- Opowiadanie: mazurjinez - Bajka o smoku (IV)

Bajka o smoku (IV)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Bajka o smoku (IV)

 

Początek tu: http://www.fantastyka.pl/4,56843638.html

 

 

IV

 

Zmierzchało już, gdy wiedźma wróciła na dobrze znaną ścieżkę prowadzącą do chaty. Chwiejnym, powolnym krokiem, taszcząc na plecach wiklinowy kosz pełen chrustu, przeszła przez drewniany mostek i skręciła w lewo. Przystanęła na moment, przerzuciła kosz na drugie ramię i wznowiła pochód. Krótkim badylem opędzała się od natarczywych komarów i torowała sobie drogę przez chaszcze i pokrzywy.

Na miejsce dotarła, gdy było już ciemno. Pchnęła nogą drzwi, zrzuciła z grzbietu kosz i dotarłszy po omacku do pieca, zaczęła krzesać ogień. Gdy pierwsze iskry spadły na suche gałęzie, z głębi izby dostojnym krokiem nadszedł kot. Po krótkim, choć obowiązkowym, rytuale ocierania się o nogi gospodyni wskoczył na stół i, wyraźnie z siebie zadowolony, zaległ na pokaźnym stosie luźnych kart pergaminu.

– Zaraz, kocie – powiedziała. – Dorzucę jeno do ognia i bierzem się do roboty. Czasu mało, a zlecenia leżą odłogiem. Mus nam się przyjrzeć, które najpilniejsze, i rozejrzeć po chałupie, czy aby wszystko mamy. Noc warzeniu sprzyja, jak mawiała matula.

Podeszła do stołu i delikatnie odsunąwszy kota, wzięła do ręki kilka gęsto zapisanych stronic, po czym ponownie zbliżyła się do pieca.

– To zrobione – orzekła po pobieżnej lekturze jednej ze stron – i trza nam się tego pozbyć. Do ognia z tym! – Karta wylądowała w piecu. – Nasz miłościwy król kazałby mnie obedrzeć ze skóry, gdyby to tu znaleziono. A to co? – przyjrzała się następnej. – A tak, pamiętam. Eliksir miłosny dla młodej młynarzówny. Tyż zrobione. I to, i to – kolejne strony lądowały w ogniu. – Maść na porost włosów, talizman uroki odpędzający, maść na wrzody, wywar potencji dodający, czar na pomór bydła – wyliczała, dorzucając do pieca. – Gdziem ja podziała tę ostatnią stronicę? O, jest. Co my tu mamy, kocie, niech no się przyjrzę. Aha – mamrotała dalej. – Zbrzuchacona baba nie chce następnej gęby do wykarmienia. Łatwe, ale bez wizyty nijak nam się obejść – zakaszlała. – Eliksir czar miłosny odczyniający, to od młynarzowej. Oj, nie spodobał się jej wybranek córuchny – zaśmiała się głośno. – Nudzisz się? Czekaj, czekaj, dalej jest ciekawiej.

Kot oblizał pysk i nadstawił uszu.

– Świeca na odstraszenie latawca, mąka na przychylność płanetnika i wywar na uwiąd kuśki. Słyszysz? Wywar na uwiąd kuśki! Też wymyśliła! Gdzie ja, do diabła, znajdę smoczy pazur? Toż to smoka by trzeba ubić! Gdzie mi na starość na smoka się zasadzać?

Kot zamiauczał przeraźliwie, zeskoczył ze stołu i w popłochu uciekł poza obręb światła, widocznie szukając kryjówki.

– A co tam, kocie? Czegoś się tak wystraszył? – zawołała rozdrażniona, chwyciła krótki badyl i wyszła przed chałupę.

Mimo słabego już wzroku, zdołała dojrzeć jak olbrzymie cielsko przyćmiło blask gwiazd, jak nagle oderwało się od nieboskłonu i obniżyło lot.

Koniec

Komentarze

taszcząc na plecach wiklinowy kosz pełen chrustu przeszła przez drewniany mostek i skręciła w lewo -– być może przecinek po "chrustu"?   Pergamin to generalnie droga i pracochłonna sprawa. Tak w ogień rzuca, nie używając marginesu, tyle płacht pergaminowych?   Dlaczego takie krótkie? Nic nie mozna powiedzieć przez to.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Bo widzisz, PsychoFish, ciekaw jestem opinii. Nawet uwaga o przecinku jest dla mnie cenną lekcją. Całość ma na razie 30 stron i nadal się pisze. Jeśli jest to wbrew regulaminowi, uniżenie proszę admina o usunięcie zarówno tego, jak i poprzednich fragmentów. 

Nie jest. Za to trudno cokolwiek powiedzieć więcej :) Bo za mało danych. Does not compute :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dlatego ponawiam prośbę o usunięcie. Wrzucę, gdy będzie całość. 

Co do przecinków:   Pchnęła nogą drzwi, zrzuciła z grzbietu kosz i dotarłszy po omacku do pieca(,) zaczęła krzesać ogień. Po krótkim, choć obowiązkowym(,) rytuale ocierania się o nogi gospodyni wskoczył na stół i wyraźnie z siebie zadowolony zaległ na pokaźnym stosie luźnych kart pergaminu. – „wyraźnie z siebie zadowolony” można wydzielić myślnikami lub przecinkami, patrz: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=13302 Mus nam się przyjrzeć, które najpilniejsze(,) i rozejrzeć po chałupie(,) czy aby wszystko mamy. Mimo słabego już wzroku zdołała dojrzeć(,) jak olbrzymie cielsko przyćmiło blask gwiazd, jak nagle oderwało się od nieboskłonu i obniżyło lot.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Jaki to ma sens? Fragment I,II,III,IV..? Jakby nie można było dodać całego opowiadania. Jak będzie ciekawe, to każdy przeczyta. A jak nie, to dzielenie na fragmenty też nie pomoże. 

Pergamin: to kosztowna sprawa. Można go wykorzystać ponownie, po zdrapaniu ostrym nożykiem. Nie każdego było stać na zapiski na pergaminie i szkoda go palić. Pozdrowienia.

Nowa Fantastyka