- Opowiadanie: evievivi - Słomiana satysfakcja

Słomiana satysfakcja

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Słomiana satysfakcja

Położyłem laleczkę na nierówno ściętym pniu drzewa, tak aby opierała się o jego odstające części. Stała tak sobie na swojej niewielkiej, wyschniętej scenie, kiedy ja oddalając się powoli nie odrywałem od niej wzroku. Odnosiłem wrażenie tak jakby zaraz miała zeskoczyć z krzykiem rozpaczy z resztek biednego drzewa i uciec znikając gdzieś pospiesznie w leśnych gęstwinach. Lecz nie zrobiła tego. Jej szmaciane nóżki, utrzymywały ciężar słomianego tułowia obłożonego wytartym materiałem, a niepropocjonalna główka leżała krzywo, oczka kierując prosto na słońce. Czekała cierpliwie na rozwój wydarzeń tego pięknego południa. A wydarzyć faktycznie miało się wiele. Kiedy zająłem pozycję w odpowiedniej odległości od niej, wyciągnąłem strzałę ze skórzanego kołczanu zawieszonego na ramieniu i założyłem ją na swój łuk refleksyjny. Naciągnąłem cięciwe i … Słońce akurat w tym samym momencie postanowiło mnie oślepić, rzucając na moje oczy swoje światło przebijające się z trudem zza wysokich koron drzew porastających ten piękny las w którym się znajdowałem… Kiedy wypuścilem strzałę zniknęła ona gdzieś w zielonych głębiach wydając charakterystyczny świst. Poirytowany prychnąłem cicho pod nosem. Pospiesznie wyciągnąłem kolejną i ponownie nałożyłem ją na łuk. Naciągnąłem cięciwę. Przed jej wypuszczeniem słońce ponownie próbowało swojej sztuczki, lecz ja tym razem przesunąłem się kilka kroków w bok z uśmiechem satysfakcji. Przesuwając buty po ziemi a wzrok kierując na cel, nadepnąłem na suchy konar i przechylając ciało do tyłu niezauważenie wypuściłem łuk z rąk, a z niej strzałę kierując ją prosto w obłoki. Odprowadziłem ją wzrokiem z zaskoczonym wyrazem twarzy ku błękitnym przestworzom. A kiedy zniknęła skierowałem swój wzrok na szmacianą bohaterkę. Stała tam sobie w oddali, a czerwone połkole na jej słomianej twarzyczce oznajmiało, że się złośliwie cieszy. Słynąłem z powagi i cierpliwości wsród kompanów jednak ten uśmieszek odmienił te cechy na przeciwne. Wyciągnąłem pospiesznie kolejną strzałę. Kiedy w tym samym momencie pochwyciłem łuk leżący na ziemi strzała w drugiej dłoni ześlizgnęła mi się z mokrych od potu palców. Kiedy w ostatnim momencie ją uchwyciłem nieporadnie złapałem ją za grot wbijając go sobie w palec wskazujący. Jęknąłem głośno – nie z bólu a z rosnącej wściekłości. A tam w oddali laleczce błysnęły niebieskie guziki a usteczka naciągnęły się w jeszcze większym uśmiechu. Ze złością tą samą strzałę, która mnie skaleczyła cisnąłem w ziemię. Ta wbiła się w mokry mech. Niecierpliwie sięgnąłem ręką do kołczanu, ale tam dłonią nie wyczułem już nic. Zdziwiony zsunąłem go z ramienia i rzuciłem na niego okiem. Oprócz surowego zapachu swieżo wyprawionej skóry nie bylo już w nim nic godnego zainteresowania. A najważniejsze – nie było strzał. Cofnąłem się w myślach pamięcią – najwyraźniej wychodząc dzisiaj z domostwa sięgnąłem nie po ten kołczan co trzeba, bowiem drugi napełnionymi był nimi po brzegi. Westchnąłem. Głośno przeklinajac oddaliłem się od tego dziwnego miejsca przekrzykujac się ze słodko-irytującym śpiewem ptaków. Jestem pewny, że kiedy mijałem pienek z laleczką kąciki jej ust sięgały z radości do czubka jej głowy.

