- Opowiadanie: gruby100004 - Skaveńskie Zwycięstwo

Skaveńskie Zwycięstwo

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Skaveńskie Zwycięstwo

 

Opowiadanko ze świata Warhammera, pisane pod wpływem chwili. Właściwie pod wpływem nieoczekiwanej wygranej z armią Szczuroludzi w Warhammer: Fantasy Battle. Głównym zamiarem było pokazanie sposobu myślenia Skavenów, powiedzcie, proszę, czy mi się udało. Zalecam czytanie piskliwym głosikiem :D

 

 

 

Snickitch Szponowład patrzył na uginające się od skavenskiej siły oddziały Imperium człowieczków i popiskiwał radośnie. Tak-tak, małe, głupio-głupie człowieczki nie miały szans z jego podwładnymi, ich generałowie byli zbyt ograniczeni, by stanowić wyzwanie dla Snickitcha Szponowłada. Zaśmiał się gardłowo. Cała bitwa poszła tak, jak przewidywał plan. Ten zapasowy oczywiście, bo ludziki były zbyt głupie, żeby zrealizować pierwotny plan, czyli uciec, gdy zobaczą niezwyciężoną armię Snickitcha. Na szczęście dowódca-w-boju obmyślił plan dający stuprocentowe szanse zwycięstwa. Tak-tak, Snickitch dobrze wiedział, że ten śmieszno-śmieszny czołg parowy człowieczków nie zadziała, tak jak trzeba i nie uderzy na mnichów zarazy. Może przez chwilę krzyczał jak oszalały, rozkazując mnichom uciekać przed stalowym powozem, rozpaczając, jakie to inne Skaveny są głupie, ale to był tylko fortel, mający zmylić człowieczków. Głupie ludziki, głupie. Snickitch zaśmiał się gardłowo. Jego śmiech przypominał rechot hieny z pustkowi Arabii. Ich urządzenia nie mogą się równać z genialnymi wynalazkami klanu Skyre, które nigdy nie zawodziły. Oczywiście ani mnisi zarazy ani spacz katapulty ani żaden Skaven w armii Snickitcha nie działałby tak, jak trzeba, gdyby nie geniusz ich dowódcy. Tak-tak. Snickitch wkrótce upomni się o swoje miejsce wśród klanu Skyre, tak genialny Skaven nie ma prawa marnować swoich talentów jako zwykły dowódca armii. Ale najpierw trzeba skończyć z tymi człeczynami. Snickitch uderzył z całej siły bębniarza stojącego obok i rozkazał mu grać do marszu. Jego armia zaraz zniszczy tych miękko-miękkich ludzików!

 

Tretch Szybkonogi stał za Snickitchem i wykrzywiał pysk, odsłaniając żółte uzębienie. Cholerny Snickitch, głupi Snickitch. Gdybym Tretch prowadził armię Skavenów, na pewno nie popełniłbym takich błędów jak ten idiota. Tretch dowiedziałby się, kto dowodzi armią ludzików i wtedy przekupiłby go albo zabił. Po co marnować tych głupców z naszej armii, skoro można wygrać bez walki? Tretch dowiedziałby się też, gdzie składują proch i dodał tam trochę spaczenia. Tak-Tak! Zapiszczał z podniecenia. To był dobry pomysł! Ludziki załadowałyby swoje armaty i muszkiety spaczeniem i wszystko by im wybuchło! Wszystkie te ich prymitywne urządzenia wyleciałyby w powietrze! Ale nie, Snickitch był za głupi na takie rozwiązania. On musiał iść do przodu, mordować i zabijać. Nie żeby Tretch nie chciał zabijać ludzików, ale można to było robić w dużo lepszy sposób! I co teraz? Starszyzna klanu Skyre awansuje głupiego Snickitcha za zabicie połowy armii Skavenów, a nie Tretcha, który miał dużo lepsze plany? Nie, nie, nie, nie! Tretch już miał pomysł-pomysł, jak ukarać tego przeklętego Snickitcha. Nikt nie widział, jak przed walką uszkodził kamienie spaczenia w armacie i jak poluzował więzy niewolników. Teraz Snickitch nie będzie w stanie poprowadzić swojej armii do zwycięstwa, a Tretch zabije go w zamieszaniu i sam przejmie władzę!

 

