- Opowiadanie: beryl - Ninja, czyli najtrudniejszy zawód świata

Ninja, czyli najtrudniejszy zawód świata

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Ninja, czyli najtrudniejszy zawód świata

Prze­mie­rzał gęste po­ła­cie lasu zgrab­nie ni­czym kot. Szyb­ko i bez­dź­więcz­nie. Mimo pa­nu­ją­ce­go mroku, wy­raź­nie do­strze­gał wiel­ki mur, wy­ra­sta­ją­cy ponad ko­ro­ny drzew. Za nim, w zamku, znaj­do­wał się cel.

Mi­nę­ło ledwo kilka chwil i ninja zna­lazł się w po­bli­żu for­ty­fi­ka­cji. Ro­zej­rzał się uważ­nie do­oko­ła, oce­nia­jąc swoje szan­se. Na­li­czył czte­rech straż­ni­ków: dwóch przy bra­mie, dwóch za blan­ka­mi. Byli wy­po­sa­że­ni we flin­ty i ra­pie­ry.

Pod czar­ną maską po­ja­wił się drwią­cy uśmiech. Za­bój­ca ru­szył zwin­nie przed sie­bie.

Co to dla niego. Dla naj­lep­sze­go ninja swo­je­go po­ko­le­nia. Wta­piał się w ciem­ność ni­czym nie­to­perz. Był szyb­ki ni­czym wi­cher. Nie­wi­docz­ny jak za­raz­ki. Zgrab­ny jak kot…

Tu zo­rien­to­wał się, że po­wta­rza okre­śle­nie z pierw­sze­go aka­pi­tu. Przy­sta­nął, by po­my­śleć nad czymś bar­dziej ory­gi­nal­nym. Był… cich­szy od samej ciszy.

Trzask.

– Hel­mut, sły­sza­łeś? – Jeden ze straż­ni­ków prze­cze­sy­wał las wzro­kiem. – Coś jakby ła­ma­na gałąź.

– Ja – od­parł szorst­ko drugi z męż­czyzn. – Pew­nie znowu ja­kieś zwie­rzę­ta, daj spo­kój.

Pierw­szy nie wy­da­wał się jed­nak prze­ko­na­ny. Ści­snął moc­niej ka­ra­bin i wy­ce­lo­wał w ciem­ność.

– A od kiedy to zwie­rzę­ta cho­dzą na dwóch ła­pach, co? – za­py­tał. – Bo mi się wy­da­wa­ło, że kogoś wi­dzia­łem. – Nie cze­ka­jąc na od­po­wiedź to­wa­rzy­sza ru­szył w kie­run­ku, z któ­re­go do­biegł hałas, oświe­tla­jąc sobie drogę po­chod­nią.

Ninja prze­klął­by, gdyby mógł. Nie­ste­ty, z twa­rzą w ziemi i cia­łem skry­tym mię­dzy ko­rze­nia­mi trud­no było nawet od­dy­chać. Nie za­ry­zy­ko­wał jed­nak ruchu, gdyż jego nie­za­wod­ny in­stynkt i wy­czu­lo­ny słuch mó­wi­ły, że straż­nik zmie­rza pro­sto na niego. Osta­tecz­nym po­twier­dze­niem było nagłe ude­rze­nie w żebra.

– Sche­is­se! – rzu­cił wście­kle war­tow­nik.

– Was ist los? – za­py­tał ten, który zo­stał przy bra­mie.

– Nic, nic… po­tkną­łem się o ko­rze­nie. – To mó­wiąc, kop­nął za­bój­cę w drugi bok, sy­cząc ze zło­ści. Na­stęp­nie po­sta­wił jedną nogę na jego gło­wie, wbi­ja­jąc nos skry­to­bój­cy jesz­cze głę­biej, i ro­zej­rzał się uważ­nie po oko­li­cy.

– I co, Hans, wi­dzisz kogoś? – Hel­mut po­wstrzy­my­wał się od śmie­chu.

– Nein. Mia­łeś rację, pew­nie ja­kieś zwie­rzę. I stul ten ryj, bo do­sta­niesz.

– Ja, ja – od­parł tam­ten, re­cho­cąc ochry­ple.

Kiedy straż­nik od­da­lił się do­sta­tecz­nie, ninja wy­do­był łeb spo­śród grud, pró­bu­jąc nie wcią­gać po­wie­trza zbyt łap­czy­wie. Wyjął też gliz­dę, która upodo­ba­ła sobie jedną z prze­gród w jego nosie i oczy­ścił po­wie­ki.

Po­nie­waż na zamku od­by­wał się bal, a go­ście wciąż się zjeż­dża­li, brama nie była za­ry­glo­wa­na. Jed­nak tuż za nią praw­do­po­dob­nie cze­ka­ło ko­lej­nych dwóch war­tow­ni­ków. Do tego ci na mu­rach…

Na szczę­ście ninja spę­dził kilka mie­się­cy w Rosji, ucząc się u tam­tej­szych mi­strzów. Teraz nad­szedł czas, by wy­ko­rzy­stać jedną z po­zna­nych wtedy tech­nik. Przy­wo­łał swoją cha­krę, uło­żył ręce w od­po­wied­ni spo­sób i bar­dzo cicho wy­re­cy­to­wał:

– Sztu­ka Ninja: Sztucz­na Mgła.

Nie trze­ba było długo cze­kać na efekt. Od stro­ny lasu nad­cią­gnę­ła gęsta, mlecz­no­bia­ła para, cał­ko­wi­cie spo­wi­ja­jąc oko­li­cę.

– Co, u licha? – za­nie­po­ko­ił się Hans.

– Coś mi tu nie gra – od­rzekł zlęk­nio­nym tonem jego to­wa­rzysz. – To jakaś magia…

– Magia? Na mózg ci padło?

Tym­cza­sem ninja za­czął ska­kać po su­chych ga­łę­ziach, ce­lo­wo je ła­miąc.

– Sły­sza­łeś? Ktoś tam jest, ktoś tam jest! – mówił pół­szep­tem Hel­mut.

– Nie gadaj tyle, tylko rusz tyłek. Trze­ba się ro­zej­rzeć.

– Ja? – Męż­czy­zna zbladł.

– Ja… zna­czy się: tak, ty. No, dalej.

Hel­mut prze­że­gnał się, jed­nak po­słusz­nie ru­szył przed sie­bie, szyb­ko ginąc to­wa­rzy­szo­wi z oczu. Wtedy Hans uchy­lił odrzwia i we­zwał do sie­bie naj­bliż­szych gwar­dzi­stów. Wszy­scy trzej sta­nę­li kilka kro­ków przed bramą, ce­lu­jąc lu­fa­mi w nie­prze­nik­nio­ną mgłę.

Dźwię­ki usta­ły.

Cze­ka­li tak kilka chwil, nie od­zy­wa­jąc się do sie­bie ani sło­wem. Jed­nak w końcu za­czę­li na­wo­ły­wać ko­le­gę. Od­po­wie­dział im po­tęż­ny trzask ła­ma­ne­go drze­wa i krzyk:

– Auuua!

– Hel­mut? Mein Got, Hel­mut, co się stało?

– Wpa­dłem na brzo­zę!

Po­pa­trzy­li na sie­bie.

– I… ona się zła­ma­ła? – spy­tał z nie­do­wie­rza­niem któ­ryś ze straż­ni­ków.

– Na­praw­dę! Sche­is­se, po­móż­cie, przy­gnio­tła mnie!

Dwóch z nich szyb­ko po­bie­gło w las, kie­ru­jąc się ję­ka­mi to­wa­rzy­sza. Z miej­sca nie ru­szył się je­dy­nie Anton, który nie wie­rzył, by ta mgła była dzie­łem przy­pad­ku.

Ninja nie prze­jął się sto­ją­cym sa­mot­nie męż­czy­zną i prze­mknął obok niego bez­dź­więcz­nie. Kiedy zna­lazł się już po dru­giej stro­nie bramy, zdał sobie spra­wę, że Sztucz­na Mgła słab­nie. Po­go­nił więc ile sił w no­gach, szu­ka­jąc tym­cza­so­we­go schro­nie­nia. Kępa krza­ków przy murze wy­da­wa­ła się bar­dzo od­po­wied­nia. Ledwo skoń­czył wci­skać się po­mię­dzy ga­łę­zie, uj­rzał kilka syl­we­tek, zbli­ża­ją­cych się w jego stro­nę.

Pew­nie pa­trol, my­ślał. Uspo­ko­ił od­dech i cze­kał.

– … i ona do mnie „ko­cha­nie, nie mogę za­snąć”, i gra­mo­li mi się na uda – prze­chwa­lał się jeden ze zbroj­nych.

– Haha, i co ty na to? – za­py­ta­ło rów­no­cze­śnie dwóch po­zo­sta­łych.

– Zła­pa­łem ją mocno za ra­mio­na, spoj­rza­łem pro­sto w oczy i je­błem z dyńki. Od razu za­snę­ła.

Po­wie­trze wy­peł­ni­ły gło­śne śmie­chy.

– Może po­wi­nie­nem się wy­brać na nocną wi­zy­tę do two­jej żonki i po­ka­zać jej jak to robi praw­dzi­wy męż­czy­zna, co ty na to?

– Ha – par­sk­nął py­ta­ny. – Jak ją zo­ba­czysz, to od razu zmięk­niesz. – Po­now­nie od­po­wie­dział mu re­chot. Męż­czy­zna przy­sta­nął, po czym rzu­cił to­wa­rzy­szom: – Dobra, ja idę się odlać. Po­cze­kaj­cie tu.

– Cze­ka­my, cze­ka­my. Tylko się stresz­czaj.

Ninja ob­ser­wo­wał jak straż­nik od­wra­ca się od ko­le­gów i za­czy­na zmie­rzać w jego stro­nę. Nagle za­bój­ca zdał sobie spra­wę, że kry­jów­ka w krza­kach mogła być fa­tal­nym po­my­słem. Na­brał co do tego cał­ko­wi­tej pew­no­ści, kiedy w nie­wiel­kiej od­le­gło­ści od jego oczu za­wi­sło mę­skie przy­ro­dze­nie.

Shi­no­bi to zna­czy „ten, który wy­trzy­mu­je” po­wta­rzał sobie w my­ślach ninja, kiedy fala go­rą­ca roz­le­wa­ła się po jego tor­sie. Nie wy­ko­nał nawet naj­mniej­sze­go ruchu, mimo iż kunai sam się w kie­sze­ni otwie­rał.

– Długo jesz­cze? – krzyk­nął któ­ryś z cze­ka­ją­cych, wy­raź­nie znie­cier­pli­wio­ny.

– Idę… – Straż­nik od­da­lił się nie­spiesz­nie od gę­stwin.

Skry­to­bój­ca od­cze­kał, aż wo­ja­cy znik­ną za jedną z zam­ko­wych wież, po czym udał się ostroż­nie w prze­ciw­nym kie­run­ku. Prze­my­kał pod murem, w naj­więk­szym cie­niu, omi­ja­jąc już jed­nak ro­sną­ce tu czy ów­dzie krze­wy. W kilka chwil zna­lazł się na ty­łach twier­dzy, gdzie od­by­wał się bal.

Wszyst­kie okna roz­świe­tlo­ne były ja­snym świa­tłem setek lamp. Żółta po­świa­ta kła­dła się de­li­kat­nie na stary ogród, a po­ru­sza­ne wia­trem li­ście drzew zda­wa­ły się mi­go­tać. Gdzieś po­mię­dzy ga­łę­zia­mi dało się do­strzec ustron­ną al­ta­nę. To wła­śnie tam musi się udać, by potem do­stać się do środ­ka zamku.

Bez­sze­lest­nie wy­mi­nął ko­lej­ny pa­trol stra­ży i za­głę­bił się w gę­stwi­nę. Po­ru­szał się na czwo­ra­kach, jed­no­cze­śnie prze­cze­su­jąc teren wzro­kiem. Za­uwa­żył ich do­pie­ro po kilku mi­nu­tach błą­dze­nia.

Ubra­ny od­święt­nie młody szlach­cic z wy­ra­zem sku­pie­nia na twa­rzy roz­wią­zy­wał gor­set le­żą­cej mię­dzy jego ko­la­na­mi pa­nien­ce. Wy­raź­nie prze­szka­dza­ła mu bli­skość drzew. Dziew­czy­na pod­pie­ra­ła pod­ró­bek ręką, a jej oczy mó­wi­ły „bierz mnie”.

Ninja uśmiech­nął się. Ła­twiej by­ło­by po­cze­kać aż za­czną robić swoje, ale pa­trząc na nie­wpra­wio­ne­go w igrasz­kach chło­pa­ka oba­wiał się, że może to po­trwać wieki. Się­gnął po ostrze. Tutaj za­czy­na­ła się gor­sza część za­da­nia.

Celem za­bój­cy był hra­bia von Schwab. Nieco scho­ro­wa­ny star­szy czło­wiek, który jed­nak, wbrew ocze­ki­wa­niom wielu osób, ani my­ślał wy­bie­rać się na tam­ten świat. Uprzej­mi ry­wa­le po­li­tycz­ni nie raz pró­bo­wa­li mu w tym pomóc, wy­sy­ła­jąc od­po­wied­nich ludzi albo wy­po­wia­da­jąc pry­wat­ną wojnę – ten jed­nak za­wsze od­trą­cał po­moc­ną dłoń. Za­miast tego, na­uczo­ny do­świad­cze­niem, sta­wał się coraz bar­dziej po­dejrz­li­wy, prze­stał po­ka­zy­wać się w to­wa­rzy­stwie. Ta noc była jed­nak wy­jąt­ko­wa – bal zo­stał wy­da­ny, by uczcić po­dwój­ne za­rę­czy­ny jego naj­młod­szych córek, zresz­tą za ich na­mo­wą. Druga taka oka­zja do ode­bra­nia życia sta­re­mu ca­po­wi może już się nie zda­rzyć. Po­trzeb­ny był zatem plan do­sko­na­ły.

Straż­ni­cy sto­ją­cy przy drzwiach pro­wa­dzą­cych do ogro­du po­pa­trzy­li ba­daw­czo na młodą damę, która zmie­rza­ła w ich kie­run­ku. Dziew­czy­na zda­wa­ła się być za­ru­mie­nio­na, lekko zdy­sza­na, ale szczę­śli­wa. Męż­czyź­ni wy­mie­ni­li po­dejrz­li­we spoj­rze­nia, lecz ani drgnę­li, kiedy ich mi­ja­ła. Zaraz za­prząt­nę­li myśli czym innym.

Ninja wes­tchnął z ulgą, wcho­dząc do wiel­kiej sali, po czym po­pra­wił jabł­ka uda­ją­ce pier­si i przy­brał minę ary­sto­krat­ki. Przez chwi­lę my­ślał, że żoł­nie­rze się spo­strze­gą i wznie­cą alarm, jed­nak dzię­ki Bogu był w Niem­czech i jego uroda nie od­sta­wa­ła zbyt­nio od stan­dar­dów. Zresz­tą, nie­przy­pad­ko­wo wcie­lił się w rolę ba­ro­no­wej Helgi Arch­se­ge­ibe. Po pierw­sze, była ona jedną z ko­biet, które re­gu­lar­nie po­głę­bia­ły swoją zna­jo­mość z hra­bią von Schwa­bem. Po dru­gie, chęt­nie po­głę­bia­ła, to zna­czy po­sze­rza­ła, swoje ho­ry­zon­ty rów­nież z in­ny­mi męż­czy­zna­mi, zatem było wiel­ce praw­do­po­dob­ne, iż bę­dzie pra­gnę­ła chwi­li w ustron­nym miej­scu z dala od oczu ludzi zgro­ma­dzo­nych na balu. Po trze­cie wresz­cie – była po­dob­na do za­bój­cy. Po kilku głęb­szych nawet sam von Schwab nie po­wi­nien mieć wąt­pli­wo­ści, że roz­ma­wia ze swoją ko­chan­ką.

Ninja prze­bi­jał się przez tłum gości, od­wza­jem­nia­jąc uśmie­chy i ge­stem zby­wa­jąc szlach­ci­ców pra­gną­cych na swoim przy­kła­dzie zba­dać plot­ki do­ty­czą­ce otwar­to­ści ba­ro­no­wej.

Hra­bia sie­dział przy wiel­kim stole po dru­giej stro­nie sali, a krze­sła naj­bli­żej niego – praw­do­po­dob­nie na­le­żą­ce do córek i ich świe­żo upie­czo­nych na­rze­czo­nych – były puste. Roz­ma­wiał wła­śnie z ja­kimś bo­ga­to ubra­nym męż­czy­zną. Za ple­ca­mi ary­sto­kra­ty stali jego naj­bar­dziej za­ufa­ni gwar­dzi­ści, ani na chwi­lę nie tra­cąc czuj­no­ści.

Helga Ar­sche­ge­ibe – pierw­sza trans­we­styt­ka tego landu – opar­ła się o blat i za­mru­ga­ła za­lot­nie.

– Ha! – ucie­szył się go­spo­darz. – Jest i moja dupa! – Z jego ust wy­do­stał się po­dmuch opa­rów al­ko­ho­lo­wych. – Georg, to wła­śnie jest Helga, o któ­rej tyle sły­sza­łeś.

Fał­szy­wa ba­ro­no­wa za­śmia­ła się i skło­ni­ła lekko. No­wo­po­zna­ny od­po­wie­dział ski­nie­niem, po­gła­dził wąs i mruk­nął:

– Sły­sza­łem, sły­sza­łem…

Hra­bia przy­wo­łał ko­bie­tę ge­stem, a kiedy po­de­szła, po­sa­dził ją sobie bez­ce­re­mo­nial­nie na ko­la­nach.

– Co ty na to – szep­tał – że­by­śmy zmie­ni­li pokój na nieco mniej­szy i bar­dziej przy­tul­ny?

Ninja sta­rał się jak mógł, żeby za­brzmieć jak ko­bie­ta.

– Och… – Prze­wró­cił ocza­mi, uda­jąc, że omia­ta spoj­rze­niem całą salę. – A co na to go­ście? I twoje córki…

– A gówno mnie ob­cho­dzi, co oni na to. – Znie­cier­pli­wio­ny, po­ło­żył rękę na udzie swo­jej ko­chan­ki i za­czął prze­su­wać ją ku pa­chwi­nie. Ninja, nie przy­go­to­wa­ny na taką ewen­tu­al­ność w pa­ni­ce zła­pał dłoń hra­bie­go, ale wi­dząc jego ro­ze­źlo­ne spoj­rze­nie, szyb­ko po­ło­żył ją na jabł­ko­wej pier­si. Prze­je­chał ję­zy­kiem po war­gach. Ary­sto­kra­ta uśmiech­nął się w od­po­wie­dzi i przy­ci­snął dłoń za­bój­cy do swo­je­go kro­cza, po­gła­dził jego pe­ru­kę.

Będą mi mu­sie­li za­pła­cić for­tu­nę za to zle­ce­nie, po­my­śla­ła ba­ro­no­wa.

Bar­dzo dłu­gie kilka se­kund póź­niej, von Schwab kazał jej wstać, prze­pro­sił gości, i razem z ni­by-Hel­gą skie­ro­wał się w stro­nę drzwi do pry­wat­nych kom­nat.

Udało się, po­wta­rzał sobie ninja, idąc w oto­cze­niu hra­bie­go oraz trzech zbroj­nych, któ­rzy ich od­pro­wa­dza­li. Teraz po­zo­sta­nie tylko zna­leźć się sam na sam, zadać śmier­tel­ny cios i się od­da­lić. Nic trud­ne­go. Słu­żą­cy już otwie­rał im drzwi, za­bój­ca już kie­ro­wał rękę mię­dzy fałdy sukni w po­szu­ki­wa­niu rę­ko­je­ści mie­cza, kiedy nagle in­stynkt kazał mu usko­czyć.

W wiel­kiej sali roz­legł się dźwięk wy­strza­łu, a w miej­scu, gdzie jesz­cze chwi­lę temu znaj­do­wa­ła się głowa fał­szy­wej ba­ro­no­wej prze­le­cia­ła kula. Ninja wy­cią­gnął szty­let z ple­ców straż­ni­ka za któ­rym się skrył. Po­zo­sta­li dwaj osło­ni­li zszo­ko­wa­ne­go hra­bie­go i wy­cią­gnę­li ra­pie­ry.

– Wie­dzia­łem! – krzyk­nął strze­lec. – TO BYŁ ZA­MACH!

Spa­ni­ko­wa­ni go­ście rzu­ci­li się do wyjść, blo­ku­jąc pró­bu­ją­cych do­stać się do środ­ka żoł­nie­rzy.

Za­bój­ca nagle zdał sobie spra­wę, kim jest czło­wiek trzy­ma­ją­cy w ręku dy­mią­cy od wy­strza­łu pi­sto­let. Mijał już go dzi­siaj przy bra­mie i nie roz­po­znał. Był to nikt inny jak sam Anton, Li­kwi­da­tor Wsi – słyn­ny za­bi­ja­ka. Przy­do­mek za­wdzię­czał me­to­dom ścią­ga­nia ha­ra­czu dla hra­bie­go – po­tra­fił palić całe osady.

– Za­mach – po­wtó­rzył z upo­rem Anton, jakby nikt go nie usły­szał. – Po­zna­łem się na two­jej Sztucz­nej Mgle! – Upu­ścił bez­u­ży­tecz­ny pi­sto­let i wy­cią­gnął ra­pier. Ninja wy­ko­nał ruch ręką i ubra­nia ba­ro­no­wej Ar­sche­ge­ibe wraz z pe­ru­ką spło­nę­ły. Znów miał na sobie czar­ny strój. Wy­cią­gnął krót­ki miecz.

Anton za­kla­skał.

– Brawo! – za­drwił. – Jaką sztucz­kę jesz­cze nam po­ka­żesz?

– Taką – od­po­wie­dział ninja i bły­ska­wicz­nie do­sko­czył do gwar­dzi­stów od­dzie­la­ją­cych go od hra­bie­go. Pierw­szy nie zdą­żył się osło­nić i przy­pła­cił to roz­pła­ta­nym gar­dłem. Drugi odbił ude­rze­nie i skon­tro­wał, ale zbro­ja znacz­nie go spo­wal­nia­ła, dla­te­go w oka­mgnie­niu do­łą­czył do ko­le­gi. Hra­bia zo­stał sam. Wy­star­czy se­kun­da i…

Stru­mień ognia prze­ciął prze­strzeń od­dzie­la­ją­cą von Schwa­ba od za­bój­cy. Ten szyb­ko wy­co­fał się i uło­żył dło­nie w od­po­wied­ni znak. Wy­cią­gnął trzy shu­ri­ke­ny i ci­snął nimi w nad­bie­ga­ją­ce­go An­to­na. Wo­jow­nik zwin­nym ru­chem ra­pie­ra odbił je, lecz oka­za­ło się, że w ich cie­niu le­cia­ły ko­lej­ne.

– Dra­niu! – krzyk­nął, kiedy ząbki wbi­ja­ły się w jego ciało. Upadł na ko­la­na. I się uśmiech­nął.

Puf.

Li­kwi­da­tor Wsi roz­pły­nął się w ob­łocz­ku dymu.

Nim ninja zdą­żył na­mie­rzyć praw­dzi­we­go prze­ciw­ni­ka, z jego brzu­cha wy­sta­wa­ło już ostrze. Z ust po­cie­kła mu struż­ka krwi. Od­wró­cił się i uj­rzał za­do­wo­lo­ną twarz An­to­na.

– I co ty na to? – za­śmiał się wo­jow­nik.

– Godne… po­dzi­wu…

Straż­nik zmru­żył oczy. Coś sobie przy­po­mi­nał.

– Znam cię – po­wie­dział. – Na­zy­wasz się…

Urwał, gdyż nagle za­bój­ca ści­snął go za gar­dło. Drugą ręką zła­pał za nad­gar­stek, unie­ru­cha­mia­jąc ra­pier. Kątem oka Anton za­uwa­żył, jak drugi, taki sam ninja pod­cho­dzi do hra­bie­go i przy­ci­ska go do pod­ło­ża.

– Je­stem kopią. – Usły­szał Li­kwi­da­tor i na­tych­miast na jego twa­rzy po­ja­wił się strach. – Bar­dzo wy­bu­cho­wą kopią.

Huk­nę­ło.

Za­bój­ca po­pa­trzył z sa­tys­fak­cją na kupkę po­pio­łu, która jesz­cze chwi­lę temu my­śla­ła, że zdo­ła­ła go zabić. Gwar­dzi­ści już bie­gli w jego kie­run­ku. Czas koń­czyć im­pre­zę i się wy­no­sić. Pod­niósł gro­żą­ce­go mu von Schwa­ba za włosy i płyn­nym ru­chem po­de­rżnął ofie­rze gar­dło. Nim ciało za­bi­te­go zwa­li­ło się na pod­ło­gę, ninja stał już w ramie okna, go­to­wy do skoku. Kilka kul śmi­gnę­ło obok jego głowy. Trza­snę­ło pęk­nię­te szkło. Roz­dar­ty czar­ny ma­te­riał zdra­dził prze­cię­tą skórę ręki.

Mieli swoją szan­sę, po­my­ślał skry­to­bój­ca.

Odbił się i znik­nął w ciem­no­ści. Za­da­nie wy­ko­na­ne.

Koniec

Komentarze

"Ro­zej­rzał się uważ­nie do­oko­ła…" – coś kie­dyś było o ple­ona­zmach… ;D "…dzię­ki Bogu był w Niem­czech i jego uroda nie od­sta­wa­ła zbyt­nio od stan­dar­dów." – :D Helga… :) "– Za­mach. – po­wtó­rzył z upo­rem Anton…" – bez kro­pen­cji ra­czej. "– Dra­niu! – krzyk­nął, kiedy ząbki wbi­ja­ły się w jego ciało. Upadł na ko­la­na. I się uśmiech­nął." – po­le­cia­łeś… A kiedy coś "na po­waż­nie"? Po­waż­nie pytam. Fajne, głu­pa­we dość, ale ubaw­ne. :)

"Pierw­szy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dałby jesz­cze hra­bie­mu, to miał­by ro­bo­tę pra­wie tak cięż­ką, jak Mata Hari. ;-) Czy ninja wci­ska­ny w ściół­kę miał na twa­rzy maskę?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

A kiedy coś "na po­waż­nie"? Po­waż­nie pytam.

Och, ten tekst to tak pra­wie na po­waż­nie. W tym sen­sie, że trak­tu­ję jego od­biór bar­dziej prio­ry­te­to­wo niż było to w przy­pad­ku Za­jącz­ka albo Bel­ze­bu­ba ; ) Dla­te­go mam na­dzie­ję, że czy­tel­ni­cy wspo­mo­gą mnie bar­dziej roz­bu­do­wa­ną opi­nią, żebym wie­dział gdzie po­mię­dzy "za­bie­raj to z por­ta­lu" a "już bie­gnę cię no­mi­no­wać" zna­lazł się ten tekst ; ) Badam grunt. A tak na po­waż­nie, to może być trud­no – li­czy­łem, że może uda się coś na śre­dnio­wie­cze na­skro­bać, ale chyba nie wyj­dzie ; ) Z wy­mie­nio­nych: "Ro­zej­rzał się uważ­nie do­oko­ła…" – coś kie­dyś było o ple­ona­zmach… ;D

Och, prze­cież na pewno można się roz­glą­dać nie do­oko­ła, praw­da? ; ) Zbęd­ną krop­kę (a to cho­chlik) usu­ną­łem. Dla­cze­go po­le­cia­łem nie zro­zu­mia­łem :) A przede wszyst­kim – cie­szę się, że ubaw­ne!

 

Fin­klo, czy py­ta­nie kryje ukry­ty pod­tekst w po­sta­ci tezy "bo jeśli miał to gliz­da nie mogła się przez nią prze­do­stać"? :) Gdy­bym osta­tecz­nie nie na­wró­cił się na po­ha­mo­wa­nie róż­nych po­my­słów, to ninja ro­bił­by i takie rzecz, jak Mata Hari ;p

 

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Do­brze kom­bi­nu­jesz. I jesz­cze nos chyba by mu się nie wbi­jał w glebę i może po­wiek nie trze­ba by­ło­by czy­ścić. Ale nie znam się, nigdy nie wi­dzia­łam maski ninji. A już na pewno nie ta­kie­go, który robi mgłę. ;-) A, i może jed­nak gli­sta? Zna­czy się strip­tiz? Trze­ba było po­zwo­lić chło­pa­ko­wi i hra­bie­mu na chwi­lę za­po­mnie­nia. Facet zaraz ma zgi­nąć, a Ty mu ostat­nią ra­dość w życiu od­bie­rasz? Nie­ład­nie… ;-) A jeśli za­le­ży Ci na opi­nii, to wy­da­je mi się, że opko jest dziw­ne. Zbyt nor­mal­ne jak na ab­surd, zbyt ab­sur­dal­ne jak na normę. Ale mogę się mylić.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ja? – męż­czy­zna zbladł. -Męż­czy­zna dużą.

uj­rzał kilka syl­we­tek, zbli­ża­ją­cych się w jego stro­nę – we­dług mnie – zbli­ża­ją­cych się do niego, albo idą­cych w jego stro­nę.

Może po­wi­nie­nem się wy­brać na nocną wi­zy­tę do two­jej żonki i po­ka­zać jej jak to robi praw­dzi­wy męż­czy­zna, co ty na to? – we­dług mnie prze­ci­nek po "po­ka­zał jej"

bal zo­stał wy­da­ny by uczcić po­dwój­ne za­rę­czy­ny jego – prze­ci­nek przed by?

 po czym po­pra­wił jabł­ka uda­ją­ce pier­si i przy­brał minę ary­sto­krat­ki – wy­mię­kłam

Helgi Archsege­ibe. czy Helga Ar­che­ge­ibe 

Ary­sto­kra­ta uśmiech­nął się w od­po­wie­dzi i przy­ci­snął dłoń za­bój­cy do swo­je­go kro­cza, po­gła­dził jego pe­ru­kę. – kto czyją pe­ru­kę gła­dził? I gdzie była ta pe­ru­ka, co?

znaj­do­wa­ła się głowa fał­szy­wej ba­ro­no­wej prze­le­cia­ła kula. Ninja wy­cią­gnął szty­let z ple­ców straż­ni­ka za któ­rym się skrył.– akcja taka szyb­ka, że bied­ny ninja nie widzi, cz to kula, czy szty­let?

po­de­rżnął ofiE­rze gar­dło – czy ofiA­rze?

