
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Witam wszystkich, jestem tu nowa. Zwą mnie Izulith, często również Animkiem, i chciałabym podzielić się z wami jednym z moich opowiadań. Osobiście nie jestem z niego w stu procentach zadowolona, jednak życzę Wam miłej lektury.
Uwielbiała strzelać wachlarzowo, ale nie po to, aby się popisać, tego nienawidziła. Kochała zabijać. Świadomość, że każda strzała odnajduje swój cel, wbija się w niego , dawała jej swojego rodzaju ukojenie. Zresztą zabijanie dawało jej życie.
Zawody strzeleckie były, według niej, bezsensownym zdradzaniem swoich umiejętności. I ich marnowaniem. Większość z tych łuczników mogło iść do armii, ale zamiast tego woleli przechwalać się swoimi zdolnościami.
Czasem chciała pokazać im wszystkim jak powinien strzelać prawdziwy łucznik. Wystrzelać ich wszystkich, dając im nauczkę, że jeśli ma się umiejętności to nie wolno ich marnować. Ale nie ważne jak bardzo by tego pragnęła, kobieta nie może wziąć udziału w zawodach.
Na szczęście każdy zakaz i nakaz można obejść. Jak to dobrze, że ktoś wymyślił niedomówienia.
Poprawiła kaptur i upewniła się, że zasłania dostatecznie dużo twarzy. Uśmiechnęła się pod nosem. Płaszcz idealnie maskował sylwetkę nawet wtedy, gdy strzelała.
Rzuciła sakiewkę z wyliczoną zaliczką na stół.
– Imię – mężczyzna siedzący przed nią nawet nie podniósł głowy znad papierów.
Delikatnie wyciągnęła mu pióro z dłoni i obróciła kartkę. Mężczyzna zaśmiał się.
– Nie często widuje się niemych strzelców.
Tylko wzruszyła ramionami. Odruchowo chciała napisać pełne imię, ale przerażona zdążyła skreślić tylko dwie litery. Przyjrzała się temu krytycznie i uznała, że plan jednak ma lukę. Ale to jej nie powstrzyma.
– Niemy i niepiśmienny – zauważył mężczyzna. – Zdarza się. Idź już.
Sztywnym krokiem przeszła obok stołu. Dalej poprowadzili ją aż do namiotu, gdzie odetchnęła z ulgą.
– Za kilka minut ktoś was zawoła, więc nigdzie się stąd nie ruszaj. Łuk dostaniesz na placu, strzały tak samo. Wszystko co nie jest ci potrzebne zostaw tu – poinstruowano ją.
Jak na razie nie było tak źle. W dodatku wszyscy strzelają z łuków dostarczonych przez organizatora, więc nie ma możliwości oszustwa. Świetnie. Zazwyczaj, kiedy ktoś strzela z innego łuku niż zwykle, idzie mu gorzej. Jej to bez różnicy.
– Wszyscy na plac – usłyszała gdzieś na zewnątrz i poczuła jak przyspiesza jej serce.
Uspokoiła oddech i poprawiła płaszcz. Pewnym już krokiem wyszła i podążyła za uczestnikami, których kojarzyła jako „tych trochę gorszych”, jak nazywano tych, którzy nigdy nie zajęli wysokiego miejsca, mimo że brali udział w turniejach dobrych kilka lat.
Wyszli na arenę okrążoną trybunami. Stanowisko strzeleckie miało może sto kroków, nie więcej. Okropnie mały dystans. Tarcze stały ustawione w półkole. Szybki rozrachunek, dziesięć tarcz, krótki łuk. Dwa wachlarze i strzały w celu, pojedynczo będzie dużo wolniej, a jej zależy na czasie.
– Waszym zadaniem jest trafienie w środek tarczy, możliwie najwięcej razy. Do dyspozycji macie piętnaście strzał. Wszystkie chwyty dozwolone.
Łatwizna. Najważniejsze to nie być pierwszą.
– Zawody rozpocznie nasz nowy uczestnik…
Cholera.
– Zwany Borsukiem.
Odetchnęła z ulgą. Wygraną ma już w kieszeni.
Wezwana została dopiero pod koniec.
– A teraz kolejny świeżak. Niemy i niepiśmienny. Dobrze, że nie niewidomy, chociaż to się jeszcze okaże – tłum ryknął śmiechem. Jeszcze zobaczymy kto będzie miał większy ubaw… – Oto Is.
Łuk i strzały zostały jej wciśnięte w ręce. Kołczan przytroczyła do nogi, a nie zarzuciła go na plecy jak to zwykle robią inni. Nie sprawdziła możliwości cięciwy. Od razu założyła wachlarz pięciu strzał. Wstrzymała oddech. Trzy proste strzały.
Wypuściła pierwszą salwę i, zanim jeszcze groty wbiły się w swoje tarcze, wypuściła kolejną piątkę. Wszystkie trafiły w środek. Przed sobą miała jedną tarczę. Pustą. Dostawioną, kiedy była wywoływana. Uśmiechnęła się. Nałożyła kolejny wachlarz na cięciwę. Lotki załaskotały ją po nosie. Łuk pozostał poziomo, żeby wszyscy myśleli, że strzały polecą tak, jak wcześniej. Nic bardziej mylnego. Kiedy puściła cięciwę, wyrównała ułożenie łuku. Lotki zareagowały na zmianę i zupełnie zmieniły tor lotu strzał, które spiralą wbiły się w środek tarczy. Uwielbiała tę sztuczkę.
Widownia zawyła z zachwytu. Wszyscy wiedzieli kto zwyciężył w tym turnieju.
Miała ochotę zdjąć kaptur, ale się powstrzymała. Jeszcze nie teraz.
Kilku zawodowców za nią chciało powtórzyć wyczyn, ale żadnemu się nie udało. Jeden z nich, przypadkiem, postrzelił siedzącego na trybunach mieszczanina, przez co został zdyskwalifikowany.
„Lata praktyki, chłopcze. Strzelam od kiedy tylko byłam w stanie utrzymać łuk i napiąć cięciwę.” Miała ochotę komentować wszystkie ich próby, ale zdusiła to w sobie i ograniczyła do myśli. Jakby to wyglądało, gdyby niemy nagle zaczął mówić? W dodatku babskim głosem?
Kiedy wszyscy skończyli się ośmieszać, nastąpił czas przyznania nagród.
– Zwycięzcą tegorocznego turnieju jest Is, przykład, że nie potrzeba wielu słów, aby być mistrzem.
Uśmiechnęła się. Nie potrzeba żadnego słowa.
Wyciągała rękę po sakiewkę, kiedy poczuła ból w krtani. Spojrzała w dół. Na wystający z gardła grot.
Ostatnie słowa, które usłyszała, zanim uderzyła o ziemię brzmiało „Oszustka”. Może to był jednak zły plan?
Wyszli na arenę okrążoną trybunami – to raczej oczywiste. Tam wcześniej masz kilka literówek, popraw je. Stanowisko strzeleckie miało sto kroków… – to już nie takie oczywiste:) Dyskwalifikacja za trafienie widza? To chyba w tym wszystkim najlepsze:) Pozdrawiam
Wyszli na arenę okrążoną trybunami – to raczej oczywiste. Tam wcześniej masz kilka literówek, popraw je. Stanowisko strzeleckie miało sto kroków… – to już nie takie oczywiste:) Dyskwalifikacja za trafienie widza? To chyba w tym wszystkim najlepsze:) Pozdrawiam
Ups…:)
Strzelanie z łuku salwą… Dobre. Piękny, choć nie tragiczny, element fantastyczny. Pozdrówko.
Planowała się wśliznąć w przebraniu na zawody i nie wymyśliła zawczasu imienia? Nie swiadczy to o niej za dobrze. Poza tym nienawidzi popisywania się, ale jednak sama idzie się popisać? Tak, postrzelenie widza wprowadza ładny akcent humorystyczny ; ) Nie bardzo kupuję takie genialne strzelanie na nieznanym łuku – znaczy, ogólnie go nie kupuję, ale każdy łuk ma swoje odchylenia, charakterystykę i tym podobne, jak mniemam. Dziwne, że wszystko tak pięknie wyszło. No i zakończenie w sumie jakieś takie nijakie. Nawet się nie przejęłam, że bohaterka zginęła, a przecież powinnam. Pozdrawiam.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr