- Opowiadanie: Suzuki M. - Cel

Cel

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Cel

Mało kto przechodzi obok mnie obojętnie. Ludzie zazwyczaj wgapiają we mnie zahipnotyzowane oczy. Niektórzy ze strachem, niektórzy z fascynacją, niektórzy z pożądaniem… Bądź szybko odwracają wzrok. Wszędzie wzbudzam co najmniej poruszenie.

 

Normalność.

 

To był jeden z tych słonecznych, a zarazem rześkich dni lipca, kiedy nawet pracować jest przyjemnie. Wsiadłam do tramwaju na Placu Grunwaldzkim. Nie było wolnych miejsc, więc stanęłam w zatoczce dla wózków, z dobrym widokiem na cały wagon.

 

Tego kolesia widziałam już wcześniej. W pewnym sensie przypominał mnie: ludzie usiłowali na niego nie patrzeć, a jednak co chwilę ktoś rzucał ukradkowe spojrzenie. Czasem na jego widok ktoś opuszczał tramwaj, bądź zmieniał wagon. Patrzyli z obrzydzeniem, ale i obawą, zdecydowanie. Nie wyglądał na bezdomnego, ale kąpieli nie brał na pewno już od bardzo dawna, jego zapach zatruwał powietrze w odległości co najmniej trzech metrów. Za to brodę miał wygoloną czyściutko, przez co napuchnięta i ogorzała twarz była jeszcze bardziej wyeksponowana. Uroku nie dodawały mu też ubrania, poplamione, powyciągane, stare…

 

Wiercił się na krzesełku, jakby w każdej chwili gotów wstać i uciekać. Mamrotał pod nosem jakieś słowa, rozmawiał nie wiadomo z kim: ja nie lubię cukru, ja nie mogę cukru… Spod rozwichrzonej grzywki niespokojne oczy zerkały we wszystkich kierunkach na raz. Aż trafiły na mnie. Poderwał się, ale w tym momencie drzwi trzasnęły i tramwaj ruszył.

 

Źle ukrywał swój niepokój. Niczym małe dziecko, upewniał się co chwilę, czy patrzę. Odwracał głowę w stronę szyby, a potem błyskawicznie na mnie i spotykając mój wzrok znowu uciekał w stronę szkła.

Tramwaj zatrzymał się na następnym przystanku. Kilka osób, głównie z pobliża tego faceta, wysiadło, a ich miejsca zajęli nowi, nieświadomi towarzystwa. Jedna z kobiet, w średnim wieku, ubrana w tanią garsonkę, cichaczem pociągnęła kilka razy nosem i lokalizując źródło smrodu przeszła na przód wagonu. Nikt nie zajął jej miejsca.

 

Wariat pewnie liczył, że wysiądę, ale jechaliśmy do tego samego celu. Nawet z tej odległości widziałam plamy potu na jego koszulce. Tramwaj znowu ruszył. Facet nawet już nie próbował ukryć swojego niepokoju. Patrzył na mnie wybałuszonymi oczami, ani nie mrugnął. Jego twarz poczerwieniała, usta otworzyły się szeroko, jak u ryby wyrwanej z wody. Po chwili jego dyszenie było słychać nawet pomimo stukotu sunących po szynach kół. Kruche nerwy puszczały coraz bardziej…

– Wiedźma!

Na przerażający wrzask większa część podróżujących aż podskoczyła. Oglądali się ze strachem na wariata, podążali za jego wzrokiem i z powrotem. A cóż ja mogłam zrobić? Nic. Stałam i czekałam, do celu było może kilka minut.

– Czarownica! Szmata! Zdzira! Kurwa! – krzyczał bez opamiętania, plując przy tym niemiłosiernie.

 

Pasażerowie patrzyli po sobie, wyczekując czyjejś reakcji. Ktoś się przeżegnał, ktoś zapukał w okienko motorniczego, ale przystanek był już blisko. Kiedy tramwaj zaczął zwalniać, zdecydowana większość stanęła w pobliżu drzwi.

