- Opowiadanie: kamilbakdg2 - Definicja Śmierci

Definicja Śmierci

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Definicja Śmierci

 

 

Spojrzałam śmierci prosto w oczy. Po raz pierwszy poczułam prawdziwy strach. Było to niewiarygodne uczucie, tak podobne do smutku, bo tak trwałe, a jednocześnie tak od niego odmienne.

 

Leżałam nieruchomo w ciemnym pokoju, w którym znajdowało się jedno, jedyne okno i podłoga wyłożona chłodnymi kaflami, które czułam pod sobą. Miałam na sobie ulubioną, różową piżamę, a na stopach kapcie.

 

Zamknęłam oczy, błagając by mój rozsądek nie pozwolił ich otworzyć. Nie chciałam ich otwierać. Doskonale wiedziałam, że delikatny ruch moich powiek będzie ostatnią czynnością, jaką wykonam w swoim życiu.

 

Do pomieszczenia wbiegła istota potykając się o własne nogi co sprawiało, że była jeszcze bardziej upiorna.

 

Błagam – pomyślałam, a po moim policzku spłynęła ciepła łza. – Daj mi żyć.

 

Nagle wszystko się skończyło. Zatrzymało, jakbym była w filmie, a ktoś wcisnął pauzę, bo widok, którego doświadczył na ekranie telewizora był zbyt przerażający.

 

Zobaczyłam tryskającą z mojego ciała krew i zrozumiałam, co się właściwie dzieje. Nie ruszałam się i nie czułam bólu, który byłby pewnie nie do wytrzymania sądząc po rozerwanym na wpół ciele. Widziałam to monstrum. Czarne stworzenie, podobne nieco do człowieka, trochę do zwierzęcia, pochłaniało moje ciało. Pożerało mnie we wszystkich znaczeniach słowa. Odbierało mi to, co dla każdego człowieka powinno być najważniejsze, a nie zawsze jest. Dla mnie nigdy nie było. Bezwstydnie okaleczałam się i pisałam listy samobójcze by tylko zwrócić na siebie uwagę. Raniłam samą siebie i ludzi wokół mnie.

 

Teraz jedynym zmysłem, który byłam w stanie odbierać był wzrok, a jedynym uczuciem, które byłam w stanie zrozumieć był strach. Zastanawiałam się, czy właśnie tak wygląda śmierć. Czy do chwili rozkładu mego ciała mój wzrok utkwiony będzie najpierw w gości na pogrzebie, na moją rodzinę, a potem przez długi czas na wieko trumny zakopanej głęboko w ziemi? Oczywiście w założeniu, że nie zostanę skremowana i zrzucona z jakiegoś klifu. Nie wytrzymałabym tego, szczególnie, że jedynym towarzyszem mej udręki będzie wówczas przerażenie.

 

Niespodziewanie ujrzałam w moich myślach rodzinę i przyjaciół. Co zrobi moja matka? Biedna kobieta w średnim wieku, bez pracy, męża i córki wyląduje w przytułku dla bezdomnych aż w końcu nie wytrzyma i sama się zabije. O ojca się nie martwiłam. Żonaty, gburowaty i żałosny pięćdziesięciolatek z dwudziestką u boku zapewne usłyszy o mojej śmierci kilka miesięcy po pogrzebie, a i tak to go nawet nie wzruszy. Przyjaciele, chociaż bardzo ich kocham, przemilczą sprawę i wrócą do dawnego życia jakby nigdy nic. Zakończenie roku szkolnego i składanie papierów na studia będzie dla nich ważniejsze niż opłakiwanie koleżanki z klasy. Coś tak czułam, że jedynymi ludźmi, który zainteresują się moją śmiercią będą dziennikarze, poszukujący tematów do kolejnych artykułów.

 

„Dziewiętnastolatka znaleziona martwa w opuszczonej jadłodajni!” – już widziałam te nagłówki.

 

To coś odeszło bez słowa nie kończąc swojego posiłku.

 

Wystraszyłam się jeszcze bardziej, gdy naszła mnie myśl, że nikt mnie tutaj nie znajdzie i przyjdzie mi rozkładać się w jakimś ciemnym, starym pomieszczeniu. Już myślałam, że nie ma dla mnie ratunku. A jednak zobaczyłam światełko w tunelu. Dosłownie. Na początku pomyślałam, że to promienie wschodzącego słońca, które zaczęły dobijać się przez małe okienko, ale światło było zbyt rażące i białe. Później pomyślałam, że to światło bijące z żarówki nade mną, ale przypomniałam sobie, że to coś rozwaliło generator prądu zanim w ogóle weszło do budynku.

 

Zrozumiałam różnicę pomiędzy śmiercią, a odejściem. Umierasz, bo przestajesz żyć. Twoje serce przestaje bić, ale oczy dalej patrzą, a strach nie ustaje. Za to odchodzisz, bo Bóg wybrał twoją dalszą drogę. Dzisiaj nie wierzyłabym ludziom, twierdzącym, że nie boją się odejścia. Ja odeszłam, a strach mnie pożera.

Koniec

Komentarze

Minus trzy punkty za tytuł. Dwa za nastolatkę w kapciach i piżamie w opuszczonej jadłodajni (sic! i WTF?). Minus trzy za brak jakiejkolwiek fabuły -- to nie opowiadanie, tylko kiepska scenka.

Podsumowując: stracony czas.

Takim tytułem automatycznie zniechęcasz potencjalnego czytelnika do swojego dzieła. Skoro napisałeś je z nudów, nie licz na to, że odbiorca nie będzie się przy nim nudził.

nie będę sugerować się tytułem i spojrzę na tekst ignorując go totalnie :)
Szczerze - podoba mi się, choc nie do końca chyba rozumiem, o czym jest?
co prawda exturio ma rację, to raczej nie jest opowiadanie, ale czyta się całkiem dobrze, prznajmniej dla mnie :)

Dodam tylko, że tytuł został całkowicie zmieniony. I dobrze.

chyba coś mi się pomyliło i myślałam, że czytam opowiadanie pod innym tytułem (opowiadanie z nudów, czy jakoś tak), nie wiem skąd. chyba, że został przed chwilą zmieniony, a ja nie zauważyłam ;o

Zamężny, gburowaty i żałosny pięćdziesięciolatek - chyba żonaty

Trochę chaotyczne przemyślenia młodej, wyobcowanej osoby, która nie umie odnaleźć się w rzeczywistości. Tylko nie bardzo wiadomo, czemu się okalecza, czego się boi. Jak dla mnie - niedopracowany poważny temat. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Urwana scenka, nic nie wiadomo, kto, co, jak i dlaczego. Za mało motywacji, za mało fabuły. Czytelnikom trzeba dać trochę poszlak, by mogli sobie dopowiedzieć, co autor miał na myśli. Tu tego brak. Tekst do przemyślenia, rozszerzenia, dopracowania. Bo teraz wywołuje wzruszenie ramion.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka