- Opowiadanie: Ryksa_Medlin - Dzwony na Trwogę- Prolog

Dzwony na Trwogę- Prolog

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dzwony na Trwogę- Prolog

 

 

 

Poprzez mglisty, różowy świt przedarł się kobiecy wrzask. Kapturki i inne drobne ptaki zerwały się spomiędzy paproci, myszy które ledwo wystawiły na świat pyszczki ponownie pochowały się w swoich norkach. Pośród młodych dębów i brzóz, na okrytej rosą trawie leżała kobieta. Mokre od potu, popielate włosy przylepiały jej się do czoła, twarz była czerwona z wysiłku. Bura, cienka suknia opinała się na ogromnym brzuchu. Kobieta była ciężarna i właśnie miała wydać na świat potomka. Schwyciła rozpaczliwie pnie delikatnych drzewek i zaciskając na nich palce tak, że paznokcie wbiły się w miękkie drewno zaczęła przeć. Trawa wokół pokryła się plamami czerwieni. Powoli spomiędzy ud rodzącej wyłoniło się ogromne, podłużne, brązowe jajo.

 

Kobieta odetchnęła z ulgą i natychmiast podczołgała się do niego. Schwyciła biały kamień i uderzyła w nie z całej siły swych żylastych ramion. Raz, drugi, trzeci, dwunasty. Wreszcie skorupa pękła i rozległ się nagły, głośny krzyk zdrowego dziecka.

 

-Dziękuję. Dziękuję.– Zaczęła płakać. Rozdarła resztę jaja i wyciągnęła na świat syna.

 

***

 

Smok otworzył oczy i powoli wciągnął do nozdrzy zapach kadzideł, jaki roznosił się w pokoju. Odwrócił się powoli na plecy i spokojnie obserwował młodą, zaledwie osiemdziesięcioletnią elfkę, która nie zauważywszy jego przebudzenia myła się przy miednicy wypełnionej wodą i olejkami. Miała alabastrową cerę pokrytą na plecach czarnymi tygrysimi pasami. Oczy i włosy także miała czarne, chociaż można było się w nich doszukać złotych i fioletowych refleksów. Była bardzo sprawna, giętka jak kotka. Mogła poszczycić się smukłymi nogami i ładnymi piersiami. Na prawej miała śliczny pieprzyk. Wyczuwszy jego badawcze spojrzenie odwróciła się. Uśmiechnął się lekko i klepnął się po nogach dając znak by przyszła. Posłusznie podbiegła ledwo muskając podłogę palcami stóp. Cmoknął ją w szyję. Zachichotała. Chociaż ładna nie można było jej nazwać inteligentną. I dobrze. Teraz po prostu potrzebował od niej zaspokojenia. Dotknęła ręką jego krocza. Zsunął delikatnie dziewczynę na podłogę. Pochyliła głowę i wzięła jego kutasa w usta. Czuł, że mu sztywnieje. Zacisnął szczęki. Ona także. Wrzask smoka rozdarł ciszę nocy.

Koniec

Komentarze

Te dwie scenki to zbyt mało, by cokolwiek napisać. Jest to prolog opowiadania? Noweli? Powieści? Pozostawiasz czytelnika trochę zdezorientowanego. Rozumiem, że smok-erotoman niewielkich rozmiarów, skoro zmieścił się w pokoju?

Do wiadomości twojej Zygfryzie, fajne imię jesli naprawdę je nosisz: Smok… cóż jeśli chodzi o jego rozmiar to wszystko się wyjaśni. Jest to prolog pierwszej części mojej powieści którą piszę– 'Requiem dla Smoka'. Opowieść zacznę rówież za kilka miesięcy, lub później jeśli do tego czasu nie skończę z inną cześcią sagi w której skład wchodzi 'Requiem…', publikowć na blogu.  Zapraszam cię więc na zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=tADIjkBU8lA

