- Opowiadanie: Eregion - Pogromca Troli

Pogromca Troli

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pogromca Troli

 

Moim powołaniem było zniszczenie wszelkiego zła, jakie pleniło się na ulicach tej niegdyś świetnej metropolii. Od pewnego czasu w najbiedniejszych dzielnicach zaczęły pojawiać się wstrętne kreatury. Sam ostatnio zadawałem sobie pytanie, dlaczego wcześniej nie zauważałem tego problemu. Dotychczas myślałem, że gobliny, orki, trolle, ogry i inne im podobne stwory to tylko legendy, albo żyją gdzieś daleko w lasach i górach. Tymczasem zagrożenie stawało się coraz bardziej realne z dnia na dzień. Przechadzając się wieczorami, widziałem przemykające się skurczone postacie, oraz wyczuwałem okropny smród bijący od ich leż. Niedawno jednak nawet we dnie rozzuchwalone kreatury zaczęły wychylać się ze swoich kryjówek. Mimo że nie były zbyt agresywne to jednak niebezpieczeństwo było całkiem realne. Jeżeli teraz pojawiają się już w obrębie miasta i przemykają się pod drzwiami niczego niespodziewających się ludzi, to, co może zdarzyć się w przyszłości?

 

Kiedy tak się nad tym zastanawiałem, postanowiłem ostrzec władze, które jakby były ślepe, nie zwracały uwagi na niebezpieczeństwo. Niestety! Prefekt straży miejskiej będąc ograniczonym, w swojej głupocie nie chciał mnie nawet wysłuchać. Podobnie było też z jego podwładnymi. Myślę, że mają oni jakieś ukryte plany związane z tymi potworami, jednak narażanie w tak głupi sposób spokojnych ludzi nie można niczym wytłumaczyć. Dlatego postanowiłem zająć się tym osobiście!

 

Będąc ubogim rzemieślnikiem mogłem pozwolić sobie tylko na zakup małego toporka. Jednak dobre i to! Moje umiejętności w walce powinny zrekompensować brak porządnego uzbrojenia.

 

Miałem rację! Dotychczas stoczyłem kilka krwawych potyczek, podczas których wszystkie gobliny i trolle jak tylko traciły przywódcę popadały w panikę. Uciekały na sam mój widok! Mam nadzieję, że trubadurzy zaczną układać kiedyś o mnie pieśni, a sam stanę się bohaterem naszego królestwa.

 

Życie herosa nie jest jednak łatwe. Od wczoraj poluję na kreatury bez chwili wytchnienia. I gdyby nie świadomość, że spokój, porządek i bezpieczeństwo zależy ode mnie, nie wiem na jak długo starczyłoby mi sił.

 

***

 

Przede mną zmaterializowały się trzy sylwetki nadchodzących trolli. Należeli do rasy skarłowaciałych. Podobno gdzieś w górskich jaskiniach żyją ich potężni pobratymcy górujący kilkukrotnie nad człowiekiem, lecz ci byli mniej więcej mojego wzrostu i nie odznaczali się zbyt dużą siłą. Kiedy owiał mnie ich smród ruszyłem do ataku! Jednym ciosem roztrzaskałem czerep pierwszemu z nich i tak jak już w wielu przypadkach było pozostali widząc klęskę swojego wodza rzucili się do ucieczki. Byłem jednak szybszy i po kilku uderzeniach posłałem ich na ziemię.

 

Jednak kolejny przeciwnik, na którego się natknąłem nie był już taki łatwy do pokonania. Potężnie zbudowany ogr ruszył na mnie z impetem, kiedy tylko uniosłem topór. Był prawdopodobnie pod wpływem pewnych nieznanych mi bliżej magicznych ziół, gdy utopiłem ostrze w jego lewym ramieniu nie odczuł zbytnio bólu. Ledwo co wzniosłem broń do powtórnego ciosu poczułem jak jego potężna pięść łamie mi szczękę. Zatoczyłem się, a on runął na mnie całym swym ciężarem ciała. Obydwaj upadliśmy na ulicę, jednak mimo oszołomienia i bólu złamanej szczęki nie wypuściłem topora. Mimo przeważającej siły przeciwnika udało mi się wziąć zamach i uderzyć obuchem w czaszkę ogra. To zakończyło walkę.