 

Kiedy tylko się otworzyły, wariat wyskoczył z krzesełka i roztrącając i przewracając ludzi wybiegł na przystanek. Ja też ruszyłam. W tym samym momencie z zewnątrz usłyszałam głuche uderzenie. Potem krzyk. I narastający szum dopytujących głosów.

 

Nie spieszyło mi się. Spokojnie lawirowałam w tłumie, aż dotarłam do skraju chodnika. Mój gnębiciel leżał tuż za pasami dla pieszych. Jego nogi były wygięte w nienaturalny sposób, tak samo szyja. Usta i oczy miał otwarte, nieruchome. Pod rozbitą głową rosła kałuża krwi. Gdzieś na drugim pasie jezdni leżał samotny but.

Minęłam rozpaczającego tuż obok sprawcę wypadku, podałam rękę poszkodowanemu i pomogłam mu wstać. Chwilę wpatrywał się we mnie skupionymi, młodymi, jasnymi oczyma.

– To już? – zapytał cicho.

 

Przytaknęłam głową. Spojrzał po zgromadzonym tłumie, spojrzał pod swoje nogi. Przeczesał ręką błyszczące w słońcu włosy.

– Może to i lepiej…

 

Na jego twarzy wykwitł uśmiech, na który nie mogłam nie odpowiedzieć. Podałam mu rękę i pociągnęłam za sobą.

 

Szliśmy, mrużąc oczy.

 

Koniec

Komentarze

Dobre, kurde mol! Raczej nie lubię krótkich form, drabbli i całej reszty tej drobnicy, ale tutaj więcej po prostu nie potrzeba. Jest idealnie. :)

Mnie się nie podobało, ale nie dlatego, że jest to źle napisane czy dlatego, że masz zły styl. Przeciwnie -- wszystko jest super. Tylko że zbrzydły mi już opka pisane w ten sposób, tj. nakazujące czytać do końca, tylko po to, żeby się dowiedzieć, o co chodzi. Wkurza mnie ten myk. A potem się okazuje, że tekst kończy się jak x innych. Takie teksty czyta się jakby pod prąd. Dlatego jestem na nie.

Fajny pomysł, podobało mi się.

Mastiff

Winky, Bohdan - dziękuję :)

mniam, to raczej nie spodobają Ci się moje teksty, bo ja mam dziwną ciągotę do tego rodzaju budowania fabuły, szczegolnie w krótkich opowiadaniach :) 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ciekawy pomysł i bardzo dobrze zrealizowany. Czytało mi się, chociaż krótko, bardzo przyjemnie.
Pozdro:)

Pomysł wtórny, ale zajęło mi chwilę, żeby odgadnąć. To idzie na plus. Mimo staranności wykonania w kilku miejscach trafiły się potknięcia językowe. Przy tak krótkim tekście oczekiwałbym lepszej redakcji.

Upraszam się o wymienienie :) Przy czym zaznaczam, że jest to tekst pisany w pierwszej osobie, nie wszystko musi być tu idealne.

