- Opowiadanie: ABEKING - Dziewczynka z syndromem

Dziewczynka z syndromem

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dziewczynka z syndromem

O jej przypadku krążyły później legendy…

Nic nie zapowiadało tragedii. Proces kompilacji genów według deklaracji Instytutu powinien przebiec bez zarzutu. Potencjalni rodzice mieli prawo wymagać jakości wyrobu, zainwestowali w nią przecież już na starcie równowartość stu przeciętnych pensji. I chociaż nikt nie dawał im pełnej gwarancji sukcesu, wierzyli, że akurat w ich sytuacji, w jej przypadku, wszystko się powiedzie.

Jednak genetyka po raz kolejny udowodniła, jak bardzo niesforna z niej dziedzina sztuki.

Dziewczynka początkowo rozwijała się normalnie, nie wyróżniając się z tłumu podobnych jej dzieci. Obniżony iloraz inteligencji, stłumiona ciekawość świata i specjalna modyfikacja płata czołowego uniemożliwiająca rozumienie dłuższych niż na cztery sylaby wyrazów – wszystkie te zmiany wpisywały się w standardowy program instytutu, mający za zadanie stworzyć pokolenie ludzi takich-jak-wszyscy, mających takie same szanse na adaptację do coraz szybciej zmieniającego się świata.

Wstrząs przyszedł nagle. Któregoś dnia, podczas rodzinnego wieczoru z telewizorem, gdy na ekranie pojawiały się projekcje stworzone z zapętlonych ferii świetlnych błysków, a z głośników kina domowego wypływał dławiący wszelką myśl biały szum, przetykany dziwnymi westchnięciami, dziewczynka nieśmiało podeszła do matki.

– Mamusiu, nie chcę tego oglądać – powiedziała szeptem.

– Oczywiście skarbie. – Żeński opiekun nie przerywał obserwacji migającego ekranu. – Jeżeli nie rozumiesz przekazu tej…

– Po prostu mnie to krępuje.

– ŻE CO?! Henryk! Dzwoń po specjalistów!

Z biegiem lat było jeszcze gorzej. Mimo szeregu odpowiednich terapii farmakologicznych, psychologicznych czy nawet genowych, wciąż wychodziły na jaw nowe deformacje genotypu dziewczynki. Odnotowano między innymi „niezależne od woli, napadowe zaczerwienienie skóry twarzy, zwłaszcza policzków”, „niechęć do rozmów na tematy ludzkiej seksualności” czy obecność „narządu szczątkowego sfery intymnej”. Najwybitniejsi specjaliści świata zjeżdżali do Miasta, by w choć minimalnym stopniu przyczynić się do wyleczenia „syndromu Dziewczynki”.

A ona sama, wtłoczona w rygor terminów spotkań i konsultacji lekarskich, uwięziona w salach szpitalnych, dźgana igłami genozmieniarek, bezskutecznie próbowała dociec, co było z nią nie tak. Bo przecież jeśli cały świat powtarzał jej, że jest chora, nie mogło być inaczej, prawda?

Mimo młodego wieku, nie miała trudności z prawidłowym odebraniem przekazu wpajanym jej przez szumiący telewizor. Całe szczęście, że jej ostatni pokój w szpitalu mieścił się na piątym piętrze…

Cały świat był wstrząśnięty samobójczym skokiem „Dziewczynki z własnym syndromem”. Nawet najwybitniejsi psychologowie nie potrafili zrozumieć, dlaczego nie pozwoliła sobie pomóc. Z czasem wszyscy o niej zapomnieli, a jej historia, w coraz bardziej zdeformowanej formie, stała się początkiem legendy.

Legendy o Ostatniej Dziewicy…

Koniec

Komentarze

Witam wszystkich!

Dawno nie publikowałem tutaj niczego nowego, więc postanowiłem się przypomnieć. ;)

Będę wdzięczny za każdą zwróconą mi uwagę.

W jakim celu obniżać dziecku inteligencję? Próbuję sobie wyobrazić okoliczności, w jakich mogłoby to się przydać... I nie daję rady.

Babska logika rządzi!

Cały tekst miał mieć mocno sarkastyczną wymowę, więc i cechy przystosowawcze dzieci przyszłości odrobinę "podkoloryzowałem". Choć na przykład jednym z przykładów skuteczności takiego zabiegu może być fakt, że idiotą łatwiej się steruje i manipuluje do swoich celów. Działanie Instytutu byłoby wtedy zupełnie uzasadnione.

Że w ciemnogrodzie prościej rządzić, to ja wiem. Tylko jacy rodzice chcą powołać do życia łatwosterowalnego idiotę? I płacą za to kupę kasy?

Babska logika rządzi!

Podzielam wątpliwości Finkli. Nie rozumiem wyjaśnienia Autora –– nie wyobrażam sobie, bym mogła woleć, żeby moje cele realizowali idioci. …uniemożliwiająca rozumienie dłuższych niż na cztery sylaby wyrazów… – Ja napisałabym: …uniemożliwiająca rozumienie dłuższych niż czterosylabowe wyrazów…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@ regulatorzy - Dziękuję za przeczytanie i poprawienie błędu. Swoją drogą, sądziłem, że będzie ich znacznie więcej. ;)

@ Finkla - Tobie też dziękuję za przeczytanie. :)

Zaś co do ogólnych wątpliwości na temat tej nieszczęsnej obniżonej inteligencji: fragment ten miał w moim zamierzeniu pełnić podwójną rolę. Po pierwsze, w ironiczny sposób zwrócić uwagę na zjawisko "ogłupiania" części młodzieży przez otoczenie, w którym się obracają (w moim tekście nawet rodzina bierze udział w tym niszczącym procederze). A po drugie, miał to być zwyczajny dowcip, bazujący na absurdzie i grotesce. Jeśli nie wyszedł, cóż, mam potwierdzenie, jak bardzo skrzywione mam poczucie humoru. ;)

Nie musisz od razu mieć skrzywionego... Może tylko inne niż moje. Ja jestem kobietą. Sama myśl o okaleczaniu, fizycznym czy psychicznym, własnego dziecka... Urghh!

Babska logika rządzi!

I słusznie reagujesz w ten sposób. Myślę podobnie jak Ty, lecz by uniknąć pisania o tym w sposób banalny i oklepany, próbuję przedstawiać to w sposób odpowiednio przerysowany i karykaturalny. To zawsze daje ciekawszy efekt końcowy.

Ja to kupuję. Niska inteligencja, przedstawiona jako cecha pożądana, nie jest taka znowóż niewiarygodna. Raz, że głupim łatwiej jest manipulować. Dwa, że głupiemu może być w życiu o wiele łatwiej niż niegłupiemu. Bez trudu mogę sobie dopowiedzieć do tego wiarygodny kontekst: dziewczynka mogła na ten przykład należeć do kasty robotników i umiejętność myślenia jedynie przeszkadzałaby jej w sprawnym funkcjonowaniu.

 

Na dobrą sprawę nie jest to jakaś fantastyka. Mam takiego znajomego, wściekle inteligentny facet, ale miał ogromnego pecha w życiu. Pracuje przy taśmie montażowej w fabryce, finansowo ledwo wiąże koniec z końcem, a monotonia roboty wykańcza go psychicznie do tego stopnia, że zdążył wykształcić kilka paskudnych uzależnień. Jestem pewien, że byłby o wiele szczęśliwszy gdyby był głupi.

 

Kończę ten mój radosny offtop słowami: Podobało się i chętnie przeczytam więcej.

na emeryturze

@ gary_joiner - Cieszę się, że Ci się podobało. I super, że "kupiłeś" ten przejaskrawiony chwyt z inteligencją. Miło, że ktoś mysli podobnie do mnie. Niestety, zdaję sobie sprawę, jak mało to fantastyczny w wymowie tekst. I troche mnie to martwi...

W świetle najnowszych wyjaśnień, komentarzy do wyjaśnień oraz pewnego radosnego offtopu, uprzejmie donoszę, że zaczynam pojmować, a nawet sens pewien dostrzegam. ;-)


Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@ regulatorzy - Dzięki. ;) Następnym razem będę starał się już tak nie przesadzać z formą, może wtedy nie będzie tyle wątpliwości. Tak poza tym, wszędzie można znaleźć sens, trzeba tylko odpowiednio głęboko szukać...

Jak się odpowiednio głęboko poszuka sensu, to i do ropy można sie dokopać, że o pokładach gazu nie wspomnę. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Gdyby w moich tekstach można było odkrywać takie rzeczy, byłbym zachwycony. Zawsze byłby to jakiś zastrzyk gotówki do studenckiej miesięczniówki. ;) Ale mi częstochowski rym wyszedł...

W zaistniałej sytuacji pozwolę sobie życzyć Tobie przychylności weny, w zastępstwie wspomnianych złóż bogactw mineralnych. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajny tekst. Byłby nawet bardzo fajny, gdyby spinająca go klamra dorównywała jakością temu, co znajduje się pośrodku.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dziękuję Ci, brajcie, za przeczytanie i komentarz. Jak sądzisz, jaak w takim razie mogłoby wyglądać zakończenie, by całość była jeszcze lepsza?

Na wszelkie wymagające myślenia pytania odpowiadam w tym tygodniu dopiero od soboty, więc wtedy spróbuję napisać. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

W porządku, z góry wielkie dzięki! :)

Dziwny tekst. Obniżanie inteligencji jakoś mnie nie przekonało. Za to bardzo podobał mi się motyw traktowania inności, a raczej normalności jako choroby.

Henry Slesar, "Egzamin". Znajdź, poczytaj. Króciutkie.

@ AdamKB - Okej, przeczytałem. Jedno z założeń jest identyczne. To źle? Od razu dodam, że nigdy nie czytałem tego wcześniej, więc jeśli to miałby być plagiat, to podświadomy...

E tam. Nie trafiło do mnie. Jeszcze jeden błąd: "z zapętlonych feErii świetlnych błysków"

@ -13-, tintin - Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Mam nadzieję, że moje nastepne teksty będą lepsze i się nie zawiedziecie. :)

Mi się skojarzyło z pewnym filmem SF, z lat zdaje się 80-90, w którym główny bohater barykaduje się w studio telewizyjnym (niestety tytułu nie pamiętam, ale kto oglądał ten na pewno skojarzy). Tam właśnie całe społeczeństwo ma zaniżaną inteligencję do konkretnego poziomu, a małżeństwa są zawierane mieszając pary geniuszy z idiotami tak, aby dzieci rodziły się możliwie przeciętne.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

ABEKINGU, o zarzucie plagiatu mowy być nie może, więc nie było. Chodzi tylko o to, że nie Ty pierwszy, że inni dawno temu... Co nie stanowi żadnej ujmy, pzytyku ukrytego --- pewne skojarzenia, refleksje nad tym, co możliwe do pomyślenia, powtarzały się i nadal będą się powtarzać. Tak więc przyjmij śmiało, że porównanie ze Slesarem komplementuje Ciebie.  

Inna sprawa, że mógłbyś ten tekst rozwinąć nieco, przy okazji pogłębiając postacie.

Masz rację, Adamie, to nie są żadne oryginalne wnioski. Chciałem jednak nadrobić to oryginalną historią - też się nie udało, jak widzę. Cóż, bywa... Może kiedyś rozbuduję ten pomysł do odrobinę dłuższej formy, ale do tego potrzebuję chwili wolnego.

Swoją drogą, dzięki za komplement. :) To znacznie milsze dla mnie, niż słyszeć, że "piszę jak Pilipiuk". ;) Powoli widzę postęp. ;)

Dziękuję też Tobie, brajcie, za link. W najbliższym czasie postaram się go obejrzeć. Jeśli na bazie prozy Vonneguta - na pewno będzie wart poświęconego mu czasu. :)

Nowa Fantastyka