- Opowiadanie: beryl - Ninja, czyli najtrudniejszy zawód świata

Ninja, czyli najtrudniejszy zawód świata

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Ninja, czyli najtrudniejszy zawód świata

Przemierzał gęste połacie lasu zgrabnie niczym kot. Szybko i bezdźwięcznie. Mimo panującego mroku, wyraźnie dostrzegał wielki mur, wyrastający ponad korony drzew. Za nim, w zamku, znajdował się cel.

Minęło ledwo kilka chwil i ninja znalazł się w pobliżu fortyfikacji. Rozejrzał się uważnie dookoła, oceniając swoje szanse. Naliczył czterech strażników: dwóch przy bramie, dwóch za blankami. Byli wyposażeni we flinty i rapiery.

Pod czarną maską pojawił się drwiący uśmiech. Zabójca ruszył zwinnie przed siebie.

Co to dla niego. Dla najlepszego ninja swojego pokolenia. Wtapiał się w ciemność niczym nietoperz. Był szybki niczym wicher. Niewidoczny jak zarazki. Zgrabny jak kot…

Tu zorientował się, że powtarza określenie z pierwszego akapitu. Przystanął, by pomyśleć nad czymś bardziej oryginalnym. Był… cichszy od samej ciszy.

Trzask.

– Helmut, słyszałeś? – Jeden ze strażników przeczesywał las wzrokiem. – Coś jakby łamana gałąź.

– Ja – odparł szorstko drugi z mężczyzn. – Pewnie znowu jakieś zwierzęta, daj spokój.

Pierwszy nie wydawał się jednak przekonany. Ścisnął mocniej karabin i wycelował w ciemność.

– A od kiedy to zwierzęta chodzą na dwóch łapach, co? – zapytał. – Bo mi się wydawało, że kogoś widziałem. – Nie czekając na odpowiedź towarzysza ruszył w kierunku, z którego dobiegł hałas, oświetlając sobie drogę pochodnią.

Ninja przekląłby, gdyby mógł. Niestety, z twarzą w ziemi i ciałem skrytym między korzeniami trudno było nawet oddychać. Nie zaryzykował jednak ruchu, gdyż jego niezawodny instynkt i wyczulony słuch mówiły, że strażnik zmierza prosto na niego. Ostatecznym potwierdzeniem było nagłe uderzenie w żebra.

– Scheisse! – rzucił wściekle wartownik.

– Was ist los? – zapytał ten, który został przy bramie.

– Nic, nic… potknąłem się o korzenie. – To mówiąc, kopnął zabójcę w drugi bok, sycząc ze złości. Następnie postawił jedną nogę na jego głowie, wbijając nos skrytobójcy jeszcze głębiej, i rozejrzał się uważnie po okolicy.

– I co, Hans, widzisz kogoś? – Helmut powstrzymywał się od śmiechu.

– Nein. Miałeś rację, pewnie jakieś zwierzę. I stul ten ryj, bo dostaniesz.

– Ja, ja – odparł tamten, rechocąc ochryple.

Kiedy strażnik oddalił się dostatecznie, ninja wydobył łeb spośród grud, próbując nie wciągać powietrza zbyt łapczywie. Wyjął też glizdę, która upodobała sobie jedną z przegród w jego nosie i oczyścił powieki.

Ponieważ na zamku odbywał się bal, a goście wciąż się zjeżdżali, brama nie była zaryglowana. Jednak tuż za nią prawdopodobnie czekało kolejnych dwóch wartowników. Do tego ci na murach…

Na szczęście ninja spędził kilka miesięcy w Rosji, ucząc się u tamtejszych mistrzów. Teraz nadszedł czas, by wykorzystać jedną z poznanych wtedy technik. Przywołał swoją chakrę, ułożył ręce w odpowiedni sposób i bardzo cicho wyrecytował:

– Sztuka Ninja: Sztuczna Mgła.

Nie trzeba było długo czekać na efekt. Od strony lasu nadciągnęła gęsta, mlecznobiała para, całkowicie spowijając okolicę.

– Co, u licha? – zaniepokoił się Hans.

– Coś mi tu nie gra – odrzekł zlęknionym tonem jego towarzysz. – To jakaś magia…

– Magia? Na mózg ci padło?

Tymczasem ninja zaczął skakać po suchych gałęziach, celowo je łamiąc.

– Słyszałeś? Ktoś tam jest, ktoś tam jest! – mówił półszeptem Helmut.

– Nie gadaj tyle, tylko rusz tyłek. Trzeba się rozejrzeć.

– Ja? – Mężczyzna zbladł.

– Ja… znaczy się: tak, ty. No, dalej.

Helmut przeżegnał się, jednak posłusznie ruszył przed siebie, szybko ginąc towarzyszowi z oczu. Wtedy Hans uchylił odrzwia i wezwał do siebie najbliższych gwardzistów. Wszyscy trzej stanęli kilka kroków przed bramą, celując lufami w nieprzeniknioną mgłę.

Dźwięki ustały.

Czekali tak kilka chwil, nie odzywając się do siebie ani słowem. Jednak w końcu zaczęli nawoływać kolegę. Odpowiedział im potężny trzask łamanego drzewa i krzyk:

– Auuua!

– Helmut? Mein Got, Helmut, co się stało?

– Wpadłem na brzozę!

Popatrzyli na siebie.

– I… ona się złamała? – spytał z niedowierzaniem któryś ze strażników.

– Naprawdę! Scheisse, pomóżcie, przygniotła mnie!

Dwóch z nich szybko pobiegło w las, kierując się jękami towarzysza. Z miejsca nie ruszył się jedynie Anton, który nie wierzył, by ta mgła była dziełem przypadku.

Ninja nie przejął się stojącym samotnie mężczyzną i przemknął obok niego bezdźwięcznie. Kiedy znalazł się już po drugiej stronie bramy, zdał sobie sprawę, że Sztuczna Mgła słabnie. Pogonił więc ile sił w nogach, szukając tymczasowego schronienia. Kępa krzaków przy murze wydawała się bardzo odpowiednia. Ledwo skończył wciskać się pomiędzy gałęzie, ujrzał kilka sylwetek, zbliżających się w jego stronę.

Pewnie patrol, myślał. Uspokoił oddech i czekał.

– … i ona do mnie „kochanie, nie mogę zasnąć”, i gramoli mi się na uda – przechwalał się jeden ze zbrojnych.

– Haha, i co ty na to? – zapytało równocześnie dwóch pozostałych.

– Złapałem ją mocno za ramiona, spojrzałem prosto w oczy i jebłem z dyńki. Od razu zasnęła.

Powietrze wypełniły głośne śmiechy.

– Może powinienem się wybrać na nocną wizytę do twojej żonki i pokazać jej jak to robi prawdziwy mężczyzna, co ty na to?

– Ha – parsknął pytany. – Jak ją zobaczysz, to od razu zmiękniesz. – Ponownie odpowiedział mu rechot. Mężczyzna przystanął, po czym rzucił towarzyszom: – Dobra, ja idę się odlać. Poczekajcie tu.

– Czekamy, czekamy. Tylko się streszczaj.

Ninja obserwował jak strażnik odwraca się od kolegów i zaczyna zmierzać w jego stronę. Nagle zabójca zdał sobie sprawę, że kryjówka w krzakach mogła być fatalnym pomysłem. Nabrał co do tego całkowitej pewności, kiedy w niewielkiej odległości od jego oczu zawisło męskie przyrodzenie.

Shinobi to znaczy „ten, który wytrzymuje” powtarzał sobie w myślach ninja, kiedy fala gorąca rozlewała się po jego torsie. Nie wykonał nawet najmniejszego ruchu, mimo iż kunai sam się w kieszeni otwierał.

– Długo jeszcze? – krzyknął któryś z czekających, wyraźnie zniecierpliwiony.

– Idę… – Strażnik oddalił się niespiesznie od gęstwin.

Skrytobójca odczekał, aż wojacy znikną za jedną z zamkowych wież, po czym udał się ostrożnie w przeciwnym kierunku. Przemykał pod murem, w największym cieniu, omijając już jednak rosnące tu czy ówdzie krzewy. W kilka chwil znalazł się na tyłach twierdzy, gdzie odbywał się bal.

Wszystkie okna rozświetlone były jasnym światłem setek lamp. Żółta poświata kładła się delikatnie na stary ogród, a poruszane wiatrem liście drzew zdawały się migotać. Gdzieś pomiędzy gałęziami dało się dostrzec ustronną altanę. To właśnie tam musi się udać, by potem dostać się do środka zamku.

Bezszelestnie wyminął kolejny patrol straży i zagłębił się w gęstwinę. Poruszał się na czworakach, jednocześnie przeczesując teren wzrokiem. Zauważył ich dopiero po kilku minutach błądzenia.

Ubrany odświętnie młody szlachcic z wyrazem skupienia na twarzy rozwiązywał gorset leżącej między jego kolanami panience. Wyraźnie przeszkadzała mu bliskość drzew. Dziewczyna podpierała podróbek ręką, a jej oczy mówiły „bierz mnie”.

Ninja uśmiechnął się. Łatwiej byłoby poczekać aż zaczną robić swoje, ale patrząc na niewprawionego w igraszkach chłopaka obawiał się, że może to potrwać wieki. Sięgnął po ostrze. Tutaj zaczynała się gorsza część zadania.

Celem zabójcy był hrabia von Schwab. Nieco schorowany starszy człowiek, który jednak, wbrew oczekiwaniom wielu osób, ani myślał wybierać się na tamten świat. Uprzejmi rywale polityczni nie raz próbowali mu w tym pomóc, wysyłając odpowiednich ludzi albo wypowiadając prywatną wojnę – ten jednak zawsze odtrącał pomocną dłoń. Zamiast tego, nauczony doświadczeniem, stawał się coraz bardziej podejrzliwy, przestał pokazywać się w towarzystwie. Ta noc była jednak wyjątkowa – bal został wydany, by uczcić podwójne zaręczyny jego najmłodszych córek, zresztą za ich namową. Druga taka okazja do odebrania życia staremu capowi może już się nie zdarzyć. Potrzebny był zatem plan doskonały.

Strażnicy stojący przy drzwiach prowadzących do ogrodu popatrzyli badawczo na młodą damę, która zmierzała w ich kierunku. Dziewczyna zdawała się być zarumieniona, lekko zdyszana, ale szczęśliwa. Mężczyźni wymienili podejrzliwe spojrzenia, lecz ani drgnęli, kiedy ich mijała. Zaraz zaprzątnęli myśli czym innym.

Ninja westchnął z ulgą, wchodząc do wielkiej sali, po czym poprawił jabłka udające piersi i przybrał minę arystokratki. Przez chwilę myślał, że żołnierze się spostrzegą i wzniecą alarm, jednak dzięki Bogu był w Niemczech i jego uroda nie odstawała zbytnio od standardów. Zresztą, nieprzypadkowo wcielił się w rolę baronowej Helgi Archsegeibe. Po pierwsze, była ona jedną z kobiet, które regularnie pogłębiały swoją znajomość z hrabią von Schwabem. Po drugie, chętnie pogłębiała, to znaczy poszerzała, swoje horyzonty również z innymi mężczyznami, zatem było wielce prawdopodobne, iż będzie pragnęła chwili w ustronnym miejscu z dala od oczu ludzi zgromadzonych na balu. Po trzecie wreszcie – była podobna do zabójcy. Po kilku głębszych nawet sam von Schwab nie powinien mieć wątpliwości, że rozmawia ze swoją kochanką.

Ninja przebijał się przez tłum gości, odwzajemniając uśmiechy i gestem zbywając szlachciców pragnących na swoim przykładzie zbadać plotki dotyczące otwartości baronowej.

Hrabia siedział przy wielkim stole po drugiej stronie sali, a krzesła najbliżej niego – prawdopodobnie należące do córek i ich świeżo upieczonych narzeczonych – były puste. Rozmawiał właśnie z jakimś bogato ubranym mężczyzną. Za plecami arystokraty stali jego najbardziej zaufani gwardziści, ani na chwilę nie tracąc czujności.

Helga Arschegeibe – pierwsza transwestytka tego landu – oparła się o blat i zamrugała zalotnie.

– Ha! – ucieszył się gospodarz. – Jest i moja dupa! – Z jego ust wydostał się podmuch oparów alkoholowych. – Georg, to właśnie jest Helga, o której tyle słyszałeś.

Fałszywa baronowa zaśmiała się i skłoniła lekko. Nowopoznany odpowiedział skinieniem, pogładził wąs i mruknął:

– Słyszałem, słyszałem…

Hrabia przywołał kobietę gestem, a kiedy podeszła, posadził ją sobie bezceremonialnie na kolanach.

– Co ty na to – szeptał – żebyśmy zmienili pokój na nieco mniejszy i bardziej przytulny?

Ninja starał się jak mógł, żeby zabrzmieć jak kobieta.

– Och… – Przewrócił oczami, udając, że omiata spojrzeniem całą salę. – A co na to goście? I twoje córki…

– A gówno mnie obchodzi, co oni na to. – Zniecierpliwiony, położył rękę na udzie swojej kochanki i zaczął przesuwać ją ku pachwinie. Ninja, nie przygotowany na taką ewentualność w panice złapał dłoń hrabiego, ale widząc jego rozeźlone spojrzenie, szybko położył ją na jabłkowej piersi. Przejechał językiem po wargach. Arystokrata uśmiechnął się w odpowiedzi i przycisnął dłoń zabójcy do swojego krocza, pogładził jego perukę.

Będą mi musieli zapłacić fortunę za to zlecenie, pomyślała baronowa.

Bardzo długie kilka sekund później, von Schwab kazał jej wstać, przeprosił gości, i razem z niby-Helgą skierował się w stronę drzwi do prywatnych komnat.

Udało się, powtarzał sobie ninja, idąc w otoczeniu hrabiego oraz trzech zbrojnych, którzy ich odprowadzali. Teraz pozostanie tylko znaleźć się sam na sam, zadać śmiertelny cios i się oddalić. Nic trudnego. Służący już otwierał im drzwi, zabójca już kierował rękę między fałdy sukni w poszukiwaniu rękojeści miecza, kiedy nagle instynkt kazał mu uskoczyć.

W wielkiej sali rozległ się dźwięk wystrzału, a w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu znajdowała się głowa fałszywej baronowej przeleciała kula. Ninja wyciągnął sztylet z pleców strażnika za którym się skrył. Pozostali dwaj osłonili zszokowanego hrabiego i wyciągnęli rapiery.

– Wiedziałem! – krzyknął strzelec. – TO BYŁ ZAMACH!

Spanikowani goście rzucili się do wyjść, blokując próbujących dostać się do środka żołnierzy.

Zabójca nagle zdał sobie sprawę, kim jest człowiek trzymający w ręku dymiący od wystrzału pistolet. Mijał już go dzisiaj przy bramie i nie rozpoznał. Był to nikt inny jak sam Anton, Likwidator Wsi – słynny zabijaka. Przydomek zawdzięczał metodom ściągania haraczu dla hrabiego – potrafił palić całe osady.

– Zamach – powtórzył z uporem Anton, jakby nikt go nie usłyszał. – Poznałem się na twojej Sztucznej Mgle! – Upuścił bezużyteczny pistolet i wyciągnął rapier. Ninja wykonał ruch ręką i ubrania baronowej Arschegeibe wraz z peruką spłonęły. Znów miał na sobie czarny strój. Wyciągnął krótki miecz.

Anton zaklaskał.

– Brawo! – zadrwił. – Jaką sztuczkę jeszcze nam pokażesz?

– Taką – odpowiedział ninja i błyskawicznie doskoczył do gwardzistów oddzielających go od hrabiego. Pierwszy nie zdążył się osłonić i przypłacił to rozpłatanym gardłem. Drugi odbił uderzenie i skontrował, ale zbroja znacznie go spowalniała, dlatego w okamgnieniu dołączył do kolegi. Hrabia został sam. Wystarczy sekunda i…

Strumień ognia przeciął przestrzeń oddzielającą von Schwaba od zabójcy. Ten szybko wycofał się i ułożył dłonie w odpowiedni znak. Wyciągnął trzy shurikeny i cisnął nimi w nadbiegającego Antona. Wojownik zwinnym ruchem rapiera odbił je, lecz okazało się, że w ich cieniu leciały kolejne.

– Draniu! – krzyknął, kiedy ząbki wbijały się w jego ciało. Upadł na kolana. I się uśmiechnął.

Puf.

Likwidator Wsi rozpłynął się w obłoczku dymu.

Nim ninja zdążył namierzyć prawdziwego przeciwnika, z jego brzucha wystawało już ostrze. Z ust pociekła mu strużka krwi. Odwrócił się i ujrzał zadowoloną twarz Antona.

– I co ty na to? – zaśmiał się wojownik.

– Godne… podziwu…

Strażnik zmrużył oczy. Coś sobie przypominał.

– Znam cię – powiedział. – Nazywasz się…

Urwał, gdyż nagle zabójca ścisnął go za gardło. Drugą ręką złapał za nadgarstek, unieruchamiając rapier. Kątem oka Anton zauważył, jak drugi, taki sam ninja podchodzi do hrabiego i przyciska go do podłoża.

– Jestem kopią. – Usłyszał Likwidator i natychmiast na jego twarzy pojawił się strach. – Bardzo wybuchową kopią.

Huknęło.

Zabójca popatrzył z satysfakcją na kupkę popiołu, która jeszcze chwilę temu myślała, że zdołała go zabić. Gwardziści już biegli w jego kierunku. Czas kończyć imprezę i się wynosić. Podniósł grożącego mu von Schwaba za włosy i płynnym ruchem poderżnął ofierze gardło. Nim ciało zabitego zwaliło się na podłogę, ninja stał już w ramie okna, gotowy do skoku. Kilka kul śmignęło obok jego głowy. Trzasnęło pęknięte szkło. Rozdarty czarny materiał zdradził przeciętą skórę ręki.

Mieli swoją szansę, pomyślał skrytobójca.

Odbił się i zniknął w ciemności. Zadanie wykonane.

Koniec

Komentarze

"Rozejrzał się uważnie dookoła…" – coś kiedyś było o pleonazmach… ;D "…dzięki Bogu był w Niemczech i jego uroda nie odstawała zbytnio od standardów." – :D Helga… :) "– Zamach. – powtórzył z uporem Anton…" – bez kropencji raczej. "– Draniu! – krzyknął, kiedy ząbki wbijały się w jego ciało. Upadł na kolana. I się uśmiechnął." – poleciałeś… A kiedy coś "na poważnie"? Poważnie pytam. Fajne, głupawe dość, ale ubawne. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dałby jeszcze hrabiemu, to miałby robotę prawie tak ciężką, jak Mata Hari. ;-) Czy ninja wciskany w ściółkę miał na twarzy maskę?

Babska logika rządzi!

A kiedy coś "na poważnie"? Poważnie pytam.

Och, ten tekst to tak prawie na poważnie. W tym sensie, że traktuję jego odbiór bardziej priorytetowo niż było to w przypadku Zajączka albo Belzebuba ; ) Dlatego mam nadzieję, że czytelnicy wspomogą mnie bardziej rozbudowaną opinią, żebym wiedział gdzie pomiędzy "zabieraj to z portalu" a "już biegnę cię nominować" znalazł się ten tekst ; ) Badam grunt. A tak na poważnie, to może być trudno – liczyłem, że może uda się coś na średniowiecze naskrobać, ale chyba nie wyjdzie ; ) Z wymienionych: "Rozejrzał się uważnie dookoła…" – coś kiedyś było o pleonazmach… ;D

Och, przecież na pewno można się rozglądać nie dookoła, prawda? ; ) Zbędną kropkę (a to chochlik) usunąłem. Dlaczego poleciałem nie zrozumiałem :) A przede wszystkim – cieszę się, że ubawne!

 

Finklo, czy pytanie kryje ukryty podtekst w postaci tezy "bo jeśli miał to glizda nie mogła się przez nią przedostać"? :) Gdybym ostatecznie nie nawrócił się na pohamowanie różnych pomysłów, to ninja robiłby i takie rzecz, jak Mata Hari ;p

 

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dobrze kombinujesz. I jeszcze nos chyba by mu się nie wbijał w glebę i może powiek nie trzeba byłoby czyścić. Ale nie znam się, nigdy nie widziałam maski ninji. A już na pewno nie takiego, który robi mgłę. ;-) A, i może jednak glista? Znaczy się striptiz? Trzeba było pozwolić chłopakowi i hrabiemu na chwilę zapomnienia. Facet zaraz ma zginąć, a Ty mu ostatnią radość w życiu odbierasz? Nieładnie… ;-) A jeśli zależy Ci na opinii, to wydaje mi się, że opko jest dziwne. Zbyt normalne jak na absurd, zbyt absurdalne jak na normę. Ale mogę się mylić.

Babska logika rządzi!

Ja? – mężczyzna zbladł. -Mężczyzna dużą.

ujrzał kilka sylwetek, zbliżających się w jego stronę – według mnie – zbliżających się do niego, albo idących w jego stronę.

Może powinienem się wybrać na nocną wizytę do twojej żonki i pokazać jej jak to robi prawdziwy mężczyzna, co ty na to? – według mnie przecinek po "pokazał jej"

bal został wydany by uczcić podwójne zaręczyny jego – przecinek przed by?

 po czym poprawił jabłka udające piersi i przybrał minę arystokratki – wymiękłam

Helgi Archsegeibe. czy Helga Archegeibe 

Arystokrata uśmiechnął się w odpowiedzi i przycisnął dłoń zabójcy do swojego krocza, pogładził jego perukę. – kto czyją perukę gładził? I gdzie była ta peruka, co?

znajdowała się głowa fałszywej baronowej przeleciała kula. Ninja wyciągnął sztylet z pleców strażnika za którym się skrył.– akcja taka szybka, że biedny ninja nie widzi, cz to kula, czy sztylet?

poderżnął ofiErze gardło – czy ofiArze?

Ubawiłam się setnie. A już myślałam, że to na konkurs> Szkoooda!

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Finklo, ciekawa opinia, dająca do myślenia. Z glistą zawsze miałem problem :) Myślę, że hrabia mógłby być nie pocieszony, gdyby zobaczył co się kryje pod suknią domniemanej baronowej :) Bemik – literka, przecinek przed by,  brak literki w nazwisku (Arschegeibe) do poprawy. Co do idących w jego stronę, to jeszcze nie wiem, ale zdecydowanie ofierze. Jeśli chodzi o inkryminowane dwa zdania – w pierwszym podmiot jest jasny "arystokrata… uśmiechnął… przycisnął… pogładził" a peruka była częścią przebrania zabójcy, rzecz jasna :) W drugim zdaniu chodzi o to, że ninja po wykonaniu uniku przebił strażnika sztyletem – kula przecież przeleciała w zupełnie innym miejscu : ) Jeśli rzeczywiście ubawiłaś się setnie to jestem bardzo pocieszony!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu, zrozumiałam te dwa inkryminowane zdania, ale ubawiły mnie zanim do mnie dotarł sens. Bo ciut, powtarzm, ciut to niejednoznaczne. Ale i tak było zabawne.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ja też czekam na coś na 100% poważnego ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Zabawne, czytało się leciutko i szybciutko. Jestem pełna podziwu dla asasyna w krzakach ;) Podobało mi się, jak naturalnie mówiły postaci, ich język nie był wymuszony.

Tytuł mnie zachęca. Przeczytam, jak skończę się męczyć z pisaniem recenzji ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Bemik – czy krocze zabójcy miało perukę to ja już nie wnikam ; ) Jeralniance, dzięki za komentarz i za zwrócenie uwagi na jakość dialogów :) Cieszę się. Cet, zapraszam :)   Jose – czytałaś, nie narzekaj ;p

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"Odwrócił się, widząc zadowoloną twarz Antona." – to brzmi tak, jakby najpierw zobaczył twarz Antona, a potem się dopiero odwrócil.   Zmienione zakończenie bardziej mi przypaddlo do gustu ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

O, dzięki. To zdanie mi nie zagrało jak czytałem, ale potem o nim zapomniałem i pozostało niezmienione. Teraz to jasno wskazuje na to, że najpierw zobaczył jego twarz, a nie o to chodzi. Już zmieniam ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie mam żadnych zastrzeżeń. Doskonała proza. I niech mnie ninja, przyznaję, że niewiele rzeczy mnie śmieszy i rozśmiesza.

Przezabawne:) I chyba jednak glizda: glizda to potocznie dżdzownica, a glista to nicień. Z dwojga złego wolałabym w nosie te pierwszą (obecność glisty w nosie jest możliwa, ale… to nawet dla mnie trochę obrzydliwe). Pozdrawiam.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Berylu, dzięki za scenę z prysznicem pod krzaczkiem. Przez Ciebie będę przez cały dzień chodzić usmiechnięty. Pozdrawiam.

Sorry, taki mamy klimat.

Gwidonie, AlexFagus, Sethraelu, bardzo miło było mi was rozbawić : ) Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dość zabawna opowiastka o ninji rodem z Naruto. Jednak, mein GotT, ten dowcip o brzydkich Niemkach – mogłeś sobie darować; ani to oryginalne, ani smaczne. Akcja odpowiednio dynamiczna. – Jestem kopią. – Usłyszał Likwidator i natychmiast na jego twarzy pojawił się strach. – Kropka, myślnik, duża litera. Widzę, że trzymasz się regułki: bezpośrednio po kwestii dialogowej nie ma czasownika określającego mówienie, więc didaskalia oddzielamy kropką. OK. Myślę, że mamy tu przypadek kontrowersyjny, ale OK. Jednocześnie jednak piszesz tak, jakby między "kopią" a "usłyszał" nie było kropki i jakby tu jednak występowało "rzekł", "zapytał" lub "zawołał". Reakcja czytelnika może być taka: "o, ktoś coś powiedział; a teraz Likwidator coś usłyszał albo (efekt inwersji) ninja usłyszał Likwidator(a?)". Kropka oznacza pauzę oraz określa intonację i jest to zasada starsza od wszelkich teorii zapisu dialogu. Obecnie rzeczony fragment wygląda źle, a przeczytany na głos zabrzmi dziwnie. Chyba że lektor zignoruje tę nieszczęsną kropkę. Uważam, że niestety: albo powinieneś zapisać to inaczej, albo usunąć kropkę, a "usłyszał" napisać małą literą.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Różne rzeczy są dla różnych ludzie smaczne lub nie – żartu o Niemkach darować sobie nie mogłem, bo – nawet jeśli niezbyt oryginalny – bardzo go lubię. Przemyślenie natury bardziej ogólnej: to dosyć ciekawe, kiedy czytelnik wskazuje Ci jako kontrowersyjną rzecz, na którą samemu zwróciłeś uwagę. Z jednej strony – to dobrze, że na tę, a nie na coś, co przegapiłeś ; ). Z drugiej źle, bo jednak nie poprawiłeś jej, a budzi wątpliwości. Tak właśnie jest w przypadku "usłyszał" ; ) Dzięki za przeczytanie, jerohu, oraz zostawienie całkiem obszernego komentarza (nawet jeśli w większości dotyczył jednego dialogu) ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu, rozbawiłeś mnie opowiadankiem, ale jeszcze bardziej podróbkiem. ;-)  

 

Dziewczyna podpierała podróbek ręką, a jej oczy mówiły „bierz mnie”. –– Czy podróbek rzeczywiście był w takim stanie, że sam nie mógł ustać i dziewczyna podpierała go ręką, sugerując oczami, by ją wziął? ;-)  

 

„Tutaj zaczynała się gorsza część zadania”. –– Wolałabym: Tutaj zaczynała się trudniejsza część zadania.

 

„Przez chwilę myślał, że żołnierze się spostrzegą i wzniecą alarm…” –– Wolałabym: Przez chwilę myślał, że żołnierze się spostrzegą i podniosą alarm… Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Haha, podróbek jest bardzo ciekawy  : ) Co do pozostałych dwóch przypadków, to jednak zostanie tak, jakbym ja wolał : ) Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Niechaj się wola Twoja stanie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

I widziałem, że były dobre.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mi to trochę przypomina takiego jamesa bonda w wykonaniu jasia fasoli. Momentami śmieszne, fragmentami mniej; ale zbyt śmieszne jak na powiastkę o jamesie, a za mało śmieszne na opowiadanie o jasiu. pzdr. m.

Niniejszym oświadczam: Zupełnie nie podoba mi się, że w opowiadaniu beryla, jeden pan sika na drugiego pana.To nie jest śmieszne. Michalusie, mam nadzieję, że wyraziłam się jasno. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy --> za późno; absmak z braku konsekwencji pozostaje ;) ; nie no taki żart. Ale nadal tego nie rozumie; pzdr. m

Proponowałbym jednak, żeby dyskusję prowadzić w jednym wątku, a nie w dwóch – tak, żeby każdy z czytających wiedział, o czym mowa. Michalusie, zacznij pisać "nie rozumiem" bo Cię znajdę i będę po nocach straszył słownikiem.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

„Zgrabny jak kot…

Tu zorientował się, że powtarza określenie z pierwszego akapitu. Przystanął, by pomyśleć nad czymś bardziej oryginalnym.” Hahahaha :D. uwielbiam takie wtrącenia. Sam miód na moją duszę. – Auuua!

– Helmut? Mein Got, Helmut, co się stało?

– Wpadłem na brzozę!

Popatrzyli na siebie.

– I… ona się złamała? – spytał z niedowierzaniem któryś ze strażników. Powiedz, że tego nie zrobiłeś… XD W wielkiej sali rozległ się dźwięk wystrzału, a w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu znajdowała się głowa fałszywej baronowej przeleciała kula. Ninja wyciągnął sztylet z pleców strażnika za którym się skrył.  Hę? Chyba się zgubiłam… Ok, przeczytałam. Początek lepszy niż zakończenie. Oby nie weszło ci to w krew ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Cieszy mnie, że w końcu udało Ci się przeczytać cały tekst ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No dobrze, Koiku, obiecałem, że odpiszę, więc odpisuję : ) Zacznę od tego, że bardzo mnie cieszy, że mam wiernego czytelnika i że moje teksty Ci się w większości podobają ; ) Co się zaś tyczy ogólnie mojej formy literackiej… Piszę mało. Teksty podobne do tego przychodzą mi wyjątkowo łatwo, i tak, zachęcające jest, że jednak opinie pod ostatnimi moimi publikacjami były w przeważającej części pozytywne. Nie znaczy to wcale, że poza humoreskami spod moim palców nic nie wyszło ; ) Mimo wszystko, kiedy napiszę jakiś tekst "na poważnie", nie chcę go wrzucać na portal. Dlatego, zaprawdę, wszystkie osoby, które napisały, że czekają na coś poważniejszego mogą się nieco rozczarować. Piórko z pewnością by mnie nie rozleniwiło, raczej wręcz przeciwnie – może wtedy chętniej wrzuciłbym tutaj tekst, który nie jest humoreską. Chociaż i tak wystarczającą nagrodą jest przeczytać słowa jednego użytkownika, który pisze, że moje opowiadanko najbardziej mu przypadło do gustu w tym miesiącu : ) Mimo bardzo dobrych opinii pod poprzednimi tekstami, to jest jednak pierwszy taki przypadek. Pewnie jeszcze coś podobnego do Nindży wrzucę, bo jak już wspomniałęm pisze mi się to łatwo i przyjemnie i jest dobrą odskocznią od poważniejszych spraw.   Jeśli naprawdę zależy Ci, żeby przeczytać jakiś poważny tekst mojego autorstwa, to możemy się umówić tak, że jak już poprawię ostatnie mankamenty pewnego grubszego opowiadania (60k znaków), co może jednak trochę potrwać, to Ci je wyślę do betowania. W ramach zachęty i autoreklamy dodam, że sam M. Parowski postanowił wyróżnić go w ramach ostatnio organizowanego konkursu na 30 lecie papierowej "NF" : P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ja też bym chciała, ale pewnie się na ekskluzywną listę nie dostanę :).  A jak juz tu jestem, to jednak skomentuję Nindżę, którego zaczęłam czytać wkrótce po tym, jak się pokazał, ale – po bardzo misiępodobającym początku znudził mnie, więc nie doczytałam :. Ale –  coś na poważnie bym przeczytała, szkoda, że – na razie – małe na to szanse.

Ocho, jeżeli chcesz, to pewnie, mogę wysłać Ci ten tekst, kiedy uznam, że już mogę to zrobić : ) Co do opowiadania – to przykre, że opowiadanie okazało się koniec końców nudne. A przy którym fragmencie skończyłaś, jeśli mogę wiedzieć? Albo raczej: od kiedy zaczęło Ci się zauważalnie nudzić? ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Może nie do końca precyzyjnie się wyraziłam: po prostu od momentu, kiedy Ninja dostał się do wnętrza zamku zaczęłam czytać coraz mniej uważnie, z coraz mniejszym zainteresowaniem. A jeszcze zadumałam się nad podróbkiem, który mnie nieco zastanowił i wytrącił z koncentracji :). To było kilka dni temu, musiałam więc sobie nieco przypomnieć dlaczego jakoś mi nagle przestał ten tekst leżeć – chyba dlatego, że błyskotliwy, lekki humor zaczął ustępować rubasznemu, którego fanką po prostu nie jestem.  Tak mi się wydaje – ale żeby odpisać na Twoje pytanie pewnie na sto procent, musiałabym spróbować przeczytać opowiadanie ponownie – a to mogłoby się stać, jeśli temperatura byłaby jakieś 10 stopni niższa. A, i chcę przeczytać tamten tekst, kiedy uznasz, że będziesz mógł go juz wysłać.

Super, Berylu. Z przyjemnością pobetuję i nie będę nielegalnie rozprowadzał, obiecuję.

Jestem przekonany, że się nie zawiodę. Humoreski są fajne, ale (jak już mówiłem) asekuracyjne literacko. Coraz mniej na portalu czytam (przejadło mi się i nie chodzi o pokazanie, jaki to ze mnie wielki literaturoznawca). Sięgam tylko po teksty wyróżnione, nominowane lub tych autorów, których już zdążyłem z dobrej strony poznać (avec toi, jak mawiają ci od żab). A dla własnego rozwoju, czyli nie czysto altruistycznie, staram się sięgać po trudniejsze teksty. Piszę od niedawna, od maja sięgam po nową fantastykę (i oczy mi się otworzyły). Świetne humoreski piszesz Ty, Unfall, Kale, Seth, Ryszard i wielu innych. Jestem ciekaw artystycznej strony Twojej duszy (i od religijnych mnie nie przezywajcie!). A kto to jest ten Parowski? Żart. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Kael*

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Koiku, uwierz mi, że bycie wybrednym to stadium, które prędzej czy później cię dopadnie, jeśli aktywnie udzielasz się na tego typu stronie. Z własnych doświadczeń mogę zapewnić, że bycie w Loży nie pomaga, a wręcz przeciwnie. A teksty w Internecie czytam i oceniam z większą lub mniejszą intensywnością już prawie 7 lat, od 3 tylko na tym portalu : ) Dużo się dzięki temu nauczyłem, ale dużo też przeszło przez moje oczy grafomanii i stopniowo coraz mniej opowiadań do mnie przemawia.   Wybaczcie dygresję.   Koiku, Ocho, jak już za kilka miesięcy tekst rozwinie się do minipowieści przekraczającej 100k znaków to będziecie moimi betami, sami chcieliście ; ) Może do tego czasu jednak wrzucę na portal coś, co nie jest tekstem humorystycznym.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A wrzucaj i humoreski. Też kuknę. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

To, że humoreski będę wrzucał, to masz jak w banku : ) Za bardzo lubię je pisać.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mam to samo.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Koiku, uwierz mi, że bycie wybrednym to stadium, które prędzej czy później cię dopadnie, jeśli aktywnie udzielasz się na tego typu stronie. (…) Dużo się dzięki temu nauczyłem, ale dużo też przeszło przez moje oczy grafomanii i stopniowo coraz mniej opowiadań do mnie przemawia.  Masz oczywiście rację, mnie też tak bezwarunkowo podoba się niewiele opowiadań z portalu. Ale – trzeba jednak cały czas mieć na uwadze, że to portal amatorski, większość z nas pisze i zamieszcza tu swoje teksty po to, by się czegoś nauczyć. Tak też ja go traktuję, mimo że od jakiegoś czasu właściwie nie piszę. Być może to się znowu zmieni, a z komentarzy pod cudzymi tekstami też wyciągam wnioski. Lubię Twoje maeytoryczne komentarze, , dobrze, że jesteś wymagający i wybredny. Nie twierdzę, że trzeba zachwycać się każdym przyzwoitym tekstem, jednak – pochwały też działają motywująco. Ja tam staram się w komentowanych tekstach (jeśli oczywiście nie są badziewiem absolutnym) znaleźć pozytywne strony. Nawet, jeśli wiem, że gdybym takie opowiadanie przeczytała na papierze, to byłabym mocno rozczarowana. Ależ się rozpisałam dygresyjnie:).

Zgadzam się Wami. :) Też dygresyjnie.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

No cóż – to nie jest humoreska ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jest, tylko że smutna :D

Sorry, taki mamy klimat.

Wszystko popsułeś :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Zabawne

Przynoszę radość :)

O, proszę! Dzięki Koikowi i AlexFagus za odświeżenie sobie opowiadania i zagłosowanie ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Sehtraelowi również, oczywiście :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Podróbek, to rodzaj męski podróbki. Innymi słowy jest to coś, co się podszywa pod coś, ale nie jest to podszewka. ;-D

Można też powiedzieć, że podróbek nie jest oryginalny. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki, Regulatorzy. Teraz tekst jest już dla mnie w pełni zrozumiały :)

Ciesze się, że mogłam być Ci latarnią w mroku niezrozumienia. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bo się przyznam, że ogarnięta wyżej wymienionym mrokiem, przypuszczałam, że to po prostu literówka :)

Martwi mnie to, że podróbek, mimo że poprawiony (jestem pewien) nadal w tekście jest. Widocznie nie dość skutecznie wtedy poprawiałem, albo odbyło to się tylko w pliku tekstowym nie zaś tutaj :)

 

Można dojść do wniosku, że podróbek to forma podrobów albo cudowne dziecko dwóch podróbek. Interpretacja dowolna ;)

 

Dzięki, Marianno, za piąty głos. Aż żal mi samemu klikać “zatwierdź”, może znajdzie się ktoś, kto zrobi to za mnie ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Trochę zabawne tylko albo czegoś nie zrozumiałem. Może dlatego, że większość gagów z osobna już znałem (a ty je po prostu złożyłeś do kupy w innej fabule). Za to wtrącenie o powtórzeniu pierwszego akapitu bardzo zabawne :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

No cóż, lepiej trochę zabawne tylko niż wcale nie zabawne : ) Dzięki za wizytę. Jak mnie najdzie, to o przygodach Antona Likwidatora Wsi jeszcze poczytacie. Jakiś prequel napiszę albo co ;p

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Anton to postać z potencjałem. Sprytny, brutalny, verdammt! – wulgarny. I na pewno jest gorącym Bundespornofan! ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Przypomina mi to na wstępie rozważania czarnego bohatera fantasy zdruzgotanego faktem, że musi nosić czarny płaszcz z kapturem.

Gorąco, niewygodnie, ogranicza widoczność, utrudnia wyciąganie broni i takie tam.

Ale konwencja…

 

A sam tekst? Berylu – dowcipny i zabawny i skądinąd pomysł zbanalizowałeś zakończeniem, tak mi się wydaje albo dj jest gupi i nie zrozumiał :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Masz na myśli finalny pojedynek? ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No – złamałeś własną konwencję, chłopie

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Naprawdę? Wydawało mi się, że konwencja w sumie została taka sama ; ) A końcówka to jeden wielki żart poświęcony temu ; ) Po prostu nie mogłem się powstrzymać.

 

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Co się dzieje, gdy fan Naruto pisze humorystyczne opowiadanie na motywach katastrofy smoleńskiej?

W tym konkretnym przypadku nic nadzwyczajnego ;-P

Największe wrażenie zrobiła na mnie scena z krzakami. Choć nie jestem fanem złotego deszczu itp., muszę przyznać, że podobało mi się jak strażnik nalał na twojego bohatera. Shinobi to znaczy „ten, który wytrzymuje” powtarzał sobie w myślach ninja, kiedy fala gorąca rozlewała się po jego torsie. To zdanie zasługuje, by wpisać je złotymi, albo przynajmniej słomkowymi zgłoskami w kanon literatury i szczerze się ubawiłem przy jego lekturze.

 

Butnie dodam, że na ogłoszony właśnie konkurs parodystyczny postaram się sklecić coś śmieszniejszego ^ ^ . Zważywszy na fakt, że poczucie humoru może być jeszcze bardziej subiektywne niż gusta literackie, wynik porównania może być równie wyraźny jak obraz widziany przez… mgłę.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

No, proszę, nie spodziewałem się, by ktoś miał jeszcze tutaj zajrzeć – a tu niespodzianka! :)

Cieszy mnie, że przynajmniej jedno zdanie Cię ubawiło :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Niezłe. Naprawdę niezłe opowiadanie. Pomijając już takie oczywistości jak lekkie, sympatyczne, zabawne, itd. nazwałbym je również odważnym, bo jednym z “punktów podparcia” dla humoru są tutaj tragedia i polityka. Nawiązania, nawet mimo upływu lat, wciąż bardzo czytelne. I bronisz się z tą swoją odwagą przy budowaniu humoru. Swobodnie wyśmiewasz to, co po pierwsze, wykpienia warte, po drugie zaś jest już niejako parodią samą w sobie. Omijasz przy tym te elementy i nawiązania, na których można się było wyłożyć. Momentami humor staje się ostrzejszy, ale nie miałem poczucia, żeby gdzieś zostały przekroczone granice dobrego smaku.

Wulgaryzmów mało, co też się chwali, bo jako czytelnik jestem na to bardzo cięty.

Słowem, fajnie się czytało. :)

Tyle.

Pozdrowił i poszedł.

Wizyta w ramach akcji: “Stare, ale jare – stwórz własny zbiór opowiadań sympatycznych”.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Dzięki za wizytę, CM! Nawet nie wiesz, jak miło było Cię tu gościć ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Absurd rozbawił misia. :) 

Nowa Fantastyka