Prolog pierwszej części powieści wchodzącej w skład sagi… Czeka Cię kupa pracy, Autorze, skala przedsięwzięcia doprawdy zatwardzająca. Tfu, zastraszająca. I jeszcze zwiastun na yt z muzyczką z Requiem for a dream, no no. Proponuję publikację, gdy będziesz dysponował już nieco większym fragmentem tekstu, na razie trudno coś o tym powiedzieć. Pozdrawiam.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Et, pracy pół odwalone bo już mam napisaną jednączesć tej sagi, część trzyczęściową, wiec nie jest tak źle. Muszę tylko przeredagować, napisać 'Requiem…', którego to fabułę i wszystkie postacie mam w głowie i opisane na komputerze i napisać resztę cześci. Że tak powiem… bułka z masłem. Są straszniejsze rzeczy. Zwłaszcza, ze z tą sagą to nie jest taki wielki problem. Każda częsć, w tym wchodzące w skład minipowieści nie mają między sobą zwiazku fabularnego, po prostu opisują historię jednego uniwersum– Kalfragoru. W dodatku mam paru znajomych którzy naprawdę czasem pamiętająz tego wszystkiego więcej niż ja i nie raz zmuszali mnie do wzięcia się do pracy. W weekend postaram się, jeśli nie zapomnę opublikoqwać pierwszy rozdział, znacząco dłuższy od tego prologu. Pozdrawiam. P.S. Piękny avatar.

Popracuj nad przecinkami, bo jest z nimi źle. Powodzenia w pisaniu sagi.

Pracuję! I chyba jestem pod tym względem trochę upośledzona, bo nie potrafię zrozumieć sensu ich istnienia, a co dopiero nauczyć się stosowania ich w zdaniach. Dzięki!

Eeeee… Taki fragmencik na sagę? Jakich komentarzy w związku z tym od nas oczekujesz? Tak serio? Bo ja się głowię i nie wiem, co sensownego napisać. Z jakiego filmu jest ta bitwa z 0:50?

myszy które ledwo wystawiły na świat pyszczki ponownie pochowały się w swoich dziurach – może w norkach, żeby uniknąć kretyńskicih skojarzeń, jakich ja doświadczyłam

myszy i myszowate włosy – a może szare albo popielate

W pierwszym akapicie trzy razy powtarza się kobieta

 wzięła mu w usta. Czuł, że mu  – mu i mu

No i przecinki, o których napisałi przedpiścy. Ale ostatnie trzy zdania są bardzo dobre. Ałć, zabolało.

Może i będzie ciekawie, ale na razie ciut za mało tekstu.       

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

"Dotknęła ręką jego krocza. Zsunął delikatnie na podłogę." Elficę, ledewie osiedziesięciolętnią, czy rękę? Robi różnicę ;). "Pochyliła głowę i wzięła mu w usta. Czuł, że mu sztywnieje." Muuu…mu…mu…muuu! To na pewno była elfica?   "wyłoniło się ogromne, podłużne, brązowe jajo. Kobieta odetchnęła z ulgą i podczołgała się natychmiast do jaja." Normalnie… jakbym się widział w krzywym, a jednak prostszym niż moje zwierciadle. ;) To komplement. Nie jest źle. Ale do ideału … hoooohohohoho. Początek żałosnie krótki jak na preludium sagi. Sądząc po niedopracowaniu zajawki, bardzo obawiam się co będzie dalej ;) Tych kilka linijek obiecujące, ale czy następne kilka-kilkanaścietysięcy będzie trzymało poziom. Wątpię. G.R.R. Martin też by zwątpił ;) Pozdrawiam.  

…Plany autorki mi zaimponowały. Wklejony tekst – nie. Pozdrawiam.

Do Prim: Preludium sagi to to nie jest, bo tak naprawdę historię najelpiej się poznaje od najdawniejszych wydarzeń, ale tu chodzi tylko o dwie cześci 'Requiem…' które z resztą też lepiej czyta się w porządku niechronologicznym– 'Dzwony na trwogę' dzieją się sto lat po drugiej części.  To prawda, powinnam dodać tu adnotację na temat wieku elfów. Tak to była elfka, alias elfica. Relacje między rasami wyjaśnię w rozdziale 'Szcześliwa Wdowa'– opublikuję go w sobotę. No i z całym szacunkiem dla drogiego Martina, którego uważam za mistrza w kreacji posaci i opisach jedzenia, wolę Sapkowskiego. A ostatni Wiedźmin! Czytałeś? Do Ochy: Wolę najpierw opublikować prolog i zobaczyć ile osób zainteresuje, niz wrzucać więcej i doznać rozczarowania. I jak wyżej: ten fragment nie rozpoczyna całości, bo ja mozżna zaczac tak naprawdę w dowolnym miejscu– czy to od tej dylogii, czy od trylogii 'Melodie Ryksy' czy też od historii jednotomowych dziejących się między, przed i po wydarzeniach z głównych opowieści. Niestety, nie pamiętam skąd wzięłam tę bitwę. Chyba z 'Rzymu' albo ze 'Sparty' może. Przykro mi. Do Bemika: Masz bardzo daleko idące skojarzenia. W sumie mi też się zdarzaja więc się nie czepiam.  Jak wyżej: w sobotę będzie kawał rozdziału, 5 stron Worda, albo cztery, ok? Do wszystkich: Błędy już poprawiam.

