- Opowiadanie: tintin - Szybciej (drabble)

Szybciej (drabble)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Szybciej (drabble)

 

Egzamin dla klas 1-3 poszedł mu całkiem nieźle, więc Tomek wracał do domu w dobrym humorze. W plecaku-zombiaku tablet podskakiwał sobie raźno w rytm kroków. Jego prościutka Sztuczna Inteligencja już nie mogła się doczekać powrotu do domu i zagrania z Tomkiem w „złap literkę”. Oczywiście po kolacji i myciu zębów. Tylko dlaczego, zastanawiał się komputerek, podczas testu ta nowa uczennica przeszkadzała innym? Cały czas szeptała coś do siebie, stukała paznokciami w ławkę… I czemu pani nie reagowała? Przecież powinna ją skrzyczeć.

 

W tym czasie „nowa uczennica”, przejrzawszy wyniki egzaminu, zabierała się za pisanie raportu z testu podatności uczniów na stres.

Koniec

Komentarze

Tego drabelka zrobiłem w kilkanaście minut, czekając aż uczniowie napiszą próbny gimnazjalny z matmy:) Ot, takie nic, ale może przynajmniej bezbolesne.

(Wciąż piszą. Ech.)

Fajne, przewrotne. Jesteś nauczycielem, tintinie? Nie wiedziałem. Jeżeli ty pisaleś tego drabla, to kto pilnował uczniów, by nie ściągali?

tintin dał im szansę.  :-)    Boleć nie boli, ale za diabła nie łapię, czemu wszystkim przejmuje się tabletowa SI, a nie Tomek.

Mam podejrzenie, że chodzi o element fantastyczny ;)

Drabel, jak drabel… Może być, tylko że mi tu coś nie gra – liczebnki – zapisujemy słownie.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Nie porwała mnie ta historia. No przeprowadziła dziewczynka test. I co z tego? Że znacznie bystrzejsza niż Tomek i jego tablet razem? Zdarza się. A może to nie była zwykła dziewczynka. Ale to już tylko hipoteza, a Autor (mi przynajmniej) nie zasugerował, że miał coś takiego na uwadze.

Babska logika rządzi!

Trochę zasugerował, skoro miała dostęp do wyników egzaminu.

 

Ale mnie też nie porwało, pomysł z misiem-tabletem-SI średnio mi podszedł. 

Chodziło mi o spiskowe teorie typu "android", "matrix" czy inne. A misiem był plecak, nie tablet. W pełni możliwe, ale chyba ponętne bardziej dla przedszkolaka niż młodego ucznia.

Babska logika rządzi!

O. Komentarze. Lubię:) W kolejności odwiedzin: Karolu – ano jestem. A uczniowie nie ściągali, bo wiedzą, że sobie samym by zaszkodzili;) Adamie – fajnie, że to dostrzegłeś. Jako bonus "poza" historyjką chciałem dorzucić sugestię, że Tomek nie zauważył rozpraszania, lub potrafił je wyciszyć skupiając się na pracy. Zwyczajnie zdał na piątkę też ten drugi, ukryty test:) A co do tego, że tablet reaguje być może bardziej "po ludzku" niż dziecko, to też było zamierzone. waranie – nie, elementem fantastycznym była szkoła przyszłości. Nie żebym podejrzewał, że nie zauważyłeś:) morgothu – wiesz, może to kwestia żargonu zawodowego, który przesłonił mi kwestie poprawności, ale nigdy w życiu nie widziałem tego zapisanego słownie. Dla mnie wyglądałby taki zapis wybitnie nienaturalnie, i tylko dlatego zostawiłem jak jest. Bo zasadę słowności liczebników oczywiście znam. Nie zaglądam tu od wczoraj:) Finklo – dziewczynka to "Tajemniczy Klient", tyle że nie w supermarkecie a w szkole. Ogólnie rzecz biorąc, chciałem pokazać wizję szkoły opanowanej przez demona Testa, w którego władanie oddane zostały też najmłodsze dzieci. Coś a la szkoła południowokoreańska, tylko u nas. Na koniec sprawa plecaka: chodziło mi o taki w kształcie misia, pszczółki czy innego tałatajstwa, jaki mógłby się spodobać maluchowi. Takie są i dziś dostępne w sklepach, a akcja mojego drabla toczy się w niedalekiej przyszłości.   Wszystkim Wam dziękuję za przeczytanie i wysiłek włożony w napisanie komentarza:)))

Czy trzecioklasista nosiłby taki plecaczek? Nie wiem, może i faktycznie nie. Może wolałby inny. Chyba lepiej zmienię, na wypadek gdyby trafił się jeszcze jakiś czytelnik:)

Szkoła jest dla mnie do bólu dzisiejsza.Mocno kojarzy mi się z moją podstawówką. Testy kompetencji wszelkakich mieliśmy co roku. I do domu przychodziły śmieszne wykresy ilustrujące zmiany. I było się ocenianym na kilku (6 czy 7 poziomach) od znacznie poniżej średniej do znaczniej powyżej średniej, w każdej umiejętności, na tle wszystkich osób, które brały udział w teście.

Ożeż w mordę. Aż tak źle było? Dawno już w podstawówce nie uczyłem. Czuję obrzydzenie musząc przygotowywać uczniów do gimnazjalnego i matury. Na szczęście są to egzaminy oceniane w tak bzdetny sposób, że zda je każdy, kto wykona minimalny wisiłek, więc czuję się usprawiedliwiony czytając z licealistami Cracked i fora filmowe:) P.S. Nie no, trochę tego lengłydża ich jednak uczę, bez przesady… (gdyby czytała to Pani Dyrektor:))

Tintinie, ziściła się Twoja nadzieja, przyswoiłam bezboleśnie. ;-)   „Przecież powinna ją okrzyczeć”.Przecież powinna ja skrzyczeć. Za SJP: okrzyczany – «cieszący się dobrą opinią, często niezasłużenie»

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To fajnie:) A błąd – uuu, nie zastanowiłem się czy piszę poprawnie. Dziękuję!

Przeczytałem. Może być. Pozdrawiam kolegę po fachu.

Dzięki, ryszardzie. Pozdrawiam!

Nowa Fantastyka