 

Podniosłem się na nogi, obolały i zataczając się oparłem o mur otaczający ogród czyjegoś pałacu. Nie miałem siły ruszyć się z miejsca, jednak wiedziałem, że jeśli pozostanę tu choćby chwilę dłużej to inne kreatury korzystając z mojego osłabienia przybędą wziąć odwet.

 

Myślałem, że już nie zrobię ani kroku więcej, a zawroty głowy przyprowadzały mnie co chwila do upadku. Wszystko wskazywało, że umrę tutaj, w jakimś zadupiu, otoczony przez hordy potworów. Wpadłem w rozpacz. Najbardziej było mi żal tych zwykłych, spokojnych ludzi, którzy beze mnie mogą stać się wkrótce celem napaści goblinów i trolli. Wyobrażałem sobie jak minstrele układają pieśni o mojej chwalebnej ostatniej walce i śmierci. Już pogodziłem się z losem, kiedy ujrzałem nadchodzący ratunek. Z naprzeciwka nadchodził patrol straży miejskiej!

 

 

 

– Hej! Pachołkowie! Do mnie! Pomóżcie!

 

***

 

Nareszcie! – Westchnął pan Pączek i odłożył gazetę, kończąc czytać artykuł pt. „Szaleniec zabił człowieka i ranił siedmiu” – Złapali go.

Koniec

Komentarze

Myślałem, że już nie zrobię ani kroku więcej, a zawroty głowy przyprowadzały mnie co chwila do upadku. – słowo przyprowadzały nie jest dobrym wyborem. Poza tym przecinkologia czasem kuleje. Taki sobie ten Twój tekst. Szczerze mówiąc, spodziewałem sie podobnego zakończenia, co czyni opowiadanie mało fantastycznym.   Pozdrawiam

Mastiff

Ja się co prawda takiego zakończenia nie spodziewałam, ale tekst – mimo że dość sprawnie napisany – wydał mi się na tyle monotonny i, że się tak wyrażę, stereotypowy (ogry, orki, trolle, toporek), że mało co do zakończenia nie dotarłam. Ale nie może być źle, skoro przeczytałam, mimo że występują tu orki. Dla mnie tylko ciut ciekawsze od elfów i krasnoludów. Może po prostu nie należę do docelowego kręgu odbiorców.  Co doprowadza mnie do konkluzji,  że nie do końca entuzjastyczny odbiór tego tekstu może być problemem moim, nie Autora. 

…A mnie najbardziej podobało się zakończenie. Mimo warsztatowych błędów jakiś pomysł jest. Pozdrawiam.

Odpowiadając ochie (mam nadzieję że dobrze odmieniłem): Zamierzałem przedstawić tok myślenia i narracji bohatera w sposób tendencyjny i kiczowaty, skąd pojawiają się tak wyświechtane pojęcia (i w takim nadmiarze) jak ogr, troll czy ork. Całość tekstu miała być mocno przerysowana i przejaskrawiona.

Osze, raczej. Ale ok, nie przemyślałam tego nicku pod względem odmiany. :) No to Ci się udało przerysowanie. :) Tak jak wspomniałam – najwyraźniej nie jestem odbiorcą; do końca przeczytałam, bo komentarz Bohdana sprawił, że uznałam, że jakieś przemyślane zakończenie być musi. No i było. Przy okazji – właśnie obejrzałam dokument o orkach ("Blackfish", polecam). Niesamowite zwierzęta. ;)

Spodobało mi się to przejaskrawienie w wypowiedziach narratora, ale końcówka faktycznie – do przewidzenia.

Babska logika rządzi!

