- Opowiadanie: ifyoucan89 - Wyprawa na smoka (HAREM 2011)

Wyprawa na smoka (HAREM 2011)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wyprawa na smoka (HAREM 2011)

Niewielka grupa jeźdźców powoli i mozolnie pokonywała strome zbocze. Za wzgórzem była rozległa dolina, za doliną góra, w górze jaskinia, a w jaskini smok. I o to się rozchodzi.

Upał był straszny. Ludzie i konie byli zmęczeni, ale nie tylko to było powodem tak powolnego tempa jazdy. Za wzgórzem była dolina, za doliną góra, w górze jaskinia, a w jaskini smok do ubicia. Przepustka do lepszego życia. Tylko to dzieliło Rolanda od królewny i królestwa. Tylko tyle. Każdy inny powiedział by „aż tyle", ale nie Roland. Chciałby mieć przed sobą tysiące wzgórz, tysiące dolin, tysiące gór i tysiące jaskiń ze smokiem. Chciałby latami wędrować ze swą drużyną. Z Kowalem, Joachimem, Antkiem i Jadwiniom. Bo już latami tak wędrowali i nie było im źle. Czy najmowała ich grupa wieśniaków, czy możny pan, nie było rzeczy, których by nie zrobili za pieniądze.

***

Późnym popołudniem rozbili obóz w dolinie, w pobliżu strumienia. Na końcu doliny była góra, w górze jaskinia, a w jaskini smok, który miał zaczekać do rana.

Zmrok zastał drużynę przy ognisku. Jedli w milczeniu ryby, które Antek i Jadwinia złowili w strumieniu. Nikt nie miał ochoty na rozmowę. Właściwie nic nie było już do powiedzenia. Za doliną była góra, w górze jaskinia, a w jaskini smok. Osobą, która postanowiła przerwać milczenie okazał się Roland:

-Gdy tylko mnie koronują, natychmiast mianuje was dowódcami w królewskiej armii. Nie ma wojny, a monety wam nie poskąpię. Wszystkim wam będzie dobrze – zapewnił.

-To nie dla mnie – rzekł Joachim – nigdzie miejsca nie zagrzeję, w świat mnie niesie. Dobrze rąbie mieczem, więc i robotę łatwo znajdę. Pójdę na wschód w stronę gór i najmę się gobliny tępić, czy inne plugastwo.

-Pójdę z tobą – odezwał się cicho Kowal. – Niech mój miecz łyknie krwi tych kocmołuchów.

-A ty Antek? – zapytał Roland.

– Zawsze chciałem zaciągnąć się na statek. Kupcy chętnie najmują dobrych rębaczy do ochrony statków, zresztą zobaczy się. Śpijmy już. Ze smokiem nie będzie lekko, stara to gadzina, to i cwana.

Wszyscy jak na rozkaz zaczęli rozkładać swoje legowiska wkoło ogniska. Nie poruszyła się tylko Jadwinia.

-A może ty ze mną zostaniesz? – zapytał Roland.

-Jako kto?

-Nie wiem, co tylko będziesz chciała. Będę miał władzę, będę mógł cię mianować kim tylko zechcesz: dowódcą, doradcą, a nawet nadwornym astrologiem – tylko słowo powiedz.

-Najpierw smoka ubij, nim góry złote obiecasz. Kładźmy się już.

***

Roland nie mógł spać tej nocy. Co chwilę budził się z płytkiego snu i wiercił w poszukiwaniu wygodniejszej pozycji. Za doliną była góra, w górze jaskinia, a w jaskini smok.

Nad ranem, gdy obudził się z niespokojnej drzemki, zauważył, że na posłaniu obok Jadwinia też nie śpi. Siedziała zamyślona przy dopalającym się ognisku i patrzyła w płomienie. Roland bez słowa usiadł obok niej. Do świtu było już niedaleko, noc była ciemna jak smoła. Siedzieli blisko siebie tak bez słowa, to były ostatnie godziny przed rozstaniem.

-To źle, że chcę dla siebie lepszego życia? – zaatakował, pełnym pasji szeptem Roland – Do diabła, wiesz, że jestem synem szlachcica i to, kurwa, pierworodnym. Nie jestem zwykłym chłopem, który pcha się tam, gdzie nie jego miejsce. Źle robię? Odpowiedz.

– Dobrze robisz – odpowiedziała cicho Jadwinia, nieprzerwanie wpatrując się w ogień.

-Przecież was nie porzucam – kontynuował – a nawet proszę chodźcie ze mną. Jesteście mądrzy i zdolni, stać was na więcej niż włóczenie się po gościńcach i mordowanie za parę miedziaków. Jadwinia, słuchasz mnie w ogóle?

W końcu odwróciła się i spojrzała na niego. W mroku jej oczy wydawały się być czarne, migotało w nich tylko odbijające się światło ogniska.

