- Opowiadanie: GregN - Obiad (króciec, czyli szort)

Obiad (króciec, czyli szort)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Obiad (króciec, czyli szort)

Zachód słońc na Paj-O urzekał. Paleta barw serwowana przez układ podwójny zachwycała – muśnięta purpurą zieleń, gdzieniegdzie doprawiona blaskiem załamujących światło lodowych odłamków orbitalnego pierścienia.

Łuk atmosfery fosforyzuje lekko, wzbogacając gamę barw szczyptą wściekłej i jaskrawej żółci, co jakiś czas wpadającej w rozkrzyczany pomarańcz.

Płyną, mieszają się i kotłują te kolory – niczym roztrąbiona forpoczta zapowiadająca samą Paj-O i jej tajemnicę.

Na orbicie cztery księżyce, niczym cztery świata strony – raczą otoczenie niepowtarzalnością widoków.

Skalny Ker-O, martwy jak samo serce prastarego Kosmosu, milczący i skupiony – najstarszy i jakby znudzony niekończącą się wędrówką po orbicie.

Lodowy Mal-O, nieprzystępny, groźny, najeżony lodowymi lancami – co topnieją za dnia i pną się na powrót w górę, gdy zagości nocy mrok.

Rozbuchany tysiącem gazowych gejzerów Hel-O – wciąż warczy, wzdycha, sapie i postękuje, plując w przestrzeń obłokami błękitno niebieskich gazów.

Jest jeszcze skromny, cichy i niepozorny – najmniejszy i najmłodszy z czwórki planetarnej braci – Zet-O. Wciąż nieokreślony, wciąż rozrywany i urabiany kosmicznymi żywiołami. Jest niczym nastolatek, co zmienia się, przeobraża, dorasta i ostatecznie kształtuje.

*

– Musimy uważać – powiedział cicho gość planety Paj-O; mówił sam do siebie, jakby dodając sobie tymi słowy otuchy, umniejszając choć w stopniu najmniejszym, tłamszące zdrowy rozsądek poczucie samotności.

– Słyszysz to? – zamilkł po tych słowach, skupiając się na jakimś dalekim, ledwo słyszalnym odgłosie. – To nastornica. Jest bardzo groźna, wiesz? To prawdziwy rozrabiaka wśród tutejszych mieszkańców. Wszyscy jej unika…

Inny odgłos, zdecydowanie bliższy, urwał niedopowiedzianą myśl i przykuł uwagę gościa.

– To drzewiec! Jest blisko, ale właśnie coś upolował. Ten odgłos to rozrywanie konaroszczęk. Naje się i nie będzie nikogo straszył kilka, może kilkanaście dni. Mamy szczęście, prawdziwe szczęście. W pobliżu nie ma innego, bo drzewce są bardzo zaborcze, ich korzenie długie i kąśliwe, ale dla nas niegroźne.

– Stop. Zobacz – wskazał gość sam sobie coś na powykręcanym mnogością form podłożu – ten mały kwiatek. Widzisz, jaką ma grubą łodygę? To płaszczokwiat – jeśli go dotkniemy, rozwinie się i okryje nas swoim płaszczem trawiennym. Nie chcemy tego! Chodźmy tędy, musimy coś upolować na obiad – rzekł gość, krzywiąc się na głośne burczenie swego brzucha oraz wyciągając zza pasa laserowy pistol.

*

Paj-O nie było gościnnym miejscem. Choć życie dosłownie kotłowało się na jej powierzchni, to dziwne to było życie, zdziczałe i – zdawać by się mogło – wyklęte przez resztę Wszechświata.

Planeta była niczym zielono brązowy ocean o powierzchni szarpanej nieustanną burzą – żaden okręt nie zdołałby przetrzymać tej burzy. Tak też się stało z okrętem gościa – przeorał mały skrawek powierzchni Paj-O, po czym zamarł w bezruchu – skazany na klęskę i niebyt, bo Paj-O już wyciągała ku niemu swoje łapska…

Drugie ze słońc dotknęło horyzontu, rozlało się po nim, wzbogacając tym samym bogactwo barw o głęboką, intensywną czerwień – lecz ta pożerana była natychmiast ledwie o krok od swego rozbuchanego kolistego źródła. Migotliwe zapasy trwały na nieboskłonie, a w dole, Paj-O szykowała się do nocy.

