
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Pomarańczowy blask rozproszył mrok. Troje ludzi siedzących tyłem do ogniska, w ciszy obserwowało nieprzeniknioną ścianę lasu. Każdy z nich zaciskał kurczowo dłonie na kolbie swojego, przygotowanego do strzału karabinu. Patrzyli, czekali, drżeli, przeklinając w duchu nieprzychylny los. Na krótką chwilę zza deszczowych chmur wyłonił się księżyc, nieznacznie poszerzając pole widzenia. Ich uszu nie dochodził, żaden dźwięk. Taki stan rzeczy trwał od kilku dni, z tą tylko różnicą, że wcześniej nie zwracali na to uwagi.
– Który to już dzień? – Pomyślał Piotr podnosząc się z ziemi – chyba 25, tak 25 dzień na tej przeklętej, pozbawionej życia wyspie. Opierając broń na barku, co chwilę zerkał niepewnie w stronę lasu. Podszedł do postaci siedzącej po prawej stronie.
– Nie masz dość, mały? – Spytał szeptem siedzącego – Widzę jak się męczysz, prześpij się, musimy być wypoczęci, musimy być przygotowani…
– Przygotowani!? Na co kurwa przygotowani! – Odkrzyknął przerywając Piotrowi, który przyglądał mu się z troską.
– Co sobie myślisz? Że jak masz moro i karabin, to wojakiem jesteś? Dupa a nie wojak! – Wysapał – Siedzisz w tym samym gównie co ja i Seba! Wszyscy w tym siedzimy! I do Cholery jestem Jacek a nie „mały"! – Wywrzeszczał, zrywając się z trawy. Był o głowę niższy od stojącego przed nim Piotra, nie czuł jednak obawy przed ewentualną konfrontacją.
– Spokojnie chłopcy – Odezwała się trzecia osoba, przeczesując wzrokiem okolicę – Nikt z nas tego nie chciał, nie pod tym się podpisywaliśmy i niestety nic już na to nie poradzimy. Możemy tylko mieć nadzieję, że zdążymy uciec.
– Uciec?! Jak chcesz stąd uciec? To coś dopadło już dziesięciu uczestników! – Warknął Jacek – To miał być pieprzony survival z kamerami, kupą kasy, sławą. Tak było w kontrakcie…
– Przynajmniej mamy broń – wyszeptał nieśmiało Piotrek dokładając drwa do przygasającego ogniska, prawda Seba?
– Taaa, mamy, znalezioną w skrzyniach razem z jedzeniem i strojem maskującym – odparł cynicznie – i to jest najdziwniejsze – westchnął z rezygnacją, wplatając palce w siwiejące włosy. Poczuł jak kilka kropel deszczu spadło na jego twarz. Skrzywił się niezadowolony, zastanawiając się nad własną przyszłością, ciekawiło go ile jeszcze godzin przeżyje.
– Zanosi się na deszcz, tylko tego brakuje nam do pełni szczęścia – Sapnął z wyrzutem.
– Wiecie mam żonę, troje dzieci, nie poddam się, będę walczył do końca, dla nich. – Stwierdził Piotr.
– Obiecałem rodzinie, że wrócę sławny i bogaty, marzyłem o tym. Teraz jedyne czego pragnę, to wyjść z tego cało – Spojrzał na towarzyszy ze smutkiem w oczach, próbując doszukać się w ich sylwetkach, szczypty nadziei. Niestety Jedyne co dostrzegł, to przykrywający wszystko całun obezwładniającej bezradności. Uwagę wszystkich zwrócił nagły szelest. Piotrek poczuł jak po skroni spływa mu pot, cienie rzucane przez dogasające ognisko znacznie się wydłużyły, sięgając ścian lasu. Wszyscy zamilkli unosząc broń, wstrzymali oddech w nerwowym oczekiwaniu. Po chwili, z pomiędzy traw wyłoniła się jaszczurka, która natychmiast uciekła spłoszona krzykiem – wrzask wypełnił ciszę, pędził przez mrok ku najodleglejszym zakamarkom puszczy. Po kilku sekundach dołączyły do niego strzały. Piotrek nie wiedział kto krzyczy, nie interesowało go to. Jego głównym celem była chęć przeżycia, więc ruszył biegiem w ciemność. Pędził zostawiając w tyle płonące drwa, zahaczając o wystające z ziemi korzenie. Odwrócił się w chwili gdy krzyk oraz strzały nagle umilkły.
– Osz w mordę! – Zobaczył jak pozostali zostają pożarci przez postać wyłaniającą się z ogniska. Miał wrażenie, że ogień i bestia stanowią jedność. Stwór dwukrotnie przewyższający dorosłego człowieka spojrzał na uciekającą postać. Gęstniejące krople deszczu po zetknięciu z płomieniami okalającymi jego ciało, zamieniały się w obłoczki pary, nie czyniąc mu krzywdy. Człowiek sparaliżowany strachem, nie potrafił oderwać wzroku od tajemniczej istoty. Stwór wyczuwając jego przerażanie uśmiechnął się szeroko ukazując dwa rzędy zakrwawionych zębów, by po chwili zniknąć wraz z dogasającym ogniem.
**********************************************************************************************
Dwoje odzianych w mundury ludzi stało w małej, okrągłej Sali. Jej ściany pokrywały cztery 42 calowe ekrany plazmowe. Z niezdrową ciekawością przyglądali się nagłej śmierci „uczestników survivalu".
– Generale, dobrze robimy? – spytała mniejsza postać. – Oszukaliśmy ich…
– W słusznej sprawie poruczniku – powiedział – Wiemy już jaką bronią dysponujemy.
– Ale co z jego kontrolą? – spytał nieśmiało młodszy stopniem.
– Dopóki tarocistka popiera nasze idee, dopóty nic nam nie grozi – stwierdził z uśmiechem.
tekst w pierwszej wersji powstał na potrzeby ZWF.
Fajne, mnie sie podobało. Ma niezły klimat i czyta się przyjemnie. Końcówka też ciekawa.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Cieszę się, że teks przypadł ci do gustu :)
Troje ludzi zaciskało palce na kolbie jednego karabinu?
Fakt, mój błąd. Oczywiście, każdy z nich miał swoją broń.
Błąd został wyeliminowany, czekam na kolejne sugestie ;)
Literówkek parę.W dwóch trzech miejscach brakuje przecinków. I mnie osobiście pasowałoby" kilka kropli" , ale to bardziej chyba moje widzi mi się :) Ogólnie ciekawe i interesujące. Chciałbym sie dowiedzieć więcej o tym płomiennym stworze.
Literówek * ;)
Istnieje dość spore prawdopodobieństwo, że przedstawię go szerzej w następnych opowiadaniach.
Dobra, to trzecia miniatura, którą dzisiaj czytam i ta jest zdecydowanie najsłabsza. Napisana monotonnie, bohaterowie nie budzą żadnych uczuć, a całość nie wzbudza zainteresowania. Dla mnie to jest tekst na siłę.
www.portal.herbatkauheleny.pl
To jest mój drugi tekst, postaram się by kolejny był dużo lepszy. Dziękuje Suzuki za poświęcenie chwili na przeczytanie mojego Shorta.
Widzę postęp. Tekst jest bardziej dopracowany, niż Twoje poprzednie opowiadania i fabuła też na plus. Ludzie czekają na bestię wyłanającą się z mroku (no bo skąd?) a tu taki klops :) Na 5 jeszcze dla mnie za mało, ale 4 postawię, żeby zera nie straszyły ;)