
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Leon siedział w kuchni na starym, podniszczonym krześle podpierając dłońmi głowę i wpatrując się bezczynnie w tarczę zegara wiszącego na ścianie. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej. Wpadał w zamyślenie zastanawiając się ile godzin życia jeszcze mu pozostało. Był pewien, że prędzej czy później po niego też przyjdą. Po każdego przychodzili.
Telewizor huczał w salonie. Nawet BBC musiało zmienić prezentera, bo poprzedni został zamordowany przez tajemnicze istoty podbijające Ziemię. To przestawała być nasza planeta. Ludzie zamykali się w domach ograniczając wyjścia do minimum. Stosowali się do zaleceń Ministerstwa Zdrowego Rozsądku i obsesyjnie zachowywali wszelkie środki bezpieczeństwa. Jednak zabójców ludzkości nikt nie widywał. Nikt też nie napotkał ciał ich ofiar. Powszechnie jednak wiedziano, że koniec się zbliża. Niektórzy, z lekka nawiedzeni, już po kilka razy przekładali datę apokalipsy. Tym razem miał to być 21 października. Leon miał nadzieję, że dożyje tego dnia. Przemyślnie zamówił już nawet termin pogrzebu na niecałe dwa dni po końcu świata.
Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Nie miał wątpliwości po co przyszli ‘goście'. Wydawało mu się , że serce powoli zaczyna się przemieszczać w górę, w stronę ściśniętego przerażeniem gardła. W telewizji po raz kolejny podawano prawdopodobny wygląd obcych najeźdźców. Wstać? Otworzyć? Przecież wszyscy wiedzieli, że drzwi nie są dla NICH przeszkodą. Jednak zwlekał. Wtem usłyszał potężne rąbnięcie.
W miejscu, w którym wcześniej znajdowały się drzwi, ukazali się ONI. Leon stanął jak wryty, kiedy przed oczyma ujrzał trzy złowrogie postacie spoglądające na niego spod wielkich, okrągłych sombrero. Nigdy nie widział tak wyrośniętych ogórków. Jednak zdawało mu się, że zna je na wylot. Mężczyzna stał na środku pokoju z rozdziawioną gębą. Nie reagował. Jego strach dotarł do granic możliwości. Nieproszeni goście wpełzli do środka okrążają gospodarza. Leonowi w jednej chwili przemknęły przed oczyma nieliczne miłe wspomnienia z dzieciństwa. Hiszpańskie ogórasy zbliżały się powoli, lecz nieustannie. Mężczyzna zaczynał dusić się swoim własnym przerażeniem. Czuł się przytłoczony, osaczony niczym zając złapany w potrzask. ‘Nie, to tylko wyobraźnia! One nie mogą istnieć!' Wzrok i węch mówiły jednak co innego. Napastnicy nie mieli zamiaru się z nim bawić.
Obraz przed oczyma uległ rozmazaniu. Leon odchodził w nieznaną dal ciągle mając przed oczyma imiona ogórków wymalowane białą farbą na ich czołach: Pedro, Marco, Miguel. Wtem jakby z oddali usłyszał głos prezentera BBC-News:
– Jak podaje niemiecki rząd, pochodzące z Hiszpanii ogórki nie są jednak przyczyną zakażeń bakterią escherichia coli. Ta wiadomość wywołała fale krytyki z powodu przedwczesnych oskarżeń…
W tym momencie przerośnięte warzywa zniknęły tak nagle, jak nagle się pojawiły pozostawiając po sobie jedynie okrągłe kapelusze. Mężczyzna opadł na dywan mrużąc oczy jakby budził się z jakiegoś snu. Jednak był pewien, że to nie były zwidy. Zresztą świadczyły o tym leżące na ziemi sombrero. Drżącymi rękoma podniósł do światła ‘dowody'. Wtedy zrozumiał, że już nigdy, ale to nigdy nie tknie mizerii. Ani ogórków kiszonych. Ani konserwowych. Ani nawet tych w musztardzie.
ot, taki tekst dla spanikowanych :)
(...) już nigdy, ale to nigdy nie tknie się mizerii.
To skutek wspomnianej paniki?
słyszałem, że niektórzy warzyw nie jedzą, więco kto wie? :P
Nie chodzi o antywegatarian. Nie udawaj, że nie wiesz, o co.
Przecinki przy imiesłowach.
Nawet BBC musiało zmienić prezentera, bo poprzedni zdążył zakończyć żywot przy pomocy złowrogich istot podbijających Ziemię. – Ogórke, zmień to zdanie. Brzmi, jakby gość wziął kosmitę i strzelił nim sobie w łeb. A chyba nie o to chodziło?
Jednak zabójców ludzkości nikt nie widywał. Nikt też nie napotkał ich ofiar. – Bez sensu to według mnie. Jak można spotkać kogoś, kto nie żyje? (chyba, że ducha). Bo oni, z tego co piszesz wcześniej, mordowali tych ludzi. To miało być w sensie, że nie znajdowano ciał?
Leon stanął jak wryty, kiedy przed swoimi oczyma ujrzał trzy złowrogie postacie – Przed cudzymi by nie bardzo ujrzał. Okiełznaj te zaimki.
Jednak czuł, że jego strach dotarł do granic możliwości. – strasznie dziwna konstrukcja.
Mężczyzna opadł na dywan mrużąc oczy jakby budził się z jakiegoś snu. Jednak Leon był pewien, że to nie były zwidy. – Z tych zdań wynika, że Leon i Mężczyzna to dwie różne osoby. A przecież to, jeśli dobrze wyczytałem, jeden i ten sam facet. Więc wywal tego „Leona”.
Oj, nie przeczytało się przed wrzuceniem :P
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
przeczytało i to kilka razy, lecz chyba brakuje jeszcze jakiegoś doświadczenia i potrzebny jest ktoś kto zauważy 'byki' :P
Nie szkoda Ci było czasu na ten tekst?
www.portal.herbatkauheleny.pl
teraz lepiej?
O circa koma zero trzy procenta.
Wywal ten zwrotny koło mizerii!
Cały myk tego wszystkiego polega na tym, że u siebie w większości wypadków się tych błędów nie widzi. Nie przejmuj się więc i jak kiedyś w moim tekście coś ci zgrzytnie, to śmiało wywtykaj.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Suzuki, nie było mi szkoda czasu. Mimo iż może tekst nie jest jakiś porywający (nie wiem, może tak jest) to chciałem trochę wykpić spanikowanych ludzi trzęsących się z powodu informacji podawanych w mediach. Poza tym uważam, że każdy tekst daje mi nowe doświadczenie, co też jest ważne :)
Ogórke, ja Ci przetłumaczę Adama na chłopski język. Wywal "się" przed mizerią :P
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Jedna kwestyjka, Ogórke. Tu nie ma czego wykpiwać. Odporne na wszystkie*) antybiotyki bakterie już są w Polsce. Wskaźnik umieralności --- zatrważający.
*) dwa bardzo już stare i cholernie szkodliwe dla pacjenta antybiotyki jeszcze skutkują, ale nie wiadomo, czy wystarczy nerek do przeszczepiania wyleczonym...
dzięki Fasoletti:)
@AdamKB, przecież to przesada. W Niemczech zmarło kilkanaście osób, a państwo liczy osiemdziesiąt kilka milionów. Poza tym wiadomo już, że chorowali ci, którzy jedli kiełki w sałatce. W Polsce (z tego co mi wiadomo) chorują 3 osoby.
W średniowieczu dżuma spowodowała śmierć około 1/3 mieszkańców Europy. To był pogrom i oby nigdy się nie powtórzył. Wtedy ludzie spotykali śmierć wszędzie. Byli nią otoczeni. Teraz ludzie nie wiedzą co to prawdziwa epidemia i z byle czego robią wielkie halo.
Założe się, że wciągu tego czasu więcej ludzi zmarło na zawał serca, czy zwykłą grypę.
Ogórke: wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś tak młody jak twierdzisz...
Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.
btw: wydaje mi się, że sezon ogórkowy w mediach jak najbardziej się zaczął, więc newsy o ogórakach są na porządku dziennym ;D Wczoraj jadłem mizerię, dziś do śniadania kiełki. Prezenterzy mogą mnie cmknąć!
Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.
tylko 4 w ocenie to dlatego, że opowiadanko dałoby się lepiej napisać.
Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.
@AdamKB, przecież to przesada.
Byłoby przesadą, gdybym zakasandryczył na cały gwizdek. Podałem tylko informację. 96% zgonów to, niezależnie od liczebności chorych oraz ich lokalizacji, nie są żarty. (Te dane będą się jeszcze zmieniały, i to raczej dość szybko.)
A Ty najwyraźniej nie zastanowiłeś się nad znaczeniem słów: odporne na antybiotyki...