Skweel stał na wzgórzu i nie mógł powstrzymać się od podskakiwania i popiskiwania z podniecenia. Głupi kapłan zarazy zdechł, zabity przez tego łysego człowieczka z młotem! Teraz Skweel poprowadzi mnichów zarazy i zostanie zauważony w klanie Pestilens. Brązowe futro na grzbiecie zjeżyło się mu się z radości. Później awansuje jeszcze wyżej-wyżej, wymyśli jakąś chorobę, która zabije ludzików lepiej niż te nic nie warte zarazy, które ci nieudolni głupi-głupcy wypuszczali na powierzchnię. Później zabije kogoś ze starszyzny klanu i sam stanie się kimś ważnym, jeśli nie zauważą jego poświęcenia dla Rogatego Szczura. Ale najpierw musiał upewnić się, że Snickitch nie wygra tej walki. Tak-tak. Skweel widział, jak Tretch majstrował przy Spacz-armacie i sam też dodał do niej coś od siebie. Czarny i na dodatek pęknięty kawałek spaczenia. Skweel potarł łapy z podniecenia. Wybuch zabije większość klanbraci Snickitcha i da Rogaty Szczur, także Tretcha. Ale oczywiście nie zostawiał nigdy nic przypadkowi. Nie-nie. Za dużą ilość spaczenia wynajął zabójcę z klanu Eshin, który pozbędzie się Tretcha po tym, jak Tretch zabije Snickitcha. A zapłatę miał odebrać po robocie, więc pewnie zginie od wybuchu, a kamyczki-kamyczki zostaną u Skweela. Wiedział też, że nie wszyscy mnisi zarazy będą chcieli go posłuchać, więc zepsuł kapłanowi kadziło zarazy, by paru zginęło już w walce. Ponadto dodał też do mazi zarazy wyrzucanej przez katapultę neutralizujące substancję. Gdyby kapłan zarazy przeżył, zabito by go za tak poważny błąd-błąd. Tak-tak! A ludki przeżyją, co będzie błędem Snickitcha. Tak-tak, Skweel już wszystko sobie to przemyślał, bo wyprzedzał tych samochwałów myśleniem o kilka lat! Spojrzał na pole bitwy. Snickitch właśnie zniszczył czołg parowy głupio-głupich ludzików i wywijał swoim mieczykiem w powietrzu. Ciesz się, póki możesz, głupcze! Zaraz i tak zginiesz!

 

Snickitch wzniósł swój oręż w powietrze w geście zwycięstwa. Już żaden człowieczek nie został-został na polu bitwy! Wszyscy uciekli do swojego mało-małego miasteczka-miasteczka. Teraz Snickitch poprowadzi swoich podwładnych, by dogonili tamtych ludzików, zanim schowają się za murami i przegrupują siły. Nagle coś na wzgórzu wybuchło. Snickitch chciał obejrzeć się za siebie, ale w tym samym momencie ktoś wbił mu ostrze w plecy. Tretch z piskiem radości wyciągnął z jego wnętrzności ostrze pokryte ciemną posoką. Jako zastępca Snickitcha, teraz to on dowodził! Jednak nie nacieszył się długo władzą. Ktoś złapał go głowę i podciął gardło.

 

Skweel nie widział, co dzieje się w oddziale Snickitcha, ale mógł tylko radośnie charczeć, gdy uwolnieni z więzów niewolnicy uciekli w pola bitwy. Nie mógł już wydać z siebie głośniejszego odgłosu radości, gdy wybuch armaty spowodował przeciążenia czarnego spaczenia i chwilę po tym wielka kula czarnego ognia pochłonęła cały oddział Snickitcha! Chwilę potem nie było mu do śmiechu. Uszkodzone kadzidło zarazy także wybuchło i zabiło wszystkich mnichów zarazy. Skweel nie miał już gdzie przejąć władzy! Głupie, głupie człowieki! Gdyby nie musieli z nimi walczyć, nic takiego by się nie stało! Głupi Snickitch, głupi Tretch! Czemu muszą zawsze wszystko psuć?!

Koniec

Komentarze

Językowo nie jest tak źle, ale jest nieco zbyt – sam rozumiesz – nerdowski. Ja, co prawda, grałem kiedyś w wh i mam pojęcie, o czym mowa, ale wielu czytelników rozbije się już o nazwy unitów, klanów, skilli etc. Żeby to miało ręce i nogi, musiałbyś przetworzyć te rzeczy tak, by były zrozumiałe.  A tak w ogóle to warto spróbować napisać coś z fabułą nieco bardziej rozbudowaną niż opis bitwy ; ) Kreacja szczura nie jest zła. Tekst jest jednak nieco przydługi jak na to, co oferuje, więc maniera zapisu zaczyna irytować.

I po co to było?

Przeczytałam, ale nie mam pojęcia, co Autor napisał.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Żeby być szczerym, zdawałem sobie sprawę z "nerdowskiego" stylu opowiadania, pisałem je tak naprawdę dla grupy znajomych z klubu gier i właściwie to oni byli orginalnym odbiorcą. W NF pokazałem te wypociny, bo akurat znalazłem je, będąc w trakcie pisania czegoś zupełnie innego. Widzę jednak, że zawsze można czegoś się nauczyć, nawet z całkowicie chybionej prezentacji: należy pisać dla czytelnika, a nie siebie oraz wystrzegać się przerostu formy nad treścią. W końcu do niczego prowadzi sytuacja, gdy ludzie będą musieli korzystać z google, by zrozumieć tekst. Dzięki za komentarze ;) 

Nie wiem, co znaczy nerdowski. Jakiś synonim określenia "zagmatwany w stopniu trudnym do zrozumienia, po przez kondensacje treści"? Jak dla mnie to streszczenie streszczenia.

Mnie się podobało :)

Przynoszę radość :)

Fanfik grajkowy? Dziękuję, jadę dalej, na tym się nie znam i dlatego.

Nowa Fantastyka