- Opowiadanie: thant1000 - Wyścig [KB GOT2]

Wyścig [KB GOT2]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wyścig [KB GOT2]

12.01.2087. Malediwy. 14:01

 

– „World Ring” uważam za otwarty! Szef World Race Organization Markus Benz przeciął platynowymi nożycami wstęgę w biało-czarną szachownicę, otwierając tym samym największy tor wyścigowy na Ziemi. Za niecałe trzy miesiące miał się tutaj odbyć start największego w dziejach Świata wyścigu samochodowego. Odkąd lewitujące mosty tunelowe stały się codziennością, marzeniem Markusa Benza stało się wybudowanie toru biegnącego po Równiku. Po 12 latach nieprzespanych nocy i ciągłych przepychanek z rządami 15 Państw Równikowych, Markus był szczęśliwy.

 

– Gratulacje Markus, pierwszy raz w życiu czuję, że ogarniamy cały Świat– rzekł gruby Kolumbijczyk, główny sponsor inwestycji – Santiago Pajero. Markus nie przepadał za swoim szefem oraz całą jego kolumbijską ekipą. Byli to jednak ludzie, którzy wyłożyli kilkadziesiąt miliardów dolców na jego wizję, przede wszystkim był im wdzięczny.

 

– Jak często masz zamiar organizować wyścig Santiago?

– Tego jeszcze nie wiemy dokładnie, ale myślałem o min. 10 w sezonie. Będzie ostro Markus, będzie ostro…

 

Tor „World Ring” był szczytem umiejętności inżynierskich i wizjonerskich:

 

– Łączna długość: 49 293,48 kilometrów,

 

– Szerokość : 6 metrów,

 

– Różnica wzniesień: ponad 3 tysiące metrów,

 

– Szacowany czas przejazdu ciągłego: 144 godziny,

 

-Szacowany czas przejazdu z przerwami technicznymi: 10 dni,

 

– Liczba startujących załóg – 2 tys.

 

W związku z tym, iż większość toru przebiegała przez terytoria morskie, miał on kształt zamkniętego tunelu z przeszklonymi, owalnymi ścianami. Lewitował nad wodami oceanów niczym latająca anakonda. Na lądzie miał zaś wygląd klasycznego toru wyścigowego z początku wieku – asfalt plus ostre zakręty. Głównymi atrakcjami toru były pojazdy, dla których został stworzony – superszybkie, ultra lekkie dwuosobowe bolidy, napędzane czystym etanolem, rozwijające ponad 1000 koni mechanicznych i osiągające prędkość do 560 km/h.

 

08.03.2087. Columbia (Bogota) 10:17

 

-I jak tam nasze gwiazdy, panno Grace? – spytał z ironią Pajero.

 

– Już na Malediwach Szefie, dzisiaj mają jazdy próbne-totalne beztalencia.

 

– Żeby tylko zdołali dojechać do mety, ale to już twój problem. Jak ty ich znalazłaś?

 

– Zaprzyjaźniona firma ogłosiła konkurs i wrzuciła kupony do płatków śniadaniowych, los ich wybrał. Jeden to dentysta z L.A. drugi budowlaniec z Chicago.

 

– Amerykanie?

 

-Ta…

 

– Czy tylko Amerykanie jedzą płatki śniadaniowe!?

 

– Taki los, nie wiedziałam na kogo wypadnie.

 

– Oby tylko niczego nie spieprzyli, a co z wielkimi faworytami?

 

– To już załatwione szefie , Panowie Kubica i Vettel raczej jako pierwsi do mety nie dojadą.

 

– Słyszałem, że ich dziadkowie zwyciężali w starych wyścigach F1.

 

– Dziadkowie nie mieli do czynienia ze mną – uśmiechnęła się Maria – jeśli szef pozwoli, to na mnie już czas. Muszę dopilnować załadunku „paczek”.

 

– Uciekaj.

 

Maria opuściła apartament Pajero. Santiago został sam. Tego dnia wykonał jeszcze kilka telefonów do znajomych bukmacherów . „Na tym da się nieźle zarobić, ten cholerny tor zwróci się już po pierwszym wyścigu” – uśmiechnął się sam do siebie. – Będzie ostro!

 

Pierwszy wyścig na nowym torze skupiał uwagę całego świata, zarówno fanów sportów motorowych, jak i fanów zakładów.

 

 

 

11.03.2087. Niemcy – tor Nuerburgring 17:52

 

Markus każdą wolną chwilę spędzał na torze. Był już za stary żeby zasiadać za sterami bolidu, ale sprawiało mu przyjemność obserwowanie innych. Dziś na torze ćwiczyło dwóch najlepszych kierowców świata. Vettel i Kubica w jednym bolidzie. Pojutrze wystartują razem w Wielkim Wyścigu i pewnie zwyciężą. Dziesięciodniowy, praktycznie nie przerywany wyścig rozgrywany ze średnią prędkością ponad 300 km/h. Parę spraw pozostawało dla Markusa niejasnych. Na przykład nagła zmiana w regulaminie, dotycząca konieczności dodatkowego dociążenia bolidów podczas postoju w Kolumbii. Miał coraz większe wrażenie, że jest tylko figurantem, nie szefem WRO – a może to tylko stres – nie ważne, za 2 dni wyścig, tylko to się liczy.

 

13.03.2087. Malediwy dzień startu, biuro Markusa Benza. 8:15

 

-Jedna rzecz nie daje mi spokoju, Santiago – rzekł Markus do opasłego Kolumbijczyka – czemu ma do diabła służyć dodatkowe 10 kg obciążenia bolidów przez to tajemnicze urządzenie dostarczane przez jedną z twoich korporacji?

 

– Myślę Markusie, że zasługujesz na szczerą odpowiedź.

 

– Zamieniam się w słuch…

 

– To najlepsza kolumbijska kokaina, dostarczona na Malediwy w rekordowym czasie i poza wszelkimi podejrzeniami. Dalej popłynie sobie do Turcji, Australii, Europy i gdzie tylko zechcemy. Może nie zdajesz sobie sprawy, ale wywożenie prochów z Kolumbii stało się w ostatnich latach nader uciążliwe.

 

– Nie dopuszczę, żebyś z moich wyścigów urządzał sobie przemytniczy szlak! –Wykrzyczał bordowy ze złości Markus.

 

-Twoich? Nikt cię nie pyta o zdanie przyjacielu – rzekł spokojnie Pajero, przyciskając do szyi Markusa paralizator.

 

Mikro rozrusznik, wspomagający pracę chorego serca, nie wytrzymał starcia z napięciem 30 000 V. Markus umierał, a wraz z nim marzenia jego życia. Ciało bezwładnie zsunęło się z fotela.

 

W kilkanaście minut później przed kamerami Santiago oznajmił światu przykrą wiadomość. „Z przykrością oświadczam, iż mój serdeczny przyjaciel, człowiek bez którego nie było by toru, wyścigu i spełnienia marzeń wielu z nas, zmarł z powodu ataku serca. Jego pamięci dedykujemy dzisiejszy start i cały wyścig”.

 

 

13.03.2087. Malediwy , linia startu 11:59

 

Ryk silników zgromadzonych na starcie bolidów zagłuszał wszystko w promieniu kilkunastu kilometrów. Mało kto pamiętał o tragicznej śmierci Markusa. Powietrze przepełniała wilgoć i adrenalina. Dwa tysiące pojazdów ustawionych jeden za drugim, za minutę ruszy w szaleńczy wyścig. Wyścig w 10 dni dookoła świata. Pole position – Kubica –Vettel, samochód z numerem 1117 dentysta i budowlaniec, samochód z numerem 17 – Maria Grace-Anna Pajero.

***Zielone-Ruszyli!

 

 

 

18.03.2087. Kolumbia (Bogota) Hotel Hilton 21:17

 

Santiago w niezawiązanym szlafroku spoglądał ukradkiem na piękne ciało swojej asystentki, która właśnie skończyła spełniać jeden ze swoich dodatkowych obowiązków i półnaga paliła papierosa patrząc w sufit. Ciężko powiedzieć czy bardziej interesowała go piękna Maria, czy sajgonki, wyjadane palcami z papierowego kubełka.

 

-Dzisiaj „dociążamy” pojazdy, 20 ton koki przetransportują dla nas najlepsi kierowcy na świecie i to w rekordowym czasie. Dodatkowo banda żałosnych kretynów postawiła astronomiczne sumy na wygraną Polaka i Niemca. Jak się sprawują nasi kierowcy specjalni z USA postawiłem na nich miliard dolarów, płacą za ich zwycięstwo 100:1 – szyderczo zachichotał. Maria zdawała się nie słuchać.

 

-Maria, co się z tobą dzieje?

 

-Pamiętasz swojego wspólnika w interesach z Meksyku, Juana?

 

Santiago rzucił kubek z chińszczyzną o ścianę – Nie wspominaj o tym ścierwie! Niech się cieszy, że dostał kulkę prosto w łeb, bo mógł zdychać godzinami!

 

Nagle Santiago źle się poczuł, usunął się na fotel. Sparaliżowany patrzył tępo przed siebie.

 

Maria wstała z łóżka i podeszła do niego niczym dziki kot.

 

– Ścierwo? Tyle masz na jego temat do powiedzenia? Mój ojciec był twoim najlepszym pracownikiem, nie mógł patrzeć jak z dobrego biznesmena stajesz się narkotykowym królem i za to go zabiłeś! – Santiago wydawał z siebie tylko głuche charczenie – Spokojnie kolego, narkotyk który ci podałam sprawi, że będziesz zdychał godzinami. „Nigdy nie ufaj kucharzowi”. A propos, twoje dwadzieścia ton kokainy pływa właśnie w Pacyfiku, a podstawieni ekstra kierowcy jadą na ostatnim miejscu i chyba tam zostaną. BUENAS NOCHES AMIGO.

 

Maria ubrała się i wyszła.

 

Nazajutrz rano obsługa hotelowa znalazła martwego Santiago na podłodze jego apartamentu. Najprawdopodobniej dopadł go atak serca. Analiza toksykologiczna nic nie wykazała. Maria zniknęła nie ukończywszy wyścigu.

 

 

22.03.2087. Malediwy , linia mety 7:06

 

Bolid Sławomira Kubicy i Wiktora Vettela, potomków wspaniałych kierowców wyścigowych, przeszył linię mety z prędkości 501 km/h. Wygrali. Wyścig i Tor okazały się wielkim sukcesem, a sponsorzy walili drzwiami i oknami do władz WRO. Czarny koń zawodów, dwóch amerykańskich kierowców w typowanym przez Pajero bolidzie nie ukończyło wyścigu – najprawdopodobniej coś spieprzyli…

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Wiesz, gdybym nie przeczytała właśnie najnowszego odcinka "Ceremonii" Vactura i potem nie zabrała się dopiero za Twoje, to może byłabym pod wrażeniem, ale tak? Przepaść, przepaść! Tak stylistyczna, językowa, jak i intelektualna...

Byłem:

--- wydaje mi się, że zabrakło nieco bardziej rozbudowanego tła. Dzięki temu tekst by nabrał rumieńców, a świat ożył --- bo w tej chwili idea toru wyścigowego zdaje się być jedynie pretekstem do opowiedzenia historyjki o dwóch trupach,

--- postaci są papierowe. Nie widać w nich emocji, scenom brakuje napiecia,

--- fabuła zaś jest zrobiona na skróty. Za krótko, za szybko, za mało wyjaśnień.

pozdrawiam

I po co to było?

Przeczytałem. Nie podobało mi się. Pomysł nie jest jakiś rewelacyjny, ale dało się go opisać ciekawie. Niestety, odnoszę wrażenie, że zabrakło do tego zapału. To, co przeczytałem, wygląda raczej jak pierwszy draft tekstu - łatwe do wyłapania błędy, nie klejące się stylistycznie zdania, sceny, które dzieją się "bo fabuła wymaga". Wszystkich swoich uwag nie wynotowałem, ale poniżej kilka przykładowych:

 

Pierwszy akapit - niezrozumiała zmiana czasu z teraźniejszego na przeszły.

Skróty i liczebniki zapisywane cyframi, nie słownie. Takie sformułowania jak "myślałem o min. 10 w sezonie" kompletnie zabijają płynność czytania.

Wymienianie statystyk po myślnikach to, cytując innego z użytkowników tego forum, nie jest literatura. To raport.

Czy oceany to "terytoria morskie"? Logicznie mi nijak nie pasuje.

"Już na Malediwach Szefie, dzisiaj mają jazdy próbne-totalne beztalencia." - przecinek po "Malediwach", szef z małej litery. "Totalne beztalencia" bardziej pasuje po jakiejś pauzie, więc kropka zamiast myślnika.

" Miał coraz większe wrażenie, że jest tylko figurantem, nie szefem WRO – a może to tylko stres – nie ważne, za 2 dni wyścig, tylko to się liczy." Nieważne. Dwa. Trzy zdania udające jedno.

Nowa Fantastyka