- Opowiadanie: nEverright - Nieostatek

Nieostatek

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nieostatek

W roku 2345, gdy ludzkość wciąż marzyła o gwiazdach, zaszła rewolucja naukowa na skalę o której do tej pory nie słyszano. Było nią wynalezienie generatora czasowego. Urządzenie to pozwalało przyspieszać lub spowalniać bieg czasu na danym obszarze oraz odwracać jego bieg. Generator został umieszczony na terenie obiektu wojskowego i poddany serii testów. Pierwsze próby wypadły pomyślnie: o krótkie okresy w czasie przeniesiono najpierw kamień, potem owoc, świnkę morską , psa i w końcu człowieka. Wszystkie obiekty wyszły z eksperymentu nienaruszone.

Ostatnim etapem testów miało być przeniesienie człowieka o 10 lat w przyszłość. Wszystko zostało doskonale przygotowane: spisano dokumenty dla naukowców pracujących w placówce za 10 lat i utworzono bąbel czasowy o wielkości pokoju (nie mógł on obejmować samego generatora, gdyz zostałby on „wciągnięty" w przyszłość razem z nim).

Kiedy tylko usłyszałem o jawnym eksperymencie, zdecydowałem się zgłosić. Przekonała mnie do tego wysoka nagroda pieniężna, lecz przede wszystkim moja fascynacja zjawiskami związanymi z czasem. Pomyślnie przeszedłem wszystkie testy i zostałem wylosowany jako osoba mająca udać się w przyszłość. Plan był prosty: wejść do bąbla czasowego, po znalezieniu się w czasie docelowym pokazać naukowcom dokumenty ukryte pod podłogą pomieszczenia, a potem zbadać, co się wydarzyło przez 10 lat na Ziemi. Stanąłem u wrót pokoju z generatorem, w wichrze powietrza wsysanego w przyszłość i po raz ostatni spojrzałem za siebie.

 

Część I

ALFA

Wielu ludzi wyobraża sobie podróż przez czas jako coś niesamowitego, chaotycznego; taniec barw czy tunel ze światłem na końcu. W rzeczywistości jest to proces krótki i praktycznie niezauważalny. Na początku pomyślałem, że coś poszło nie tak. Wyjrzałem przez okienko w drzwiach, lecz nie zobaczyłem nikogo. Jednak potem spostrzegłem, że ekran wyświetlający datę pokazuje wyraźnie:

18 marca 2355 r. Zorientowałem się, ze wciąż słyszę buczenie generatora. Przecież mieli go wyłączyć zaraz po moim zniknięciu! Zajrzałem do skrytki pod podłogą: dokumenty wciąż ta były.

W tym momencie usłyszałem kroki i do pokoju wszedł mężczyzna, na oko 40-letni, rozczochrany, w okularach i fartuchu, który na pewno był kiedyś biały.

– O, no proszę – nie wyglądał na zbytnio zdziwionego. – Czekaj, nie podpowiadaj… – zmarszczył brwi.– Jesteś z przeszłości, prawda? Wysłali cię przy pomocy generatora, mam rację?

– Jestem Aaron – przedstawiłem się. – Skąd wiedziałeś, że jestem z innego czasu?

– To logiczne – stwierdził mężczyzna. – Ależ gdzie moje maniery?! Jestem John. Miło cię poznać.

– Mówiłeś, że to logiczne…?

– Ano – rzekł John wyciągając mi dokumenty z ręki. – Nie mogłeś przybyć z przyszłości, gdyż jej nie ma… – nagle stracił mną zainteresowanie i zaczął przeglądać dokumenty.

– Co? – nie bardzo zrozumiałem, co miał na myśli.

– Ach, zapomniałem, że ty o niczym nie wiesz… To oczywiste że nie przybyłeś z zewnątrz ani z przyszłości… Bo czas się skończył.

Zrobiło mi się słabo; zachwiałem się, lecz John podtrzymał mnie i zaprowadził do pokoju służącego wyraźnie za sypialnię – prycze wzdłuż ścian – gdzie usiadłem ciężko przy niewielkim stole.

Natomiast mój przewodnik opowiedział mi następującą historię:

*

W roku 2346 utworzono zespół naukowców mający sprawdzać maksymalne rozmiary bąbla czasowego. Ów bąbel zdołał objąć cały ośrodek i sporo terenów poza nim. Byłem jednym z kilku naukowców mających znaleźć się w środku. Jako lider, osobiście ustawiłem bąbel czasowy tak, by nie przyspieszał, ani nie spowalniał czasu; miał się on toczyć w nim w normalnym tempie; chodziło nam wyłącznie o zbadanie rozmiaru i wytrzymałości. Rok później, gdy generator wciąż pracował i gdy wciąż prowadziliśmy szczegółowe badania nad jego możliwościami… Skończył się czas. Rozumiem twoje zdziwienie.

Było tyle teorii dotyczących Końca Świata i wszystkie mówiły wyraźnie, że wraz z końcem wszystkiego skończy się również czas. No i co? Czas się skończył, ale dla nas nie nastąpił Koniec. A to dlatego, że tutaj czas wciąż płynie. Mamy własny skrawek czasu, rozumiesz to? Prawdopodobnie jedyny we Wszechświecie! Większość moich kolegów nie wytrzymała takiej presji… Samobójstwa… Ale nie to jest teraz najważniejsze. Ważne jest to, że zostało nas tylko czworo: ja, Emma, Malcolm i Juan.

*

Skończył opowiadać, a ja zastanawiałem się czy jest szalony, czy to tylko głupi żart, czy może faktycznie to się stało. Jakby czytając mi w myślach, John rzekł:

-Mogę pokazać ci granicę czasu. Jeśli oczywiście chcesz…

Otworzył drzwi i wskazał na nie zapraszającym gestem. Wciąż trochę oszołomiony przeszedłem przez nie i podążyłem za mężczyzną.

– Nie bardzo rozumiem – stwierdziłem idąc. – Skoro tam nastąpiła Apokalipsa, to dlaczego nie tu?

– Przez te 9 lat to właśnie było tematem większości dyskusji między nami… A tak właściwie, to dlaczego nie powiedzieli mi o wysłaniu ciebie w przyszłość?

– Nieważne, do jakich wniosków doszliście?

– Może brzmi to śmiesznie, ale najwyraźniej Bóg specjalnie dla nas opóźnia Koniec Świata. Poza naszym bąblem Koniec zarówno był, jest jak i będzie. U nas dopiero będzie. Rozumiem, jak trudno to zrozumieć, mi nie wystarczyło do tego nawet 9 lat.

Doszliśmy do pancernych drzwi wejściowych. John otworzył je, a ja wziąłem głęboki wdech i przeszedłem. Szczerze mówiąc, widok nieco mnie rozczarował. Wszystko wyglądało… tak jak zwykle. Przeszliśmy jakieś 50 metrów i John dał znak, aby się zatrzymać.

– Popatrz uważnie przed siebie – rozkazał.

Kilka metrów przede mną zobaczyłem połyskującą taflę; granicę bąbla czasowego. Za nią rozciągał się zwykły leśny krajobraz: drzewa, krzewy. Baza została ustawiona z dala od cywilizacji. Podniosłem patyk leżący w pobliżu i spojrzałem na naukowca. Pokiwał głową i wskazał ręką na taflę mieniącą się barwami niczym bańka mydlana; benzyna wylana w kałużę; kieliszek pod światło.

Lecz w momencie, w którym kijek dotknął powierzchni bąbla utkwił tak mocno, jakby został zacementowany. Wiedziałem, że prędzej przesunąłbym górę czy katedrę niż ten mały patyk. Puściłem go. Został na swoim miejscu, wisząc w niesamowity sposób w powietrzu.

– Widzisz, co się stało? – głos Johna sprawił, że podskoczyłem. – Za tą „granicą" czas nie płynie, więc…

– W momencie, gdy pierwsze atomy jakiejś rzeczy znajdą się za nią, nieruchomieją – przerwałem mu. – Chyba rozumiem.

– Dokładnie! – John wyglądał na zadowolonego, że nie musi mi tego wszystkiego tłumaczyć. – następna sprawa. Widzisz tego człowieka? – wskazał w gąszcz.

Faktycznie, przedtem niezauważona przeze mnie osoba stała w idealnym bezruchu na trawie.

