- Opowiadanie: walter_bez_mienia - Radio Kurnik (short)

Radio Kurnik (short)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Radio Kurnik (short)

 

 

 

– Dobry wieczór! Witam serdecznie wszystkich naszych radiosłuchaczy. Mówi do was, jak zwykle o tej porze, wasz i tylko wasz Tomasz Lis z Radia Kurnik. Minęła właśnie 21.15. Gdyby ktoś nie pamiętał, to mamy dziś środę, 11 stycznia 2016 roku po Chrystusie. A właśnie! A właśnie! Co zawsze robimy w środy? Kto wie? Czekamy… O, mamy już rozmówcę na linii. Kto do nas dzwoni?

 

– Dobry wieczór…

 

– Witam serdecznie, czy możesz nam się przedstawić?

 

– Zuzia ze Swarzędza.

 

– Straszna nędza! Żart oczywiście. Zuziu, co robimy w środy?

 

– Dzwonimy do znanej osoby i zadajemy pytanie od słuchaczy.

 

– Brawo! Najnowsza płyta zespołu Szwadron Umarłych Szynek jest już twoja!

 

– Ojej, dziękuję, a czy mogę kogoś pozdrowić?

 

– A kogo?

 

– Mojego chłopaka…

 

– Chłopaku Zuzi, bądź pozdrowiony. Dziękujemy ci, Zuziu i przechodzimy do części – zasadniczej, bo czasu mamy mało. Dziś zadzwonimy… Tadadadam! Do Jezusa Chrystusa! – Gotowi? Uwaga… Dzwonię! (piiip… piiip… piiip… pstfrrcht…)

 

– Halo?

 

– Dobry wieczór! Tomasz Lis na żywo z Radia Kurnik się kłania. Czy mam przyjemność z panem Chrystusem?

 

– Tak, przy telefonie. Witam serdecznie.

 

– Panie Jezu, jeśli mogę tak się zwracać, dziś mamy środę, czyli nasz magiczny dzień w Radiu Kurnik. Dzień, w którym zadajemy znanej osobie jedno pytanie od naszych słuchaczy.

 

– Rozumiem, że dziś padło na mnie? No cóż, jestem do dyspozycji.

 

– A czy mogę zadać najpierw pytanie rozgrzewkowe?

 

– Oczywiście, słucham.

 

– Czy słucha pan często naszego radia?

 

– Szczerze mówiąc, ostatnio jakoś tak… Ale czasami włączam, jak tylko mam chwilkę.

 

– Rozumiem, wszyscy jesteśmy zabiegani. A więc, żeby nie marnować pańskiego czasu, przechodzę do pytania. Pytanie, które wytypowali nasi radiosłuchacze, brzmi: czy czuje się pan odpowiedzialny za wszystkie zbrodnie, które na przestrzeni przeszło dwóch tysięcy lat popełniane były w pana imieniu?

 

– Za zbrodnie w moim imieniu?

 

– Dokładnie. W pana imieniu, z pana imieniem na ustach – jak zwał, tak zwał. Wie pan, o co chodzi: wyprawy krzyżowe, inkwizycja, te sprawy.

 

– No tak, tak, rozumiem… Bo ja wiem… Nie, chyba nie.

 

– Nie czuje się pan?

 

– Nie. Myślę, że nie mam sobie nic do zarzucenia.

 

– Świetnie! Dokładnie takiej odpowiedzi oczekiwaliśmy. Dziękujemy serdecznie! Czy lubi pan Gienka Loskę?

 

– Ba, uwielbiam!

 

– Jego najnowsza płyta wędruje już do pana! Wszystkiego dobrego!

 

– Z bogiem…

 

– I wzajemnie. Tak więc słyszeliście sami! Jezus Chrystus nie poczuwa się do żadnej zbrodni, która dokonała się w jego imię. Za tydzień skontaktujemy się z Adolfem Hitlerem, więc nadsyłajcie wasze pytania, spośród których my wyłonimy jedno, najczęściej występujące, i zadamy je naszemu rozmówcy. A teraz przed wami Roman Kostrzewski i Budka Suflera w przeboju „Bal Wszystkich Ściętych”!

 

 

 

Jakiekolwiek podobieństwo nazwisk oraz wszelkich nazw do konkretnych osób oraz czegokolwiek innego – jest czysto przypadkowe. Naprawdę. Jak nie, jak tak!

Koniec

Komentarze

Całkiem całkiem zabawne :) Z tym Jezusem to się uśmiałem :D

Co ma Kostrzewski do Budki Suflera? Bo nie załapałem subtelności dowcipu…

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

W kwestii nazwisk zrobiłem mały dopisek na końcu tekstu.

