- Opowiadanie: Fumiko Ijiri - Łapacz Życzeń

Łapacz Życzeń

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Łapacz Życzeń

To krótkie opowiadanie zainspirowane zostało częściowo indiańskimi łapaczami snów, co nie trudno zauważyć. Zafascynowały mnie. Kiedyś spróbowałam wyobrazić sobie, jak taki łapacz snów musi się czuć. Potem dodałam do sytuacji kilka drobnych detali i szczyptę własnych obserwacji, przemieliłam to na dialog, uklepałam kawałek prozy i ta-daa! Proszę spojrzeć, drodzy państwo, na sieć, w której do pewnego stopnia wszyscy tkwimy.

PS.: Sorry za ortografię.

 

*

– Cena jest zbyt wysoka.

– Proszę sprecyzować żądanie.

– Mogę prosić o zwrócenie moich życzeń?

– Przykro mi. Nie może pan prosić o zwrot życzeń.

– Chcę moje życzenia z powrotem.

– Przykro mi. Co zostało dokonane nie może być cofnięte i co zostało powiedziane nie może być cofnięte.

– Co jeśli pójdę do kogoś innego? Podadzą mi inną cenę?

– Wszyscy posiadamy własne, indywidualne ceny. Przykro mi. Nie może pan iść do kogoś innego.

– Dlaczego nie?

– Ponieważ. Zaufał mi pan ze swoimi życzeniami i teraz ja ich strzegę. Nikt inny nie może ich spełnić, kiedy już wybrano strażnika swoich życzeń. Ja jestem strażnikiem pańskich życzeń.

– Czy w takim razie mogę zmienić życzenia?

– Przykro mi. Co zostało powiedziane nie może być cofnięte.

– Cóż… Mogę prosić o coś więcej? Zapłata będzie ta sama, czy urośnie?

– Przykro mi. Ma pan prawo jedynie do trzech rzyczeń i tylko i wyłącznie za cenę, którą podałem. Nie jest pan zadowolony z życzeń? Są pańskimi życzeniami. Pan je zażyczył.

– Nie, jestem raczej niezadowolony z ceny.

– Może pan zacząć spłatę w dowolnym momencie.

– Nie o to chodzi. Chodziło mi o to, że… O Boże… Co, jeśli nie zapłacę, hmm? Co, jeśli zapomnę, że kiedykolwiek o cokolwiek prosiłem i po prostu będę żył dalej, jak do tej pory?

– Do czasu zapłaty i spełnienia życzeń nie będzie pan w stanie umrzeć śmiercią naturalną bądź spowodowaną dowolnym wypadkiem.

– To znaczy… Będę nieśmiertelny tak długo, jak długo nie zapłacę?

– To znaczy, że do czasu zapłaty i spełnienia życzeń nie będzie pan w stanie umrzeć śmiercią naturalną bądź spowodowaną dowolnym wypadkiem. Przez jeden cykl.

– Co się wtedy stanie?

– Stanie się pan tym, czym my się staliśmy, a ja umrę za niewypełnienie mojego przeznaczenia, czyli spełnienia pańskich życzeń.

– Naprawdę?

– Tak.

– Czyli co, po prostu chodziłbym sobie dookoła i szukał kogoś, kto chciałby sobie coś zażyczyć?

– Tak.

– A kiedy znajdę odpowiednią osobę, wysłucham jej życzeń i podam cenę?

– Tak. Są jednak reguły, których trzeba przestrzegać.

– Jakie reguły?

– Nie jest pan tym, który decyduje, czyje życzenia pan spełni, ani jaka będzie cena. Nie umrze pan, lecz stanie się mocą, która wprawi w ruch mechanizm spełniający życzenia. Nie umrze pan, puki życzenia nie zostaną spełnione.

– Więc… Kto decyduje cenę i całą resztę?

– Wyższa siła. Nieznane.

– I są jeszcze jakieś reguły?

– Przykro mi. Żadne, o których wolno nam mówić.

– Cóż, to i tak nie brzmiało jak optymalne wyjście. Co jeśli zabiję się przed końcem cyklu?

– Wtedy i ja umrę. A także wszyscy inni, którzy mogli by żyć, gdyby życzenia kiedykolwiek się spełniły.

– Oh. Ile ludzi by to było?

– Przykro mi. Tego nie wiem. Moc życzeń jest potężna. Wpływa nie tylko na ludzi, ale i wszystkie żywe istoty i wszystkie obiekty.

– Okej. W takim razie to też nie jest żadna opcja. Powtóż cenę?

– Jedno pełne życie.

– Jedno pełne życie… za trzy życzenia i conajmniej twoje życie? Tak?

– Tak.

– No dobra.

– Nie musi pan spłacać wszystkiego na raz.

– Co mam zrobić?

– Zabić nienarodzone dziecko.

– Nie… Nie mogę tego zrobić.

– Nie musi pan spłacać wszystkiego na raz.

– Co przez to rozumiesz?

– Może pan zabić wielu różnych ludzi w różnym wieku, aż życia, które pan odbierze, w sumie wyniosą jedno pełne życie.

– Skąd będę wiedział, że jedno życie jest już kompletne?