Koniec

Komentarze

Przeczytałam. Zdecydowanie za dużo zaimków. Masz pewne problemy z interpunkcją, przez co niektóre zdania brzmią dość nieporadnie. A co do treści – nie bardzo rozumiem, co to ma być. Opowiadanie raczej nie, po prostu pewna scenka. I nie mam nic przeciwko scenkom, o ile niosą w sobie jakąś myśl i są naprawdę dobrze napisane. W tej niestety moim zdaniem zabrakło jednego i drugiego. Jednak wydaje mi się, że – jeśli będziesz próbować – masz potencjał, aby napisać coś znacznie lepszego.

  >> Położyłem laleczkę na nierówno ściętym pniu drzewa, tak aby opierała się o jego odstające części. Stała tak sobie na swojej niewielkiej, wyschniętej scenie, kiedy ja oddalając się powoli nie odrywałem od niej wzroku. << -– Wyrazy wytłuszczone to zbędne zaimki i słowa. Dla porównania pod spodem napisałem zdanie w innej formie, trochę poprawniej, ale zawsze można to zrobić na sto sposobów:   „Położyłem laleczkę na nierówno ściętym pniu, aby opierała się o odstające części. Stała na niewielkiej, wyschniętej scenie, kiedy oddalając się powoli, nie odrywałem od niej wzroku.” – Jest różnica? No i nie trzeba pisać PIEŃ DRZEWA, wystarczy PIEŃ, bo każdy skojarzy to z drzewem. Ale te dwa zdania są trochę nierównoważne. Raz piszesz, że położył laleczkę, a potem jest informacja, że jednak była podparta. Skoro stała, to była podpierana przez coś: kamień, patyk, drzazgę itp?   Sprawdź sobie resztę tekstu, z wyłapaniem podobnych błędów (zaimki i powtórzenia) oraz sprawdź interpunkcję. O czym jest tekst, podobnie jak ocha, nie mam pojęcia. Trochę za krótko jak na opowiadanie. Scenka lub bardziej wprawka literacka. Z tego nie wiele da się wywnioskować. Jedynie jedno, co już zostało wymienione: popełniasz błędy typowe dla początkujących.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Mam podobne odczucia co ocha.    Nie tylko interpunkcja tu szwankuje, niestety. Niektóre zdania są zbyt długie, napakowane przymiotnikami, przez co traci się wątek. W dodatku logika ci szwankuje. Powtarzasz to samo np. tutaj:   Słońce akurat w tym samym momencie postanowiło mnie oślepić, rzucając na moje oczy swoje światło przebijające się z trudem zza wysokich koron drzew porastających ten piękny las w którym się znajdowałem I parę innych logiczności, jak to, że facet nie zauważył wcześniej, że wziął nie ten kołczan co trzeba.  Masz kłopoty ze stylem, ale ćwiczysz, więc jest dobrze. Staraj się jednak nadać sens scenom, które masz w głowie, zastanowić się, co byś  chciał przekazać, bo tutaj miałam wrażenie, jakbym czytała ciągle to samo i właściwie nic się nie wydarzyło. Jeśli dopiero się wprawiasz w czymś, to zaznaczaj na początku w słowie od autora, że jest to np. ćwiczenie opisów przyrody albo akcji, i wtedy będziemy mogli porównywać, wskazywać błędy, a nawet i chwalić, jeśli będzie postęp.   Wyjątkowo złośliwa ta laleczka. Spryciula! Ja myślę, że to była laleczka voodoo ;) Toteż wyjątkową nieporadność bohatera mogą zwalić właśnie na uroki, o!    Pozdrawiam ciepło.