W tytule jest troli przez jedno l, a w tekście trolle przez dwa l.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tymczasem zagrożenie stawało się coraz bardziej realne z dnia na dzień. – Tymczasem, z dnia na dzień, zagrożenie stawało się coraz bardziej realne. – poprawny szyk

Przechadzając się wieczorami, widziałem przemykające się skurczone postacie, oraz wyczuwałem okropny smród bijący od ich leż. Niedawno jednak nawet we dnie rozzuchwalone kreatury zaczęły wychylać się ze swoich kryjówek. Mimo że nie były zbyt agresywne to jednak niebezpieczeństwo było całkiem realne.Jeżeli teraz pojawiają się już w obrębie miasta i przemykają się pod drzwiami niczego niespodziewających się ludzi, to, co może zdarzyć się w przyszłości?   Przechadzając się wieczorami, widziałem przemykające, skurczone postacie, oraz wyczuwałem okropny smród bijący od ich leż. – przemykające bez "się"

Niedawno jednak nawet we dnie rozzuchwalone kreatury zaczęły wychylać się ze swoich kryjówek. – Ostatnimi czasy rozzuchwalone kreatury zaczęły wychylać się ze swoich kryjówek za dnia. 

Jeżeli teraz pojawiają się już w obrębie miasta i przemykają pod drzwiami niczego niespodziewających się ludzi, to, co może zdarzyć się w przyszłości? – Albo "teraz", albo "już", nie ma sensu używać tego samego określenia dwa razy. 

Generalnie nieźle Ci to wyszło. Może nie literacki triumf, ale też nie poległeś ;)

Pewnego dnia zauważyłem, że w Internecie panoszy się Zła Proza. Nie wiem, jak mogłem tego nie dostrzec wcześniej. Postanowiłem z nią walczyć. Odłożyłem gamepada, żegnając się z nim czule i obiecując, że do niego wrócę jak tylko zwyciężę, za 9,95 kupiłem klawiaturę i… zabrałem się do pisania. Kilka pierwszych opowiadań popełniłem bez większych przeszkód – nikt ich nie zauważył. Niestety, do trzeciego dochrzanił się krytyk wagi ciężkiej. Wywlekł z niego flaki, wyrwał wszystkie przecinki, dobił odmianą wykrzykników. Nadludzkim wysiłkiem umysłu pokonałem jednak potwora dopisując ostatnią linijkę "Na szczęście to był tylko sen" i roześmiałem się w jego śmierdzący cebulą i starym śledziem ryj. Przeżyłem. Zła Proza zostanie unicestwiona pod naporem moich opowiadań. Jeśli nie dziś, nie jutro, to w końcu jednak zyskam nad nią przewagę liczebną!   Eregionie, to tylko żart. Nie bierz go do siebie, proszę. Nie czytałem Twoich poprzednich opowiadań, a powyższe nie jest aż takie złe. Jest tylko kiepskie, a zakończenie ma rzeczywiście sztampowe. Pozdrawiam!

Na uwagę bemika: Jest to celowe posunięcie. Trol różni się od Trolla tym że jest tak nazywany bezdomny pijaczyna.

Dzięki za wyjaśnienie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Opowiadanko nie zachwyciło mnie, ale też zbytnio nie cierpiałam. Mam nadzieję, że kolejne będą bardziej udane.  

 

„Moim powołaniem było zniszczenie wszelkiego zła, jakie pleniło się…” –– Moim powołaniem było zniszczenie wszelkiego zła, które pleniło się

 

„…wyczuwałem okropny smród bijący od ich leż”. –– …wyczuwałem okropny smród bijący od ich leży.

 

„Niedawno jednak nawet we dnie rozzuchwalone kreatury zaczęły wychylać się ze swoich kryjówek. Mimo że nie były zbyt agresywne to jednak niebezpieczeństwo było całkiem realne”. –– Wolałabym: Ale niedawno, nawet za dnia, rozzuchwalone kreatury zaczęły wychylać się ze swoich kryjówek. Mimo że nie były zbyt agresywne, to jednak istniało całkiem realne niebezpieczeństwo.

 

„Jeżeli teraz pojawiają się już w obrębie miasta i przemykają się pod drzwiami niczego niespodziewających się ludzi, to, co może zdarzyć się w przyszłości?” –– Może: Jeżeli teraz widać ich w obrębie miasta, przemykających pod drzwiami niczego niespodziewających się ludzi, to co będzie w przyszłości?