Czy ja wiem, takie to trochę wymuszone mi się wydaje. Oczywiste pytanie, które już słyszałam w milionie rozmów, no, chyba że to również miało być prześmiewcze, ale mam wrażenie, że motywy słabo ograne, zarówno formuła radia jak i dialog. Możliwa jest jeszcze opcja, że to po prostu nie mój typ humoru ;)    Pozdrawiam

Nie podoba mi się ani wątły pomysł, ani cienki dowcip dość niskich lotów. Mam nadzieję, że to tylko chwilowa zniżka formy Autora. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

W życiu nie byłem w lepszej formie :)

Gratuluję samozadowolenia z aktualnej formy i wobec powyższego wyznania przestaję żywić nadzieję, że rzucisz nas na kolana świetnym opowiadaniem. Wrodzony optymizm każe mi jednak nie tracić ufności, iż pewnego dnia poczujesz, że Twoja świetna forma zwyżkuje. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przeczytać i zapomnieć. Dowcip niskich lotów.

Mastiff

Taki pomysł domaga się poważniejszego potraktowania.

Byłem śmiertelnie poważny, gdy to pisałem. Miałem w planach obrazoburstwo, dowcip niskich lotów i siermiężny styl. Z powyższych komentarzy wnioskuję, że plan zrealizowałem w stu procentach :)

Jeśli taki był plan, to się udało. Miły przerywnik ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Prawie zawsze da sie odwrócić zarzuty na nice stwierdzeniem, że tak miało być w tym konktetnym przypadku.

I na tym polega siła marketingu… Na tym właśnie!

Średnio mi się podobało. Można powiedzieć, że w ogóle.

Mee!

Mam to samo, proszę Waszmości. Praktycznie każde moje opowiadanie przestaje mi się podobać jakieś 48 godzin po jego napisaniu :)

Czyli, że za dwa dni przyznasz nam rację? 

Łe, to nie tak źle. Ja mam tak po napisaniu jednej strony…

Mee!

Ja dostałem takiego uczucia po napisaniu 30 000 znaków opowiadania i przestałem nad nim pracować ;).

Ogół nie chce wiedzieć, że jest myślącą masą złożoną z bezmyślnych jednostek

Wow… Niechcący wyzwoliłem całą falę samokrytyki :)

Bardzo średnie, ale uśmiechnąć się można.

Nie no, całkiem niezłe. Nie spodobało mi się właściwie tylko niezamierzone podobieństwo nazw i nazwisk do rzeczywistości. Aaale, pomijając to, że napisałeś opowiadanko zgrabnie i z polotem, mogłeś w nim zawrzeć więcej albo treści, albo choć nastroju…

Usmiechnelam sie przy czytaniu a z tym nie latwo u mnie. 

A jednak komuś się podobało… "I był to najszczęśliwszy dzień w życiu Kłapouchego" :)

Pytanie do Adolfa. Dlaczego nigdy nie zgolil wasow?

Tu akurat mogę odpowiedzieć, ponieważ śledzę tego typu zagadki. Otóż w jednym z bunkrów w Gierłoży odnaleziono osobisty dziennik niejakiego M'bouboulou Egegenge. Był to murzyński kilkunastolatek, pochodzący z Ouagadougou, stolicy Burkiny Faso (dawna Górna Wolta). Chłopiec ten był transwestytą oraz kochankiem Adolfa Hitlera (wcześniej Canarisa). W zapiskach tych jest wzmianka o szczególnych praktykach seksualnych z wykorzystaniem wąsów Adolfa. Ponadto Adolf miał pewne kompleksy, gdyż jako niearyjczyk judejskiego pochodzenia, biseksualista i zakamuflowany świadek jehowy – chciał po prostu uchodzić za bardziej męskiego. Podobny syndrom można zaobserwować wśród stałych bywalców baru "Błękitna Ostryga". Inna teoria głosi, że Adolf miał wytatuowaną nad wargami gwiazdę Dawida, ale są to już raczej plotki rozpuszczane przez niekompetentnych łowców sensacji…

Dzieki.Nie jestem pewna jak przyjac twoja odpowiedz prawde czy falsz. Ciekawi tylko, ze murzynski kilkunastolatek umial pisac i czytac. 

Cała historia w kometarzu, o murzyńskim kochanku trzymała sie do Błękitnej Ostrygi. Potem zaleciało Akademią Policyjną i czar prysł… Ze też nie szkoda inteligentnym ludziom marnować życia na takie duperele.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

1) Murzyńscy kilkunastolatkowie bywają nader rozwinięci :) 2) Ze też nie szkoda inteligentnym ludziom marnować życia na takie duperele. No cóż… Taki już był ten Hitler i co zrobić :)

Nowa Fantastyka