Sama scena nawet mi się prawie podoba, bo można ją brać za opis treningu nieco ofermowatego łucznika amatora. Natomiast jak została ta scena opisana… hm, trudno znaleźć cokolwiek zasługującego na wyraźne pochwały… Ale nie zmartwiaj się, Autorko, na zapas. Trenuj wytrwale, a będzie coraz lepiej pod tym względem. Zwalcz nadzaimkozę (założyłem strzałę na swój łuk – a był tam ktoś jeszcze, od kogo bohater mógłby pożyczyć łuk?), popraw interpunkcję…

Dziękuje Wam bardzo za przeczytanie tekstu i wszystkie opinie. Postaram się wszystkie rady wziąsc do serca, oraz przeanalizować błędy. Jesli chodzi o pytanie – o czym jest ten tekst ? Odpowiadam. Jest to krótki opis treningu łucznika, który za cel obrał sobie szmacianą lalkę. Opisując trening z perspektywy bohatera, chciałam zwrócic uwagę na jego rosnącą frustrację związaną z tym, że jako łucznik nie jest w stanie trafić nawet w nieruchomy cel. Wraz z kolejnymi próbami oraz zwiększającym się pechem, jego swiadomosć zaczyna zauważać abstrakcyjne rzeczy, np. iż nawet lalka złosliwie się cieszy z jego nieudolnosci. Uważa się za łucznika, lecz nawet słońce oraz własna pamięć (zapomniał własciwego kołczanu) nie są mu przychylne. Chciałam odczucia bohatera nawet lekko 'przerysować', bowiem tak własnie odbierał wszystko w czasie swojego beznadziejnego treningu. – Stąd może ta nadzaimkoza. Pozdrawiam.

Przede wszystkim straszy wielki blok tekstu – podział na akapity znacznie ułatwia odbiór.   Jak łuk znalazł się na ziemi skoro bohater przed chwilą z niego strzelał…?   Ogólnie to tylko opis scenki, jak dla mnie niezbyt zrozumiałej a przez to niezbyt interesującej. O co chodzi z laleczką? Jest jakaś szczególna? Czemu bohater do niej strzelał? Jakim cudem pomylił kołczany, nawet jeśli jest ślepy to ciężar powinien mu podpowiedzieć, który jest pusty a który pełny.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

:-) Wstrzeliłem się w zamysł Autorki ze swoją interpretacją? No, prawie wstrzeliłem… :-)  

Scenka może być, gorzej z wykonaniem. Mnie zaskoczyło, że słońce świeciło laleczce prosto w oczy, łucznik stał naprzeciwko, a jednak blask jego też oślepił.

Babska logika rządzi!

:-) Słońce zataczało się po wczorajszej popijawie z Księżycem w nowiu. :-)

Tjaaa… I pewnie jeszcze kilka zgrabnych asteroid wpadło na balangę. Do dziś na Księżycu są takie kratery, że mucha boi się usiąść.

Babska logika rządzi!

:-)  :-)  :-)

AdamKB: Dziękuje za Twoje opinie. Owszem, prawie się wstrzeliles. :-)) joseheim: Dziękuje za opinię i przeczytanie tekstu. Próbowałam dodać go wraz z akapitami, lecz z niewiadomych przyczyn nie chciało mi go zapisać. Jednakże zgadzam się z Tobą, ponieważ ja również zwracam uwagę na akapity. Jesli chodzi o Twoje pytanie : "Jak łuk znalazł się na ziemi skoro bohater przed chwilą z niego strzelał…?" Przytoczę odpowiedź z tekstu : " Przesuwając buty po ziemi a wzrok kierując na cel, nadepnąłem na suchy konar i przechylając ciało do tyłu niezauważenie wypuściłem łuk z rąk (…) " . Jesli chodzi o laleczkę - nie jest ona szczególna. Jest to zwykła szmaciana lalka. Jak już wypowiedziałam się w poprzednim komentarzu, jest to opis odczuć bohatera, który uważa iż nawet lalka odczuwa satysfakcję z powodu jego beznadziejnosci. Dlaczego pomylił kołczany? Jak widać po tekscie - mojemu bohaterowi szczęscie raczej nie towarzyszy, także powodów może być mnóstwo. Finkla:  Dziękuje za Twoją opinię oraz przeczytanie tekstu. Laleczka tylko "oczy" miała skierowane w stronę słońca, jego blask jej nie "oslepił".  

