- Opowiadanie: Lawient - D.O.G.S.

D.O.G.S.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

D.O.G.S.

 

Obudziłem się w śmierdzącej potem ciężarówce. Bolało mnie całe ciało, a z rozciętej wargi ściekała wąska stróżka krwi. Zamrugałem leniwie z trudem odzyskując pełną widoczność. Leżałem na podłodze, raz po raz przerzucany z jednego końca pojazdu na drugi, gdy ciężarówka wchodziła w ostre zakręty.

 

Dopiero po paru minutach zorientowałem się, że nie jestem sam. Pod przeciwległą ścianą siedziało ośmiu chłopaków, o pobladłych twarzach i podkrążonych oczach. Na ich rękach i nogach było pełno ciemnofioletowych siniaków, świadczących o tym, że zostali potraktowani równie brutalnie jak ja. Większość z nich była w moim wieku, lecz dwoje chłopaków wyglądało na sporo starszych niż reszta.

 

Rozejrzałem się nieśmiało po wnętrzu ciężarówki. Podłoga pojazdu poplamiona była wymiocinami chłopaków i (najprawdopodobniej) moją krwią. Jedynym źródłem światła było małe okienko, wpuszczające jedynie wąski promień światła.

 

Czułem jak żołądek podchodzi mi do gardła. Spuściłem głowę w dół, usilnie starając się nie zwrócić mojego i tak skromnego śniadania. Nie mogąc dłużej powstrzymywać torsji, zwinąłem się w kłębek i zwymiotowałem na podłogę, wywołując u pozostałych chłopaków jęk obrzydzenia.

 

Gdy wreszcie udało mi się opanować drżenie ciała, podniosłem wzrok na uśmiechającego się z troską chłopaka. Jego ruda grzywka, wpadała mu do oczu, a soczyście zielone oczy wydawały się lśnić w ciemnościach.

 

– Dokąd nas zabierają? – spytałem słabym głosem, ocierając stróżkę śliny wierzchem dłoni.

 

– Gdybym ja wiedział… – jęknął, odgarniając włosy z twarzy. Jego głos drżał odrobinę, lecz mimo tego z twarzy chłopaka nie znikał uśmiech. Wyciągnął do mnie rękę. – Ashley.

 

– Toby – ścisnąłem jego dłoń przedstawiając się. Odrobinę uniosłem kąciki ust, imitując uśmiech. Syknąłem cicho gdy z całym impetem moje ciało uderzyło o ścianę ciężarówki.

 

Ashley również się skrzywił, lecz nic nie powiedział. Warkot silnika ucichł, a my poczuliśmy, że koła pojazdu już się nie kręcą. Przyjąłem tą informację z wyraźną ulgą. Ktoś wyskoczył z kabiny, a jego ciężkie buciory uderzyły o chrzęszczący żwir. Drzwi ciężarówki otworzyły się z cichym jękiem.

 

Przed nami stanął czarnowłosy chłopak, z dużą ilością kolczyków na twarzy. Było ich co najmniej cztery, plus dwa w jednym uchu i trzy, w drugim. Jego wypastowane glany, świeciły w blasku jarzeniówek. Czarne rurki i ciemna bluza chłopaka tylko podkreślały, jak blada była jego skóra. Jaśniejszym odcieniem w stroju czarnowłosego odznaczała się jedynie biała arafatka zawiązana na jego szyi. Chłopak był zaskakująco młody. Mógł mieć siedemnaście lat, może szesnaście… Był tylko o rok starszy ode mnie.

 

– Wypad z wozu – powiedział potrząsając groźnie śrutówką. Wstałem z podłogi, ostrożnie podchodząc do wyjścia. Ku mojemu zdziwieniu wcale nie wyjechaliśmy na otwarty poligon. Znajdowaliśmy się w czymś w rodzaju wielkiego magazynu, o betonowych ścianach i podłodze zaplamionej czerwonymi plamami. W duszy modliłem się o to, by nie była to krew naszych poprzedników. – Ręce na ciężarówkę, żadnych wygłupów.