– Zauważy pan, że życzenia spełniają się. Do tego czasu wszystkie życia, które odbierze pan niepotrzebnie zostaną podzielone między panem, mną i resztą ludzkości.

– A jeśli nie przestanę zabijać?

– To będzie pański problem.

– No dobra. Wiesz, to dość wysoka cena.

– Będzie pan zadowolony.

– Mam taką nadzieję.

– Dowidzenia, panie John.

– Dowidzenia.

Łapacz Życzeń nacisnął czerwony przycisk na słuchawce telefonu. Czuł strach swojego klienta. Mężczyzna nadal nie był pewien tego, co właśnie zrobił, ale co zostało dokonane nie mogło być cofnięte.

Przeszedł obok ostatnich latarni ulicy i zniknął w mroku nocy mając nadzieję, że może tym razem ich losy potoczą się inaczej. Z drugiej strony znał doskonale paskudną naturę ludzi. Jeśli pragnęli czegoś wystarczająco mocno, cena nie miała znaczenia. Potrafili zrobić wszystko, dosłownie wszystko, by dostać to, czego chcieli. Szczególnie, jeśli to nieznana moc miała im to dostarczyć. To było trochę smutne, ale jednocześnie całkiem zabawne. To dlatego podążał za swoim klientem tak długo, a teraz gotów był czekać tyle, ile trzeba było. Ludzie byli tacy naiwni, chciwi i niecierpliwi, a on był taki… Hmm.

Był Łapaczem Życzeń.

Koniec

Komentarze

Przeraziłam się czytając wprowadzenie, ze względów egoistycznych. Otóż też mam w planach opowiadanie oparte na tej ślicznej pierdółce (jedna wisi u mnie na szafie). Na szczęście jest zupełnie o czym innym.

Z uwag treści odmiennej - nawet wannabe autor nie może przepraszać za ortografię!!! Jeżeli chcesz coś pokazać publiczności, NIE WOLNO pozwalać sobie na takie niedoróbki, bo to odrzuca od czytania i wskazuje na totalne lenistwo autora. Rodzina, rodzeństwo, zaufana polonistka, koleżanka - musi ktoś sprawdzić!

Bez oceny.

Pomysł jest, jakiś klimat też. Jednak  dla mnie uciążliwe było czytanie samego dialogu. Może jakby wprowadzić jakiś mały ops gdzieś pośrodku tekstu...Choćby opis życzeń. Jedkak chciałoby się wiedzieć o jake życzenia chodzi i dlaczego taka cena, a nie inna. Ogólnie jednak jest dobrze. :p

Dziękuję zakomentarze :)
inatheblue - masz rację, komuś wypadałoby to dać do przeczytania, żeby poprawić błędy ortograficzne, ale jak na złość nie ma chętnych w pobliżu. Nie mieszkam w Polsce, słownik w Word mi zdechł, sama mam dysleksję, a matka moja woli z reguły omijać moje opowiadania szerszym łukiem ;) Żeby nie było, żem leniwa - starałam się pisać zgodnie z zasadami ortografii i gramatyki i kilka razy przeczytałam wszystko, nim to załadowałam. Coś jednak mogłam pominąć.
JulieLovePeace - spodziewałam się, że ciągnący się bez końca dialog może męczyć, ale nie potrafiłam wpaść na jakiś godny sposób przerwania go w którymś miejscu. W przyszłości postaram się uniknąć podobnych sytuacji.

W takim razie rozumiem lepiej, aczkolwiek polecam ci dołączenie do jakiegoś forum fantastyczno-pisarskiego i dorobienie się "bety", czyli właśnie osoby, która będzie czytać i sprawdzać. Choćby same orty :)

I powodzenia :)

Jest dialog, więc czyta się sprawnie, ale czegoś mi tu brakuje... Osoby mówiące są osadzone w próżni, rozmawiają praktycznie przez cały tekst i w końcu już można się pogubić, bo nie wiadomo, kto mówi. ;-) Mi brakuje opisów, choćby krótkich jednozdaniowych wtrąceń, które nakreślą tło do tej rozmowy. Natomiast jeśli chodzi o błędy, to nie jest źle. Znalazłam tylko trzy: 
"Powtóż cenę?" ---> Powtórz cenę?
"Dowidzenia." ---> Do widzenia.

"Kto decyduje cenę i całą resztę?" ---> Kto decyduje o cenie i całej reszcie?
I jeszcze tu jakoś zgrzyta: 

"Mężczyzna nadal nie był pewien tego, co właśnie zrobił, ale co zostało dokonane nie mogło być cofnięte." 
A konkretnie chodzi o końcówkę, o to "dokonane i cofnięte". Zgrabniej byłoby chyba "...ale klamka już zapadła." czy coś z tym stylu. 

Pzdr.  

Sam dialog to nie jest rozwiązanie. Chyba, że autorowi płacą od wierszówki. Pomysł wart byłby solidniejszej prozy. Pozdrawiam.

W przyszłości spróbuję przepisać opowiadanie i dodać trochę więcej opisów. Może załaduję je tu ponownie w poprawionej wersji.

O, to jest jakiś pomysł. :-)

Nowa Fantastyka