 

„…jednak narażanie w tak głupi sposób spokojnych ludzi nie można niczym wytłumaczyć”. –– …jednak narażania spokojnych ludzi w tak głupi sposób, nie można niczym wytłumaczyć. Lub: …jednak narażanie spokojnych ludzi w tak głupi sposób, nie może być niczym wytłumaczone.

 

„Od wczoraj poluję na kreatury bez chwili wytchnienia”. –– Co to są kreatury bez chwili wytchnienia? ;-)

Od wczoraj, bez chwili wytchnienia, poluję na kreatury.

 

„I gdyby nie świadomość, że spokój, porządek i bezpieczeństwo zależy ode mnie…” –– I gdyby nie świadomość, że spokój, porządek i bezpieczeństwo zależą ode mnie

 

„Przede mną zmaterializowały się trzy sylwetki nadchodzących trolli”. –– Wolałabym: Przede mną zmaterializowały się sylwetki trzech nadchodzących trolli.

 

„Byłem jednak szybszy i po kilku uderzeniach posłałem ich na ziemię –– Byłem jednak szybszy i kilkoma uderzeniami posłałem ich na ziemię. Lub: Byłem jednak szybszy i po kilku uderzeniach leżeli na ziemi.

 

„Ledwo co wzniosłem broń do powtórnego ciosu poczułem jak jego potężna pięść łamie mi szczękę”. –– Wolałabym: Ledwo wzniosłem broń do powtórnego ciosu, a poczułem jak potężna pięść łamie mi szczękę.

 

„Zatoczyłem się, a on runął na mnie całym swym ciężarem ciała”. –– Zatoczyłem się, a on runął na mnie ciężarem całego ciała.

 

„Podniosłem się na nogi, obolały i zataczając się oparłem o mur otaczający ogród czyjegoś pałacu”. –– Wolałabym: Obolały, z trudem powstałem i, chwiejąc się, oparłem o mur otaczający ogród czyjegoś pałacu.

 

„Myślałem, że już nie zrobię ani kroku więcej, a zawroty głowy przyprowadzały mnie co chwila do upadku”. –– Wolałabym: Zawroty głowy przyprawiały mnie o mdłości, myślałem że za chwilę upadnę i nie zrobię już ani kroku więcej.

 

„Wszystko wskazywało, że umrę tutaj, w jakimś zadupiu…” –– Wszystko wskazywało, że umrę tutaj, na jakimś zadupiu

 

„Już pogodziłem się z losem, kiedy ujrzałem nadchodzący ratunek. Z naprzeciwka nadchodził patrol straży miejskiej!” –– Wolałabym: Już byłem pogodzony z losem, kiedy ujrzałem nadchodzący ratunek. Z przeciwka zbliżał się patrol straży miejskiej!

 

„…kończąc czytać artykuł pt. „Szaleniec zabił człowieka i ranił siedmiu” –– Zrozumiałam, że szaleniec zabił jednego i ranił siedmiu człowieków. ;-)

Może: …kończąc czytać artykuł pt. „Szaleniec zabił człowieka i ranił siedmiu przechodniów/ ludzi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dobrze się czytało :)

Przynoszę radość :)

Dobre zakończenie, ale ogólnie niezbyt mi się podobało. Jak dla mnie opowiadanie było zdeczka toporne. Nie podoba mi się twój styl, zawiły w swojej prostocie. Wiem, że celowo nadałeś tekstowi takiej przerysowanej patetyczności. Z jednej strony chcesz nadać całości lekki, bezstresowy kształt snu wariata, chcąc by czytelnik popłynął wraz z tym szalonym nurtem a następnie zarzucasz kotwicę, opisując szczegółowo walki kontrastujące z resztą opowiadania. Nie jest źle, po ponownym przeczytaniu, odbiór całości wypada o wiele lepiej, ale przy pierwszym razie nie bylem zachwycony. 

Nowa Fantastyka