Uba­wi­łam się set­nie. A już my­śla­łam, że to na kon­kurs> Szko­ooda!

 

"Cza­sem przy­pa­da nam rola go­łę­bi, a cza­sem po­mni­ków." Hans Ch. An­der­sen ****************************************** 22.04.2016 r. zo­sta­łam bab­cią i je­stem nią już na pełen etat.

Fin­klo, cie­ka­wa opi­nia, da­ją­ca do my­śle­nia. Z gli­stą za­wsze mia­łem pro­blem :) Myślę, że hra­bia mógł­by być nie po­cie­szo­ny, gdyby zo­ba­czył co się kryje pod suk­nią do­mnie­ma­nej ba­ro­no­wej :) Bemik – li­ter­ka, prze­ci­nek przed by,  brak li­ter­ki w na­zwi­sku (Ar­sche­ge­ibe) do po­pra­wy. Co do idą­cych w jego stro­nę, to jesz­cze nie wiem, ale zde­cy­do­wa­nie ofierze. Jeśli cho­dzi o in­kry­mi­no­wa­ne dwa zda­nia – w pierw­szym pod­miot jest jasny "ary­sto­kra­ta… uśmiech­nął… przy­ci­snął… po­gła­dził" a pe­ru­ka była czę­ścią prze­bra­nia za­bój­cy, rzecz jasna :) W dru­gim zda­niu cho­dzi o to, że ninja po wy­ko­na­niu uniku prze­bił straż­ni­ka szty­le­tem – kula prze­cież prze­le­cia­ła w zu­peł­nie innym miej­scu : ) Jeśli rze­czy­wi­ście uba­wi­łaś się set­nie to je­stem bar­dzo po­cie­szo­ny!

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Be­ry­lu, zro­zu­mia­łam te dwa in­kry­mi­no­wane zda­nia, ale uba­wi­ły mnie zanim do mnie do­tarł sens. Bo ciut, po­wtarzm, ciut to nie­jed­no­znacz­ne. Ale i tak było za­baw­ne.  

"Cza­sem przy­pa­da nam rola go­łę­bi, a cza­sem po­mni­ków." Hans Ch. An­der­sen ****************************************** 22.04.2016 r. zo­sta­łam bab­cią i je­stem nią już na pełen etat.

Ja też cze­kam na coś na 100% po­waż­ne­go ; )

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Za­baw­ne, czy­ta­ło się le­ciut­ko i szyb­ciut­ko. Je­stem pełna po­dzi­wu dla asa­sy­na w krza­kach ;) Po­do­ba­ło mi się, jak na­tu­ral­nie mó­wi­ły po­sta­ci, ich język nie był wy­mu­szo­ny.

Tytuł mnie za­chę­ca. Prze­czy­tam, jak skoń­czę się mę­czyć z pi­sa­niem re­cen­zji ;)

Za­pra­szam na stro­nę au­tor­ską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szu­ma­cher

Bemik – czy kro­cze za­bój­cy miało pe­ru­kę to ja już nie wni­kam ; ) Je­ral­nian­ce, dzię­ki za ko­men­tarz i za zwró­ce­nie uwagi na ja­kość dia­lo­gów :) Cie­szę się. Cet, za­pra­szam :)   Jose – czy­ta­łaś, nie na­rze­kaj ;p

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

"Od­wró­cił się, wi­dząc za­do­wo­lo­ną twarz An­to­na." – to brzmi tak, jakby naj­pierw zo­ba­czył twarz An­to­na, a potem się do­pie­ro od­wró­cil.   Zmie­nio­ne za­koń­cze­nie bar­dziej mi przy­pad­dlo do gustu ; )

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

O, dzię­ki. To zda­nie mi nie za­gra­ło jak czy­ta­łem, ale potem o nim za­po­mnia­łem i po­zo­sta­ło nie­zmie­nio­ne. Teraz to jasno wska­zu­je na to, że naj­pierw zo­ba­czył jego twarz, a nie o to cho­dzi. Już zmie­niam ; )

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Nie mam żad­nych za­strze­żeń. Do­sko­na­ła proza. I niech mnie ninja, przy­zna­ję, że nie­wie­le rze­czy mnie śmie­szy i roz­śmie­sza.

Prze­za­baw­ne:) I chyba jed­nak gliz­da: gliz­da to po­tocz­nie dżdzow­ni­ca, a gli­sta to ni­cień. Z dwoj­ga złego wo­la­ła­bym w nosie te pierw­szą (obec­ność gli­sty w nosie jest moż­li­wa, ale… to nawet dla mnie tro­chę obrzy­dli­we). Po­zdra­wiam.

”Kto się myli w win­dzie, myli się na wielu po­zio­mach (SPCh)

Be­ry­lu, dzię­ki za scenę z prysz­ni­cem pod krzacz­kiem. Przez Cie­bie będę przez cały dzień cho­dzić usmiech­nię­ty. Po­zdra­wiam.

Sorry, taki mamy kli­mat.

Gwi­do­nie, Ale­xFa­gus, Se­th­ra­elu, bar­dzo miło było mi was roz­ba­wić : ) Dzię­ki za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Dość za­baw­na opo­wiast­ka o ninji rodem z Na­ru­to. Jed­nak, mein GotT, ten dow­cip o brzyd­kich Niem­kach – mo­głeś sobie da­ro­wać; ani to ory­gi­nal­ne, ani smacz­ne. Akcja od­po­wied­nio dy­na­micz­na. – Je­stem kopią. – Usły­szał Li­kwi­da­tor i na­tych­miast na jego twa­rzy po­ja­wił się strach. – Krop­ka, myśl­nik, duża li­te­ra. Widzę, że trzy­masz się re­guł­ki: bez­po­śred­nio po kwe­stii dia­lo­go­wej nie ma cza­sow­ni­ka okre­śla­ją­ce­go mó­wie­nie, więc di­da­ska­lia od­dzie­la­my krop­ką. OK. Myślę, że mamy tu przy­pa­dek kon­tro­wer­syj­ny, ale OK. Jed­no­cze­śnie jed­nak pi­szesz tak, jakby mię­dzy "kopią" a "usły­szał" nie było krop­ki i jakby tu jed­nak wy­stę­po­wa­ło "rzekł", "za­py­tał" lub "za­wo­łał". Re­ak­cja czy­tel­ni­ka może być taka: "o, ktoś coś po­wie­dział; a teraz Li­kwi­da­tor coś usły­szał albo (efekt in­wer­sji) ninja usły­szał Li­kwi­da­tor(a?)". Krop­ka ozna­cza pauzę oraz okre­śla in­to­na­cję i jest to za­sa­da star­sza od wszel­kich teo­rii za­pi­su dia­lo­gu. Obec­nie rze­czo­ny frag­ment wy­glą­da źle, a prze­czy­ta­ny na głos za­brzmi dziw­nie. Chyba że lek­tor zi­gno­ru­je tę nie­szczę­sną krop­kę. Uwa­żam, że nie­ste­ty: albo po­wi­nie­neś za­pi­sać to ina­czej, albo usu­nąć krop­kę, a "usły­szał" na­pi­sać małą li­te­rą.

Total re­co­gni­tion is cliché; total sur­pri­se is alie­na­ting.

Różne rze­czy są dla róż­nych lu­dzie smacz­ne lub nie – żartu o Niem­kach da­ro­wać sobie nie mo­głem, bo – nawet jeśli nie­zbyt ory­gi­nal­ny – bar­dzo go lubię. Prze­my­śle­nie na­tu­ry bar­dziej ogól­nej: to dosyć cie­ka­we, kiedy czy­tel­nik wska­zu­je Ci jako kon­tro­wer­syj­ną rzecz, na którą sa­me­mu zwró­ci­łeś uwagę. Z jed­nej stro­ny – to do­brze, że na tę, a nie na coś, co prze­ga­pi­łeś ; ). Z dru­giej źle, bo jed­nak nie po­pra­wi­łeś jej, a budzi wąt­pli­wo­ści. Tak wła­śnie jest w przy­pad­ku "usły­szał" ; ) Dzię­ki za prze­czy­ta­nie, je­ro­hu, oraz zo­sta­wie­nie cał­kiem ob­szer­ne­go ko­men­ta­rza (nawet jeśli w więk­szo­ści do­ty­czył jed­ne­go dia­lo­gu) ; )

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Be­ry­lu, roz­ba­wi­łeś mnie opo­wia­dan­kiem, ale jesz­cze bar­dziej pod­rób­kiem. ;-)  

 

Dziew­czy­na pod­pie­ra­ła pod­ró­bek ręką, a jej oczy mó­wi­ły „bierz mnie”. –– Czy pod­ró­bek rze­czy­wi­ście był w takim sta­nie, że sam nie mógł ustać i dziew­czy­na pod­pie­ra­ła go ręką, su­ge­ru­jąc ocza­mi, by ją wziął? ;-)  

 

„Tutaj za­czy­na­ła się gor­sza część za­da­nia”. –– Wo­la­ła­bym: Tutaj za­czy­na­ła się trud­niej­sza część za­da­nia.

 

„Przez chwi­lę my­ślał, że żoł­nie­rze się spo­strze­gą i wznie­cą alarm…” –– Wo­la­ła­bym: Przez chwi­lę my­ślał, że żoł­nie­rze się spo­strze­gą i pod­nio­są alarm… Po­zdra­wiam.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Haha, pod­ró­bek jest bar­dzo cie­ka­wy  : ) Co do po­zo­sta­łych dwóch przy­pad­ków, to jed­nak zo­sta­nie tak, jak­bym ja wolał : ) Dzię­ki za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Nie­chaj się wola Twoja sta­nie. ;-)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

I wi­dzia­łem, że były dobre.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Mi to tro­chę przy­po­mi­na ta­kie­go ja­me­sa bonda w wy­ko­na­niu jasia fa­so­li. Mo­men­ta­mi śmiesz­ne, frag­men­ta­mi mniej; ale zbyt śmiesz­ne jak na po­wiast­kę o ja­me­sie, a za mało śmiesz­ne na opo­wia­da­nie o jasiu. pzdr. m.

Ni­niej­szym oświad­czam: Zu­peł­nie nie po­do­ba mi się, że w opo­wia­da­niu be­ry­la, jeden pan sika na dru­gie­go pana.To nie jest śmiesz­ne. Mi­cha­lu­sie, mam na­dzie­ję, że wy­ra­zi­łam się jasno. ;-)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

re­gu­la­to­rzy --> za późno; ab­smak z braku kon­se­kwen­cji po­zo­sta­je ;) ; nie no taki żart. Ale nadal tego nie ro­zu­mie; pzdr. m

Pro­po­no­wał­bym jed­nak, żeby dys­ku­sję pro­wa­dzić w jed­nym wątku, a nie w dwóch – tak, żeby każdy z czy­ta­ją­cych wie­dział, o czym mowa. Mi­cha­lu­sie, za­cznij pisać "nie ro­zu­miem" bo Cię znaj­dę i będę po no­cach stra­szył słow­ni­kiem.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

„Zgrab­ny jak kot…

Tu zo­rien­to­wał się, że po­wta­rza okre­śle­nie z pierw­sze­go aka­pi­tu. Przy­sta­nął, by po­my­śleć nad czymś bar­dziej ory­gi­nal­nym.” Ha­ha­ha­ha :D. uwiel­biam takie wtrą­ce­nia. Sam miód na moją duszę. – Auuua!

– Hel­mut? Mein Got, Hel­mut, co się stało?

– Wpa­dłem na brzo­zę!

Po­pa­trzy­li na sie­bie.

– I… ona się zła­ma­ła? – spy­tał z nie­do­wie­rza­niem któ­ryś ze straż­ni­ków. Po­wiedz, że tego nie zro­bi­łeś… XD W wiel­kiej sali roz­legł się dźwięk wy­strza­łu, a w miej­scu, gdzie jesz­cze chwi­lę temu znaj­do­wa­ła się głowa fał­szy­wej ba­ro­no­wej prze­le­cia­ła kula. Ninja wy­cią­gnął szty­let z ple­ców straż­ni­ka za któ­rym się skrył.  Hę? Chyba się zgu­bi­łam… Ok, prze­czy­ta­łam. Po­czą­tek lep­szy niż za­koń­cze­nie. Oby nie we­szło ci to w krew ;)

Za­pra­szam na stro­nę au­tor­ską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szu­ma­cher

Cie­szy mnie, że w końcu udało Ci się prze­czy­tać cały tekst ; )

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

No do­brze, Koiku, obie­ca­łem, że od­pi­szę, więc od­pi­su­ję : ) Za­cznę od tego, że bar­dzo mnie cie­szy, że mam wier­ne­go czy­tel­ni­ka i że moje tek­sty Ci się w więk­szo­ści po­do­ba­ją ; ) Co się zaś tyczy ogól­nie mojej formy li­te­rac­kiej… Piszę mało. Tek­sty po­dob­ne do tego przy­cho­dzą mi wy­jąt­ko­wo łatwo, i tak, za­chę­ca­ją­ce jest, że jed­nak opi­nie pod ostat­ni­mi moimi pu­bli­ka­cja­mi były w prze­wa­ża­ją­cej czę­ści po­zy­tyw­ne. Nie zna­czy to wcale, że poza hu­mo­re­ska­mi spod moim pal­ców nic nie wy­szło ; ) Mimo wszyst­ko, kiedy na­pi­szę jakiś tekst "na po­waż­nie", nie chcę go wrzu­cać na por­tal. Dla­te­go, za­praw­dę, wszyst­kie osoby, które na­pi­sa­ły, że cze­ka­ją na coś po­waż­niej­sze­go mogą się nieco roz­cza­ro­wać. Piór­ko z pew­no­ścią by mnie nie roz­le­ni­wi­ło, ra­czej wręcz prze­ciw­nie – może wtedy chęt­niej wrzu­cił­bym tutaj tekst, który nie jest hu­mo­re­ską. Cho­ciaż i tak wy­star­cza­ją­cą na­gro­dą jest prze­czy­tać słowa jed­ne­go użyt­kow­ni­ka, który pisze, że moje opo­wia­dan­ko naj­bar­dziej mu przy­pa­dło do gustu w tym mie­sią­cu : ) Mimo bar­dzo do­brych opi­nii pod po­przed­ni­mi tek­sta­mi, to jest jed­nak pierw­szy taki przy­pa­dek. Pew­nie jesz­cze coś po­dob­ne­go do Nin­dży wrzu­cę, bo jak już wspo­mnia­łęm pisze mi się to łatwo i przy­jem­nie i jest dobrą od­skocz­nią od po­waż­niej­szych spraw.   Jeśli na­praw­dę za­le­ży Ci, żeby prze­czy­tać jakiś po­waż­ny tekst mo­je­go au­tor­stwa, to mo­że­my się umó­wić tak, że jak już po­pra­wię ostat­nie man­ka­men­ty pew­ne­go grub­sze­go opo­wia­da­nia (60k zna­ków), co może jed­nak tro­chę po­trwać, to Ci je wyślę do be­to­wa­nia. W ra­mach za­chę­ty i au­to­re­kla­my dodam, że sam M. Pa­row­ski po­sta­no­wił wy­róż­nić go w ra­mach ostat­nio or­ga­ni­zo­wa­ne­go kon­kur­su na 30 lecie pa­pie­ro­wej "NF" : P

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Ja też bym chcia­ła, ale pew­nie się na eks­klu­zyw­ną listę nie do­sta­nę :).  A jak juz tu je­stem, to jed­nak sko­men­tu­ję Nin­dżę, któ­re­go za­czę­łam czy­tać wkrót­ce po tym, jak się po­ka­zał, ale – po bar­dzo mi­się­po­do­ba­ją­cym po­cząt­ku znu­dził mnie, więc nie do­czy­ta­łam :. Ale –  coś na po­waż­nie bym prze­czy­ta­ła, szko­da, że – na razie – małe na to szan­se.

Ocho, je­że­li chcesz, to pew­nie, mogę wy­słać Ci ten tekst, kiedy uznam, że już mogę to zro­bić : ) Co do opo­wia­da­nia – to przy­kre, że opo­wia­da­nie oka­za­ło się ko­niec koń­ców nudne. A przy któ­rym frag­men­cie skoń­czy­łaś, jeśli mogę wie­dzieć? Albo ra­czej: od kiedy za­czę­ło Ci się za­uwa­żal­nie nu­dzić? ; )

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Może nie do końca pre­cy­zyj­nie się wy­ra­zi­łam: po pro­stu od mo­men­tu, kiedy Ninja do­stał się do wnę­trza zamku za­czę­łam czy­tać coraz mniej uważ­nie, z coraz mniej­szym za­in­te­re­so­wa­niem. A jesz­cze za­du­ma­łam się nad pod­rób­kiem, który mnie nieco za­sta­no­wił i wy­trą­cił z kon­cen­tra­cji :). To było kilka dni temu, mu­sia­łam więc sobie nieco przy­po­mnieć dla­cze­go jakoś mi nagle prze­stał ten tekst leżeć – chyba dla­te­go, że bły­sko­tli­wy, lekki humor za­czął ustę­po­wać ru­basz­ne­mu, któ­re­go fanką po pro­stu nie je­stem.  Tak mi się wy­da­je – ale żeby od­pi­sać na Twoje py­ta­nie pew­nie na sto pro­cent, mu­sia­ła­bym spró­bo­wać prze­czy­tać opo­wia­da­nie po­now­nie – a to mo­gło­by się stać, jeśli tem­pe­ra­tu­ra by­ła­by ja­kieś 10 stop­ni niż­sza. A, i chcę prze­czy­tać tam­ten tekst, kiedy uznasz, że bę­dziesz mógł go juz wy­słać.

Super, Be­ry­lu. Z przy­jem­no­ścią po­be­tu­ję i nie będę nie­le­gal­nie roz­pro­wa­dzał, obie­cu­ję.

Je­stem prze­ko­na­ny, że się nie za­wio­dę. Hu­mo­re­ski są fajne, ale (jak już mó­wi­łem) ase­ku­ra­cyj­ne li­te­rac­ko. Coraz mniej na por­ta­lu czy­tam (prze­ja­dło mi się i nie cho­dzi o po­ka­za­nie, jaki to ze mnie wiel­ki li­te­ra­tu­ro­znaw­ca). Się­gam tylko po tek­sty wy­róż­nio­ne, no­mi­no­wa­ne lub tych au­to­rów, któ­rych już zdą­ży­łem z do­brej stro­ny po­znać (avec toi, jak ma­wia­ją ci od żab). A dla wła­sne­go roz­wo­ju, czyli nie czy­sto al­tru­istycz­nie, sta­ram się się­gać po trud­niej­sze tek­sty. Piszę od nie­daw­na, od maja się­gam po nową fan­ta­sty­kę (i oczy mi się otwo­rzy­ły). Świet­ne hu­mo­re­ski pi­szesz Ty, Unfall, Kale, Seth, Ry­szard i wielu in­nych. Je­stem cie­kaw ar­ty­stycz­nej stro­ny Two­jej duszy (i od re­li­gij­nych mnie nie prze­zy­waj­cie!). A kto to jest ten Pa­row­ski? Żart. :)

"Pierw­szy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Kael*

"Pierw­szy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Koiku, uwierz mi, że bycie wy­bred­nym to sta­dium, które prę­dzej czy póź­niej cię do­pad­nie, jeśli ak­tyw­nie udzie­lasz się na tego typu stro­nie. Z wła­snych do­świad­czeń mogę za­pew­nić, że bycie w Loży nie po­ma­ga, a wręcz prze­ciw­nie. A tek­sty w In­ter­ne­cie czy­tam i oce­niam z więk­szą lub mniej­szą in­ten­syw­no­ścią już pra­wie 7 lat, od 3 tylko na tym por­ta­lu : ) Dużo się dzię­ki temu na­uczy­łem, ale dużo też prze­szło przez moje oczy gra­fo­ma­nii i stop­nio­wo coraz mniej opo­wia­dań do mnie prze­ma­wia.   Wy­bacz­cie dy­gre­sję.   Koiku, Ocho, jak już za kilka mie­się­cy tekst roz­wi­nie się do mi­ni­po­wie­ści prze­kra­cza­ją­cej 100k zna­ków to bę­dzie­cie moimi be­ta­mi, sami chcie­li­ście ; ) Może do tego czasu jed­nak wrzu­cę na por­tal coś, co nie jest tek­stem hu­mo­ry­stycz­nym.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

A wrzu­caj i hu­mo­re­ski. Też kuknę. :)

"Pierw­szy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

To, że hu­mo­re­ski będę wrzu­cał, to masz jak w banku : ) Za bar­dzo lubię je pisać.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Mam to samo.

"Pierw­szy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Koiku, uwierz mi, że bycie wy­bred­nym to sta­dium, które prę­dzej czy póź­niej cię do­pad­nie, jeśli ak­tyw­nie udzie­lasz się na tego typu stro­nie. (…) Dużo się dzię­ki temu na­uczy­łem, ale dużo też prze­szło przez moje oczy gra­fo­ma­nii i stop­nio­wo coraz mniej opo­wia­dań do mnie prze­ma­wia.  Masz oczy­wi­ście rację, mnie też tak bez­wa­run­ko­wo po­do­ba się nie­wie­le opo­wia­dań z por­ta­lu. Ale – trze­ba jed­nak cały czas mieć na uwa­dze, że to por­tal ama­tor­ski, więk­szość z nas pisze i za­miesz­cza tu swoje tek­sty po to, by się cze­goś na­uczyć. Tak też ja go trak­tu­ję, mimo że od ja­kie­goś czasu wła­ści­wie nie piszę. Być może to się znowu zmie­ni, a z ko­men­ta­rzy pod cu­dzy­mi tek­sta­mi też wy­cią­gam wnio­ski. Lubię Twoje ma­ey­to­rycz­ne ko­men­ta­rze, , do­brze, że je­steś wy­ma­ga­ją­cy i wy­bred­ny. Nie twier­dzę, że trze­ba za­chwy­cać się każ­dym przy­zwo­itym tek­stem, jed­nak – po­chwa­ły też dzia­ła­ją mo­ty­wu­ją­co. Ja tam sta­ram się w ko­men­to­wa­nych tek­stach (jeśli oczy­wi­ście nie są ba­dzie­wiem ab­so­lut­nym) zna­leźć po­zy­tyw­ne stro­ny. Nawet, jeśli wiem, że gdy­bym takie opo­wia­da­nie prze­czy­ta­ła na pa­pie­rze, to by­ła­bym mocno roz­cza­ro­wa­na. Ależ się roz­pi­sa­łam dy­gre­syj­nie:).

Zga­dzam się Wami. :) Też dy­gre­syj­nie.

"Pierw­szy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

No cóż – to nie jest hu­mo­re­ska ; )

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Jest, tylko że smut­na :D

Sorry, taki mamy kli­mat.

Wszyst­ko po­psu­łeś :P

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Za­baw­ne

Przy­no­szę ra­dość :)

O, pro­szę! Dzię­ki Ko­iko­wi i Ale­xFa­gus za od­świe­że­nie sobie opo­wia­da­nia i za­gło­so­wa­nie ; )

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Seh­tra­elo­wi rów­nież, oczy­wi­ście :)

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Pod­ró­bek, to ro­dzaj męski pod­rób­ki. In­ny­mi słowy jest to coś, co się pod­szy­wa pod coś, ale nie jest to pod­szew­ka. ;-D

Można też po­wie­dzieć, że pod­ró­bek nie jest ory­gi­nal­ny. ;-)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dzię­ki, Re­gu­la­to­rzy. Teraz tekst jest już dla mnie w pełni zro­zu­mia­ły :)

Cie­sze się, że mo­głam być Ci la­tar­nią w mroku nie­zro­zu­mie­nia. ;-)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Bo się przy­znam, że ogar­nię­ta wyżej wy­mie­nio­nym mro­kiem, przy­pusz­cza­łam, że to po pro­stu li­te­rów­ka :)

Mar­twi mnie to, że pod­ró­bek, mimo że po­pra­wio­ny (je­stem pe­wien) nadal w tek­ście jest. Wi­docz­nie nie dość sku­tecz­nie wtedy po­pra­wia­łem, albo od­by­ło to się tylko w pliku tek­sto­wym nie zaś tutaj :)

 

Można dojść do wnio­sku, że pod­ró­bek to forma po­dro­bów albo cu­dow­ne dziec­ko dwóch pod­ró­bek. In­ter­pre­ta­cja do­wol­na ;)

 

Dzię­ki, Ma­rian­no, za piąty głos. Aż żal mi sa­me­mu kli­kać “za­twierdź”, może znaj­dzie się ktoś, kto zrobi to za mnie ; )

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Tro­chę za­baw­ne tylko albo cze­goś nie zro­zu­mia­łem. Może dla­te­go, że więk­szość gagów z osob­na już zna­łem (a ty je po pro­stu zło­ży­łeś do kupy w innej fa­bu­le). Za to wtrą­ce­nie o po­wtó­rze­niu pierw­sze­go aka­pi­tu bar­dzo za­baw­ne :)

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

No cóż, le­piej tro­chę za­baw­ne tylko niż wcale nie za­baw­ne : ) Dzię­ki za wi­zy­tę. Jak mnie naj­dzie, to o przy­go­dach An­to­na Li­kwi­da­to­ra Wsi jesz­cze po­czy­ta­cie. Jakiś pre­qu­el na­pi­szę albo co ;p

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Anton to po­stać z po­ten­cja­łem. Spryt­ny, bru­tal­ny, ver­dammt! – wul­gar­ny. I na pewno jest go­rą­cym Bun­de­spor­no­fan! ;)

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Przy­po­mi­na mi to na wstę­pie roz­wa­ża­nia czar­ne­go bo­ha­te­ra fan­ta­sy zdru­zgo­ta­ne­go fak­tem, że musi nosić czar­ny płaszcz z kap­tu­rem.

Go­rą­co, nie­wy­god­nie, ogra­ni­cza wi­docz­ność, utrud­nia wy­cią­ga­nie broni i takie tam.

Ale kon­wen­cja…

 

A sam tekst? Be­ry­lu – dow­cip­ny i za­baw­ny i ską­d­inąd po­mysł zba­na­li­zo­wa­łeś za­koń­cze­niem, tak mi się wy­da­je albo dj jest gupi i nie zro­zu­miał :)

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

Masz na myśli fi­nal­ny po­je­dy­nek? ; )

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

No – zła­ma­łeś wła­sną kon­wen­cję, chło­pie

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

Na­praw­dę? Wy­da­wa­ło mi się, że kon­wen­cja w sumie zo­sta­ła taka sama ; ) A koń­ców­ka to jeden wiel­ki żart po­świę­co­ny temu ; ) Po pro­stu nie mo­głem się po­wstrzy­mać.

 

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Co się dzie­je, gdy fan Na­ru­to pisze hu­mo­ry­stycz­ne opo­wia­da­nie na mo­ty­wach ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej?

W tym kon­kret­nym przy­pad­ku nic nad­zwy­czaj­ne­go ;-P

Naj­więk­sze wra­że­nie zro­bi­ła na mnie scena z krza­ka­mi. Choć nie je­stem fanem zło­te­go desz­czu itp., muszę przy­znać, że po­do­ba­ło mi się jak straż­nik nalał na two­je­go bo­ha­te­ra. Shi­no­bi to zna­czy „ten, który wy­trzy­mu­je” po­wta­rzał sobie w my­ślach ninja, kiedy fala go­rą­ca roz­le­wa­ła się po jego tor­sie. To zda­nie za­słu­gu­je, by wpi­sać je zło­ty­mi, albo przy­naj­mniej słom­ko­wy­mi zgło­ska­mi w kanon li­te­ra­tu­ry i szcze­rze się uba­wi­łem przy jego lek­tu­rze.

 

But­nie dodam, że na ogło­szo­ny wła­śnie kon­kurs pa­ro­dy­stycz­ny po­sta­ram się skle­cić coś śmiesz­niej­sze­go ^ ^ . Zwa­żyw­szy na fakt, że po­czu­cie hu­mo­ru może być jesz­cze bar­dziej su­biek­tyw­ne niż gusta li­te­rac­kie, wynik po­rów­na­nia może być rów­nie wy­raź­ny jak obraz wi­dzia­ny przez… mgłę.

Mogło być go­rzej, ale mogło być i znacz­nie le­piej - Gan­dalf Szary, Hob­bit, czyli tam i z po­wro­tem, Rdz IV, Górą i dołem

No, pro­szę, nie spo­dzie­wa­łem się, by ktoś miał jesz­cze tutaj zaj­rzeć – a tu nie­spo­dzian­ka! :)

Cie­szy mnie, że przy­naj­mniej jedno zda­nie Cię uba­wi­ło :)

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Nie­złe. Na­praw­dę nie­złe opo­wia­da­nie. Po­mi­ja­jąc już takie oczy­wi­sto­ści jak lek­kie, sym­pa­tycz­ne, za­baw­ne, itd. na­zwał­bym je rów­nież od­waż­nym, bo jed­nym z “punk­tów pod­par­cia” dla hu­mo­ru są tutaj tra­ge­dia i po­li­ty­ka. Na­wią­za­nia, nawet mimo upły­wu lat, wciąż bar­dzo czy­tel­ne. I bro­nisz się z tą swoją od­wa­gą przy bu­do­wa­niu hu­mo­ru. Swo­bod­nie wy­śmie­wasz to, co po pierw­sze, wy­kpie­nia warte, po dru­gie zaś jest już nie­ja­ko pa­ro­dią samą w sobie. Omi­jasz przy tym te ele­men­ty i na­wią­za­nia, na któ­rych można się było wy­ło­żyć. Mo­men­ta­mi humor staje się ostrzej­szy, ale nie mia­łem po­czu­cia, żeby gdzieś zo­sta­ły prze­kro­czo­ne gra­ni­ce do­bre­go smaku.

Wul­ga­ry­zmów mało, co też się chwa­li, bo jako czy­tel­nik je­stem na to bar­dzo cięty.

Sło­wem, faj­nie się czy­ta­ło. :)

Tyle.

Po­zdro­wił i po­szedł.

Wi­zy­ta w ra­mach akcji: “Stare, ale jare – stwórz wła­sny zbiór opo­wia­dań sym­pa­tycz­nych”.

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

Dzię­ki za wi­zy­tę, CM! Nawet nie wiesz, jak miło było Cię tu go­ścić ;)

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Ab­surd roz­ba­wił misia. :) 

Nowa Fantastyka