- Opowiadanie: kelwin - Genocyd i życie na planecie Donis

Genocyd i życie na planecie Donis

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Genocyd i życie na planecie Donis

Planeta Donis była kolejną planetą w Kosmosie na którą przybyli i zamieszkali ludzie. Bardziej ściślej to określając próbowali zamieszkać. Na początku przystosowywali planetę do siebie. Przystosowywali równocześnie siebie do jej trudnych warunków.

Trudne warunki planety wymogły naturalną selekcję całej grupy pierwszych kolonistów. Średnia długość życia skróciła się z ok. 95 lat do ok. 35 lat. Grupa licząca pierwotnie około 90 osób skurczyła się do 4 osób. Byli to według niepewnego ludzkiego przekazu 3 mężczyźni i jedna kobieta. Było to "łoże Prokrusta". Mityczny zbój Prokrust chwytał podróżnych i dopasowywał ich do dlugości swojego łoża. Tych, których wzrost był krótszy niż dlugość łoża rozciągał aż dlugość ich ciała zgadzała się z długością łoża. Tych, których wzrost był dłuższy od łózka obcinał odpowiedni odcinek nóg. Prokrustem i jego łożem była w tym przypadku planeta Donis, podróżnym nie jednostka, lecz populacja gatunku homo sapiens.

Jeszcze wcześniej w czasie, gdy kolonistów było znacznie więcej niż 4, wydarzyło się coś, co jeszcze bardziej skomplikowało sytuację. Ludzie przestali się rozmnażać poprzez seks. Doznania seksualne istniały, ale były wytwarzane sztucznie. Miłość cielesna była uważana jako scheda po zwierzętach, jako coś wstrętnego, regresywnego. Dzieci już się nie rodziły, ale powstawały w retortach ze sztucznych zygot. Retorty się popsuły na skutek, jak się przypuszcza,nieznanego czynnika pochodzącego od środowiska planety. Zamiast ludzkich dzieci w retortach powstały nieforemne, szkaradne stwory. Nowopowstałe dziwne istoty wyszły chwiejąc się z retort o własnych siłach wydając z siebie przenikliwe, budzące dreszcz grozy, skrzeczenie w którym można było odczuć skargę na tych, którzy nieopatrznie powołali ich do życia. Koloniści byli przerażeni tymi stworami, które były w pewnym sensie ich dziećmi. postanowili je karmić, a może nawet wychowywać, choć prawie połowa z nich była za tym, żeby je wybić, czyli zabić, gdyż są według nich niebezpieczne.

Po pewnym czasie "dzieci" trochę podrosły i uciekły z prowizorycznego baraku w którym ich trzymano. Ludzie zauważyli ich ucieczkę dopiero wtedy, gdy niknęli w dali biegnąc przed siebie na oślep w stronę niezbadanego horyzontu na którym majaczyły jakieś wzniesienia, być może będące górami. Nie starali się ich dogonić i zatrzymać. Czuli się bezradni. Od tamtego czasu nic o tych stworach nie bylo wiadomo. Niektórzy twierdzili, że pomarły. Inni mówili, że powrócą, aby zemścić się na kolonistach za to, że lekkomyślnie i niechcący powołali ich do istnienia na tym świecie.

Pozostała czwórka musiała się nie licho przemóc, żeby spróbować naturalnego, pierwotnego sposobu produkcji potomstwa, niespodziewanie udala się ta zwierzęca prokreacja, gdyż teraz na planecie Donis liczebność populacji gatunku homo sapiens dochodzi do prawie pół miliona osób. Wszyscy ludzie tej planety powstali w wyniku tasowania się bardzo niewielkiej puli genów obejmującej 4 osobniki.

 

 

Koniec

Komentarze

4 osoby miały zrobić pół miliona? Podejrzewam, że byłyby bardziej zeformowane od tych próbówkowych paskud. W jednym miejscu zjadłeś wielką literę, tekst ma też, moim zdaniem zbyt wiele zaimków. Jest trochę niespójny. Sporo powtórzeń we fragmencie o tych potworkach ( np. retorta). Kuleje też styl. Krótka forma nie jest wcale łatwa. Poza tym brak mi jakiejś puenty. Nie wiemy co stalo się z tymi "zepsutymi" dzieciaczkami.  Moim zdaniem ten short sie nie broni, nawet jesli jest wstepem do czegoś większego. Pozdrawiam.

Planeta Donis była kolejną planetą w Kosmosie na którą przybyli i zamieszkali ludzie. --- Na którą zamieszkali. Planeta w Kosmosie. A gdzie ma być, w piwnicy wujka Ambrożego?
Jestem trochę zjadliwy, ale po poświęceniu jednej piątej tekstu wykładowi o Prokruście (krótszy i dłuższy wzrost ---  bomba!)  uważam się za usprawiedliwionego.
To nie jest nawet szort. To jest pierwsza notatka do szkicu konspektu.

łoże Prokrusta to związek frazeologiczny, więc nie rozumiem po co tłumaczysz ten związek? Z założenia przecież przysłów się nie tłumaczy.

"Bardziej ściślej to określając..." - albo "bardziej ściśle", albo "ściślej", tak jak jest, jest niepoprawnie.
"...była uważana jako scheda po zwierzętach..." - Bardziej gramatycznie byłoby chyba "za schedę po zwierzętach".
"...prawie połowa z nich była za tym, żeby je wybić, czyli zabić..." - "czyli zabić" jest zbędne, wiadomo, co znaczy słowo wybić, nie wymaga to wyjaśnienia.
"...uciekły z prowizorycznego baraku, w którym ich trzymano. Ludzie zauważyli ich ucieczkę dopiero, gdy niknęli w dali..." - skoro w pierwszym zdaniu pojawia się forma "uciekły" (dzieci), to w drugim konsekwentnie powinno być "niknęły". Forma "niknęli" wprowadza w błąd i sugeruje, że niknęli ci ludzie, którzy je widzieli.
Poza tym przeraźliwie dużo powtórzeń, we fragmencie o łożu Prokusta wyjątkowo dużo. No i faktycznie pół miliona z czterech osób to raczej nieprawdopodobne. Zgadzam się z przedmówcą, że deformacje musiałyby być przeraźliwe, zakładając, że genetyczne schorzenia nie wykończyłyby wcześniej całego gatunku.

Gdybyś poświęcił temu tekstowi około godziny zamiast ok. 5 minut, to byś wiedział ilu ich przybyło na owa planetę ;)
Słabo i kulawo.

Ten tekst jest tak krótki i niedopracowany, że nawet tytułowego genocydu autor zapomniał w niem zawrzeć.

Cóż tu mówić więcej?

Błędów w tym tyle, że masakra...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Masakrycznie dużo błędów. Poza tym po co tłumaczysz znaczenie związku frazeologicznego? Twórj short byłby bez tego o wiele krótszy i mniej nudny. Poza tym znajduje się tutaj trochę błędów interpunkcyjnych, językowych i trochę zaburzyłeś spójność tekstu.
Nie jest to zbyt ciekawa opowieść i zamiast ją czytać, mógłbym zrobić coś ciekawszego, cóż.  

Nowa Fantastyka