
W chmurze wirujących odłamków meteorytów, kosmicznych śmieci oraz wraków złomowanych lub uległych nieszczęśliwemu wypadkowi statków, gubił się każdy sygnał radarowy. Załoga bazy planetoidy Smoleńsk na ekranach widziała tylko jasny pas o zamglonych brzegach. W stoczni remontowej stał “Potiomkin”, na bliskiej orbicie dryfowały dwa towarzyszące niszczyciele. Cisza, spokój, karty, wódka. Trwałoby to pewnie do końca zmiany, jak wczoraj i jak miało być jutro, ale nagle zawył alarm i światła zaczęły migać. Podnieśli głowy, zdziwieni.
– Michaił znów się urżnął przy konsolecie…?
– Teraz siedzi Wania… Wania nie chla na służbie, bo już dwie nagany zebrał.
– To co, prawdziwy alarm?
Siedzieli tak, zastanawiając się czy wstać. Każda sekunda zwłoki płynącej z zaskoczenia była cenna. Kilkanaście syrenek mknęło z szaleńczą prędkością przez sąsiadujący ze Smoleńskiem pierścień śmieci. Każda z nich to cud zaradności Złomiarzy, korweta składana z resztek wyrzucanych w próżnię przez bogatszych sąsiadów – a zwinna i kąśliwa jak mało który model. Za nimi, w dryfie wspomaganym tylko manewrowymi silnikami, szedł “Żubr”, z desantowymi hiperfortecami podczepionymi do szkieletu. Niewielu było pilotów równie szalonych, niesubordynowanych i jednocześnie wyćwiczonych w swoim fachu, by na pełnym ciągu wejść w mgłę odłamków. Każde zderzenie było śmiertelne, podobnie jak o ułamek sekundy spóźniony manewr. Komputery nawigacyjne nie nadążały przeliczyć kursu wśród tak skomplikowanego układu ciał, na dodatek zakłócanego wpływami grawitacyjnymi ze zmagań dwóch krążących wokół siebie gwiazd. A oni wyłączali nawkomy, przechodzili na ręczne sterowanie i szli, ba, pruli!
Polscy jumonauci. Elita wariatów, przemytników i złodziei. Dla nich chmura była domem, schronieniem, ucieczką, żywicielką. I z niej właśnie wyskoczyli, z pozoru bezładnie rozsypani, wprost na najbliższy niszczyciel.
“Nikołaj I” obracał się akurat, by móc oddać salwę z dział dziobowych, gdy korwety rozproszyły się i opadły go chmarą ze wszystkich stron. Zabłysły syrenkom burtowe karabinki promieniami, poszły dwie smugi ciężkich torped wprost na mostek niszczyciela. Jedyna rzecz, którą jeszcze w Rzeplitej Trzystu Planetoid umiano zrobić porządnie: lasery… W odpowiedzi raniony okręt wypluł strumień pocisków z obrotowych mass-driverów, usiłując przetrącić szalejący dookoła rój. Na darmo, już w kupie są za głównymi silnikami, kąsając je bezlitośnie w przelocie. Już przyklejają się do obrysu burt, poza stożkami ognia wroga, śmigając wzdłuż nich w szaleńczym rajdzie pomiędzy wieżyczkami obrony, antenami i wypustkami śluz. Gryzą, szarpią uderzeniami laserowych kłów, jak psy odyńca na polowaniu: na wykrwawienie, na zmęczenie. Doszedł na tył i klucz torpedowy, grubymi strumieniami impulsowego światła topiąc główny napęd. Po strzale oderwali się, rozeszli, ostrą świecą odbili w stronę gwiazd – potrzebowali czasu na recharge. Swoje zrobili, “Nikołaj I” okaleczony dryfował w obrocie. Do dyspozycji pozostały mu tylko manewrówki. Syrenki uwijały się wokół cielska niszczyciela jak mrówki, błysk za błyskiem ogryzając go z pancerza, do kości szkieletu kadłuba. Ranny niszczyciel pruł bezustannie odłamkami z mass-drive’rowych wież, próbując opędzić się od insektów, lecz na nic to – wszystko szło w próżnię dookoła.
– Duży i Żółty do Maluch Jeden, odbiór!
– Tu Maluch Jeden!
– Heniu, na pozycji jestem, w sumie mam czystą linię… Pyknąłbym.
– Co!? Zrzut miałeś robić, nie strzelać! Za blisko!
– Heniu, czysty mam… Wypierdalajcie. Przy zrzucie sobie przeładuję.
Rozpierzchły się gwałtownie świetlne kropki korwet na wszystkie strony, odsłaniając burtę “Nikołaja”. Z pierścienia kosmicznego gruzu, roztrącając co pomniejsze fragmenty, wysunął się powoli “Żubr”, mierząc płaskim, nieforemnym czołem wprost na krwawiący tlenem niszczyciel. Mieli mało czasu, Smoleńsk jak się obróci, to już rzędem baterii dział dalekiego zasięgu, a i drugi okręt za chwilę mógł wejść do starcia. Błysnęło znienacka i przez przestrzeń potoczyła się malutka asteroida, pchnięta mass-driver’em transportowca. Nabierała przyspieszenia w próżni, ciśnięta wprost na dryfujący okręt. “Żubr” parł do przodu, błyskając ognikami silników manewrowych. Z niszczyciela trysnęły pojedyncze smugi odpalanych kapsuł ratunkowych. Skalny odłamek rotował mknąc przez próżnię, wciąż zwiększając prędkość, aż gruchnął potwornie w “Nikołaja” pod kątem, a następnie odszedł po kursie rykoszetu. Sypnęły się odłamki z poszycia kadłuba w przestrzeń, małe figurki umierających, zamarzających na kość załogantów wirowały na tle świateł bocznych, lecz za blisko to było, za krótka droga by głaz więcej przyspieszenia nabrał i znaczniejsze uszkodzenia poczynił. Uderzony niszczyciel zaczął wpadać w spin wokół własnej osi, sunąc jednocześnie w kierunku pasa asteroidów. Rosyjscy piloci usiłowali jeszcze się ratować, zapłonęły silniki manewrowe w próbie wytracenia przydanego pędu. Nadaremno, zbyt duża to energia. Dryf prowadził ich w pas asteroidów i złomu, niszczyciel wkrótce miał w niego wpaść. Dopiero w serii zderzeń wyhamuje, w głębi poduszki z kosmicznego śmiecia. Zamilknie tam, podziurawiony, i tylko ślepy los zdecyduje, czy pozostanie na zawsze czy zmartwychwstanie, dotknięty litościwą ręką Złomiarzy.
“Nikołaj I” umierał.
“Żubr” w tym czasie zakończył manewr obrotu, ustawiając się brzuchem w kierunku planetoidy. Jeden po drugim, cztery ogromne kontenery planetarnych lądowników oderwały się od okrętu i ruszyły ku powierzchni, tworząc ogromną wyrwę w jego zwartym kształcie. Transportowiec wyglądał teraz jak szkielet ryby z głową – duże czoło i objedzone z kadłuba rusztowanie. Dysze manewrówek wyrzuciły z siebie blask zjonizowanego gazu, pchając okręt z powrotem w bezpieczny nieład chmury.
Na mostku zadowolony Jarema Radziwiłł podparł się rękoma w pasie. Wprawdzie to pierwszy oficer wymyślił, by wypchnąć celnym pociskiem niszczyciel z obszaru, w którym sprawiał zagrożenie, ale to on, hrabia Nieświeża VIII, wydał rozkaz. Zerknął ukradkiem na siedzącego nieopodal korespondenta wojennego. Dziennikarz ruszał wargami, mówiąc do siebie bezgłośnie, a czujnik laryngofonu na gardle skwapliwie rejestrował relację. Zachowaj godną postawę, media patrzą! Ekrany pokazywały sunące przez próżnię lądowniki, odliczając czas do przyziemienia. Siedem minut. Kontemplację kosmicznego desantu przerwał natarczywy dźwięk alarmu.
– Panie hrabio, niszczyciel “Sojuzniczeskaja Swoboda” za pół minuty wyjdzie z cienia planetoidy. Wykrywamy też ruch przy stoczni z “Potiomkinem”. “Swoboda” będzie mogła – głos radarowca wyraźnie się załamał, dokończył jednak – otworzyć ogień za około dwie i pół minuty. W stożku rażenia są lądowniki.
Tryumf Jaremy ulotnił się natychmiast, przepoczwarzając się w klęskę i niesławę. Hrabia zagryzł wargi. Co robić, co robić? Gdzie są te tchórze z grünberskich asteroid, kiedy są potrzebni!? Co, już z powrotem w pasie!?
– Zatrzymać mi to gówno!! – rozdarł się hrabia, rozsierdzony. Taka wiktoria, taka wiktoria mogła być… – Wszystko rzucić na niszczyciel!! Lądowniki mają dotrzeć do powierzchni!