Jestem gotów się założyć, że cała ta epidemia to znów medialne "ogórki". Proponuję do temtu wrócić za miesiąc. Wg mnie już wtedy nikt nie będzie o tej "epidemii" pamiętał.
Istnieje sformułowanie "sezon ogórkowy" - jakże ono trafione w tym przypadku!
Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.
Leon siedział w kuchni na starym, podniszczonym krześle(,) podpierając
dłońmi głowę i(,) wpatrując się
Wpadał w zamyślenie(,) zastanawiając się(,) ile godzin życia jeszcze mu pozostało - Co do ostatniego członu zdania, to zmieniłabym szyk. - ile godzin życia mu jeszcze pozostało - Tak się lepiej czyta i rytm jest lepszy.
Ludzie zamykali się w domach(,) ograniczając
zachowywali wszelkie środki bezpieczeństwa. - raczej ostrożności
Nie miał wątpliwości(,) po co przyszli ‘goście'Przecież wszyscy wiedzieli, że drzwi nie są dla NICH przeszkodą. Jednak zwlekał. Wtem usłyszał potężne rąbnięcie. W miejscu, w którym wcześniej znajdowały się drzwi, ukazali się ONI. - To raczej wynika z kontekstu, więc nie potrzebne dopowiedzenie stosujesz.
Nieproszeni goście wpełzli do środka(,) okrążają gospodarza - oklrążając
Leon odchodził w nieznaną dal(,) ciągle mając przed
jak nagle się pojawiły(,) pozostawiając
Mężczyzna opadł na dywan(,) mrużąc
Tekst jest mocno niedopracowany. Masa błedów interpunkcyjnych, przede wszystkim. Nie rozumiem tez skakania po czasach. Oprócz tego, tekst zdaje się być monotonny i nudny, głównie przez identyczną konstrukcję zdań. Nadużywasz czasowników "ąc" i właściwie na tym zbudowałeś całą swoją treść. Zdarzają się tez koślawe, niezbyt zgrabne zdania. Domyślam się, że tekst miałbyć ironiczny i prześmiewczy z dozą humoru, no ale moim zdaniem nie wyszło. Przynajmniej ja się nie uśmiałam. Wydaje mi się, że nie przemyślałeś do końca sprawy i nie wiedziałeś jak to napisać. No, ale oczywiście jak mówisz, każdy tekst się liczy, bo poprawia twój warsztat, z tym że jeśli już nie ma pomysłu to chociaż, żeby schludnośc była, zwłaszcza interpunkcyjna. :)
Pozdrawiam
Offtop.
Z tymi przecinkami przed imiesłowami współczesnymi to dziwna sprawa. W moim starym słowniku stoi, że przed imiesłowami, które nie mają określeń, można przecinek pominąć. Ale taka zasada ponoć jest już nieaktualna. Nie znalzałem w internecie dwóch jednakowych opinii na temat. Raz postawienie przecinka zależy od kontekstu (Bańko, 2002), w innym przyjmuje się zasadę, że stawiamy zawsze (Mackiewicz, 2009). A we współcześnie drukowanej prozie znajdzie się niejeden przypadek braku rzeczonego przecinka (choćby w NF).
Jak ktoś ma aktualne dane na ten temat, niech się podzieli.
Przejrzyj uchwały ortograficzne Rady Języka Polskiego.
Generalnie rację ma Mackiewicz --- rozwinięte imiesłowy czy nie, walimy przecinkiem.
Braki przecinków w tekstach. Proste wyjaśnienie: korektorka ze starej szkoły...
Ciekoawostka tu przychodzi na myśl: nie istnieje coś takiego jak Rada Języka Angielskiego. Tymczasem angielski podbił świat. Hmmm... hmmm...
Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.
Może Angole wolą praktykę, nie wielkie słowa?
dziękuję wszystkim za komentarze :) za oceny i krytykę. Niestety części zmian nie zdążyłem wprowadzić.
@rinos, wydaje mi się że naprawdę mam 17 lat, gdyż mój nr PESEL zaczyna się od cyfr '94' :)
pozdrawiam ;)
I pomyśleć, żę w 94 grałem w Dooma. O Quake można było tylko pomarzyć. A ten urodził się, dorósł i od razu wszystkie gry były "full wypas". Nic dziwnego Ogórke, że zająłeś się literaturą. "In the world of plenty" ;)
Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.
Rinos, to ty kozak byłeś. Ja w tych latach to dopiero Commodore C-64 z kaseciakiem i Amiga 600:(
To Ogórke pewnie nie pamięta tych cudów techniki :P
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
ja to co pamiętam to jak mój tata w Diunę grał:D to najdawniejsze chyba wspomnienie z grami.
A czytaliście książkę 'Diuna'?
A 'literaturą' zająłem się, bo imponują mi ludzie, którzy potrafią wymyślić ciekawą, porywająca historię :)
Ogórke: gra Diuna2 stworzyła dzisiejszy gatunek RTS. Diunę czytalim i to wszystkie tomy.
Fasoletti: miałem wtedy firemkę robiącą gry, więc jako developer musiałem mieć sprzęt lepszy od przeciętnego gracza. A więc PC ;) Śmieszne to były czasy, kiedy ten Ogórkę przyszedł na świat ;P Dobre czasy! Byłem młody, przystojny i miałem PC! Może nie byłem zbyt mądry, ale tego właśnie Ogórkemu zazdroszczę :D
Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.
No tak, Adamie, pogrzebałem na stronie rjp; z uchwał nic, wśród opinii znalazłem zbieżną z Mackiewiczową, datowaną na 2002 rok. Gdyby coś się zmieniło, pewnie by napisali. A mnie właśnie bliżej do opinii prof. Bańko (bo przecinek czasem jak garb na autostradzie zdania), zaś żelazna zasada: ZAWSZE stawiać przed -ąc, w szczególności jej motywacja (w celu uproszczenia języka), wydaje mi się chybiona. (To chyba taka forma prewencji wobec tych, co z przezorności przecinków wcale nie stawiają).
@rinos, nie przesadzaj ;)
myślę, że 'dobre czasy' to dla każdego jest przeszłość. Zawsze narzeka się na teraźniejszość wspominając 'jak to kiedyś było dobrze' ;D no, chyba że kogoś rodzice kołysali w betoniarce, albo karmili z procy, to nie ma dobrych wspomnień z dzieciństwa.
Ha! Bliżej, dalej...
Po pierwsze --- przepraszam za bezmyślne odesłanie do RJP. Przecinki koniecznie wydzielające imiesłowy, tak pojedyncze, jak i rozwinięte określeniami, to zalecenie Komisji Kultury Języka Komitetu Językoznawstwa PAN, wydane w 1993 roku. Zapomniałem, bo taka infromacja potrzebna raz na ćwierć wieku...
Po drugie --- niekoniecznie zawsze przed. W znaczeniu --- "na styk".
Spoglądał na Martę, słuchając uważnie jej słów i uśmiechając się mimowolnie.
Uważnie słuchając słów Marty, spoglądał na nią z mimowolnym uśmiechem.
Mimowolnie uśmiechając się od czasu do czasu, uważnie łowiąc każde słowo, przysłuchiwał się wywodowi Marty.
No i gdzie masz zawsze bezpośrednio przed?
Opowiadanie ciekawe, a dyskusja pod nim też niczego sobie. Czegóż więcej chcieć :) Tez nie lubie nakręcania, pewnych spraw przez media. Niedługo informacją dnia będzie kichnięcie Baracka Obamy, a eksperci będa się zastanwaiać, czy to katar sienny, czy może atak bronią biologiczną :) Kto wie? :)
Przeinaczyłem głupio. Nie zawsze przed, ofkors.
Zacytuję:
"(...) Jednak Komisja Kultury Języka PAN, kierując się chęcią uproszczenia przepisów interpunkcyjnych, opowiedziała się za rozciągnięciem zasady określania lub wydzielania przecinkiem imiesłowów zakończonych na -ąc, -łszy, -wszy mających określenia także na imiesłowy bez określeń".
A Mackiewicz wali prosto z mostu:
"Jeżeli jednak chodzi tylko o imiesłowy przysłówkowe, odpowiedź brzmi: tak, oddzielamy przecinkiem od reszty zdania KAŻDY imiesłów przysłówkowy, nawet jeśli nie jest rozwinięty (tzn. nie łączy się z żadnymi innymi wyrazami w zdaniu). Należy więc pisać: Stojąc, śpiewa się wygodniej, Ubrawszy się, wyszedł z domu czy Jeżdżąc wolniej samochodem, możesz oszczędzić dużo paliwa. "
Owa żelazność.
"Ha! Bliżej, dalej..." - no co? Język to nie widzimisię Sz.P. w togach, tylko to, co się używa na co dzień; można mieć swoje sympatie.
A nie jest RJP nadrzędną instytucją do spraw języka? Nie tam powinien prowadzić trop w razie wątpliwości?