– Roland, przestań pierdolić. Nie usprawiedliwiaj się. Odpowiedz sobie tylko na jedno pytanie, czy to kim się urodziłeś, musi mieć wpływ na to kim będziesz? Ubijesz smoka, zostaniesz królem i co? I będziesz tonął w gównie, albo jak to oni nazywają w polityce i dyplomacji. Jestem pewna, że w tydzień po objęciu władzy, już powstanie spisek mający na celu obalenie najemnego mordercy z tronu!

– Więc mam zmarnować taką szansę ze strachu?

– Nie, masz zmarnować „taką szansę" dla mnie.

Roland zamarł. Bał się w tym momencie powiedzieć cokolwiek. Nie chciał rozniecać w sobie iskierki nadziei, ale było już za późno. Jadwinia w gniewie, porzuciła wszelkie opory i wściekłym szeptem atakowała:

– Przyznaj, że to o nią ci chodzi! Zachciało ci się królewskiej dziwki w łożnicy. Szukasz królewskiej pochwy dla swego miecza. Myślisz, że nie zauważyłam, że karczmiane dziewki cię nie interesują. Chłopaki – tu wskazała głową trzy śpiące nieopodal postacie – zawsze wykorzystają okazję by się zabawić, ty nigdy. Przyznaj, ze gardzisz nami prostaczkami.

Roland widział, że była wzburzona, widział jak jej piersi falują pod wpływem przyśpieszonego oddechu. Wyobrażał sobie rumieniec gniewu, zdobiący jej policzki, które teraz zakrywał mrok. Czując, że i tak nic już nie traci zaryzykował:

– Nie chcę nikogo, chcę tylko ciebie.

Jadwinia jęknęła cicho i odwróciła szybko, po raz kolejny twarzą w stronę ognia.

– Nie jestem głupi – mówił dalej. – Wiem, że coś jest z tobą nie tak. Wiem, od Kowala, co robił z tobą ojczym. Widzę jak zawsze pilnujesz się by nikt cię nie dotknął, nawet przypadkiem. Ja tak nie potrafię, kochać cię i nie móc nawet przytulić. Czekałem lata w nadziei, ze coś się zmieni, że zapomnisz, zaufasz, ale do kurwy nędzy nic! Nie mogę myśleć tylko o tobie, pora zatroszczyć się o siebie.

Więcej nie miał już nic do powiedzenia. Ona patrzyła w dogasający ogień, on w stronę odległej góry, którą teraz skrywała ciemność. Jutro zabiją bestię i każde z nich pójdzie w swoją stronę.

– Roland -szepnęła Jadwinia.

– Co? – zapytał zrezygnowany, odwracając się.

– Ja cię kocham.

– To nie wystarczy.

– Wystarczy – zapewniła. – Dotknij mnie.

– Skrzywdzę cię.

– Nie skrzywdzisz.

Roland niepewnie wyciągnął rękę i musnął delikatnie jej policzek. Dziewczyna wtuliła twarz w jego dłoń i czule ucałowała nadgarstek. Patrząc mu w oczy szepnęła:

– Widzisz, nie boje się ciebie. – Widziała w jego oczach żar i obietnicę.

Roland przyjął nieśmiałe zaproszenie jej ust. Pocałunek był lekki i łagodny, tak by Jadwinia mogła się w każdej chwili wycofać. Jednak nie zrobiła tego. Zarzuciła mu ręce na szyję i jeszcze raz wyszeptała prosto w jego usta:

– Nie boję się ciebie. – I mocno go pocałowała.

Roland z pasją i radością zagarnął jej usta i dłońmi rozpoczął zachłanną wędrówkę po szlakach jej ciała. Wędrował w górę równiny pleców, gładził nierówności karku, by jak najszybciej dotrzeć do słodkich pagórków piersi.

***

– Pieprzyc to! – wyszeptał z pasją Roland, delikatnie wyswobadzając się z ramion Jadwini.

– Co? – zapytała zdezorientowana.

– Pieprzyć smoka!

– Jesteś pewien?

Nie śpieszył się z odpowiedzią. Obrysowując palcem kontur jej ust, nabrzmiałych od pocałunków powiedział:

– Wolę być zbirem najętym za pieniądze i być wolnym, niż być królem i rządząc całym krajem, nie móc decydować o samym sobie.

***
Wczesnym rankiem niewielka grupa jeźdźców raźnie pokonywała strome zbocze wzgórza. Nie miało już znaczenia to co zostawało za nimi. Ważna była przyszłość, a tą stanowiła wielka niewiadoma.
Koniec

Komentarze

I o to się rozchodziło. --- i o to się rozchodzi, że rozchodzą się ludziska do domów po widowisku. W literaturze, nawet tej amatorskiej, w narracji może tylko chodzić o coś.
(...) powolnego tępa jazdy. --- życzę co najmniej średniego tEMpa opanowywania sekretów pisowni.
---------------
Za wzgórzem była dolina, za doliną góra, w górze jaskinia, a w jaskini smok do ubicia. --- przy trzecim powtórzeniu zaczęło być zabawne.
Po przebrnięciu przez całość --- prawie spodobało mi się. Prawie, bo gdyby tak bez błędów... Nie tylko wymienionych. Masz czas, poszukaj, popraw.

