Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Otworzył oczy. W karczmie na przeciw niego siedziała czarnowłosa Elfka . Uśmiechnęła się do niego zalotnie. Nie znał jej, podniósł się na równe nogi aby wyjść.
Stał na środku lodowej pustyni. Wszędzie leżały zwłoki. Po herbach poznał kolegów z regimentu. Przed nim znajdowało się włochate stworzenie. Ogromna bestia rzuciła się na niego.
– Siadaj – usłyszał kobiecy głos.
Wykonał polecenie i znalazł się ponownie w karczmie. Elfka wskazała palcem na jego tors. Dostrzegł na nim trzy głębokie rany. Osunął się na ziemię ale zamiast ciepłego drewna poczuł chłód.
Karczma zniknęła.
– Trzeba było nie siadać – powiedziała donośnym głosem bestia.
Nie rozumiem… A "naprzeciw" łącznie.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Jedyne co mi przychodzi do głowy to fakt, że z bestii jest męska szowinistyczna świnia. Ale ponieważ jest to bardzo naciągane, i na pewno nietrafne, cóż… Nie rozumiem ;p
Ogarnienia brak…
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Próbowałam zrozumieć, nie udało się.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Mój rozumek też nie dał rady.
Babska logika rządzi!
Brak przecinka i elfka dużą literą. Czy dlatego nie wiem, o co tu chodzi? :-)
A ja rozumiem:D Pierwszy raz! Chodzi o fatamorganę. Oddział padł ofiarą czarów– marów i, niestety, poległ.
Ta fatamorgana może być dobrym pomysłem na interpretację. Sto słów, a tyle błędów ; )
I po co to było?
Ostatnio nie jestem w stanie pojąć sensu wielu drabli ;)