Ojej, nie przeczytałam dokładnie, potknięcia bohatera nie zauważyłam – co jest moim potknięciem ; ), ale jednak składam przeoczenie na karb zwartego bloku tekstu ; (

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wcześniej komentujący wyłożyli co szwankuje w Twojej scence, więc nie będę się powtarzać.

Mam nadzieję, że poniższe uwagi pomogą Ci poprawić tekst, a w przyszłości będziesz zwracać baczniejsza uwagę na to jak piszesz. Powodzenia.

 

„Odnosiłem wrażenie tak jakby zaraz miała zeskoczyć z krzykiem rozpaczy z resztek biednego drzewa i uciec znikając gdzieś pospiesznie w leśnych gęstwinach”. –– Nie słyszałam jeszcze o krzyku rozpaczy z resztek biednego drzewa. ;-)

Proponuję: Odnosiłem wrażenie, jakby z krzykiem rozpaczy miała zamiar zeskoczyć z resztek drzewa i uciec, znikając pospiesznie gdzieś w leśnej gęstwinie.

 

„Jej szmaciane nóżki, utrzymywały ciężar słomianego tułowia obłożonego wytartym materiałem…” –– Może: Jej wątłe nóżki, z trudem utrzymywały ciężar szmacianego tułowia, wypełnionego słomą.

 

„…niepropocjonalna główka leżała krzywo…” –– Literówka.

 

„Naciągnąłem cięciwe i ...” –– Literówka, zbędna spacja przed wielokropkiem.

 

„Słońce akurat w tym samym momencie postanowiło mnie oślepić, rzucając na moje oczy swoje światło…” –– Skoro słońce oślepiło łucznika, to zrozumiałe, że nie zaświeciło w cudze oczy.

 

„…przebijające się z trudem zza wysokich koron drzew…” –– Raczej: …przebijające się z trudem zza koron wysokich drzew

Wysokie są drzewa, korony bywają np. rozłożyste.

 

„Kiedy wypuścilem strzałę zniknęła ona gdzieś…” –– Kiedy wypuściłem strzałę, zniknęła gdzieś

 

„Pospiesznie wyciągnąłem kolejną i ponownie nałożyłem ją na łuk”. –– Strzała wyciągnięta z kołczanu nie była ponownie nakładana. Była nakładana pierwszy raz.

 

„Naciągnąłem cięciwę. Przed jej wypuszczeniem słońce ponownie próbowało swojej sztuczki…” –– Przed wypuszczeniem cięciwy? ;-)

 

„…lecz ja tym razem przesunąłem się…” –– Wystarczy: …lecz tym razem przesunąłem się

 

„…przesunąłem się kilka kroków w bok z uśmiechem satysfakcji. Przesuwając buty po ziemi a wzrok kierując na cel, nadepnąłem na suchy konar i przechylając ciało do tyłu niezauważenie wypuściłem łuk z rąk, a z niej strzałę kierując ją prosto w obłoki”. –– Powtórzenie.

Kim jest ta, z której skierował strzałę prosto w obłoki? ;-)

Proponuję: Kierując wzrok ku celowi i nie patrząc pod nogi, nadepnąłem na suchy konar. Straciłem równowagę i niechcący, upuszczając łuk, posłałem strzałę prosto w obłoki.

 

„A kiedy zniknęła skierowałem swój wzrok na szmacianą bohaterkę”. –– Dlaczego szmaciana lalka jest bohaterką?

 

„…a czerwone połkole na jej słomianej twarzyczce…” –– Literówka.

 

„Słynąłem z powagi i cierpliwości wsród kompanów…” –– Wolałabym: Wśród kompanów słynąłem z powagi i cierpliwości.