 

Głos chłopaka był ostry. Wyszliśmy posłusznie, ustawiając się tak, jak nam nakazał. W końcu zamknął drzwi pojazdu i zaczął przechadzać się demonstracyjnie przed nami. Lustrował każdego z nas wzrokiem, raz po raz zatrzymując spojrzenie na którymś z chłopaków. Uśmiechnął się wariacko.

 

– Jestem ciekaw, który z was umrze pierwszy.

Koniec

Komentarze

Pod przeciwległą ścianą siedziało ośmiu chłopaków, o pobladłych twarzach – zbędny przecinek Większość z nich była w moim wieku, lecz dwoje chłopaków wyglądało na sporo starszych niż reszta. – zbędne słowo "chłopaków", poza tym to błąd stylistyczny (powtórzenie) W ogóle tych "chłopaków" to straszny tłum w opowiadaniu, bardzo mnie to raziło. Jego ruda grzywka, wpadała mu do… – zbędny przecinek Było ich co najmniej cztery, plus dwa w jednym uchu i trzy, w drugim. – tak dokładne infromacje liczbowe, chociaż pisarzowi wydają się przydatne, dla czytelnika są zbędne Ku mojemu zdziwieniu wcale nie wyjechaliśmy na otwarty poligon. – czemu bohater myślał, że wyjechał na otwrty teren? Co do fabuły – nic z niej nie wynika. Napisałes pewną scenę, mogąca byc fragmentem większej całości, ale jako utwór samodzielny nie mającą sensu. Tytuł nie do rozgryzienia. pozdrawiam i powodzenia

…W ciemności trudno określić kolor oczu. Pudło ciężarówki ma raczej burty a nie ściany, brzmi zgrabniej. Tytuł zakodowany i znany tylko CIA.  Tekst nijaki. Pozdrowienia.

Zgadzam się z poprzednikami: opisałaś pojedynczą scenkę, z której nic nie wynika. Tytuł nie wydaje się wiązać z treścią. Czy ciężarówka fizycznie może brać ostre zakręty z taką prędkością, żeby ludzi w pudle rzucało o ściany? I sprawdź sobie znaczenie słowa "stróżka" w słowniku. Możesz się zdziwić.

Babska logika rządzi!

To tylko luźna scenka, o niczym. Taka sobie. To nie jest opowiadanie. No i reszta moich uwag jest niemal identyczna, jak u moich poprzedników w komentarzach.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Scenka bez początku i końca, z dość nędznym wnętrzem i kompletnie pozbawiona fantastyki. Jedyna zaleta –– tekst jest krótki.

 

„…a z rozciętej wargi ściekała wąska stróżka krwi”. –– Jakim sposobem, pani pilnująca krwi, ciekła chłopcu z wargi? ;-)

a z rozciętej wargi ściekała wąska strużka krwi.

 

„…lecz dwoje chłopaków…” –– …lecz dwóch chłopaków

Dwoje, to chłopak i dziewczyna.

 

„Spuściłem głowę w dół…” –– Masło maślane. Czy można spuścić głowę w górę? ;-)

Wystarczy: Spuściłem/ opuściłem głowę

 

„…ocierając stróżkę śliny wierzchem dłoni”. –– Kobieta pilnująca śliny pozwoliła się otrzeć? ;-)

ocierając strużkę śliny wierzchem dłoni.

 

„Przyjąłem informację z wyraźną ulgą”. –– Przyjąłem informację z wyraźną ulgą.

 

Chłopak ze śrutówką powiedział ostrym głosem: Ręce na ciężarówkę, żadnych wygłupów, a chłopcy posłusznie ustawili się jak nakazał. Teraz ciekawi mnie, jak chłopak ze śrutówką to zrobił, że …zaczął przechadzać się demonstracyjnie przed nimi. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chłopak ze śrutówką powiedział ostrym głosem: Ręce na ciężarówkę, żadnych wygłupów, a chłopcy posłusznie ustawili się jak nakazał. Teraz ciekawi mnie, jak chłopak ze śrutówką to zrobił, że …zaczął przechadzać się demonstracyjnie przed nimi. ;-)

@regulatorzy Właśnie uratowałaś mój dzisiejszy humor i samopoczucie. Dziękuje :).

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Całkowity bezsens, autor chyba chciał nadrobić ostatnim zdaniem, ale nic z tego nie wynika. Słabo.

Co było przedtem? Co będzie dalej?   Niewiele mówiąca scenka.

Russ, powinieneś podziękować Lavient. To ona wymyśliła i napisała takie zabawne zdania. Ja tylko zadałam pytanie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo ciekawe opowiadanie dorga autorko. Mimo, że jest to scenka wyrwana z kontekstu, ja znam Cię na tyle dobrze, że wiem co Ci po głowie chodzi. :) Klimat wciągający.

Niestety, ja Autorki nie znam w ogóle i nie mam pojęcia, co Jej chodzi po głowie. Dlatego też nie rozumiem, o co ma chodzić w tej scence wyrwanej z kontekstu.

Zapytam prowokacyjnie: a co tu jest do rozumienia? Gdzieś ktoś wojuje z kimś, a reszta to proste następstwa.   No, ale zawsze można napisać, że Autorka zawarła w tej krótkiej scenie, jakże typowej dla pewnych wydarzeń, pozornie nie wnoszącej niczego nowego do ocen, bardzo osobisty protest przeciw takim właśnie wydarzeniom. Dobór postaci, samych młodych ludzi, naprowadza czytelnika na myśl, że konflikt rozpalił się z taką mocą, że już tylko dzieci w kołyskach nic o nim nie wiedzą i pozostają na jego uboczu. Niedopowiedziana, ale nieodparcie zasugerowana scena egzekucji potwierdza brutalność konfliktu, toczący się proces odczłowieczania się jego uczestników. Niezupełny weryzm szczegółów fabuły prezentowanego urywka – kierowca ledwie panuje nad ciężarówką, za broń służy strzelba śrutówka – pozwala uważnemu czytelnikowi wejrzeć za kulisy nie przedstawionych wprost zmagań, domyślic się wyczerpywania rezerw i materiałowych, i ludzkich po obu stronach bezlitosnych zmagań. Tak więc, pomimo pewnego schematyzmu akcji i wyrywkowości tekstu należy przyznać, że fragment bardzo wiele i dobrze mówi o pozostającym na pisarskim warsztacie przyszłym dziele.

Aha.

…Ironia wprost koronkowa. Oby została zrozumiana właściwie.

…Ironia […].   I tak, i nie. Tak, bo zajmowanie się interpretacjami wyrwanych z kontekstu kawałków praktycznie mija się celem, ponieważ bez znajomości planu, konspektu, można rozminąć się i z tematem, i duchem nieznanego tekstu. Nie, gdyż fragment jest najzwyczajniej tak typowy dla, umownie, apokalips z militarnym wątkiem, iż takie jego odczytanie bezpośrednie i nadanie takich interpretacji może okazać się strzałem w, powiedzmy skromnie, ósemkę.    Dobrze by było, gdyby właśnie to rozumieli, tak rozumowali "zamieszczacze" prologów i pierwszych rozdziałów…

Och, jak dawno nie było żadnej stróżki! ; D A tu nawet dwie, jedna strzeże krwi, druga śliny!   Nie mam do powiedzenia wiele więcej niż poprzednicy – scenka nic nie wnosi, natomiast jest w niej sporo elementarnych błędów językowych. Klimatu nie poczułam ale cóż, ja również nie znam Autorki.   Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wrzucanie tego typu scen mija się z celem. Chyba, że publikacja ma inny cel, niż podzielenie się tekstem z szerszym gronem odbiorców.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

…I ja zrozumiałem, że publikacja opowiadania miała ukryty cel, a kod zawarty w tytule służył jako zakodowana informacja. Niepotrzebnie wysilaliśmy się na komentarze. P.

Nowa Fantastyka