Usta dziennikarza poruszały się teraz szybciej, słowami strzelał z zawrotną częstością. Czujnik zwijał się jak w ukropie, łapiąc je w garść obwodów i śląc do kryształu pamięci:
“Wściekły dowodzący, pociotek znanego magnata, rzuca straceńczy rozkaz. Oficerowie kręcą głowami w niedowierzaniu. Wygląda na to, że w plotkach o utworzeniu Polskiego Korpusu Inwazyjnego li tylko po to, by synekurę krewnemu dać, więcej jest prawdy niż sądzono. Lądowniki idą, ale wszyscy już wiedzą, że gdy Sojuzniczeskaja Swoboda ciśnie głazami – nie dojdą. Nie mają silników, lecą puszczone pchnięciem desantu, z wyliczonej odległości i odmierzoną prędkością. Ktoś rozmawia z jumonautami z pospolitego ruszenia, uszy aż więdną od przekleństw wypluwanych przez głośniki.
– Między nami a Swobodą jest teraz minuta, może półtorej, na pełnej kurwie prosto, bez manewrów! Rozpiżdżą nas po drodze! – głośnik rzuca słowami jumonauckiego watażki, podkreślając niemożliwość żądania hrabiego. Pierwszy oficer mówi coś cicho. Nie słyszę co, ale trwa to krótko. W mesie tylkom plotki poznał, że znają się osobiście z młodości. I nagle widzę, jak na ekranie taktycznym kropki wyskakują z zamglonego radarowego obrazu pasa! Najpierw jedna, potem trzy, w końcu dziesięć, -naście teraz! Wszystkie, wszystkie poszły! Pędzą z niewiarygodną prędkością na Swobodę, byle zatrzymać, ukąsić! Ale już radar pokazuje pył wokół markera niszczyciela, już sunie on na watahę myśliwych. To wieże mass-driver’owe rozpoczęły kanonadę, stawiając ogień zaporowy chmurą skalnych szrapneli. W starciu na średni dystans, przy tym przyspieszeniu, rozpędzone kamienie i kawałki lodu nabierają energii zdolnej przebić pancernik. Korwetę na swej drodze miażdżą samym impetem… Głośniki na mostku plują dźwiękami, jumonauci modlą się, klną, żegnają się ze sobą szorstkimi słowy.
Załoga Żubra milczy: radarowiec pięść zagryzł, nawigator w napięciu stawia wariacje kursu i liczy czasy na ominięcie salwy, w nadziei na jakieś cudowne rozwiązanie; komoficer ukrył twarz w dłoniach. Pierwszy rzucił obraz z kamer lądownika na główny monitor i patrzy w skupieniu, z obliczem ściągniętym niepokojem. Widać żar dysz przegrzewających się silników korwet. Gnają jasne punkty syrenek co sił, ciągnąc za sobą świetlne smugi. Naprzeciw nim sunie ciemna plama gwiezdnego gruzu, ciśnięta morderczymi działami Swobody, rozchodzi się, drogę zagradza. My wszyscy tu bezsilni, nic nie możemy, tylko patrzyć na tę tragiczną szarżę lekkiej brygady… Niech Bóg ma ich w opiece!
Wtem ryczy głośnik radia, głos jeden się wzbija, inne tłamsi i zadeptuje, zachrypnięty, przesiąknięty śmiertelną trwogą lecz wciąż opanowany:
– Uwaga Maluchy! Na mój znak… Trzy… dwa… jeden… Unik, unik, unik!!!”
Kuźwa, ten edytor… Dobra, to jest fragment czegośtam ;) Potrzebuję przy okazji weryfikacji "Sojuznej Swabody" – niszczyciel ma nosić nazwę "Sojusznicza Wolność" ;) Każde uwagi, techniczne, stylistyczne, merytoryczne – mile widziane!
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
PsychoFish… Masz u mnie przechlapane. Jeden z moich pomysłów moge wyrzucić do kosza. Albo poważnie zmodernizować, żeby plagiatu nie było. Bo Tobie się SCENKĘ! zachciało napisać. >:[ A na poważnie. Napisane z iście ułańską fantazją. Kosmiczny Sienkiewcz prawie. :) Pzdr.
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Zalth – no… trochę mi przykro. Czy poprawi twoje samopoczucie info, że scenka była testowana na dzieciach i zwierzętach? :D Dzięki za komentarz, mam nadzieję, że przynajmniej się podobało :)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Podobało się, moje grafomoańskie kilmaty. :) Nie wiem czy to tylko u mnie coś z tym tekstem rąbie, ale w niektórych miejscach literki są czarne…
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Już poprawiłem. Zapomniałem, że kochany web nie toleruje podwojnego dzióba, traktując go swoiście po swojemu ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Przeczytałem. Kosmiczny Sienkiewicz – to bardzo trafne określenie ;) Treść zrozumiała. Czasem trochę się gubiłem w tym gąszczu opisów. Przydałoby się gdzieniegdzie kilka prostych zdań. Poza tym w porządku, ale wydaje mi się, że czytanie dłuższego tekstu, napisanego w taki sposób mogłoby być męczące. Pozdro
Psychofishu, popłynąłeś bardzo wysoko. ;-) „Sojusznicza Wolność” to Союзническая свобода –– Sojuzniczeskaja swoboda.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Początkowo raziła mnie sienkiewiczowska stylizacja w kosmicznej walce. Ale jak zrozumiałam, dlaczego tak, to przestało.
Babska logika rządzi!
Uh eh… Dzięki za komentarze :) @Szkapa – bardzo dziękuję, zaraz siądę sobie do korekty numer nie wiem k..wa który, ale tym razem użyjęwiększego szwadronu kropek ;) Bawiłeś się przy tym chociaż? @Ci, Których Imienia Nie Wolno Wymawiać Po Trzykroć Dzięki :) Ja z tego pokolenia, co to z semestru na semestr w szkole urwali rosyjski i dali niemiecki ;) Bukwę przeliteruję jeszcze jakoś, słów nie znam :( A teraz, szczerze w sumie żałuję. Nanoszę. Nie wiem jak rozumieć wysokość popłynięcia, ale kosmos to kosmos ;) @Finkla No, wyrwany kawałek z kontekstu. Całkiem uciachać stylizacji nie mogę, ale po desancie kropek może będzie ciutkę mniej ;) Grunt, że jednak przekonało :)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Chyba nawet doszłam do wniosku, że stylizacji ciachać nie powinieneś. Połączenie zasadne i ciekawe. :-)
Babska logika rządzi!
No i teraz klops… Nic to, zobaczymy co wyjdzie po podzieleniu niektórych zdań na krótsze, najwyżej skończy się bock w kuflu i dojdę do wniosku, że marność nad marnościami i wszystko marność ;) Wierzcie lub nie, ale korektę robiłem naprawdę testując na małym dziecku… Kiedy ilość Aaaa przekroczyła ilośc Eeeee, a nawet pojawiały się elementy ciszy i wielkich jak guziki oczu, wpatrzonych w tatę opowiadającego cośtam – wtedy dopiero wiedziałem, że powinno dać się czytać ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Cieszę się niezmiernie, że mogłam pomóc. ;-D Miałam na myśli pomysł, poziom który zaprezentowałeś i to, że rzecz dzieje się dość wysoko, co w końcu nie dziwi, wszak są latające ryby. ;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
No, drogie panie, przez Was trzba teraz zawezwać Liluha ze szpilą do przekłuwania baloników ;) Naniosłem co mogłem, w zgodzie z własnym sumieniem. Niech się teraz dzieje sąd boży ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Taaaa, jasne, wszystko przez nas. Adam się prawie udławił jabłkiem? Wina Ewy! Etatowi zwalacze winy… ;-)
Babska logika rządzi!
Hej! To jest problem polskiego systemu szkolnictwa. Wtłacza mnóstwo wiedzy ogólnej, zamiast znajdować to, co człowiek robi najlepiej – i uczyć go, jak doskonalić… ty wiesz jak ja bym teraz zręcznie winę zwalał, gdyby tak nie zaniedbano mojej edukacji? :D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Nie wiem. A Ty wiesz? ;-)
Babska logika rządzi!
;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
TrzaśniętaRybciu, opublikowana przez Ciebie scena, to kawałek naprawdę porządnego tekstu. O jego sile decyduje to, że jest samodzielnym tworem, który nie potrzebuje ani wprowadzenia, ani innego zakończenia (stanowi zamkniętą całość), a jednocześnie czytelnik (przynajmniej ja) odnosi wrażenie, że wykreowany świat został stworzony nie tylko z myślą o opisie bitwy, ale w umyśle autora powstał przynajmniej zarys fabuły wyjaśniający jak i dlaczego do walki doszło. Język świetny, aluzje do rzeczywistości współczesnej i dawnej oraz do literatury – jeszcze lepsze. Jest humor, są emocje, akcja wciąga, a na dodatek wszystko trzyma się kupy. Brawo.
Sorry, taki mamy klimat.
Od razu tam Rybciu… ;) Dzięki za tak pochlebną recenzję ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Dobrze się czyta, czasami musiałem cofnąć się kilka zdań, żeby ogarnąć co się dzieje, ale akcja jest tak dynamiczna, że wcale to nie przeszkadza.
dobrze napisane, ale to już powiedzieli przedmówcy. moim zdaniem, z tej koncepcji mogłoby wyjść całkiem fajne dłuższe opowiadanie, ale niekoniecznie militarne. i najbardziej podoba mi się końcówka, ten cały zapis w krysztale pamięci. może spróbuj napisać coś dłuższego i własnego, ale nieograniczonego konkursem czy formą drabbla?
Od razu tam Rybciu… ;)
Wybacz, PsychodelicznyRybosławie! Od dzis tak własnie będę się zwracać. ;)
Sorry, taki mamy klimat.
@Zige – dzięki, gdzie musiałeś się cofnąć? TO dla mnie betatest, więc ważna informacja :) @othersun – pociesze Cię, mam nadzieję, to jest kawałek czegoś dłuższego ;) Szlifuje się i przerabia :) @Sethrael – ach …rwa mać, zapomniałem się. Cny Sethraelu, miłościwie nam komentujący, z wielką atencją wysłuchuję słów twych ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Czas dopiero pokaże, Psychodeliczny Rybosławie, czy słusznie czynisz, baczenie na moje nieokiełznane słowotoki mając!
Sorry, taki mamy klimat.
:D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
PsychoFishu możesz spokojnie nabrać więcej powietrza do pęcherza pławnego – należy się. Bardzo mi się podobało. Udało Ci się nawet trącić patriotyczne struny duszy mojej (których istnienia dotąd nie podejrzewałam). Czołem!
”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)
No i jak, ja mam pracować w takich warunkach? W chmurze wirujących odłamków meteorytów.
Niesamowite. To była pasjonująca konforntacja mianownictwa astronomicznego z wyobraźnią autora: Meteoryt to odłamek… meteoroidu ;)
słusznie ;) Poprawiam. A więc to takie było kasowanie… :D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
a tfu, nei poprawię… ale w źródle przynajmniej będzie lepiej ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Wiem, wiem. Tęskiniłeś. Ale przytulać się, mam nadzieję, nie będziemy?
Nie stać cię na przytulanie mnie ;) @Alex – a dziękuję. Skoro już kosmiczny Sienkiewiczm, to i "ku pokrzepieniu serc" ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Perspektywiczny zamysł. Scenka namalowana ładnie, ze swadą. Podobało mi się :-) Żeby spuścić z balonu trochę powietrza :>, przyczepię się do takiego zdanka: "Każda sekunda zwłoki płynącej z zaskoczenia była cenna". – Kto i o czyjej zwłoce – o własnej czy o cudzej – formułuje to zdanie? Tzn. wiem, narrator, ale z czyjego punktu widzenia? To zupełnie nieoczywiste, nie wynika jasno z kontekstu. A w zdaniu mamy jeszcze sekundę, płynność i zaskoczenie, splątane tak, jakby miały odwrócić uwagę od meritum (sekunda płynie, no tak, chociaż zaraz, nie ten rodzaj, a nie! – to zwłoka płynie z zaskoczenia!). Oj, czytelnik musi się wysilić, jeśli chce pojąć, co autor miał tutaj na myśli. No, PsychoFishu, mógłbyś trochę bardziej zadbać o komfort czytelników. Aha. Czy statek mógł wpaść w spin wokół osi innej niż własna?
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
I w ogóle wokół czegoś innego niż oś? ;-)
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
No i wokół też niepotrzebne, gwoli jasności :P
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Podbiłem ci liczbę komentarzy :-) Beryl pokręci głową z niesmakiem ;-) Ale zasłużyłeś :>
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Czy statek mógł wpaść w spin wokół osi innej niż własna? WIKI: Spin – moment własny pędu cząstki w układzie, w którym nie wykonuje ruchu postępowego. Własny oznacza tu taki, który nie wynika z ruchu danej cząstki względem innych cząstek, lecz tylko z samej natury tej cząstki. Każdy rodzaj cząstek elementarnych ma odpowiedni dla siebie spin. Cząstki będące konglomeratami cząstek elementarnych (np. jądra atomów) mają również swój spin będący sumą wektorową spinów wchodzących w skład jego cząstek elementarnych. Chyba najpierw należałoby zdefiniować "własny"…? ;)
Prim, nie komplikuj :P
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Jeroh, Nie upraszczaj ;)
obadwaj macie rację – spin w tym znaczeniu – kręcioł wokół własnej osi ;) Naniosę sobie poprawki na źródło, dziękuję. Sekundę też przerobię, w edycji coś za dużo uje… uciąłem.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
@Zige – gdybyś był miły i wskazał mi jeszcze, gdzie cię cofnęło z czytaniem zdań, byłbym wdzięczny. Na razie betakrytyka jest równie pożyteczna i miła co betapochwały ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Podobało mi się :)
Przynoszę radość :)
Dmuchasz znów balonik… :) Dziękuję!