www.portal.herbatkauheleny.pl

> Ludzie zazwyczaj wgapiają we mnie zahipnotyzowane oczy, niektórzy ze strachem, niektórzy z fascynacją, niektórzy z pożądaniem, bądź szybko odwracają wzrok. - wydaje mi się, że trzeba tu urozmaicić interpunkcję.
> To był jeden z tych przyjemnie słonecznych, a zarazem rześkich dni lipca, kiedy nawet pracować jest przyjemnie. - przyjemnie 2x
> Wsiadłam do tramwaju na Placu Grunwaldzkim, nie było wolnych miejsc - po Grunwaldzkim kropka
> Czasem, na jego widok, ktoś opuszczał tramwaj - zbędne przecinki
> Nie wyglądał na bezdomnego... - z opisu wyglądał na bezdomnego (śmierdzi, ma stare poplamione ubrania, nie myje się)
> Uroku nie dodawały mu też ubrania - liczba mnoga ubrań, jeśli mowa o tym, co trzymał w szafie, ale pojedyncza, jeśli opisujesz to, co miał na sobie w danej chwili
> Wiercił się na krzesełku, jakby w każdej chwili gotów wstać i uciekać. - może: Wiercił się na krzesełku, w każdej chwili gotów wstać i uciec. (?)
> Odwracał głowę w stronę szyby, a potem błyskawicznie na mnie i spotykając mój wzrok znowu uciekał w stronę szkła. - rozumiem, że szkło jest po to, żeby uniknąć powtórzenia szyby, ale lepiej ‘okna' zamiast ‘szkła'
> Kilka osób, głównie z pobliża tego faceta, wysiadło, ich miejsca zajęli nowi, nieświadomi towarzystwa. - całe zdanie źle zredagowane (nie chce mi się wymyślać lepszego zapisu)
> ubrana w małej wartości garsonkę - po co taka figura? Zwyczajnie ‘tanią garsonkę' albo ‘tandetną'
> jak u ryby wyrwanej z wody - wyciągniętej? wyłowionej?
> Po chwili jego dyszenie było słychać nawet pomimo stukotu sunących po szynach kół. - zgrzyta niepotrzebnie zagmatwana składnia/konstrukcja
> Na przerażający wrzask większa część podróżujących aż podskoczyła. - pomieszało się ‘na widok czegoś' z wrażeniem słuchowym... i wyszło dziwnie
> krzyczał bez opamiętania, plując przy tym niemiłosiernie. - dziwna konstrukcja
> Pasażerowie patrzyli po sobie, wyczekując czyjejś reakcji. - ‘oczekując czyjejś reakcji' albo ‘wyczekując (czego?)'
> Kiedy tramwaj zaczął zwalniać zdecydowana większość stanęła w pobliżu drzwi. - dodać przecinek po ‘zwalniać' ‘większość osób'
> Kiedy tylko się otworzyły, wariat wyskoczył z krzesełka i roztrącając i przewracając ludzi wybiegł na przystanek. - zabrakło ‘drzwi' (a to nowy akapit?); może miało być ‘wyskoczył jak z procy', ale zaginęło, ‘wyskoczył z krzesełka' zgrzyta (wyskoczył z pudełka?); i x 2 można zastąpić np. 1 x (,) 1 x i.
> I narastający szum dopytujących głosów. - ‘szumienie' głosów jest dziwne
> Jego nogi były powykręcane w nienaturalny sposób, tak samo szyja. - zgrzytające; szyja była powykręcana? Nie skręcona?
> Pod rozbitą głową rosła kałuża krwi. - ‘przy...', ‘obok...' ale nie koniecznie ‘pod...'
> Minęłam rozpaczającego tuż obok sprawcę wypadku, podałam rękę poszkodowanemu i pomogłam mu wstać. - pominę kwestię doboru słów ‘sprawca/poszkodowany', bo nie wiadomo, czy przypadkiem to nie pieszy był sprawcą, a kierowca poszkodowanym... zgrzyta ‘rozpaczającego tuż obok'
> Spojrzał po zgromadzonym tłumie, spojrzał pod swoje nogi. - zgrzyta to ‘spojrzenie po...'
> Na jego twarzy wykwitł uśmiech, na który nie mogłam nie odpowiedzieć. - zgrzyta ‘wykwitanie uśmiechu' i podwójne zaprzeczanie z odpowiadaniem

Oczywiście wszystko napisałem subiektywnie, czepialsko :)

Z kilkoma uwagami faktycznie mogę się zgodzić, ale reszta to nie zgrzyty, tylko Twoja wizja :) Też tak kiedyś miałam, że chciałam ustawiać wszystkich podług moich racji, a potem mi się oberwało, że moje teksty są tak uładzone, że aż wypadają sztucznie :)