Do Ryszarda: przepraszam bardzo, jaki wklejon tekst?

"w sobotę będzie kawał rozdziału, 5 stron Worda, albo cztery, ok?" All Corect! To dawaj ze dwadzieścia, nikt nie zamarudzi gdy pojawi się trzydzieści ;)    

 

Hmm, ok. Tylko naprawdę trudno po takim fragmenciku stwierdzić, czy tekst zainteresuje. Często – zapewne nie tylko ja – nie kończę książki, mimo że pierwszy rozdział wydał mi się fascynujący. Częste również okazuje się, że książce – początkowo nieinteresującej – warto dać szansę, bo rozwija się świetnie. Po takim fragmenciku nie da się ocenić, moim zdaniem, czy saga "chwyci". 5 stron Worda (znormalizowany maszynopis?) to też w sumie niewiele.

Kuropatwa nie jest ptakiem leśnym.

Piszę 11, Timesem. No cóż, poniekąd prawda– na przykład 'Grę Anioła' pokochałam z powodu pierwszego akapitu i przeczytałam( przy samych posiłkach i w autobusach) w pięć dni, a taką 'Trylogię Husycką' mimo przeczytania pierwszej i drugiej części ukończyć nie skończyłam. Dobrze, dam więcej, ale ja wciąż pisze tę ksiązki. Do tego opiekuję się blogami, robię zwiastuny i jeszcze muszę czasem znaleźć czas na naukę, rysuję także ilustracje do 'Dziejów Kalfragoru'(tytuł roboczy, jeśli ktoś wymyśli mi ładniejszy to będzie miał moją, dozgonną, wirtualną wdziecznosć) czytam ostatniego Wiedźmina i trzy inne książki  i właściwie powinnam zajc sięl ekturami.Czy teraz(pomijając mój wstręt do przecinków) jest poprawnie, drodzy Czytelnicy?

Fine, poprawię. Kapturki czy zięby mogą być?

…Tekst, który przeczytałem dzisiaj.

Autorka chyba sądziła, że "wklejony" oznacza "skopiowany z innej strony". ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Okej, o co chodzi, uznajcie że jestem nieinteligentna i powiedzcie i ocb z wklejonym tekstem.

Podejrzewam, że "wklejony" znaczy po prostu zamieszczony na stronie. Chyba, że publikujesz to też na swoim blogu.  Hm, przeczytałem tekst, przeczytałem Twoje plany, teraz nasuwa się pytanie: ile tekstów napisałaś wcześniej? Dodam też, że na portalu pojawia się całkiem sporo prologów – zadziwiający jest fakt, że ich liczba znacząco przewyższa liczbę zamieszczanych tu epilogów. Jaki z tego wniosek? 

Na blogu piszę inną część tej opowieści. Na innym mam historię sensacyjną napisaną dla znajomych blogserów i jeszcze jeden blog o tematyce low fantasy. Czy będę tu pisać? To zależy od opinii, bo nie porzucam kont. Jak na razie zdania są podzielone, ale głownie ze względu na małą ilość ukazanego tekstu, a w każdym razie takie mam wrażenie. 'ile tekstów napisałaś wcześniej?' czy to ma znaczyć że napisałam tragicznie czy dobrze :)?

To znaczy, że jestem po prostu ciekaw. Moje pierwsze zdania były fatalne, Twoje są dobrze skonstruowane. Jeśli na innych blogach przypadasz czytelnikom do gustu, to myślę, że tutaj też masz szanse. Choć polecałbym pisanie opowiadań. I zadaj też sobie pytanie: w jakim celu piszesz? Czy to ma być zlepek tego, co wyciągnęłaś od innych autorów, tak jak zlepkiem różnych filmów jest twój zwiastun? Czy zamierzasz "przemówić własnym głosem"?

Między dobrze a tragicznie rozciąga się całe spektrum możliwości.    Pokaz dłuższy tekst, najlepiej zamknięty fabularnie – z dwóch scen niewiele wynika.

Mało. Zero treści. Przecinki dalej źle stoją. Klepnięcie takiego kawałeczka zajmuje z 10 minut – jakby każdy wrzucał takie cuda, to wybuchłby serwer. Jeżeli brakuje Ci czasu, to trzeba albo zreorganizować plan dnia, albo zrezygnować z niektórych zajęć.

I po co to było?

Zwiastun chyba muszę robić ze zlepków, bo naturalny brak statystów do epickch bitew i 1000 innych potrzebnych rzeczy nie ma w zasiegu moich możliwości. Jeśli chodzi o opowiadania… to nie przekonują mnie krótkie formy. Po prostu. Najkrócej mi wychodzi średnio pięćdziesiąt stron. Może te opowiadania opublikuję tu w późniejszym czasie w dwóch, trzech częściach. Ja po prostu lubię wymyślać pewne historie. To prawda, kiedy cztam, poiwedzmy po roku i przeredagowuje coś co jest na moim kompie to widzę u siebie jakieś podobieństwa do cudzego stylu. Ale nie ściągam. Jestem ukierunkowana stricte na low i high fantasy, czasem zdarza mi się cos bardziej obyczajowego, ale nie pisze tego wtedy dla własnej przyjemności, bardziej dla ćwiczenia. Mam wiele pomysłów, ale najwiecej uwagi poświęcam Kalfragorowi. Z tym uniwersum jestem silnie związana, zarys jego pojawił się w mojej głowie pod wpływem 'Hobbita', 'Władcy Pierścieni' i 'Opowieści z Narni' kiedy miałąm chyba siedem lat. A teraz, wiele lat potem przypomniał o sobie, to znaczy przypomniał o sobie po mojej depresji krótkotrwałej po tym jak skończyłam 'Wiedźmina' trzy lata temu. No i zaczęłam pisac, a z Kalfragoru urodziły się inne światy i zupełnie inne historie.

Przeczytałam dwie króciutki scenki o krzyku.

W pierwszej, na samym początku, krzyczy kobieta, która pośród młodych brzózek i dąbków rodzi brązowe jajo. W jaju jest syn.

W drugiej, dla odmiany na samym końcu, krzyczy, a właściwie wrzeszczy, smok. Dlaczego smok wrzeszczy, nie wiem. Domyślam się tylko, że na widok igraszek elfki z jej osobistym ślicznym pieprzykiem.

Reasumując –– nie mam pojęcia, mimo że przeczytałam liczne komentarze i wyjaśnienia, co Autorka pragnęła nam opowiedzieć.

 

„-Dziękuję. Dziękuję.-” –– Brak spacji po dywizach.

 

„Smok otworzył oczy i powoli wciągnął do nozdrzy zapach kadzideł, jaki roznosił się w pokoju”. –– Smok otworzył oczy i powoli wciągnął do nozdrzy zapach kadzideł, który roznosił się w pokoju.

 

„…myła się przy miednicy wypełnionej wodą i olejkami”. –– …myła się w miednicy wypełnionej wodą i olejkami.

Pewnie stała przy miednicy, ale myła się w miednicy.

 

„Miała alabastrową cerę pokrytą na plecach czarnymi tygrysimi pasami”. –– Jakim sposobem twarz elfki miała pasy na plecach. ;-)

Zdanie winno brzmieć: Miała alabastrową skórę pokrytą na plecach czarnymi tygrysimi pasami.

cera  «powierzchnia skóry twarzy; też: wygląd skóry twarzy»

 

„Była bardzo sprawna, giętka jak kotka”. –– Wolałabym: Była bardzo sprawna, zwinna jak kotka.

Mam Kotkę i wiem, że nie jest giętka, natomiast nie zbywa jej na zwinności i gibkości.

giętki  1. «dający się giąć»  2. «łatwo poddający się zewnętrznym wpływom, umiejący się przystosować w zależności od okoliczności»

 

„Mogła poszczycić się smukłymi nogami i ładnymi piersiami. Na prawej miała śliczny pieprzyk. Wyczuwszy jego badawcze spojrzenie odwróciła się. Uśmiechnął się lekko i klepnął się po nogach dając znak by przyszła”. –– Domyślam się, że pieprzyk znajdował się na prawej piersi, nie na prawej nodze. Natomiast nijak nie mogę pojąć, jak elfka wyczuła badawcze spojrzenie pieprzyka, bo do tej pory nie miałam pojęcia, że one mają oczka, że widzą! Jeszcze nie ochłonęłam ze zdumienia, a tu kolejny szok, a po nim jeszcze jeden –– pieprzyk uśmiecha się lekko, zapewne usteczkami i nagle klepie się, chyba rączkami, po nogach, bo żaden byłby z niego śliczny pieprzyk, gdyby nie miał rączek i nóżek. Po kilku zdaniach okazało się, ku memu coraz większemu zdumieniu, że pieprzyk miał nie tylko rączki i nóżki, ale także między nóżkami. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Rykso, masz doprawdy ambitne plany. Powodzenia! Fragmencik, który przeczytałem pod koniec zabrzmiał pornografią (kutas, mu sztywnieje), ale w porządku, tutaj może i niezbyt pasuje, lecz jeśli konsekwentnie będziesz wplatać w powieść takie mięsne fragmenty, to się czytelnik przyzwyczai. Pozdrawiam:)

regulatorzy, on krzyczy z bólu… Koleżanka elfka nie była zbyt delikatna. A smok przewidujący: trzeba było jej ząbki usunąć, najwidoczniej ostre były… Jeszcze jedno do Autorki: w tytule Trwoga to czyjeś imię, tak? ;)

Tintinie, domyśliłam się, że krzyk rozległ się nie bez powodu, ale nadal nie rozumiem, dlaczego wrzeszczy smok, a nie pieprzyk. ;-) Z opisu Autorki wynika, że elfka nie pokładała się ze smokiem, jeno z osobistym, prawopierśnym ślicznym pieprzykiem, że z nim dokazywała i jemu właśnie, pieprzykowi, pogryzła. Dziwi mnie, że pieprzyk zachował spokój, ale może był masochistą i tak właśnie lubił. Nie wnikam w preferencje pieprzyka. Natomiast utwierdzam się w przekonaniu, że smok krzyczał z zazdrości, że jest jedynie biernym obserwatorem a nie uczestnikiem tych wyuzdanych, porannych igraszek. ;-) Nie tracę nadziei, że kiedy Autorka wrzuci kawał rozdziału, wiele spraw się wyjaśni. Albo zagmatwa. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Widzę zmiany, ale może tutaj  Pochyliła głowę i wzięła jego kutasa w usta – zamiast tego brzydkiego słowa – członek?

A tu dać nowy akapit : "Wyczuwszy jego badawcze spojrzenie odwróciła się" i napisać: wyczuwszy badawcze spojrzenie smoka/kochanka albo imię.  I będzie po sprawie :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Miała alabastrową cerę pokrytą na plecach czarnymi tygrysimi pasami. sjp.pwn.pl: cera I «powierzchnia skóry twarzy; też: wygląd skóry twarzy»

No cóż, teraz już nic nie zmienię. Dodam po prostu tenże prolog do rozdziału który zamieszczę w sobotę z poprawkami, ok? Co do znaczenia słowa cera to moze się ono odnosic także do skóry czy karnacji. Dziękuję za poprawki, zwłaszcza od regulatorzy. I bardzo dziekuję za wszystkie pozytywne myśli o moim tworku, zwłaszcza za komentarze othersun i tintina. Co do mojego… natręctwa pisania słów w tytuach z dużej litery to wzięło się u mnie z języka angielskiego i wolę taką formę tytułu. Po prostu lepiej dla mnie wygląda, ale mogę to oczywiście zmienić.

Cie­szę się, że mo­głam pomóc. ;-)  

 

„Co do zna­cze­nia słowa cera to moze się ono od­no­sic także do skóry czy kar­na­cji”. –– Otóż nie, nie może. Mia­nem cera, okre­śla się tylko skórę twa­rzy. Kar­na­cja na­to­miast, to, za SJP 1. «ko­lo­ryt skóry»  2. «to­na­cja nada­wa­na ciału ludz­kie­mu przez ma­la­rza»  

 

„Co do mo­je­go… na­tręc­twa pi­sa­nia słów w ty­tu­ach z dużej li­te­ry to wzię­ło się u mnie z ję­zy­ka an­giel­skie­go i wolę taką formę ty­tu­łu. Po pro­stu le­piej dla mnie wy­glą­da, ale mogę to oczy­wi­ście zmie­nić”. –– W tym przy­pad­ku masz dwa wyj­ścia: 1. albo bę­dziesz pisać tak jak wo­lisz, z błę­da­mi, ale po swo­je­mu, lub 2. bę­dziesz pisać po­praw­nie.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czekam na większy fragment. Ten brzmi całkiem intrygująco, ale zdecydowanie za krótki. 

Trudno jest mi cokolwiek napisaś na podstawie tego bardzo krótkiego skrawka tekstu; raptem zająłby on objetościowo około pół strony maszynopisu znormalizowanego. Czekam na obiecany większy fragment Twojej prozy.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Nowa Fantastyka