
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
O czasy, o obyczaje! – pomyślał zadowolony Robin Grochodrzew, wędrując czystymi, zadbanymi ulicami miasta, pełnymi uśmiechniętych przechodniów. Od kiedy władzę w kraju przejęła Partia Sprawiedliwości, życie z każdym rokiem stawało się coraz bardziej radosne. Nie mogło być jednak inaczej, skoro Przewodniczący był człowiekiem wyjątkowej mądrości i pobożności. Gdy tak rozmyślał, pozdrowiony został przez członków partyjnej młodzieżówki, którzy zapytali, czy opłacił już składkę na potrzebujących. Zrobił to wprawdzie, lecz z radością dał im więcej pieniędzy. Ku chwale Przewodniczącego!
Lekarz obejrzał mężczyznę, który zgłosił się do niego ze śladami pobicia.
– Kto pana tak urządził? – zapytał.
– Pewnie znowu przez nieuwagę potknąłem się na ulicy.
Pół godziny po czasie, ale to był i tak konkurs bardziej z przymróżeniem oka, więc niech już zostanie. ;-)
Co ja napisałem! "Z przymrużeniem" być miało. I znowu muszę klęczeć na grochu!
Nie ma się z czego śmiać! Nic nie jest niemożliwe:)
Podoba mi sie bardziej od poprzedniego, konkursowego.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
A mi się tak średnio podoba.