- Opowiadanie: bubA - Zasłużyłam? (szort)

Zasłużyłam? (szort)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zasłużyłam? (szort)

Nie chodziło o to, że nie lubiłam dzieci. Po prostu nigdy nie chciałam żadnego mieć.

Krzywe, pełne politowania spojrzenia. Szepty skradające się za plecami, kiedy między półkami sklepu Joe's robiłam zakupy. Zawsze miłe uśmiechy Mary Lu i Pegy – nieszczere i obłudne. Podszyte fałszem, pełne udawanej troski pytania „czy już?", zbywałam milczeniem. Miałam dość poklepywania po plecach i mówienia, że czas leci nieubłaganie.

 

To były ich marzenia – małomiasteczkowych kobietek – zbyt mocno umalowanych domowych kur, zapatrzonych w swój własny, mały świat.

 

Czasami stawałam, ukryta w cieniu drzew, i patrzyłam na nie. Na te kobiety – dumne ze swego macierzyństwa, spełnione w roli rodzicielek i pań domu. Ich świat zaczynał i kończył się na słodkich małych pociechach bawiących się wokół ich nóg. Ich marzenia były takie same, niezmienne, jakby odbite od kalki. Miałkie i banalne!

 

***

Urodziłam dziewczynkę. Była śliczna. Zadarty nosek, zielone, roześmiane oczy … i krótkie kikuty zamiast rąk. „Nie wykształciły się" – wytłumaczył mi doktor Hammond, uciekając wzrokiem.

On przyszedł zaraz po porodzie. Kiedy zobaczył ją śpiącą i wtuloną we mnie, spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie. Uśmiechnął się. Wtedy przez moment byłam szczęśliwa.

 

Nie wrócił już.

***

Krzywe, pełne politowania spojrzenia. Szepty skradające się za plecami, kiedy szłam pchając wózek między półkami sklepu Joe's. Zawsze miłe uśmiechy Mary Lu i Pegy – nieszczere i obłudne. Podszyte fałszem, pełne udawanej troski banalne stwierdzenia – „będzie dobrze", zbywałam milczeniem.

 

Nie chodziłam do parku. Tam wśród tłumu biegających dzieci i pełnych litości spojrzeń ich matek, czułam się najgorzej. Zamykałam się w domu, wśród czterch ścian. Zagubiona. Próbowałam odnaleźć sens życia i odpowiedź na nigdy niewypowiedziane pytanie. „Dlaczego?".

 

***

– zasłużyła na gorszą śmierć – stwierdził sierżant Strake, ojciec trzech ślicznych urwisów. Przypomniał sobie jak nauczyciel najstarszego powiedział mu wczoraj, że chłopak jest wyjątkowo zdolny jak na dziesięciolatka. Jako pierwszy w rodzinie będzie miał szansę by pójść do college'u. Sierżant Strake był dumny.

 

Technicy odczepili w końcu dyndające u sufitu ciało młodej kobiety. Zielone oczy dziewczynki leżacej na tapczanie, już dawno były martwe.

Koniec

Komentarze

"Krzywe, pełne politowania spojrzenia. Szepty skradające się za plecami, kiedy między półkami sklepu Joe's robiłam zakupy. Zawsze miłe uśmiechy Mary Lu i Pegy - nieszczere i pełne politowania."

"Krzywe, pełne politowania spojrzenia. Szepty skradające się za plecami, kiedy szłam pchając wózek między półkami sklepu Joe's. Zawsze miłe uśmiechy Mary Lu i Pegy - nieszczere i pełne politowania. Podszyte fałszem, pełne udawanej troski banalne stwierdzenia - „będzie dobrze", zbywałam milczeniem." - czemu ma służyć powtórzenie tego fragmentu?

"Tam wśród tłumu biegających dzieci i pełnych litości spojrzeń ich matek" - to jest short, a pełne litości czy to spojrzenia czy uśmiechy powtarzają się już enty raz.

"- zasłużyła na gorszą śmierć" - literówka.

"by pójść do Coledge'u" - to słowo pisze się: "college".

Dlaczego prawie cały tekst jest kursywą?
Zero fantastyki - co ten tekst tutaj robi? Przyznaję, że coś w tym opowiadaniu jest, ale niestety nienajlepsze wykonanie nie pozwoliło mi wczuć się w dramat bohaterki.

Pozdrawiam.

Rzeczywiście, jaknapisał  Rand, tekst trochę technicznie  kuleje. Mimo to, podobał mi się. Ma fajny klimat. Pozdrawiam

Mastiff

Primo, wszystkie noworodki mają niebieskie oczy, nie zielone. Secundo, nie rozumiem bohaterki. Nie chciała mieć dzieci - ok. Jednak w pewnym momencie zechciała - i okazało się, że urodziła dziewczynkę, która nie ma rąk - i z opisu jest to JEDYNA wada dziewczynki. Gdzie tu dramat i motyw pchający bohaterkę do morderstwa i samobójstwa?

Takie samo pytanie jak poprzednicy? Dlaczego opowiadanie całkowicie nie posiadające tematyki conajmniej z pogranicza fantastyki pojawiło się tutaj?

Ogólnie jestem przeciwna strumieniu świadomości, wolę rodzaj diariuszy, jak w moim opowiadaniu nowym, gdyż łatwiej toczy się fabuła. To krótkie opowiadanie, tragiczne jednak jest bezbarwne. Jest to historia cedzona przez zęby, albo pisana z surową i zimną obojętnością. Jest to historia, która nie pociąga mnie do ponownego czytania. Nie ze złośliwości. Ze względu na jej obojętność. Nie tylko bohaterka jest osowiała. Cały klimat jest osowiały i niepociągający.

Co do fabuły. W skrócie:
Primo: Dziewczyna nie ma dzieci i nie czuje potrzeby ich posiadania. Pokłosiem jest wybcowanie (świat małych miast), litość i złośliwosći, których doświadcza
Secudno: Pod presją decyduje się na dziecko. Potomek niestety rodzi się kaleki! Smutne .. nieprawdaż?
Tertio: Dziewczyna wciąz jest wyobcowana i budzi litość bo ... patrz punkt 2 + "świat małych miasteczek"
Quatro: Nie wytrzymuje presji i ... zabija siebie i słodkie maleństwo ...

@Bellatrix - słuszna uwaga!

Dziękuję uprzejmie za wasze komentarze!
pozdrawiam

Ps. Następnym razem będzie już bardzie "fantastycznie"!

*Secundo

Mnie to kompletnie nie leży. Nie bardzo widzę uzasadnienie dla tego samobójstwa, bo urodzenie kalekiego dziecka to raczej nie aż taka tragedia, żeby się wieszać. Tymbardziej powinna się zmobilizować, żeby je wychować, jak radzić sobie w życiu pomimo kalectwa...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

To jak Katastrofa Smoleńska. Jedni się już pogodzili z tym co pokazały oba raporty, a drudzy nadal żyją w świecie fantasy i szukają innego wyjaśnienia. Tak i tutaj dochodzenie do tego co jest albo nie jest lepszym powodem do mobilizacji bądź samobójstwa jest jak ten spór od roku ;) bez końca i każdy wie swoje.

Tekst chętnie przeczytałbym raz jeszcze, ale w poprawionej wersji. 
Ponieważ posiada ciekawy, amerykański - według mego gustu - klimat, ponieważ zawiera w sobie "coś"; jednakże opis nie został doprowadzony do poziomu, który usatysfakcjonowałby czytelnika.

Ja nie lubię postaci bezmyślnych - przygniecionych przez los, niemal doprowadzonych do trumny, o których wiadomo, że czują się beznadziejnie (jest to dobre, nawet bardzo dobre, gdy opisane przez Kinga, ale przez nikogo innego). Wolę bohaterów, którzy myślą, posiadają charakter oraz pierwiastek ludzkiej inteligencji.

Pracuj dalej! 
Pozdrawiam.

Nie fantastyka! (dlatego też nie oceniam - a dałbym 4)

Ale podoba się, mam klimat! ;-) 

 Tekstowi brakuje klimatu w sensie emocjonalnym. To jest historia, która powinna poruszyć serca czytelników. Wzbudzić litość dla dziecka, może matki, która nie uniosła ciężaru choroby maleństwa i zawiści ludzkiej. Nie powiem, ze tekst mnie nie zaciekawił. Owszem, ale tylko zaciekawił. Chciałabym czytając tego typu teksty czuć kulkę w gardle.

Nowa Fantastyka