- Opowiadanie: SzyszkowyDziadek - Towarzystwo Okrągłej Ziemi

Towarzystwo Okrągłej Ziemi

Oceny

Towarzystwo Okrągłej Ziemi

– Gra­tu­lu­ję wy­kła­du – za­ga­ił dok­tor, na­le­wa­jąc her­ba­ty. – My­śla­łem, że To­wa­rzy­stwo Okrą­głej Ziemi to banda nie­szko­dli­wych eks­cen­try­ków…

– Pseu­do­nau­kow­cy! – prze­rwał pro­fe­sor. – Ich zda­niem tań­czy­my na wi­ru­ją­cej kuli ni­czym sza­le­ni klau­ni!

Obu­rzo­ny pro­fe­sor wziął garść cia­ste­czek i za­czął żon­glo­wać.

Nie­spo­dzie­wa­nie sala bu­fe­to­wa za­drża­ła w po­sa­dach, a pe­cho­wy żon­gler wy­lą­do­wał w misce z pon­czem.

– Może jed­nak się kręci? Może mają rację? – po­my­ślał głu­piut­ki pro­fe­sor.

Ale To­wa­rzy­stwo się my­li­ło. Jak wy­ka­za­ły póź­niej­sze ba­da­nia, wstrzą­sy zo­sta­ły spo­wo­do­wa­ne przez ruchy sko­ru­py. By­naj­mniej nie ziem­skiej.

 

***

 

Kto by się nie po­wier­cił na jego miej­scu? Ile można dźwi­gać na grzbie­cie ten baj­zel, że o sło­niach nie wspo­mnę? Jak sza­lo­ny cyr­ko­wy si­łacz.

Koniec

Komentarze

Ładne. Uśmiech­ną­łem się, wspo­mi­na­jąc nie­któ­re prze­za­baw­ne książ­ki. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Fajne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Nawet Po­peye by wy­miękł ;) A gdyby ktoś ja­kimś cudem nie wie­dział "co, gdzie i jak"… http://m.youtube.com/watch?v=9_UbDSlwAME 

Zło­ścić się to robić sobie krzyw­dę za głu­po­tę in­nych.

Dobre, można zer­k­nąć.

Ma­stiff

Dzię­ku­ję ;) Mam na­dzie­ję, że każdy wie "co, gdzie i jak". Jak nie z książ­ki to z ory­gi­nal­ne­go mitu :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Fajne!

ta sy­gna­tur­ka ule­gła uszko­dze­niu - dzwoń na in­fo­li­nie!

Jeden z ład­niej­szych drab­bli pod­wie­czor­ko­wych. ;-)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ta forma (raz duże li­te­ry, innym razem małe) sku­tecz­nie utrud­nia­ła mi czy­ta­nie…  

A mina żół­wia na fil­mi­ku sroga jak nie wiem.

Dzię­ku­ję za ko­men­ta­rze :) Ostat­nio ze zgro­zą spo­strze­głem, że je­stem bar­dzo mo­no­te­ma­tycz­ny. W każ­dym moim utwor­ku po­ja­wia się dok­tor i/lub pro­fe­sor i nie­mal za każ­dym razem dzie­je się im/mu jakaś  krzyw­da. Na­stęp­nym razem muszę po­znę­cać się nad kimś innym :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Prat­chet­tem za­pach­nia­ło. Nie­zły po­mysł, ale gdzie zie­leń?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Dżółw, a wła­ści­wie Dżół­wi­ca, zie­lo­na. Dys­ko­we. :) I taki zan­tro­po­mor­fi­zo­wa­ny ten od­ruch, że aż czło­wiek współ­czu­je mu. Jej. No kur­czę, wie­cie, o kogo cho­dzi. :)  

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Za­iste Dys­ko­we ; ) Po­mysł nie­zgor­szy.

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Dzię­ku­ję wszyst­kim za wi­zy­tę! Faj­nie, że po­mysł się spodo­bał. :) Fin­klo, toż u mnie zie­lo­ność prze­ogrom­na, na skalę wszech­świa­ta wręcz! Ale o trze­ciej w nocy nie takie rze­czy można prze­oczyć. ;)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

A czy to pewne, że ta pod­staw­ka pod sło­nie jest zie­lo­na? Jeden mój zna­jo­my miesz­ka na takim końcu świa­ta, że jak się czło­wiek do­brze z okna wy­chy­li, to widać sło­nio­wy ogon, ale dalej już nic. ;-/

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ale żół­wie są zie­lo­ne. No dobra, nie wszyst­kie. Ale to po­dob­nie jak z ża­ba­mi. Jest sobie żaba, to się do­myśl­nie ko­ja­rzy z zie­lo­ną, a nie ja­kimś bez­czel­nie ko­lo­ro­wym w cały świat drze­wo­ła­zem siat­ko­wym. Nie wiem jak to jest aku­rat z Che­lys Ga­lac­ti­ca, ale po­prze­glą­da­łem ry­su­necz­ki i zie­lo­ny jak w mordę strze­lił. Do­wie­dzia­łem się jesz­cze cze­goś. Ten Twój zna­jo­my ewi­dent­nie coś kręci. Prze­cież te sło­nie mają ogon­ki skie­ro­wa­ne do cen­trum, więc co naj­wy­żej trąbę mógł zo­ba­czyć :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Ach, wi­dzisz, ja ostat­nio nie oglą­da­łam ob­raz­ków, tylko takie żywe żół­wie. I były bru­nat­ne (tłu­macz­nie dla męż­czyzn: brą­zo­we). To nie zna­jo­my kręci, tylko ja się wy­chy­la­łam. A może sło­nie też się wier­cą? Chcia­ły po­ga­dać? Albo ja się nie znam na sło­nio­wej ana­to­mii. I, no do­brze, mo­głam wtedy nie być cał­kiem trzeź­wa. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Po­do­ba­ło się ; )

Cho­ciaż to takie że­ro­wa­nie na Świe­cie Dysku :)

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Dzię­ki! Oj tam zaraz że­ro­wa­nie. Prat­chett też to od hin­du­sów za­po­ży­czył ;)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Nowa Fantastyka