Mam tu postać, która ma swój charakter i ma swój język, jak każdy z nas. Nikt nie mówi czysto literacko :) Ale doceniam "czepialstwo" i spieszę zastosować te uwagi, co do których przyznaję Ci rację :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ok, myślę, że zgodziłam się z ok. 40% uwag. Reszte zstawiam jako moje subiektywne "widzimisię" ;)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki, to nie są widzimisię (ewentualnie widzimisię językoznawców). Od tego są redaktorzy, żeby wyławiać takie rzeczy, nie są to zwykłe powtórzenia czy orty, ale wyższa szkoła jazdy. Brawo Erreth. Przyjrzałem się twoim poprawkom i stwierdzam, że są trafne. Nie jestem znawcą, ale "chłopski" rozum mam. Suzuki skorzysta lub nie -- jej interes, przecież nie czytelnikom powinno zależeć, żeby czytało się lepiej.

Suzuki, skąd taki pomysł, że zgrzyty w narracji pierwszoosobowej są wybaczalne? No sorry, mogą być wybaczalne, kiedy są uzasadnione -- kobita jest ułomna/ z porażeniem mózgowym/ innecusie. W twoim tekście to są zgrzyty i tylko zgrzyty. Gdzie ten charakter postaci, która może z tymi zgrzytami opowiadać? Ja go nie widzę.

Bez urazy, droga autorko, ale tłumaczenie błędów językowych tym, że "tekst pisany jest w pierwszej osobie, nie wszystko musi być tu idealne" to kompletna żenada.

Przyznaję się, że pierwszy raz jestem po tej stronie barykady, tym bardziej wiem, że ja mam swoje razje, a Wy macie swoje i nikt tu nikogo nie przekona :)

Mniam, dlaczego ułomna? Ja mówię takim językiem, jestem ułomna? A jeszcze zabawniejsze jest to, że na początku wszystko było dla Ciebie super :) Człowiek-chorągiewka? ;)

Banito, czytasz książki? Wiesz, co to jest różnicowanie języka? 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Zgrabnie napisane (mimo 'zgrzytów'), ale sytuacja, którą opisałaś, nie ma w sobie nic fantastycznego. Piszę tak, bo swego czasu przeżyłem bardzo podobne zdarzenie w Toruniu. Śmierdzący kloszard wytaczał się z tramwaju i potknąwszy się przydzwonił głową w chodnik. Pomogłem mu wstać. Jego twarz po chwili zdziwienia rozpromieniła się; grzecznie podziekował. Nic fantastycznego, a tylko zwykłe, szare życie.
 

Ibastro, fantastyczna jest postać narratorki, tylko teraz zaczełam się zastanawiać, czy w ogóle widać, kim ona jest :D

www.portal.herbatkauheleny.pl

Domyślałem się, że Twój menel widzi coś wiecęj, poza szarą rzeczywistością - stąd jego reakcja. Jednak równie dobrze może 'zwyczajnie' być na haju. Zabrakło mi jednego zdania, które utwierdziłoby mnie w przekonaniu, że sytuacja jest fantastyką, a narratorka kimś niezwykłym...

Gdybym zakończyła "i poszliśmy w stronę światła", to by było za łatwo :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Hyhy

Łaskawie rozwiń wypowiedź :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Jaka chorągiewka O.o  Napisałem, że styl masz dobry. Pokaż mi, w którym miejscu zmieniłem zdanie? Że są zgrzyty to inna sprawa. Kuźwa, myśl żesz trochę.
Bez odbioru. 

Czy po słowach „Upraszam się o wymienienie :)" i mojej reakcji pewna jesteś, że „Łaskawie rozwiń wypowiedź :)" to odpowiednia prośba?

Mniam, sorki, ale jakoś przy czytaniu zgrzytów nie zauważyłeś :) A pewnie gdybym wytłumaczyła Erreth, dlaczego to, do czego się nie dostosowałam, to nie są błędy, to przyznałbyś rację mi... I tak w kółko... Chorągiewka jak nic :) 

Erreth, żebyśmy się dobrze rozumieli: naprawde doceniam, że chciało Ci się wyszukiwać te błędy i nie ma w moich wypowiedziach żadnej złośliwości, a to, że mamy trochę inne poglądy, to inna sprawa. Moglibyśmy dyskutować, dlaczego tych pozostawinych "zgrzytów" nie uważam za błędy, ale czy jest sens? A domagałam się rozwinięcia "hyhy" ;P

www.portal.herbatkauheleny.pl

Tak, Suzuki, czytam książki i to nawet sporo, ale niestety mimo to nie jestem w stanie wniknąć w twoje meandry myślowe.
Mam rozumieć, że specjalnie napisałaś np. "ubrana w małej wartości garsonkę" zamiast "ubrana w tanią garsonkę", żeby wprowadzić "różnicowanie językowe"?

Zamiast tworzyć karkołomne teorie narracji, lepiej poćwicz warsztat, wtedy w twoich tekstach będzie mniej błędów i nie będziesz musiała wymyślać głupot na swoją obronę;)

"Tego kolesia widziałam już wcześniej. W pewnym sensie przypominał mnie: ludzie usiłowali na niego nie patrzeć, a jednak co chwilę ktoś rzucał ukradkowe spojrzenie. Czasem na jego widok ktoś opuszczał tramwaj, bądź zmieniał wagon. Patrzyli z obrzydzeniem, ale i obawą, zdecydowanie. Nie wyglądał na bezdomnego, ale kąpieli nie brał na pewno już od bardzo dawna, jego zapach zatruwał powietrze w odległości co najmniej trzech metrów. Za to brodę miał wygoloną czyściutko, przez co napuchnięta i ogorzała twarz była jeszcze bardziej wyeksponowana. Uroku nie dodawały mu też ubrania, poplamione, powyciągane, stare..."

Hehe. ; ] W pewnym sensie przypominał ciebie? Czyli też jesteś menelem, nikt nie chce koło siedzieć i patrzą na ciebie z obrzydzeniem? Do tego się nie kąpiesz? ; ] Czy też chodziło o to "nie patrzenie" i rzucanie tych "ukradkowych spojrzeń"?
Opowiadanie nawet, nawet. Najbardziej podobało mi się zakończenia. : ]
Pozdrawiam.

Oj, gafa. Nie zwracajcie na to uwagi. Mam nadzieje, że każdy się domyśli, co miałem na myśli. ; ]

Banito, akurat rzuciłeś przykład zdania, co do którego sie zgodziłam z Erreth :) Zabolało z tym warsztatem, ale przynajmniej wiem, jak to jest po tej drugiej stronie ;) Poprawiłam co uważałam za potrzebujące poprawienia, a, jak pisałam wyżej, z reszty mogę się łatwo wytłumaczyć, bo nie są to błędy, tylko "żywy" język, no ale czy jest sens?

Czarwonik, uprasza się o nie mylenie bohaterki z autorką ;)  

www.portal.herbatkauheleny.pl

Aj, wiem, wiem. : ]
Chodziło mi o bohaterkę opowiadania. : ]

Suzuki, hyhy = ale się dyskusja wywiązała... I może na tym poprzestańmy. Właśnie byłem na działce i pogryzły mnie mrówki, więc jestem w krytycznym nastroju.
PS. Nie wydaje Wam się, że trochę za ostro dobieracie słownictwo? Pogadajmy o tekście rzeczowo i bez emocji. Wycieczki osobiste zbędne.

Ja jestem w tej dyskusji wyjątkowo grzeczna :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Nie chodzi mi o to, czy poszczególne elementy są czy nie są błędne (bo przy niektórych fragmentach Erreth rzeczywiście czepia się trochę na siłę), ale raczej o zaprezentowaną postawę myślową: "to jest narracja pierwszoosobowa, a  w niej mogą być w niej błędy, więc cmoknijcie mnie w pupę". Takie tłumaczenie tylko zraża i odstrasza czytelnika, lepiej zapomnieć na chwilę o dumie i posypać głowę popiołem. Zaprocentuje w przyszłości.

Natomiast abstrahując od powyższego, tekst jako całość jest nawet przyzwoity.

Eh, no tak myślałam, że tak to odbierzecie... Chodziło mi o to, że tak w narracji pierwszoosbowej, jak i dialogach, nie jest grzechem przemycac kolokwializmy. :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

rozumiem, że liczysz na szczerą opinię, bez obcyndalania się z emocjami autorki?

kurat znam pare twoch bardziej wulgarmych tekstów z pp, ale napisanych pod wpływem czegoś, co uwiera ,drąży, czy wkurza,  atutaj tekst grzeczny jakby pisany na potrzeby akademii w przedszkolu.  Dla mnie nie ma zadnego znaczenia czy piszesz [gadasz] w pierwszej osobie czy większej liczebności. Nie te kfiatki uwierają. Podam przykłąd, który kłuje w oczy brakiem ogłady literackiej:
(...)Patrzyli z obrzydzeniem, ale i obawą, zdecydowanie.(...) Autorka powinna się zdecydować jak patrzyli, napewno nie korzystając takiej obfitości słów opisujących komlpletnie różne stany emocjonalne. Najlepszym wyjsciem jest użycie metafory: prostej, niekomplikowanej, choćby tak jedwabiscie barwnej jak fundamentalny rekwizyt opowiadania, czyli tramwaj.
Np.: Patrzyli na niego. Na twarzy najbliżej siedzącej kobiety, kurczowo trzymajacej torbę na odsłoniętych kolanach, małowało się obrzdzenie. Obok niej siwy, lekko zgarbiony jegomość nie dawał za wygraną i zdecydowanie marszczył brwi, próbując nadać obliczu srogiego, nieustępliwego wyglądu.
Nie twierdzę, że tak koniecznie i wogóle, ale zapewne lepiej to brzmi niż wcześniejsze próby wyrażanie emocji  społeczności municypalnej  komunikacji wąskotorowej....

Baazyl, trafiłeś w sedno z jednym: tekst jest pisany na potrzebę czegoś... Przynajmniej mam nauczkę, żeby nie pisać więcej tekstów "na potrzebę", tylko "z potrzeby"... Fakt, pomysł spalony. Za szybko spisany, za mało przemyślany. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

no to dajesz oke! Masz talent do wyrażania cięzkich emocji, takich bez grzecznych kokardek, z samej głębi...czego się boisz? Bo NF czytaja tylko same nieletnie osob(niki)? Chyba ze wolisz pisac proze o tym, gdzie tramwaje idą spać?

Jedyne, co mnie rozczarowało, to postać narratorki (a niech to, kolejny tekst o śmierci). 
Poza tym czytało się bardzo dobrze. Lubię Twój styl, bo tak budujesz zdania, że nie można się znudzić. Potknięcia, nie potknięcia,  tekst jest dynamiczny, a słownictwo urozmaicone.

No ja wiem, ale czasem ta śmierć przychodzi i uparcie domaga się, żeby napisać o niej kolejny tekścik :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Podoba mi się, zwłaszcza Twoje opisy sytuacjyjne, dynamizm lub jego brak. Zwyczajnie rzecz ujmując - ładnie to razem gra

OK, napisane ładnie, zaskoczenie na końcu… byłoby, gdybyś nie trzymała się tak kurczowo tematyki. ;-)

Babska logika rządzi!

Haha, no mam tę skazę monotematyczną niestety :D

www.portal.herbatkauheleny.pl

Pomysł wtórny, wykonanie nie zachwyca. Największa zaleta tekstu – jest krótki.

 

oczy zer­ka­ły we wszyst­kich kie­run­kach na raz. – …we wszyst­kich kie­run­kach naraz.

Czy zerkają oczy, czy może raczej ktoś nimi zerka?

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie urzekło :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka