jakimś transie. Zamurowało mnie, ale nic nie mogłem zrobić. Ojciec raptownym ruchem podążył niczym się nie zamartwiając do stodoły. Ja natomiast szybko podbiegłem do mamusi sprawdzić czy wszystko jest w porządku.

-Mamo! mamo! Wszystko dobrze?

Pomogłem jej wstać na nogi i powoli zaprowadziłem do chałupy. Nie wyglądało to najlepiej.

Moja biedna mamusia miała rozcięto wargę i siniaka na twarzy. Zaprowadziłem mamę na kanapę i pomogłem się położyć na miękkiej haftowanej przez babcię poduszce. Przyniosłem zimną i mokrą ścierkę by wytrzeć krew z twarzy mamy, która zrobiła naprawdę wielki ślad.

-Nie możemy tego tak zostawić mamą,

-A cóż my możemy zrobić?!

-Skontaktuję się z policją.

-Nie, będzie jeszcze gorzej on nie odpuści.

-Uderzył cię! Mogło być gorzej! Ale nie tylko ty jesteś poszkodowana.

-Wiem, wiem, ale ja po prostu nie mogę tego zrobić .

-Czyli mamy czekać, aż nas pozabija! tak?!

-To twój ojciec!

-A twój mąż!

-Dobra, jak sprawa się pogorszy wtedy bez twojej zgody pójdę na policję. A teraz przepraszam, muszę się szykować na dyskotekę. Poradzisz sobie?

-Tak, idź się szykuj.

Zbliżał się czas wyjścia na imprezę. Założyłem czarny garnitur oraz zielony w niebieskie wzorki krawat. Czas nieubłaganie szybko leciał, tyle do zrobienia jeszcze było.

Wreszcie nastała szesnasta, długo z niecierpliwością na to czekałem. Gdy wychodziłem poczułem lekki dreszczyk. Czyżbym się bał? Na pewno towarzyszył mi ogromny stres.

Niby zwykła impreza, ale dla mnie pożegnanie szkoły do której uczęszczałem 6 lat

to naprawdę ważne wydarzenie. Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Ehh no cóż wyszedłem na wymarzony bal. Wszystko pięknie, cudnie, ale to tylko pozory. Na miejscu czekali moi kumple no wiadomo z czym. Radek miał schowaną za ciemną marynarką butelkę litrowej wódki. Natomiast Łukasz chodził z papierosami w kieszeni. Zostało mi tylko powiedzieć, że nie wezmę udziału w spożyciu alkoholu i papierosów. Odmówić w tak podniosłej chwili było ciężką, nie chciałem być nazwanym lamusem. Bawiliśmy się i tańczyliśmy w rytmach pociągającej muzyki, a światła odbijające się od wirującej kuli padały prosto na nasze sylwetki w ciemnym pomieszczeniu. Dochodziła już dwudziesta druga, a noc była jeszcze młoda. Gwiazdy świeciły na niebie jakby posypany brokat na ciemno granatowej tkaninie z do haftowanym jeszcze srebrnym krążkiem pośrodku całego pejzażu. Wszyscy moi kumple schodzili się pomiędzy gęste krzaki bzu, na których jeszcze pęczniały o przepięknym zapachu kwiatki zakrywające wszystko co się w środku działo. Więc poszedłem i ja by nie wyjść na brzydko mówiąc kujona. W centrum porastającego gaju zgromadziła się gromadka kolegów z zaopatrzeniem w trunki alkoholowe oraz tytoń i środki różnego użytku chemicznego (narkotyki można by rzec). Stałem obok przyglądając się jak to wszystko zażywają z myślą, że nie upomną się bym i ja spróbował. Chłopaki śmieli się i cieszyli jakby to im sprawiało frajdę. Liście pocierające przez ich kręcące się ciała szeleściły dawając dramatyczność całego klimatu.

Nagle padło pytanie, którego chciałem uniknąć przez ten cały czas pobytu tutaj.

-A ty co tak stoisz? Obiecałeś coś nam . Masz chluśnij sobie.

-Przepraszam, ale muszę odmówić i radzę wam też przestać.

-Znowu kozaczysz? Baba jesteś ?

Co chwila padały okropne, wulgarne i niecenzuralne określenia, które sprawiały, że coś we mnie pulsowało. Tak bardzo starałem się tego uniknąć. Jednak nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. W końcu nie wytrzymałem i uległem.

-Ale papierosów nie tknę.

-Spoko, wreszcie zmądrzałeś.

Podał mi do ręki butelkę litrowej wódki, której szczerze mówiąc nie chciałem. Po chwili zawahania wziąłem do ręki alkohol, odkręciłem zakrętke i upiłem łyk wywaru. Następnie poczułem jakby ktoś w żołądku zapalił ognisko. Z skwaśniałą twarzą napiłem się więcej, z każdym łykiem czyłem się bardziej dziwnie. Nogi mi się trzęsły, a oczy przekazywały rozmazane podwójne obrazy. Niespełna kilka minut później nie panowałem już nad sobą. Łukasz naśmiewał się, chyba chciał mnie sprowokować, więc założyłem się z nim. Co miałem zrobić? Wydawało się proste. Musiałem ukraść samochód nauczycielki i pojechać po piwo do sklepu i z powrotem. Niby banalnie proste. Łukasz majaczył, że nie podołam temu. Pewnie chciał zmotywować mnie do działania, a że byłem pijany to myślałem, że wszystko potrafię. Radek przyniósł mi kluczyki wykradzione od pani P. czyli nauczycielki Matematyki, ponieważ miała najlepszy samochód. Ku nieuwadze wszystkich udało mi się wsiąść do czarnego pięknie wypolerowanego samochodu z lwem z tyłu. Chwyciłem obiema rękami kierownice, włożyłem kluczyk i ruszyłem. Biegi zmieniałem chaotycznie ponieważ nie umiałem prowadzić. Była noc więc ciężko było zauważyć cokolwiek, a z rozmazanym przekazem oczu jeszcze gorzej. Sklep znajdował się kilka metrów dalej od szkółki, ale trzeba było skręcić w las. Nie mogłem opanować kierownicy, przypominało to jazdę rodeo na byku. W tym samym czasie ze sklepu wracała pewna młoda dziewczynka. Nie zauważyłem jej, wyskoczyła tak nagle . Niestety dzięki mojej zachłanności spowodowałem tragedię. Potraciłem tą biedne niczemu winne dziecko. Próbowałem coś zrobić.

Wysiadłem z samochodu chciałem zrobić cokolwiek, ale gdy zobaczyłem, że ona nie oddycha to po prostu uciekłem. Ogarnął mnie strach, nie mogłem tego sobie darować. Byłem zbyt łatwowierny, za szybko ulegałem. Nie walczyłem o swoje. Na drugi dzień strasznie bolała mnie głowa, słabo pamiętałem co się stało. Rano zapukała do naszych drzwi policja. Wiedziałem już, że to po mnie. Znaleziono rozbity samochód obok szkoły oraz potrącono dziewczynkę. Groziły mi poważne zarzuty. Po rozstrzygnięciu sprawy sądu skazano mnie na 25 lat więzienia. Do osiemnastego roku trafiłem do poprawczaka, potem do więzienia w stolicy za nieumyślne spowodowanie śmierci oraz nie udzielenie pomocy. A ojciec? No cóż zgłosiłem policji podczas sprawy w sądzie, że znęcał się na de mną i mamą. Matka nie zaprzeczała, ale straciła i dziecko i męża.

Jego skazano na 10 lat więzienia. Wyszedł dziesięć lat temu, ale do matki już nie wrócił. Nie wrócił. Mnie zostało się pięć lat i znów ujrzę te piękne światło dzienne. Zwiedzę każdy zakątek dawnego domu oraz przyjrzę się cudnym krajobrazom naszego regionu. Ehh tyle lat bez domowego ciepła. Mama mocno płakała po stracie, została przecież sama. Ale za pięć lat będziemy znowu razem. Razem. Od tamtej pory już staram się być asertywny, nie popełnie tych samych błędów.

Straciłem na 25 lat tak coś ważnego w moim życiu, czym była moja matka. Teraz dopiero wiem, że zaczynam doceniać gdy to stracę.

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Zacytuję klasyka: "Panowie, to masakra jakaś jest".

Przez moment chciałem wypisać wszystkie napotkane błędy... ale pierd*lę.

Autor może mieć niewyrobiony styl, dysleksję, ADHD czy nawet schizofrenię, jednak tak cholerny brak wiedzy o świecie dyskwalifikuje jakiegokolwiek pisarza.
Szepnij mi tylko, Ajranku łaskawie, od kiedy wódka jest wywarem? No, chyba że to te elementy fantastyczne, bo innych jakoś nie odkryłem.

Elementem fantastycznym jest nastolatek odmawiający picia wódki i palenia. ;P

I 25 lat za jazdę po pijanemu :P

I potrącenie ze skutkiem śmiertelnym...

25 lat za jazdę niepełnoletniego po pijanemu, nie udzielenie pomocy oraz nieumyślne spowodowanie śmierci. A potrącenie ze skutkiem śmiertelnym proszę cię bardzo jest możliwe. A chłopiec nie chciał wódki poniewarz pochodzi z rodziny katolickiej.

I odkrył nowe przykaznie: " Po Jedenaste - Wywaru z Wódki Pić Nie Będziesz!".
Serio... są gorsze rzeczy, które niejeden katolik z wielką dumą czyni.

"25 lat za jazdę niepełnoletniego po pijanemu, nie udzielenie pomocy oraz nieumyślne spowodowanie śmierci."

taaa, wiem, ale w Polsce to wciąż za dużo. Niestety.

Może to miała taka antyutopia być? Totalitarna, lewacka żydomasoneria uciska prawdziwych katolików?
Słowo daje - im dłużej siedzę przy tym opku, tym bardziej mnie fascynuje! Niezgrabny styl to tylko przesłonka dla bogatego, pełnego symboliki i ukrytych, socjo-politycznych metafor wnętrza!

i jeszcze kradzież samochodu oraz rozbicie tego samochodu :D

Starałem się bez błędów ortograficznych .

Ucieszyłbym się gdyby ktoś odkrył prawdziwą tędęcję i przesłanie tego tekstu. ;]

Ucieszyłbym się, gdyby dało się to czytać.

Pozdrawiam 

Prawdziwe przesłanie i "tędęcja"? Proszę bardzo - ktoś tu nie umie pisać i pokłócił się ze słownikiem.

Nowa Fantastyka