– To jeden z tych, którzy nie wytrzymali i wyszli poza bąbel czasowy…

– Jak znalazł się tak daleko? – zapytałem.

– Bąbel się kurczy. To właśnie chciałem ci pokazać – odparł John ze smutkiem.

– Jeszcze jedna sprawa, której nie rozumiem – powiedziałem, odrywając wzrok od nieszczęśnika. – Dlaczego tam nie widać Apokalipsy, która się dzieje?

– To dosyć skomplikowane. Powiem tyle, że to co tam widzimy jest ostatnią chwilą czasu, który tam był.

– Nie rozumiem dlaczego tak miałoby być.

– Ja też.

 

Część II

BETA

To nie do pojęcia. Całkiem dosłownie. Nie można wyobrazić sobie końca czasu; tym bardziej jego braku. Jeszcze trudniejsze do pojęcia jest to, że się tak stało. I to w tak nieoczekiwane chwili. U szczytu rozwoju ludzkości. Jak to możliwe, że jeszcze żyjemy. Dlaczego dla nas nie nastąpił Koniec?

Czy możliwe, że Bóg powstrzymuje Ją specjalnie dla nas? Mamy jakiekolwiek znaczenie? Jakiś cel w życiu w bąblu czasowym? Jesteśmy częścią Jego planu? A może w taki sposób z Nim walczymy? Czy można walczyć z Bogiem?! Pewnie nie dowiemy się tego aż do śmierci. 5 ostatnich ludzi…

*

Od momentu mojego przybycia minął tydzień. Jak to śmiesznie brzmi: tydzień. Czy powinno się tu liczyć czas?

W ciągu tego tygodnia dobrze poznałem towarzyszy Johna. Wszyscy byli sympatyczni, lecz prawie złamani przez 9-letnie więzienie.

Emma na pierwszy rzut oka sprawiała dosyć niemiłe wrażenie: 50-letnia panna o bardzo jasno niebieskich oczach; rude włosy i zmarszczki wokół oczu.

Malcolm – brat Johna był łysym, eleganckim panem o okrągłej twarzy. Nie miał jednej ręki co, jak później mi wytłumaczył zostało spowodowane dotknięciem bariery i koniecznością amputacji ręki, która się w niej znalazła.

Ostatnia osoba – Juan był bardzo wysokim blondynem, brwi i oczy miał zaś czrne, co powodowało niemiły dla oka kontrast.

*

Dokładnie siódmego dnia Juan przyszedł do mojego pokoju (każdy z nas miał własną sypialnię z czterema łóżkami) i powiedział:

– Widziałem anioła.

– Że co? – zapytałem zdezorientowany.

– Wszyscy go widzieli. Przyszedł nie wiadomo skąd i powiedział, że musimy wysłać wiadomość.

– Jaką wiadomość? – byłem znacznie mniej zdziwiony, niż myślałem.

– Wiadomość do ludzi z przeszłości. Chodzi o to, żeby wiedzieli o Apokalipsie, znaczy kiedy nastąpi i żeby po wynalezieniu generatorów czasowych zbudowali ich tyle, by objęły jak największa powierzchnię zamieszkanego Świata – wszystko to powiedział jednym tchem.

Poszliśmy do „pokoju dziennego" w bazie – czyli tak naprawdę kantyny – gdzie byli już wszyscy.

– Ach, jesteś – rzekł Malcolm, gdy tylko mnie zobaczył. – Przejdźmy od razu do rzeczy. Myślę, że nikt z nas nie ma wątpliwości, co należy zrobić?

– Pytanie tylko: jak? – wpadł mu w słowo John. – Dobrze wiesz, że nie można odwrócić działania generatora bez jego wyłączania!

– Myślę, że mam pewien pomysł – odezwała się Emma. – Trzeba utworzyć drugi, mniejszy bąbel czasowy wewnątrz naszego, w którym czas płyną by do tyłu.

– Utworzyć drugi bąbel… – zamyślił się Malcolm. – To w teorii może się udać. Ale jak to zrobić?

Emma nie odpowiedziała, tylko podążyła do pokoju z generatorem. Reszta zaś poszła za nią. Po drodze rozmawialiśmy o zajściu. Okazało się, że każdemu anioł powiedział coś innego: Emmie na przykład jak wysłać wiadomość, Johnowi jej tekst, Juana ostrzegł przed demonem który zamierza nam przeszkodzić. Tylko Malcolm nie chciał powiedzieć, co usłyszał.

Po dotarciu do pomieszczenia czasowego Emma od razu zajęła się uruchamianiem dodatkowych funkcji w generatorze, a John pisaniem wiadomości na skrawku papieru.

Nagle rozległ się głośny dźwięk i w drzwiach pojawiła się dziwna postać. Była to istota bardzo przypominająca człowieka. Na jej ciele nie było ani jednego włosa: nawet rzęs. Oczy zaś świeciły na czerwono. W ręku trzymała drewniana laskę.

– Jestem Baal – przedstawiła się głębokim głosem. – Czy zdajecie sobie sprawę z konsekwencji tego, co czynicie?

– Jesteś demonem, prawda? – odpowiedział pytaniem Juan. – Przestrzegł mnie przed tobą anioł.

Emma zaczęła szybciej uderzać w przyciski na generatorze. John skończył pisać i stanął jak najbliżej generatora, by posłać wiadomość, gdy tylko będzie można.

– Głupcy! – ryknęła istota. – Nie jestem tym, za kogo mnie macie! Wasza wiadomość i tak nie dojdzie do adresatów. Przyjdzie za wcześnie, a i tak nikt w to nie uwierzy! Tu chodzi o wasze dusze! Złamiecie najstarsze prawa! Będziecie…

Lecz w tym momencie mini-bąbel utworzył się i John nie zważając na słowa istoty wrzucił kartkę do środka.

I wszystko ustało.

 

III

GAMMA

Jeśli czytasz ten tekst, a nie jest jeszcze 2344 to znaczy, że wiadomość faktycznie dotarła za wcześnie. I nie mam pojęcia w jaki sposób to zostaje zapisane. I dlaczego John zapisał to wszystko z mojej perspektywy.

Nieważne. Na koniec mam dla czytelników przestrogę: nie wierzcie fałszywym proroctwom! Apokalipsa nastąpi w 2355!

Podpisali:

Aaron Baker

John Flaming

Malcolm Flaming

Emma Smith

Juan Garcia

OSTATNI LUDZIE

 

KONIEC

Koniec

Komentarze

Ładny język, pomysł też niezgorszy, tylko za cholerę nie mogę zrozumieć o co w tym chodzi8)

Nie rozumiem zakończenia. Chyba, że nie ma żadnego drugiego dna ani przesłania...
Językowo całość wygląda znośnie, choć do przyjemnej lekkości opowieści nieco jeszcze brakuje. Nie rozumiem, po co zmieniłeś narratora na czas wytłumaczenia końca czasu. To tylko wprowadza chaos.
Jak na tak krótki tekst jest też sporo nielogiczności i nieścisłości - dlaczego jeden z naukowców po dotknięciu bariery jedynie stracił rękę, a inny zmarł? Dlaczego tylko Emma wpadła na oczywisty pomysł bąbla w bąblu, skoro nie dalej jak tydzień wcześniej w takim właśnie "bąblu w bąblu" przybył do nich Baker? Jak mogą przesłać wiadomość do przeszłości, skoro na samym początku mowa była tylko o spowalnianiu i przyspieszaniu czasu, nic o cofaniu? Dlaczego naukowiec jest zdziwiony przybyciem Bakera? Skoro generator nie tworzy tunelu czasowego, a jedynie przyspiesza czas, to pokoj, w którym był Aaron musiał być zamknięty przez dziesięć lat, na czas przyspieszenia, więc naukowcy powinni sami się domyślić, że wyjdzie z niego ktoś z przeszłości.
To tyle ode mnie, tak z rana.