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
PsychoFisch, podejrzewam, że te moje cofnięcia wynikały bardziej z mej chwilowej (mam nadzieję) tępoty, niż jakiegoś feleru w tekście. Po prostu akcja mknęła tak szybko, że nie nadążałem :)
Ok, dzięki. Po prostu zbieram dziury i łatam je w źródle ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Ech, kompletnie nie jestem targetem. Tekst czytało mi się niełatwo, jest tu sporo określeń których nie rozumiem i przez które sceny nie "ujrzałam". Nie mój typ i tyle. Za ciężkie to dla mnie, zbyt SF i zbyt męczące. Zachwyty pozostawiam innym, tylko melduję, że tu byłam.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Dzięki joseheim. Pytanie: co cię – ze słownictwa, określeń – zablokowało/zmęczyło? Zbieram sobie uwagi, poprawki nanoszę i taki tam ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Zgrabnie napisane. Podobal mi się dialog z Michaiłem i Wanią. Aczkolwiek miałem problemy z płynnościa czytania. Może to wynika z fabuły, a może z tego, że jestem dziś niewyspany (w nocy pisałem własne opowiadanie ;)) Niemniej +
Nie odkładaj nigdy do jutra tego, co możesz wypić dzisiaj (JT)
@Morf3usz – jeżeli jesteś w stanie określić, gdzie się przytkałeś lub dlaczego nie czytało ci się płynnie (na spokojnie, jutro/pojutrze) – będę wdzięczny za jakieś sugestie. @joseheim – pytanie nadal aktualne ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Jutro raczej nie będe mógł, więc spróbuję przyczepić się dzisiaj. W ten sposób jutro będziesz miał mnie z głowy :-) No to siup.
“Nikołaj I” obracał się akurat, by móc oddać salwę z dział dziobowych Czytam: "Nikołaj I" obracał się – w wyobraźni widzę kapitana statku, obracającego się z cygarem w fotelu obrotowym – by móc oddać salwę z dział dziobowych – to kapitan musiał się obracać, żeby oddać salwę z dział? Dlaczego? No F*CK, to o statek chodzi. Były tam wprawdzie cudzysłowy, ale o ile prościej byłoby napisać "Nikołaj I wykonywał zwrot (np. na prawą burtę, albo sterburtę)….". Człowiek raczej nie wykonuje zwrotu. Na pewno nie, chyba że jest piźniętym wojskowym, którego opuściła żona ;) Ok byłoby też "Nikołaj I, największy niszczyciel floty A (ew. B, C, D)…" – i wszystko jasne. "wypluł strumień pocisków z obrotowych mass-driverów" – co to są mass-drivery? Jeśli to jakiś wielki minigun, to wolałbym "z dział obrotowych zwanych mass-driverami" (lub typu "mass-driver") – i już wiemy, z czym to się je. I dalej:
"Błysnęło znienacka i przez przestrzeń potoczyła się malutka asteroida, pchnięta mass-driver’em transportowca." – no to czym są te mass-drivery, działami, czy zderzakami? Przeczytałem opowiadanie dwa razy i niestety nie wiem :( Drugi dialog (Duży i Żółty do Maluch Jeden, odbiór!) jest wyrózniony kursywą. Dlaczego? To nagranie? Cytat? Jeśli to rozmowa przez radio, to zostawiłbym normlany tekst. Kursywa nic tu nie daje. "Czujnik zwijał się jak w ukropie, łapiąc je w garść obwodów i śląc do kryształu pamięci:" – to tak skomplikowane, że musiałem przeczytać trzy razy, zanim załapałem, o jaki czujnik chodzi oraz co i gdzie wysyła ;) Nie lubię tez zmian czasu z przeszłego na teraźniejszy. Lepiej mi się czyta, kiedy całe opowiadanie jest napisane w jednym czasie. Przepraszam za wyraz "piźnięty", to cytat z opowiadania Dicka, które niedawno czytałem i tak mi jakoś utkwiło ;) Są to moje subiektywne rozważania, dlatego napisałem, że może wynika to z mojego niewyspania. Możliwe, że czytając ten tekst na pełnym luzie, nie zwróciłbym uwagi na rzeczy, o których się teraz rozpisuję. Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie za tę krytykę. Opowiadanie jest naprawdę fajne i jak na razie to moj faworyt w konkursie :-) Pozdro.
Nie odkładaj nigdy do jutra tego, co możesz wypić dzisiaj (JT)
Morfeuszu… Gdzie ty w statku kosmicznym sterburtę widziałeś? :) Jakkolwiek dorzucenie burty jako łatwe skoajrzenie z okrętem – wczytane i chyba zasadne. Po to zbieram statystykę w odpowiedziach, żeby identyfikować trudno zrozumiałe fragmenty i zrobić im lepiej w źródle. :) Mass-driver -> jest tym, na co wskazuje nazwa. Czymś poruszającym masą. W żadnym wypadku minigun lub zderzak :) Wpakowanie opisu broni działającej na zasadzie miotania masą, z wyjaśnianiem czym ona jest w środku sceny – uważam, bez sensu, łamie akcję niepotrzebnie. Nazwa, fakt, angielska – chyba muszę popracować nad jednoznacznym, polskim odpowiednikiem. Masomiot / masopych brzmi dobrze? Grawimiot / grawipych? :) kursywa – tak, to rozmowa radiowa. Wyróżnienie kursywą niezbędne do oddzielenia gdzie indziej rozmowy radiowej przeplatającej się z dialogiem, w sumie w samodzielnym fragmencie rzeczywiści niekonieczne. Czujnika oraz przeskakujących czasów nie ruszam, element stylizacji, chyba, że będzie więcej niezadowolonych :) Swoją droga jednemu się podoba, drugiemu nie, bądź tu mądry i pisz wiersze :) Dziekuję Morfeusz – dla mnie test polega właśnie na zbieraniu takich uwag, obejrzeniu, przeanalizowaniu i wybraniu co zmieniam. W żadnym wypadku nie jest to obraźliwe ani nieprzyjemne, szczególnie, że sam o to proszę. Cieszę się, że dostarczyłem radości :) Szkoda, że nie wszystko trafiło do mnie, zanim skończył się czas edycji, ale przynajmniej oryginał będzie doszlifowany w tej części.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
PsychoFish, tutaj masz definicję, która burta jest która (także dla statków kosmicznych): http://www.star-wars.pl/Forum/Temat/3238 oraz piękny opis rozmaitych manewrów burtowych ;) Co do mass-driverów, to ciężko wywnioskować. Czy jest to coś poruszającego masą, czy coś, poruszanego masą, poruszającego dzięki masie… doprawdy możliwości jest wiele. Jeśli zapożyczyłeś to z jakiejś innej pozycji, fajnie byłoby oprócz nazwy dorzucić krótki opis. Jeśli sam to wymyśliłeś – tym bardziej. Wcale nie musi łamać akcji. Polskich odpowiedników nie wymyślaj :) Wiele przykładów pokazuje, że nie warto. No chyba, że wymyślisz coś naprawdę genialnego.
"Swoją droga jednemu się podoba, drugiemu nie, bądź tu mądry i pisz wiersze :)" – na tym to polega, by wymienić się opiniami. Jestem człowiekiem, który na równi ze środkami stylistycznymi ceni fabułę. Może nawet fabułe trochę bardziej. I dlatego ten zwrot jest dla mnie za cięzki, bo muszę zatrzymać się i przeanalizować zdanie, przez co zostaję wybity z rytmu. Nie jest to zło najgorsze – u ciebie to ma jakąś wartość stylistyczną. Z mojej perspektywy ciężko mi ocenić, ilu jeszcze osobom to przeszkadza. Mogę mówić tylko za siebie. Pozdrawiam
Nie odkładaj nigdy do jutra tego, co możesz wypić dzisiaj (JT)
@Morfeusz Ja kiedyś pływałem pod żaglami śródlądowo, sterburty i bakburty znam z autopsji ;) Rzecz w tym skąd sterburta i bakburta się wzięła i to tak… lipnie mi pasuje do kosmolotów, chociaż marynarze kochają tradycję (kiedyś, gdy nie było sterów rufowych, było takie wiosło sterowe opuszczane właśnei z prawej strony – sterburta, sternik zaś zawsze miał lewą burtę za plecami – stąd bakburta). Co do zasadności samej uwagi o zwrotach i burtach uważam, że masz rację, powinno być czytelniejsze. Hmmm… mass-driver po angielsku jest jednoznaczny, coś poruszanego masą/dzięki masie byłoby mass-driven. No, ale nie każdy czytelnik musi znać niuanse abla. Akurat tutaj, jeżeli dobrze sięgam pamięcią, podobne urządzenie pojawiało się w pen and paper cyberpunk gdzieś w historii świata jako broń masowej zagłady :) Wniosek jest: popracować nad tym.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Masocis? Masdryfer? …Masywny Kierowca? :P W CyberPunk 2020, kontrolowane przez państwa afrykańskie, massdivery, wisiały na orbicie załadowane skałami, gotowe w każdej chwili zrujnować wybrane miasto bobardowaniem, siłą dorównojącą nuklearnemu. Ciekawa dyskusja.
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Gruzomiot :D Tak, to chyba właśnie to było. :) Proste wykorzystanie energii potencjalnej zmienianej na kinetyczną, efekt uderzenia – paskudny, a przy tym ekologiczny, bez tego całego promieniowania ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Od razu ekologiczny… A wyniesienie tego wszystkiego na orbitę? ;-) Chociaż, można nałapać kosmicznych śmieci. BTW, czy z tej wysokości można wcelować w miasto?
Babska logika rządzi!
Na orbitę to tylko działko wynoszą, śmieci się łapie już okoliczne :D Te przelatujące :D Wiesz, Finkla, myślę w taki – Nowy Jork, albo Toronto Greater Area… to bez trudu ;) Sypnąć tylko bez oszczędzania, hurtowo w dół.. :)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
@Finkla:A wyniesienie tego wszystkiego na orbitę? ;-) O ile dobrze pamiętam, to pierwotnym założęniu massdrivery zastepowały rakiety na paliwo stałe w wynoszeniu sprzętu na orbitę geostacjonarną. Dlatego budowano je w okolicach równika, np na sawannach Kenni. W wyniku przewrotów politycznych w Afryce, korporacje straciły kontrolę nad sprzętem i zaczęła się pierwsza, cicha Wojna Orbitalna miedzy korporacjami z Europy i Ameryki o wpływy na orbicie. I tu o dziwo, wtrąciły się kraje afrykańskie, ponieważ żadnamu z nich ten konflikt nie był na rękę. Jakiś cwaniak wymyslił, żeby zamontować massdriver na orbicie i wyładowac skałami. Potem murzynki dokonały zrzutów "testowych" na terenie obydwu zwaśnionych kontynetów i nastał upragniony rozejm. :) Tak to chyba było. Gdzieś mi podręcznik wcieło… :(
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Hmmm. Nie przerabiałam tego przedmiotu w szkole… ;-) A jeszcze jedno mi przyszło do głowy: jak się nałapie drobnych kamulców, to przecież to wszystko spali się, zanim dotrze do powierzchni. Średnie poniszczą, powiedzmy, samochody lub pojedynczych ludzi. A grubsze ładunki, to znowu nie tak często się trafiają.
Babska logika rządzi!
No, tak. Tylko że oni te grubsze ładunki wynosili maasdriverami z ziemi. Sami nie łapalali śmiecia.
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
@Finkla – z drobnymi masz rzecz jasna rację. Ale te niszczące nie muszą być ogromne. Wystarczy coś o wysokości 6-8 pięter, byleby było z czegoś twardego i poszło pod odpowiednim kątem :) I już, jebudu, szkoda jest, można pisać do ubezpieczalni. Tu znalazłem krótki popularnonauokowy artykuł: http://nt.interia.pl/technauka/news-jakie-asteroidy-moga-zagrozic-naszej-planecie,nId,953217
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
No wiesz, Psycho, desantowe hiperfortece, nawkomy, jumonauci, korwety, mass-driver… długo by wymieniać ; P Oczywiście zdaję sobie sprawę z konieczności zastosowania słownictwa pewnego rodzaju przy tej konwencji, ale ja na tejże konwencji niestety wymiękam ; ) Niech inni się zachwycają!
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
;) Ty niedobra…! Dzięki za odpowiedź :)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Zupełnie nie moje klimaty. Zupełnie, do kwadratu i tym podobne. Więc nie mam zielonego pojęcia o tym, czy to ma prawo zadziałać w kosmosie, czy nie, jak, po co, działa etc. Ale opisujesz to w taki sposób, że nie trudno mi w to uwierzyć jak w prawdę najjaśniejszą :) Zabawne dialogi, ładnie poprowadzona narracja. Nie mam sie do czego przyczepić, więc mimo że to sifi jestem zmuszona przyznać, że czytało mi sie miło, łatwo i przyjemnie. Pozdrawiam ~ A.
A dziękuję, bardzom rad. Zaczynam się zastanawiać, jak to uwierzenie przenajświętsze wykorzystać ku swojej korzyści ;) Chyba podskocze do znajomego duchownego, musi praktykę ma, w końcu to robi od wielu lat… ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
nadużywanie przenajświętości grozi literacką czkawką. Czymkolwiek ona jest, ale brzmi groźnie i wiarygodnie.
Hik…!
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)