- Opowiadanie: Fokker - Atak [Konfrontacja 2013]

Atak [Konfrontacja 2013]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Atak [Konfrontacja 2013]

 

Dywizjon bombowców szedł od północy, od strony wybrzeża. Krył się wśród rzadkich chmur. Obok niego, niby rój szerszeni krążyły Gripeny. Wyposażone przez obcych w systemy antyradarowe zbliżały się do miasta. Chciały zaskoczyć obrońców. Widziały już stada balonów zaporowych, które niby pasące się owce wzdymały się białymi kloszami.

 

Rój stalowych żądeł rzucił się, by wypruć z nich gaz.

 

Na ziemi zawyły syreny. Zaterkotała artyleria. Białe punkciki wybuchów rozkwitły na różowiejącym niebie. Huk baterii potężniał. Wzmagał się szum dziesiątków samolotów. Aż runął z góry potok potężnego ognia. Jak przebudzony wulkan zalał ziemię śmiertelnym żarem.

 

Waliły się jak grad bomby burzące i bomby zapalające. Na domy, stadiony, fabryki. Na nitki asfaltowych dróg i ludzi. Waliły i waliły. Bez ustanku, bez litości. By zabić, anihilować życie na tym skrawku ziemi.

 

Zanim polskie dywizjony poderwano z lotnisk Szwedzi zmasakrowali Koszalin.

 

Nasi szli w jedenastu kluczach. Dwa poszły w lewo, w chmurę czarnych jak sadza bombowców. Te ciągnęły nisko, znacznie niżej od Efek. Natomiast towarzyszące bombowcom Gripeny wysoko.

 

Klucz Zapiszy szerokim łukiem oskrzydlił siedem szwedzkich maszyn. Sześć innych myśliwców związało uwagę eskorty bombowców. Nasi wżarli się w bok nieprzyjaciela i jednym atakiem rozpruli cztery maszyny. Te zadymiły i na tle poprzecinanego białymi smugami nieba runęły w dół.

 

Nad nimi, kilkanaście Gripenów waliło do klucza Artiki. Sam porucznik dał ostro w lewo. O włos uniknął śmierci. Pot zalał mu twarz. Trząsł się. Szwed leciał za nim i bił do niego jak w tarczę. Polak zanurkował, obrócił maszynę. Na celownik wziął ogon Gripena.

 

Nie trafił.

 

Nieprzyjaciel zdołał zejść nisko, na dziesięć, piętnaście metrów. Szedł lotem koszącym na północ. W stronę dymiącej ranami ziemi. Tam, gdzie wybrzeże barwiło się popołudniowym słońcem na różowo i żółto. Artika leciał za nim. Jak olbrzymia mewa wśród innych mew, głębokich lejów i plastrów zielonych łąk. Zbliżył się do Szweda na trzysta, dwieście, sto pięćdziesiąt metrów. Nacisnął spust karabinku.

 

Nie dał rady uszkodzić maszyny. Skręcił nieznacznie. Drugą serię posłał po skosie, tam, gdzie przeciwnik był najbardziej wrażliwy, po boku.

 

Gripen zadymił, ale szedł ciągiem. Uciekał. Wciąż uciekał. Za kilka kilometrów znajdzie się nad morzem.

 

Efka wypluła serię pocisków i działko umilkło. Magazynek był pusty. Samolot jednak pruł do przodu. Odpalony boost pozwolił uzyskać przewagę szybkości nad Szwedem, wykonać obrót, zwrócić się twarzą do wroga.

 

Szli na siebie. Nisko nad ziemią. Z drżącymi rękoma na sterach. I przeszli. Może metr, może tylko pół metra od siebie. Nie więcej. W skupieniu, z imieniem Boga na ustach, obrazem żony spalonej fosforem.

Koniec

Komentarze

Bardzo dobry opis. Podobało mi się. 

Przynoszę radość :)

"Zapisza"?   Ładny język. Scenka dość przekonująca, nawet dla kogoś kto nie zna się na samolotach.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzieki Anet:) Joseheim – nazwisko – Zapisz zaczerpnąłem z prawego, górnego rogu notatnika.:).

Całkiem niezłe – podobało się, ale samolociki to jednak nie są moje klimaty, więc może nie czułem tekstu tak jak powinienem. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Myślałam, że to literówka w Zawiszy ; p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Widziały już stada balonów zaporowych, które niby pasące się owce wydymały się białymi płachtami. – No tak, kto obserwował kiedyś owce, na pewno widział, jak dymają się płachtami ;P Nie chodzi mi o dwuznaczność tego porównania, tylko o jego sens. Skojarzenie białych balonów ze stadem owiec – okej. Ale tutaj przekombinowałeś. Szczerze mówiąc, już balony wydęte białymi płachtami jakoś do mnie nie przemawiają. A co dopiero owce. Tak samo, jak nie przemawiają do mnie widzące (a przedtem chcące zaskoczyć obrońców) gripeny. Taki skrót myślowy mam za niezręczny.   Szli na siebie. Nisko nad ziemią. Z drżącymi rękoma na sterach. I przeszli. Może metr, może tylko pół metra nad sobą. Nie więcej. W skupieniu, z imieniem Boga na ustach, obrazem żony spalonej fosforem. – Ten co leciał pod też był nad? Czy może każdy przeszedł sam nad sobą? I dalej: każdy myślał o tej samej spalonej żonie?   Opisy fajne, plastyczne. Chociaż – kiedy się przyjrzeć szczegółom – trochę niezręczne.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Bardzo dobrze wykorzystałeś krótkie, urywane zdania do pokazania dynamizmu sytuacji. Bardzo mi się podoba, z tekstu wręcz emanuje gorączkowość i chaotyczność takich konfrontacji (mam nadzieję, że takie emocje chciałeś wywołać). Połączenie poetyckich porównań z opisem potyczki jednak nie przypadło mi do gustu. Według mnie to troszeczke jak mieszanie wody z ogniem. Może gdybyś od razu pokazał sytuację z perspektywy jakiegoś bohatera, wtedy wyszłoby nieco "zgrabniej"? 

Elanar – dzięki za opinię. Joseheim – :) Jeroh – z płachtą masz rację. Reszta zamierzona, szczególnie niedookreślona końcówka. Gruby10004 – dzięki, każdy jakoś po swojemu widzi pewne sytuacje. Pzdr.

Jeroh – oczywiście z tym lataniem nad sobą masz równiez całkowitą rację.

…Autorze: 1. Formacje bombowców nie grupuje się w bataliony. 2. Balony zaporowe nie wypełnia się powietrzem. 3. Dlaczego samoloty atakowały oczka wodne? 4. Kto spalił obie żony fosforem? 5. Czy przeciwnicy nalatujący na siebie, zamierzali się staranować? 6. O co wkurzyli się na nas Szwedzi? Chcieli powtórzyć "Potop"? Poza tym tekst nienajgorszy. Pozdrawiam.

…Ale zdanie: " Polak dał nura, odwrócił się i wsiadł Szwedowi na ogon", w opisie pojedynku powietrznego, nadaje się jak sądzę, do kabaretu. To zdanie powinieneś przemyśleć.

Ryszard – dziękuję, za cenne uwagi. Szczególnie za trzy pierwsze błędy. Ad.4 Co do śmierci żony, żon – to oczywiście tylko scenka, ale pomyślałem sobie, że wojna to wojna i straty są po obydwu stronach. Zaprezentowany atak nie był pierwszym uderzeniem, o czym świadczy zakotwiczenie balonów zaporowych. Zasadnym wydało mi się więc zwrócenie uwagi na podobne tragedie przeciwników, może też podobne myślenie. Ad.5 Nie. Nasz próbował wystraszyć Szweda. Zagrał na jego zimnej krwii. Ad.6 To nie jest jednoznaczne, to fakt. Jednak w czwartym zdaniu napisałem, że wspierali ich obcy. Ale czy wspierali, czy wykorzystywali to sprawa otwarta. Pozdrawiam  

Nie obyło się bez błędów – ale te wypunktowali poprzednicy. Ogólnie tekst całkiem dynamiczny, obrazowo przedstawiający walkę powietrzną. Nie jestem może fanem takich podniebnych klimatów – ale nie klimaty tu oceniamy, a zdolności opisywania walk. A Twój tekst nieźle wypada na tle innych. pzdr

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Fokker, póki masz edycję – dwukrotnie i blisko siebie piszesz "Nasi", zakładając, że nasi to nasi, ale w sumie to kto "nasi"? A jesli jestem półtrollem ze Schwablandii to nasi będą nassi? :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Bo tu chodziło o Nasi Goreng ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

:D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

>> Dywizjon bombowców szedł od północy << -– samoloty potrafią chodzić ? Ciekawe!   Poczytałem sobie dalej, ale opisy może i dobre, ale w szczegółach już są trochę niezręczne.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

TytaelX -dzięki. PsychoFish – poprawiłem.  MKmorgoth – dzięki za opinię. Tekst napisałem poprzedniej nocy i to z pewnością miało wpływ na końcowy efekt. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do lepszego odbioru scenki.

Witam podoba mi sie dynamizm wywołany takim, a nie innym zapisem. Jesteś, autorze, świadom własnego pióra jak że o ja cię. :) Na samolotach i walce powietrznej się nie znam ni w ząb, ani ni huhu, jednak czytało mi się dobrze. Ogólnie bardzo pozytywne wrażenie.   Pozdrawiam ~ A.

Prosty, ale całkiem klimatyczny tekst. Nie rozumiem za to realiów. Niby myśliwce nowe, a tu jakieś bombowce, zapory z balonów i działa przeciwlotnicze. Nie jestem pewien, ale to chyba różne epoki ; )

I po co to było?

Agrest – zaczerwieniłem się. Pozdrawiam. Syf – no i znalazł się mądrala :). Możesz mieć rację. Jednak, przy pewnych fantastycznych założeniach… wspomnij chociażby Pearl Harbor z 1980. Dzięki za komentarz, który ujawnia niespójność takstu.

Trzeba przyznać, że tekst dobrze napisany, nawet poczułem się wciągnięty do tej walki ;)

Domek – taki komentarz – bezcenny :)

Nowa Fantastyka