P.S. Może uda Ci się lekko rozbudować tak zwaną scenę? Przydałoby się.

AdamKB, dziękuje bardzo za uwagi. Wiem jaki jest poziom tego opowiadania, a innych tu zamieszczanych, ale chciałam coś już wrzucić. Ja komentuje opowiadania innych,  niech i inni mogą mnie ocenić.

NMZC, PSNP.
Nie tragizuj aby; wszystkiego można się nauczyć, nawet tych cholernych przecinków...

I tak oto kolejne wzniosłe ideały i wielkie plany runęły przez... ;)
Założenie dobre i pomysł bardzo mi się podobał, ale wykonanie położyło ten tekst.
Podobnie jak AdamKB, mam niedosyt związany z zawartością erotyki.
Popracuj nad pomysłem i rozwiń go. Pozdr.

OK, do konkursu.

A gdyby się okazało, że królestwem rządzą cztery okrutne harpie?

Ja rozumiem, że powtórzenia były tylko po to, żeby zaliczyć minimalny limit znaków 5k. Pomijając wszystko inne Nie mogę sobie jakoś wyobrazić, że zabijaka zęby zjadający na krwawych wyprawach po łupy rzuca nagle wszystko ot tak z... miłości. Tekst byłby bardziej wiarygdny gdyby Roland (jakie romantyczne imię) naściemniał w nocy Jadwinię, wykorzystał a rano jak gdyby nigdy nic ruszył w dalszą drogę " Za wzgórzę, za dolinę, do jaskini i na smoka. Pozdrawiam.     

andrzejtrybula, stosując powtórzenia nie miałam wcale w głowie limitu znaków, był to zamierzony zabieg stylistyczny. Chciałam żeby historia była prosta, nieskomplikowana.

Zgodzę się, że w kilku miejscach zgrzyta jest trochę błędów ale podobało mi się. Powtórzenia(w jaskini smok itp.) naprawdę sprawiły, że się uśmiechnąłem:). Pomysł całkiem interesujący. Jak dla mnie jest to krótka(acz dobra) opowiastka o tym, że faceci nie potrafią myśleć logicznie:) Podejmują błędne decyzje:)
Ale tak serio, pomijając pewne niedopracowanie, tekst jest przyzwoity. Jeszcze jedna uwaga, w drugim akapicie dialogi trochę wymuszone i sztuczne(moja opinia) potem jest lepiej.
Zapomniałbym o erotyce:) Moim zdaniem nie trzeba jej tu więcej. Tekst jest krótki więc dłuższa scena nie byłaby odpowiednia. "Równiny pleców", "nierówności karku" - zmieniłbym to trochę.
Kolejny nieskładny komentarz mi wyszedł:)
Pozdrawiam serdecznie i nie zostawiam oceny:/ waham się, bo historia całkiem dobra, ale te niedociągnięcia... wrócę jak przemyślę:)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

meksico oj lepiej nie wracaj ;D

Całkiem miłe opowiadanko, ale muszę zgodzić się z przedmówcami: "scenka" domaga się rozwinięcia (zwłaszcza w kontekście tematyki konkursu). Powtórzenia o górach, jaskini i smoku bardzo mnie rozbawiły :) Ogólnie - fajny, lekki tekst. 4

Wróciłem:) nadal się waham, ale trzeba być stanowczym ponoć:)
4+

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Ranferiel i meksico dziękuję bardzo za oceny, to więcej niż sie spodziewałam.

No, ja dałabym trzy. ^^
W końcu to tekst na konkurs, juz tylko to powinno determinować jego wysoki poziom. I rozwinięcie haremowego tematu bardziej konkretne by się przydało.
A ogólnie tekst jest jak napisany na szybko i niedopracowany, co nawet sama potwierdziłaś, pisząc "chciałam już coś wrzucić".
Ale również się przy nim uśmiechnęłam.;)

Powtórzenia - bomba :) ładny zabieg stylistyczny
erotyki mało
dialogi całkiem OK i przekleństwa jakos tak ładnie się tam wpasowały
postacie jak dla mnie autentyczne (choć fakt - takie gwałtowne porzucenie wielkich planów to dziwna sprawa)

Błędów poza jedną literówką - nie zauważyłem, co oznacza, że albo są drobne albo opowiadanie było wciągające.

Na konkurs zbyt słabe ale samo w sobie stanowi jak sądzę dobry start.

Brakowało mi też jakiejkolwiek fabuły, ale zdaje się, że to miał być po prostu taki short.

Nowa Fantastyka