 

„…jednak ten uśmieszek odmienił te cechy na przeciwne”. –– Powtórzenie.

Czy uśmiech lalki sprawił, że łucznik stał się wesoły i niecierpliwy?

 

„Wyciągnąłem pospiesznie kolejną strzałę. Kiedy w tym samym momencie pochwyciłem łuk leżący na ziemi strzała w drugiej dłoni…” –– Czy łucznik trzymał dwie strzały –– jedną wyciągniętą a drugą w drugiej ręce? ;-)

 

„Kiedy w ostatnim momencie uchwyciłem nieporadnie złapałem za grot…” –– Powtórzenie.

 

„…usteczka naciągnęły się w jeszcze większym uśmiechu”. –– Wolałabym:  …usteczka rozciągnęły się w jeszcze szerszym uśmiechu.

 

„Ze złością samą strzałę, która mnie skaleczyła cisnąłem w ziemię”. –– Ze złością, samą strzałę, która mnie skaleczyła, cisnąłem w ziemię.

 

„Niecierpliwie sięgnąłem ręką do kołczanu, ale tam dłonią nie wyczułem już nic”. –– Wolałabym: Niecierpliwie sięgnąłem do kołczanu, ale niczego w nim nie znalazłem.

 

„Oprócz surowego zapachu swieżo wyprawionej skóry nie bylo już w nim…” –– Literówki.

 

„Głośno przeklinajac oddaliłem się od tego dziwnego miejsca przekrzykujac…” –– Głośno przeklinając, oddaliłem się od tego dziwnego miejsca, przekrzykując

 

„…kiedy mijałem pienek z laleczką…” –– Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy: Dziękuje bardzo za Twoje wyczerpujące uwagi na temat mojego tekstu, oraz za poswięcony czas. Przyjrzę się błędom, a Twoje wskazówki na pewno będą bardzo pomocne. Jednakże nie bardzo rozumiem Twojej pierwszej uwagi, iż mało w tym tekscie fantastyki. Łucznik próbujący strzelać do słomianej laleczki oraz odbierający ją równoczesnie jako żywą postać – moim zdaniem jest to motyw fantastyczny. Pozdrawiam.

No właśnie, strzelanie do słomianej lalki wydaje mi się mało fantastyczne, a imaginacja łucznika, iż jest to ktoś żywy, zakrawa, moim zdaniem, na lekkie skłonności sadystyczne strzelca. A to już nie jest fantastyczne. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przecież napisałam powyżej, iż nie chodzi tu o samo strzelanie do słomianej laleczki, ale nadawanie jej równoczesnie cech żywej osoby przez głównego bohatera. Łucznik nie ma skłonnosci sadystycznych – nic jej nie zrobił, pomimo zdenerwowania oraz licznych, nieudolnych prób. Twój argument do mnie nie przemawia. Pozdrawiam.

Natomiast ja powiedziałabym, że nic jej nie zrobił, albowiem był zdenerwowany nieudolnymi próbami i własnym gapiostwem, może roztargnieniem –– przecież zabrał niemal pusty kołczan. Gdyby miał czym strzelać, w końcu trafiłby lalkę. Skoro łucznik nadaje lalce cechy żywej osoby, wyobraża ją sobie jako istotę ludzką, to, moim zdaniem, przejawia skłonności sadystyczne. Normalnie, to on powinien strzelać do tarczy. Mimo Twoich usilnych wyjaśnień, w tekście nadal nie znajduję fantastyki. Pozdrawiam. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Łucznik próbujący strzelać do słomianej laleczki oraz odbierający ją równoczesnie jako żywą postać – moim zdaniem jest to motyw fantastyczny.

Mógłby to być motyw fantastyczny, racja, ale jeszcze mu dużo brakuje, by się takim stać. Na razie masz motyw psychiczny – zwykła imaginacja łucznika, nic więcej. I chociaż nasz umysł faktycznie zdaje się być źródłem fantasy, to w tym tekście nie zdołałeś tego oddać. Nie nadałeś lalce cech fantastycznych, jedynie ją ożywiłeś i to tylko w umyśle łucznika. To za mało. Klimat fantasy można stworzyć za pomocą odpowiednich słów, opisów, nie zawsze musi on dotyczyć postaci. A jeśli zależy ci głównie na tym motywie, to oczami łucznika powinniśmy zobaczyć znacznie więcej, zwłaszcza wtedy, gdy patrzy on na lalkę. Nie wiem, jakaś energia się wokół niej kumuluje, wystają jej rogi, cokolwiek. Jest mnóstwo sposób. Teraz, tak jak mówię, to może być opowieść o nawiedzonym łuczniku, który ma problem z agrresją, jest schizofrenikiem itd., mało zaś w tym fantastyki, bo nie została należycie wydobyta :)   Pozdrawiam

regulatorzy: Nie zgadzam się z Tobą. Nie zrobił jej własnie nic pomimo zdenerwowania, a przecież gdyby posiadał skłonnosci masochistyczne, nie potrzebowałby się nawet zdenerwować aby mieć chęć wyrządzenia jej czegos złego. Po za tym, to że akurat jego celem nie była typowa dła łuczników tarcza, również nie oznacza iż posiada skłonnosci masochistyczne. Dodatkowo trzymajmy się tekstu – pełnego kołczanu ze sobą nie wziął – także nie hipotezujmy. Almari: Dziękuje za Twój komentarz. Czekałam na dodatkową wypowiedź na temat tego motywu fantastycznego. Łucznik odbierał ją jako żywą postać jednakże była ona tylko słomianą lalką - musiałam rozdzielic te dwie rzeczy i z tego względu całkowicie swiadomie w taki sposob została ona w tym tekscie opisana. Antropomorfizację często stosuje się w literaturze fantastycznej. Dodatkowo jest to dosc krótki tekst. Nie rozumiem dlaczego uważasz, iż mój bohater jest agresywnym schizofrenikiem ? :) Pozdrawiam Cię serdecznie.  

regulatorzy: Moja pomyłka. Nie skłonnosci masochistyczne a sadystyczne :)

Evievivi, szanuję Twoje przywiązanie do własnego tekstu, ale pozostanę przy własnym zdaniu. Mam nadzieję, że Twoje kolejne opowiadanie nie wzbudzi podobnych kontrowersji i będzie naprawdę fantastyczne. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie mówię, że się jej nie stosuje. Sądzę tylko, że jej nie wyeksploatowałaś na tyle, byśmy nie mieli wątpliwości co do tego, że jest to tekst fantasy w pełni. Być może, gdyby był trochę dłuższy, poparty czymś więcej, miałabyś czas na nakreślenie klimatu, choć i w takim małym kawałeczku można się o to pokusić np. w opisach przyrody. Dlatego też łucznik, dla którego lalka zachowuje się, jak człowiek, wydał mi się lekko chorawy psychicznie lub przynajmniej chłopakiem o bujnej wyobraźni. Zostaw trochę nam, komentującym, pola do interpretacji, każdy odbiera przecież inaczej :) Można by nad tym dywagować długo, czy zwykłe migawki "wyobraźniowe" zaliczamy do fantasy. To kwestia relatywna. Dla jednych to jest magiczne, a inni potrzebują do fantasy elfów, krasnoludów, bo inaczej nie da rady. Jako czytelnik na ogół przyjmuję bardzo wiele koncepcji, różnych ujęć fantasy, szukania pomysłu ect., aczkolwiek tutaj, jak już mówiłam wczęśniej, jest zaledwie chwilowe muśnięcie prawie-fantasy, a nie jej dotyk, gorący i namacalny :)   Odpozdrawiam równie serdecznie. 

Przeczytałem. Cóż… krótka scena niezdarnego łucznika strzelającego do lalki, w której widział osobę. Do tego raczej muskająca fantastykę, niż nią będąca. To po prostu nie mogło być udane :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka