- Opowiadanie: Monsun - Koniec

Koniec

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Koniec

pie­kło przy­szło nagle i nie­spo­dzie­wa­nie

 

choć sły­sze­li o nim wszy­scy od lat

nie było praw­dy wy­krzy­cza­nej przez me­ga­fon

tylko czte­ry ścia­ny i cisza

za­bra­kło wspól­nej mo­dli­twy

tłumu na ko­la­nach we łzach

za­bra­kło czasu na ra­chu­nek su­mie­nia

za­bra­kło czasu na bycie praw­dzi­wą ro­dzi­ną

ści­śnię­ci razem i sku­le­ni w kącie

od­li­cza­li­śmy ostat­nie se­kun­dy

wy­dzie­ra­li­śmy świa­tu ostat­nie od­de­chy

 

nie było ogłu­sza­ją­cych trąb aniel­skich

nie było anio­łów i ży­wych tru­pów na ziemi

niebo pło­nę­ło czer­nią

prze­ci­na­ne czer­wie­nią bły­ska­wic ra­nią­cych zie­mię

drga­ją­ce szyby wy­zna­cza­ły rytm bicia na­szych serc

kur­czo­wo za­ci­śnię­te po­wie­ki nie kryły krwa­wej łuny

za­sło­nię­te uszy nie wy­ci­sza­ły hu­czą­ce­go wia­tru

za­bra­kło nam czasu na wszyst­ko

i tylko huk pio­ru­nów wy­zna­czał nam chwi­le

gło­śno i gło­śniej

coraz szyb­ciej i strasz­niej

 

cisza

i cisza

 

ra­do­sny anioł szturch­nął bosą stopą kupkę po­pio­łu

od­sła­nia­jąc po­żół­kłą kość małej isto­ty

i ko­lej­ną i jesz­cze wię­cej

spoj­rzał w niebo za­snu­te czer­nią

na pu­sty­nię go ota­cza­ją­cą

wzbił się w po­wie­trze

ni­cze­go tu nie było

ni­cze­go tu nie było

Koniec

Komentarze

To jest mój styl pisania wierszy. Chaotyczny jak moja dusza.

 

Za długie albo za krótkie (pustosłowie albo wysokosprężony poemat). Metaforyka raczej sztampowa. Nie, nie zrobił na mnie wrażenia ten wiersz. Może innym razem.

 

Pozdrawiam

     Za bardzo pompatyczne.

     Pompatyczne... I za bardzo oczywiste i spodziewane. Zabrakło jakiegoś wątku osobistego. Chyba do rozwinięcia.

... Każdy wiersz w pewnym stopniu odsłania osobowość autora. Droga dziewczyno mnie się podobało. Spróbuj napisać o czymś zwyczajnym. Pewien południowoamerykański poeta napisał poemat o  patyczku płynącym w strumieniu. Ale jak

napisał...Zachęcam Cię do dalszej pracy, pozdrawiam serdecznie.

Zbyt sztampowe metafory, to przede wszystkim. Pod względem nazwijmy to najogólniej technicznym najbardziej mnie boli czerń z czerwienią w kolejnej linijce. Takie zwroty jak bycie prawdziwą rodziną czy rytm bicia naszych serc też możnaby ująć mniej dosłownie.

Ale każdy wiersz cieszy, pisz dalej. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Monsun - widać, że jesteś obyta w temacie. A wiesz, że mi się podobało? Nawet jak nie lubię tej całej pompatyczności, od czasu do czasu fajnie sięgnąć po coś takiego. Epickość jak najbardziej wskazana. Czekaj...

"nie było prawdy wykrzyczanej przez megafon
tylko cztery ściany i cisza" - podoba mi się to połączenie, nie znam się, ale gust mam; ) Nawet jak beznadziejny, to mój!

"przecinane czerwienią błyskawic raniących ziemię"  - to mi się zdecydowanie nie podobało. Ale za to to: "drgające szyby wyznaczały rytm bicia naszych serc"  - fajne są te "drgające szyby".

Masz talent moim zdaniem i nie spaść go. Pisz i nie poddawaj się.

Pozdrawiam: )

Nowa Fantastyka