
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Tomeczek wrzucił żelowego misia do szklanki z wodą. Miś przez noc napęczniał i stał się dwa razy większy. Chłopiec wyobrażał sobie jak miś staje się jeszcze większy i jeszcze i jeszcze. Przestaje mieścić się w szklance. Przestaje mieścić się w mieszkaniu. Przestaje rosnąć, gdy osiąga wielkość dwupiętrowego domu.
Przez cały czas Tomeczek dogląda swojego misia.
Okazuje się, że miś posiada rozum, potrafi się ruszać i porozumiewać za pomocą telepatii. Szybko się zaprzyjaźniają. Razem się bawią, spędzają ze sobą mnóstwo czasu. Oczywiście, nie jest łatwo ukryć tak wielkiego misia. Mieszkańcy wsi, nakręcani przez miejscowego proboszcza, chcą zniszczyć szatański twór, jakim jest wielki żelowy miś.
– Dajcie mu spokój! On nic nie zrobił! – Odsuń się, chłopcze…– Wybucha wielka awantura, miś stara się nikogo nie skrzywdzić. Razem z chłopcem ucieka z nieprzyjaznego miejsca. Potem jest jeszcze gorzej. Są ścigani przez policję, wojsko, służby specjalne oraz obcokrajowych agentów.
Wzruszająca scena przymusowego rozstania.
Tomeczek uronił łzę. Wydostał się ze świata fantazji i popatrzył na misiowego żelka w szklance. Nie urósł bardziej. Trochę zawiedziony chłopiec sięgnął po niego. Miał okropny smak.
Smutny duch małego misia opuścił swą materialną powłokę. Nie miał jednak żalu do nikogo. Taki był jego los. Może gdyby był większy, mógłby się zaprzyjaźnić z chłopcem– jak to wyczytał w Tomeczkowych myślach. Może. Nie mógł mieć żalu do chłopca, który nie posiadał zdolności telepatycznych.
Poprzestaje rosnąć?
Fajne całkiem i takie słodziutkie :) Oceniam na plus, choć z jednym zastrzeżeniem - nie przepadam za szortami. Niemal zawsze odbieram je jako fajny pomysł, nad którym autorowi nie chciało się przysiąść. Aż chciałoby się przeczytać dłuższą historię na tak intrygujący temat. Choć z drugiej strony - forma współgra z treścią. Opowiadanko jest malutkie niczym żelkowy miś ;)
tak, ciekawy pomysł, nawet bardzo :) wg mnie długość i wykonanie w sam raz
Idealna bajka dla dzieci, które żyją w erze telewizyjnych potworów ;)
Jakoś nie poniosła mnie wyobraźnia. Skłaniam się ku opinii IpMana.
Jeśli ja bym jako dziecko przeczytała taką bajkę, to bym straszna schizę miała ;) Napisane fajnie, miło i gładko sie czyta. le widzę jeden szkopuł logiczny: czy aby na pewno miś wrzucony do szklanki z wodą napęcznieje? A czy się przypadkiem nie rozpuści? :)
www.portal.herbatkauheleny.pl
Napęcznieje, sprawdzone ;)
No to wszystko ok :) Ale troche mnie to dziwi, bo miśki to przecież żelatyna, a żelatyna się w wodzie rozpuszcza...
www.portal.herbatkauheleny.pl
telepatii.
Po to infantylizujesz język, aby dostosować narrację, do dziecka, aby wyskoczyć z czymś takim? Brak konsekwencji.
Mieszkańcy wsi, nakręcani przez miejscowego proboszcza, chcą zniszczyć szatański twór, jakim jest wielki żelowy miś
Jacy oni są? NAKRĘCANI? Co to znaczy? I każdy się domyśli, że szatańskim tworem jest żelowy miś.
- Dajcie mu spokój! On nic nie zrobił! - Odsuń się, chłopcze...- Wybucha wielka awantura, miś stara się nikogo nie
No ładnie, ładnie. To już nawet nie chciało się zerknąć, jak wygląda zapis dialogu? Nie po googlach szukać, tylko zajrzeć do pierwszej lepszej książki z Polszy.
Ok, całość wygląda jak krótkie streszczenie scenariusza kiepskiego odcinka Opowieści z Krypty, Urban Legends, czy innej Gęsiej Skórki. Nie będę oceniał pomysłu, bo i, moim zdaniem, w tym przypadku nie ma to większego sensu. Proponuję, żebyś napisał opowiadanie, a nie notatkę.
Nie spotkałeś się nigdy z wyrażeniem "nakręcać kogoś"?
Trochę byłem niekonsekwentny, fakt. I rzeczywiście każdy się domyśli czym jest szatański twór.
Nie używam google'i, nie był to stricte dialog, więc nie mam pojęcia jak go zapisać.
Taki pomysł nie zasługuje na dłuższy tekst. Nie ma potrzeby go napęczniać.
Szorty piszę w międzyczasie tworzenia opowiadania.
Wytykaj błędy bez używania zaowalonych obelg.
1) Wiem, co znaczy ,,nakręcać kogoś". Natomiast Ty nie wiesz, że jest to zwrot używany w języku potocznym. Nie ma uzasadnienia by użyć go w narracji. Tak samo z ,,odkręcaniem się do tyłu", czy ,,braniem łyka", albo ,,lookaniem na dupeczkę".
2) Był to dialog. Albo miał to być dialog. Ale to ciekawe: czym jest dialog nie stricte i dialog stricte? Hmmm?
3) Wytykaj błędy bez używania zaowalonych obelg
Bez insynuacji, proszę.
Tu nie chodzi o dłuższy, czy krótszy tekst. To, co przedstawiłeś ma formę kiepskiej notatki pisanej na kolanie, a nie opowiadania.
Ok.
Orson, chill out :) Wcale nie jest z tym tekstem tak źle :) Ja się zgadam z autorem, że dłuższej formy nie było sensu z tego robić (inna sprawa, że często pomysły, które nie nadajasię na dłuższą formę świetnie się sprawdzają jako części składowe większej całości). Jeśli już patrzeć na to jako na całość, to wydaje mi się, że byłby z tego świetny krótkometrażowy film animowany. Ale musiałby być zrobiony jakąś ciekawą techniką. (I między innymi właśnir to świadczy o tym, że tekst nie jest taki zły, skoro gdzieś mi się tam w głowie przebija.)
www.portal.herbatkauheleny.pl
Suzuki, nie jestem reżyserem. Ale nawet moje, nikłe bo nikłe, doświadczenie ze scenariuszami filmowymi, przy jakich pomagałem, wskazuje, podpowiada mi, że nic by z tego nie było. Z przyczyn, które wymieniłem. Ale my nie o tym- to nie forum o filmach (przynajmniej nie ten dział), a o literaturze.
Co więc podobało Ci się w tym tekście? To doprawdy zaskakujące, więc z ciekawością się dowiem, gdzie dostrzegłaś perłę, wśród wieprzy, które ja widzę;). Jest najeżony błędami i w zasadzie nic z niego nie wynika. Forma jest fatalna, co próbowałem wyjaśnić powyżej. To nawet nie jest ,, Monster under the bed" McGuinness'a, którego swoją drogą osobiście lubię.
Oczywiście, że animacja byłaby z tego świetna, ja to dokładnie widzę :)
Mam Ci wypunktowywać konkretne zdania? Kolejny raz Ci mówię: wyluzuj :) Czego bym nie napisała, to i tak będziesz toczył pianę, bo autor Ci się postawił, tekst już w tym momencie nie bardzo ma znaczenie :)
www.portal.herbatkauheleny.pl
Suzuki, zupełnie nie wiem o czym piszesz. Czy Autor się postawił, czy nie to problem Autora nie mój. A niech się stawia, tylko po co, skoro tekst powinien bronić się sam. I jestem wyluzowany, natomiast Ty wydajesz się być spięta. Bardzo!:)
Dziwi mnie tylko to, że twierdzisz, że tekst ,,nie jest taki zły", ale już nie potrafisz uzasadnić czemu.
Za to Ty na siłę udowadniasz, że jest kiepski :) Już wiem, dlaczego chłopaki mieli wątpliwości co do Twoich komentarzy :)
Inna sprawa, że strasznie mnie bawi, że czepaisz się tekstu, który stylem i tematyką mocno przypomina Twoje szorty ;)
Dlaczego podoba mi się tekst? Bo jest dziecięcy :) Jest napisany językiem, jakim opowiada się dzieciom bajki, ma wiarygodnego dziecięcego bohatera, a do tego zawiera w sobie bardzo delikatną nutkę grozy. Nie jest mocno ambitny, ale jak na przekąskę w sam raz :) Napisałeś o "Gęsiej skórce" czy czymś w tym rodzaju. Dla mnie to też plus :)
www.portal.herbatkauheleny.pl
Ludzie nie odbiegajcie od tematu, coraz częsciej zauważam, że z głupich komentarzy robi się powoli prywatna wojna na słodkie słowa. Proponuje to załatwić, jak za starych dobrych czasu: dwa pistolety kilka kroków i strzał albo weźcie w dłoń szable i walczcie do utrarty tchu. Kurcze, nie zachowujcie się jak szlachta za czasów saskich. To jest tylko forum, nie prawdziwe życie ;)
E tam, ja bym chciała, żeby ktoś o moim tekście tak dyskutował ;)
www.portal.herbatkauheleny.pl
To wystarczy, że poprosisz Orsona, żeby ci skomentował, a dyskusja wywiąże się sama :P
Ee, nie. Swoich tekstów tak nie bronię, nie jestem obiektywna :)
www.portal.herbatkauheleny.pl
Za to Ty na siłę udowadniasz, że jest kiepski :)
Bardzo odważna uwaga, jak na osobę, która wzbrania się przed uzasadnieniem. Argument ,,udowadniania na siłę", jest tak marny i tak populistyczny, że szkoda gadać. Nic, co jest dostatecznie uzasadnione, nie jest na siłę.
Ale zacznijmy taniec:
Dlaczego podoba mi się tekst? Bo jest dziecięcy :) Jest napisany językiem, jakim opowiada się dzieciom bajki,
W tekście użyte są słowa: ROZUM, TELEPATIA, SZATAŃSKI TWÓR, SŁUŻBY SPECJALNE, MATERIALNA POWŁOKA i inne. Czy dla Ciebie jest to język, jakim opowiada się bajki? Wybacz, ale sięgnij do Tuwima. Sięgnij do Lindgren, do Kryłowa, do Trembenckiego, czy Niemcewicza. Nawet sięgnij do braci Grimm, których język jest czasami bardzo ciężki i mroczny. Zobacz, jak pisane są tamte teksty, jak dokonywana jest infantylizacja fabuły i języka, jaka jest struktura zdań i porównaj z tym, co zaprezentował Autor.
Nie wierzę, że gdybyś miała taką wiedzę, dokonałabyś oceny, jak powyżej.
ma wiarygodnego dziecięcego bohatera
Po czym to wnosisz? Wiemy tylko o nim to, że ma na imię Tomek i potrafi się wzruszyć. To dla Ciebie cechy wystarczające, aby uwiarygodnić bohatera i to jeszcze jako dziecko? Cechy tego bohatera można spokojnie przypisać dorosłemu. Gdzie więc ta Twoja wiarygodność?
a do tego zawiera w sobie bardzo delikatną nutkę grozy
Z tym nie jestem w stanie dyskutować, bo zwyczajnie jej nie widzę. Wskaż mi proszę palcem. Gdzie jest ta DELIKATNA nutka grozy?
Napisałeś o "Gęsiej skórce" czy czymś w tym rodzaju. Dla mnie to też plus :)
I tu się pojawia Twój główny problem, droga Suzuki, jeśli idzie o powyższy komentarz- komentujesz, a nie przykładasz do tego uwagi. Ale, aby nie być gołosłownym, przedstawiam dowód. Napisałem:
Ok, całość wygląda jak krótkie streszczenie scenariusza kiepskiego odcinka Opowieści z Krypty, Urban Legends, czy innej Gęsiej Skórki.
Widzisz delikatną różnicę? Na serio plusem jest dla Ciebie tekst w formie krótkiego streszczenia kiepskiego scenariusza Gęsiej Skórki? Jeśli tak, a powołałaś się przecież na moje słowa, to nasze gusta się zdecydowanie rozmijają.
I, żeby już zamknąć wieko trumny i nie budzić wąpierza, dodam, że tekst jest notatką. Jest pisany jak notatka, na co wskazują formy orzeczeń, krótkie zdania, ograniczony do minimum opis, określenie sceny rodzajowej jednym sformułowaniem, zwięzłość. Forma została wybrana bezwiednie, niczemu nie służy.
Oraz, co jest akurat subiektywnym odczuciem, tekst nie przemówił do mnie w żaden sposób- ani nie rozśmieszył, ani nie przestraszył, ani nie skłonił do przemyśleń.
I tyle z mojej strony. Mega i arcy niekulturalnym jest zarzucanie komuś ,,silenia się na krytykę". To deprecjonuje rozmówcę.
Orson, sorki, nie chce mi się czytać Twojego wywodu :) Powiem Ci tylko tak: nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu ;)
www.portal.herbatkauheleny.pl
To przykre Suzuki, że stać Cię tylko na argumentum ad Hitlerum i przechychanki słowne, a kiedy ktoś Ci wyłoży kawa na ławę swoje zdanie, ,,nie chce Ci się tego czytać". To pokazuje, jak niepoważnym rozmówcą jesteś.
A może nie jest tak, że Ci się nie chce, tylko trochę wstyd przyznać się do błędu, że lekko zarzuciłaś mi coś, co nie zaistniało?
Mniejsza. To pokazuje mi, że nie warto z Tobą rozmawiać, skoro nie szanujesz rozmówcy.
Jak tam wolisz, mi jest wsio ryba :)
www.portal.herbatkauheleny.pl