Pozdrawiam 

Nie podobał mi się ten tekst. Zbyt ogólny i tak jak powiedział exturio, sporo w nim nieścisłości.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Do Exturio
- naukowiec nie zmarł po dotknięciu bariery, tylko został uwięziony poza czasem
- zapomniałem wspomnieć o cofaniu czasu, moja pomyłka: chodziło mi o to, że bąbel może przyspioeszać czas "do przodu" jak i "do tyłu", jak to nazwałeś, "tunel czasowy", który obejmuje większy obszar
-cytuję sam siebie: "O, no proszę - nie wyglądał na zbytnio zdziwionego. - Czekaj, nie podpowiadaj... - zmarszczył brwi.- Jesteś z przeszłości, prawda? Wysłali cię przy pomocy generatora, mam rację?" John nie był zdziwiony p;rzybycie Aarona
-opowiadanie nie ma być lekkie, chodzi tu o klimat
-zakończenie ma być niezrozumiałe, pozostawiać wątpliwości i możliwość interpretacji 
Inne błędy są dość trudne do poprawienia, ale pomyślę.
Bardzo dziękuje za wskazanie ułomności mojego tekstu! Przede wszystkim po to go tutaj zamieściłem.
Nad rozwiązaniem nieścisłości będę myślał lecz mam nadzieję, że wytłumaczyłem parę spraw, co do których miałeś watpliwości.

Do Fasolettiego:

Dziękuję za opinię, ale co miałeś na myśli mówiąc "zbyt ogólny"?

Problem w tym, że zakończenie nie pozostawia pola do interpretacji, jest zwyczajnie niezrozumiałe. Przyjemna lekkość nie tyczy się kwestii, tylko stylu. Samo opowiadanie klimatyczne za bardzo nie jest.
Proszę zwrócić uwagę, że "bąbel" i "tunel" to dwie różne sprawy.  

Pozdrawiam 

Nie wiem, czemu napisałem "kwestii", pewnie rozproszenie rozmową. Chodziło mi oczywiście o treść.

Dziękuję za skonkretyzowanie opinii. Postaram się w miarę możliwości poprawić błędy.

W sensie, że można było wycisnąć z tego coś więcej.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Hmmm, w jaki sposób pozyskują energię do utrzymania generatora na chodzie, skoro czas dookoła się skończył?

Do Haniela:

Dobrze, że poruszyłeś ten temat, bo zapomniałem o tym wspomnieć w tekście. A mianowicie: Słońce jest poza czasem, i w Bąblu wciąż jest dzień. Dzięki temu energia może być czerpana z paneli słonecznych. Oprócz tego mają mały generator plazmowy (nową technologię) który zapewnia energię rezerwową. Mam nadzieję, że rozwiałem wątpliwości.

No nie bardzo, bo jest to strasznie naciągane. Tak jakbyś nie miał pomysłu, toś walnął, że Słońce jest poza czasem, a o ile się nie mylę, to miał być koniec całego wszechświata, że został tylko bąbel. A generator plazmowy jakiś surowców do chodzenia pewnie potrzebuje. Nie, nie przekonałeś mnie tym :)

To teraz ogólnie do tekstu. Jest całkiem spoko, choć mógłby być dużo lepszy. Jest trochę zgrzytów, ale pewnie wymieniono je wcześniej. Pomysł jest oryginalny, ale wymaga większego nakładu sił. W gatunku sci-fi, science oznacza, że jakieś podstawy naukowe muszą jednak być zachowane.

Pozdrawiam :) 

Tak jak mówiełem przedtem: nad poprawkami (dużymi) będę myslał.

Też pozdrawiam! 

Nawet fajne. Podróże w czasie to śliski temat - łatwo się zapultać. W tekście jest sporo nieścisłości, za to zakończenie przyjemnie mnie zaskoczyło (zwłaszcza, że wcześniej przeczytałam komentarze). Lubię, jak autor puszcza oko do czytelnika ;) 4

Offtop: Widzieliście może film "Podróże w czasie: najczęściej zadawane pytania"? ;) 

Fajne opowiadanie. Pojawia się pare nieścisłości, ponieważ poruszane są delikatne kwestje fizyki teoretycznej (np założenia fizyki kwantowej trochę się w tym gubią).Wielki plus za koniec.

Niezbyt lubię historie o podróżach w czasie, ale to było całkiem interesujące. Pomysł niezły, przyjemnie się czytało, tak więc (pomijam małe zgrzyty, takie jak "płyną by" zamiast "płynąłby", bo nie było ich zbyt dużo i nie wpłynęły negatywnie na ostateczną ocenę ;) ) ogółem in plus.

Pozdrawiam!

Nowa Fantastyka