*

Głód jest coraz większy. Zapasy spłonęły wraz ze statkiem – dobrze, że udało się uciec, myśli smutno gość.

– Uwaga! – rozpoczyna ponownie swój monolog. – Tam! Widzisz? To śmierciolot. Lepiej poczekajmy.

– Auu! Prądodrzewy! Też są groźne. Dobrze, że nie uszkodziliśmy skafandra! – odetchnął z ulgą.

Poczekał aż śmierciolot odleci i ruszył przed siebie, krocząc ostrożnie, przeskakując liczne wykroty, identyfikując kolejne dzieci Paj-O.

– Spójrz, to zakręconóg. Szkoda, że jest niejadalny – przełyka ślinę gość. – Pnie się w górę po pniu bluszczolaka – wije gniazda w ich koronach. Moglibyśmy tam znaleźć drzewne ostrygi, ale nigdzie nie widzę narośli lulu, więc ostrygi odpadają. Narośle neutralizują truciznę, choć – śmieje się gość – same są trujące. Ciekawe, prawda?

Brzuch znów się odzywa. To już nie jest ciche poburkiwanie, ale groźny pomruk.

– Jestem głodny – mówi smutno wędrowiec, starając się usilnie wypatrzyć coś jadalnego.

– Ojoj – zastyga nagle w miejscu, nadstawiając zarazem ucha – mam nadzieję, że się przesłyszałem! Jeśli to naprawdę borwężosuk, to musimy szybko znaleźć magnetorosty! Tylko tam będziemy naprawdę bezpieczni. Nawet nastornice nie próbują się z borwężosukami, chyba że te stare i na wpół skamieniałe – te nie boją się już niczego.

– Dobra, musimy ruszać! Noc już prawie zapadła, a my wciąż nic nie upolowaliśmy! Chyba nie chcemy umrzeć z gło

 

– Krzyyyysiu, oooobiad!

– Idę mamo! – zawołał Krzysiu, wyskoczył zza krzaka modrzewia i popędził do domu, po drodze gubiąc laserowy pistol, co bardzo przypominał zwykły patyk.

 

 

Koniec

Komentarze

fascynacja króćcem (czyli szortem) trwa ;-D

haha... pomysł dobry choć trochę dziecinny - nie żeby źle, że dziecinny tylko tak mi się skojarzył.  jak ktoś lubi czytać opisy i opisy i opisy i te, no opisy... to mu się na pewno spodoba. A, i jeszcze kilka wytknięć:
raczą otoczenie niepowtarzalnością widoków.- coś tu chyba jest nie tak
najmniejszy i najmłodszy z czwórki planetarnej braci - chyba planetarnych braci?
To prawdziwy rozrabiaka wśród tutejszych mieszkańców. Wszyscy jej unika - albo każdy jej unika, albo literóweczka - na głód dobre jest śniadanie ;) (wiem, bo siedze w pracy, czytam twoje opowiadanie i jem), albo brak kropek... te kropki to szczwane bestie ale bardzo pomocne dla czytelnika, gdzieś tam na końcu też masz urwaną myśl i też przydałoby się zaznaczyć.
Jest blisko nas, ale właśnie coś upolował. - ja wywaliłabym słówko nas

Pozdrawiam

@pshkim - opisy, opisy i jeszcze raz opisy - dokładnie o to chodziło ;-) nawet infantylizm zamierzony

dwa wspomniane zdania na razie zostawiam - poczekam na dalsze opinie

kropki dorobiłem.... dziękuję ;-)

pozdrawiam gorąco i życzę miłej pracy!!

Króciec to rodzaj krótkiej rury / rurki. Mocno sę też kojarzy ze staropolską  krucicą / krócicą. Chyba to nie jest dobry odpowiednik dla angelskiego określenia " short story", ale ... 

@RR..... krócieć - termin określający to, co poniektórzy określają mianem "szort". ;-)

Całkiem fajne, chociaż samo wprowadzenie troszkę za długie. Zbyt wiele opisów, które niezbyt potrzebne są całości w takim akurat ujęciu. Jednak pomysł podoba mi się (zresztą sam kiedyś zamiesciłem tu short podobnej konstrukcji) i ukazanie świata dziecięcej wyobraźni jest zawsze pouczajace dla tych, którym ten element już dawno został zjedzony przez TV ;)
Pozdrawiam

@Ibastro - zamysł był właśnie taki, by opisy były dominujące ;-)

poszukam teraz Twojego, pozdr!

Nie ma potrzeby tłumaczyć tego, co Autor już wcześniej napisał w tytule.Właśnie dlatego próbuję wytłumaczyć, że okreslenie krótkiej rury ssawnej albo pistoletu lontowego lub skałkowego z krótką lufą brzmi dośc idiotycznie jako zamiennik do wyrazu " szort",będacego w komputerowym slangu określeniem krótkiego powiadanmia  Jezeli w języlku polskim nie ma właściwie brzmiacego i powszechnie akceptowanego  odpowiednika do tego angielskiego zwrotu. to najlepiej byłoby pozostać przy oryginalnym pierwowzorze, czyli przy "short story". Ale jeżeli ktoś wie wszystko lepiej, to oczywiście  ma rację, jak w przypadku GregaN.

Nie. Nie wiem. Ale mam, kurrka, odwagę stworzyć termin polski... STWORZYĆ - cóż się znowu dziwisz? aaa, no tak... wybacz, wciąż zapominam, mości Akademiku, z kim mam do czynienia.

To po prostu kwestia sięgnięcia do słownika, nic więcej. Rzeczywiśie dla mnie wyraż " szort" brzmi idiotycznie. Jedna nogawka od szortów jako określenie krotkiej opowiastki? Wolałbym jednak nadal zwrot "short story" - oidaje istotę sprawy. 
Tak mi się  wydaje, że w ostanim zdaniu zamiast wyrazu " co" winien być wyraz " który". " Krzzaczek modrzewia"? Może lepszy byłby inny zwrot (  modrzew to drzewo ).
Ale to tylko sugestie.
Pozdrowienia

Noooo, drogi @RR - nareszcie uwaga wyzbyta złośliwości. ;-)

Modrzew drzewem? Hmm.... pozostaje albo modrzewia zmienić, albo... przesadzić? No nic, zostawię ten szczegół, ale dziękuję za wskazówkę.

Co do "szort" - toż właśnie w celu spolszczenia użyłem, co użyłem.  Skojarzenia mam co do tego słowa bardzo podobne do Twoich. Poza tym, jeśli brzydzimy się "partami", to i "szort" powinien być be. "party" łatwo można wyeliminować - nie używać - ale "szort" używany jest. Jeśli zatem nie "króciec" to co? Szukajmy, kreujmy, język nasz wzbogacajmy - wspólnie - bo tak zawsze lepiej. :-)

pzdr! 

Konkretne uwagi i przywołanie słownikowego znaczenia jakiegoś wyrazu to złośliwości? Chyba nie.
Ale może skończmy tę dyskusję. Może  ktoś jeszcze wypowie się w sprawie nowego dodatkoego znaczenia  wyrazu " króciec". Ładne śłowo, ma jednak jedną wielką wadę - brzmi archaicznie.
Bez odbioru. Pzdr.

Przeczytałem wskazany GregowiN artykulik na  " Szortalu". W  dalszym ciągu wyraz " króciec "  jako rodzimy odpowiednik określenia "short story" nie przemawia do mnie.  Może ten wyraz się przyjmie, chociaż to jednak mocno wątpliwe. Chyba w obiegu pozostanie ten nieszczęsny " szort". Brr ...

wiesz RR, mnie bardziej pasuje slowo 'króciak' :) ale generalnie jestem za tym, że jesli nie ma w naszym slowniku sensownego slowa na określenie 'short strories' to dobrze by było je wymyslić. jeśli będzie naprawdę dobre, to się przyjmie. jak wiele innych wymyślonych słów.

" Króciak" jest okresleniem, moim zdaniem, zdecydowanie lepszym. Ładnie brzmi. Dżwięczny wyraz  i nieco jakby tajemniczy, a co najważniejsze - ściśle precyzuje rodzaj opowiadania. Łatwo się  go wymawia i jeszcze szybciej zapamiętuje. Baranek jak autor nowego wyrazu w slowniku języka polskiego? Czemużby nie? Pozdrowienia. Bez odbioru.

Nowa Fantastyka