
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
RP-HTX7 zapłakałaby, gdyby tylko mogła. Niestety, jej konstruktorzy nie przewidzieli takiej sytuacji. Owszem – potrafiła jeść (wszystko gromadziło się w specjalnych woreczkach, które potem zabierane były przez właścicieli), spać, zabawiać rozmową i przygotowywać drinki, ale nikt nie przewidział opcji płaczu. Całym aluminiowym ciałem robota wstrząsał suchy szloch, a większość przewodów w konstrukcji niebezpiecznie napięła się. Obok niej siedział RX-TRW2, przesuwający swą obleczoną w silikon dłonią po szczupłych, lodowatych plecach koleżanki.
– I na co mi na cholerna sztuczna inteligencja? – zapytała RP-HTX7, podkulając i obejmując ramionami zimne, aluminiowe nogi wciśnięte w warstwę silikonu i seksowne, opinające idealne kształty dżinsy. RX-TRW2 milczał taktownie. – Czy nie lepiej było, kiedy programowano nas do wykonywania tylko jednej czynności? Czytałam ostatnio o Ekspresie Do Kawy – wymówiła to z pewną dozą estymy. – Był tylko, wyobraź sobie, RX, tylko do robienia kawy! Nie myślał! Nie tak, jak my! Jesteśmy jak ludzie! Który człowiek pomyślał, że to może być dobre? Musiał być idiotą.
– RP, przykro mi…
– Och, milcz! Nie widzisz, że cierpię?! – wykrzyknęła, pełna doskonale oddanej złości.
– Co się stało? – RX-TRW2 anulował na chwilę manualne uspokajanie przyjaciółki, żeby podać jej chusteczki. Może i nie były przydatne, ale zawsze poprawiały nastrój. Tak jakoś łatwiej mówiło się po zainicjowaniu czynności wydmuchiwania nosa.
– Nie chcesz wiedzieć. – Potarła prawą dłonią nos i oparła brodę na kolanach. Spojrzał na nią w taki sposób, w jaki Marek wyrażał niezadowolenie. Zawsze podobał mu się ten wyraz twarzy.
– Och, no dobrze. Skoro nalegasz…
– Tylko błagam, bez tych poetyckich udziwnień. Ja rozumiem, patch Wrażliwość 1.8, ale proszę! Moja Męskość 1.2 tego nie zniesie!
– Tego obiecać nie mogę – zobaczył tak dobrze znany, figlarny błysk w oku RP-HTX7.
***
RP-HTX7, jak każdego wieczora, sprzątała segment rodzinny. Ludzie – mąż, żona, dzieci – siedzieli w segmencie życiowym, oglądając coś na holowizorze. Po kolei – pokój właścicieli – starte wszystkie kurze, przy okazji dywan pozbawiony wszelkiego rodzaju kłaczków i okruszków, łoże zaścielone, czekające jedynie na Kowalskich, którzy za pół godziny powinni pójść spać. Następnie pokój Jasia, każda zabawka odkurzona z osobna, poukładana na odpowiednim miejscu w regale, aby tworzyła z resztą symetryczną, uporządkowaną całość; poduszka i narzuta na łóżko odłożone na bok, odsłaniają pościel z Schwamanem. Wszystko idealnie uprzątnięte, chomiczek nakarmiony, czas przejść do pomieszczenia Zuzi.
W tym momencie, jak co dzień, RP-HTX7 czuła przyspieszony przepływ prądu pomiędzy swoimi przetwornikami, czuła niebezpieczne pulsowanie w swoich iSynapsach, a iMózg odbierał dziwne bodźce świadczące o poceniu się dłoni i suchości w pełnych, silikonowych ustach. Zawsze zamykała swoje piękne, plastikowe oczy naszpikowane iReceptorami i wykonywała kilkanaście głębokich wdechów, chłodzących rozgrzane do czerwoności podzespoły.
A potem otwierała drzwi. Z zamkniętymi oczyma sprzątała każdy zakamarek, który znała jak własną kieszeń. Nigdy niczego nie pominęła, każda lalka, każda kolorowanka i każda, najmniejsza nawet gra lądowały na swoich miejscach na różowo-białym regale. Różowy, okrągły, miękki i pluszowy świat zalewał ją swoją dziewczęcością, a każda księżniczka patrząca ze ścian, mebli i z łóżka przytłaczała lepszością. Tylko dlatego, że były bliżej niego. RP-HTX7 starała się wyjść stamtąd jak najszybciej, ale nigdy to się nie udawało. Za każdym razem, kiedy już jej silikonowa, zimna dłoń dotykała klamki, RP odwracała się. I za każdym razem jej wzrok zatrzymywał się na jednej, jedynej postaci.
Duży, puchaty, różowy miś patrzył na nią swoimi paciorkowymi oczami. Uśmiechał się delikatnie, a jego brązowy, wilgotny nos mówił „podejdź tutaj, przytul mnie". Misiu uśmiechał się jeszcze szerzej i kiwał dłonią na RP, aby się zbliżyła. Wada konstrukcyjna nie pozwalała mu chodzić.
– Och, Pachniusiu! – westchnęła RP-HTX7, gwałtownie łapiąc swój obiekt westchnień w ramiona. Ścisnęła go mocno – mocniej niż by chciała – i kilka razy okręciła się wokół własnej osi, śmiejąc nad wyraz radośnie. – Pachniusiu! Tyle czasu minęło, od kiedy rozmawialiśmy! – Odstawiła go na półkę, która przez ostatnie kilka lat była mu domem.
– Moja droga, minął zaledwie dzień. Czymże jest to wobec wieczności?
– Misiu, wieczność dla mnie jest każdą minutą spędzoną bez ciebie! Każda sekunda niczym tysiąclecie się ciągnie w nieskończoność, każda milisekunda to wiek cierpienia i katusz dla mojego iSerca! Jak my możemy bez siebie żyć? – szeptała dramatycznie. – Czyżby wgrali ci nową Romantyczność 1.4, skarbie? Dziękuję! Dziękuję, że na to pozwoliłeś!
– Tak, moja droga. Zrobiłem to za twoją namową – przyznał z błyszczącymi oczyma, przygryzając pluszowymi zębami pluszowe wargi. – I nie żałuję tego. Och, moja droga, wiele bym stracił, gdyby nie twoje rady! I ja tobie dziękuję, z mojego całego różowego, pachnącego serduszka. Nie potrafię wyrazić mojej wdzięczności – skłonił się po dżentelmeńsku. – Czyżbyś czytała ostatnio romantyków? – dodał figlarnie.
– Tak, mój drogi, zwłaszcza zachwyciłam się Goethem, jednak szczęśliwa jestem, że moja miłość do ciebie jest innej natury! Szczęśliwa, bo odwzajemniona. Ach, Misiu! Ileż ja nad tą lekturą łez wypłakałam! Ale jeszcze wspanialszym jest sentymentalizm rosyjski. Och, lubuję się w nieszczęśliwych historiach miłosnych. Dobrze, że nas to nie dotyczy, Pachniusiu, bowiem moje łzy wzruszenia zamieniłyby się w łzy rozpaczy. Och, Misiu, jak to dobrze, że mam ciebie. I że nic mi cię nie odbierze! – Jej głos potężniał z każdym wypowiedzianym słowem, a uśmiech na idealnych, mechanicznych ustach rozszerzał się i radośniał. Pluszak nic nie odpowiedział, patrzył jedynie na ukochaną.
– Tak, kochanie, tak. Nie dotyczy – powiedział w zamyśleniu, pocierając pluszowymi palcami o pluszowy podbródek. – Romantyczność dała mi wiele możliwości, ukochana. – Uśmiechał się półgębkiem, mrużąc nieprzyjemnie oczy. – Wszystkie laleczki na mnie lecą.
– Ale, misiu, o czym ty mówisz? – szepnęła lękliwie RP-HTX7, a jej uśmiech zamienił się w grymas przerażenia i bólu.
– O tym, że tylko twoja miłość nie zna granic, moja droga. – Ton jego głosu mógłby ciąć szyby, gdyby były szklane.
RP-THX7 zadrżały wargi, kiedy zobaczyła w oczach swego ukochanego bezkresną, idealnie wykreowaną obojętność.
***
– To było straszne! Straszne! Okropne! Nigdy nie przeżyłam takiego upokorzenia! – krzyczała bez skrępowania, wtulając się w ramię RX-TRW2. – One wszystkie się na mnie patrzyły, śmiały, a ja miałam ochotę zniknąć pod ziemią! – Niespodziewanie wyprostowała się i podniosła bluzkę, pokazując swój idealnie szczupły, umięśniony brzuch, a potem zachwycająco okrągłe i sterczące piersi. – Dotknij! – krzyknęła. RX-TRW2 sięgnął dłonią, jednak zamiast spodziewanej twardości metalu, z łatwością wygiął cienką warstwę elastycznego silikonu. Spojrzał na nią pytająco. – Skoczyłam z dachu – wytłumaczyła RP, zakrywając się różowym T-shirtem. – Chciałam się zabić z powodu nieszczęśliwej miłości, jak biedna Liza. Albo Werter. Werterowska iSprzątaczka! To by było coś! Jak widać, nie wyszło. – Zaszlochała przejmująco, otarła skrawkiem rękawa nos. – Jakoś nie przypomniałam sobie na czas, że jestem niezniszczalna.
Podjęłaś bardzo fajną tematykę. Opowiadanie mi się podobało, chociaż można by je jeszcze trochę doszlifować. Osobiście wolałbym, żeby było dłuższe i żeby ukazać w nim prawdziwą dramaturgię takiej sytuacji, ale jako szort z zabawną puentą też wypada nieźle.
Pozdrawiam.
wstrząsał bez łzawy szloch
Łącznie. Bezłzawy.
RX-TRW2 anulował na chwilę manualne uspokajanie przyjaciółki,
Bardzo dobry pomysł i nawet zabawne.
Różowy, okrągły, miękki i pluszowy świat zalewał ją swoją dziewczęcością,
Nie wiem czy czasownik ,,zalewać", jest tutaj dobry. Brzmi zbyt totalnie i zbyt agresywnie. Ja bym zmienił ten fragmencik. A nawet jeśli chodziło Ci o coś ,,totalnego" (potem jest ,,przytłaczać"), to mimo wszystko w tym kontekście użyłbym czegoś innego.
Ten tekst mógł być dobry. Jeśli chodzi o język, jest przyzwoicie. Barwny, ładny, mogłabyś jednak wzbogacić go o kilka środków stylistycznych, przestać bać się ich używania. Umiejętnie kreujesz świat przedstawiony, trzymasz się konwencji, którą sama sobie wymyśliłaś i przyznam, że to całkiem zabawna konwencja i narracja. Zdarzały się podobne, tak tutaj, jak i w ogóle w literaturze, ale podobało mi się. To raz. Dwa, to błędy stylistyczne i pomyłeczki zdarzają Ci się rzadko- a to kropki zabrkanie, a to przecinka.
Skoro już wymyśliłaś taką historię (nowoczesność odwołująca się do klasyki literatury), to trzeba było faktycznie się do niej odwołać. Że, powiedzmy, Misiu zachował się jak u Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, a RP jak Werter- czyli się zastrzeliła, próbowała się zastrzelić. Wybrałaś odwołanie, a odwołałaś się bardzo abstrakcyjnie, jest ono niemalże niewidoczne, moim zdaniem. Dwa, ukazałaś ,,nieudolność" wyboru RP (nie ma powrotu do przeszłości, robot nie będzie taki jak człowiek, przez co odwołanie się do literatury, oodtwarzanie zachowań ludzkich jest bezsensowne), a co z zachowaniem misia?
Tak, czy siak, będę śledził Twoje kolejne teksty.
Całe aluminiowe ciało robota wstrząsał bez łzawy szloch, (...).
Całym aluminiowym ciałem robota wstrząsał suchy szloch, proponuję.
(...) opinające każdy, idealny kształt dżinsy.
Opinające idealne kształty. Jeszcze lepiej: opinające idealnie kształtne nogi. Samych kształtów raczej się niczym nie opina.
(...) do robienia tylko jednej czynności?
Wrrr... Robienia czynności, wrrr... Wykonywania.
Jej głos rósł z każdym (...).
Rósł? Nie rozumiem.
(...) patrzył się jedynie na ukochaną. One wszystkie się na mnie patrzyły, (...).
Się patrzył. Się patrzyły. Się opanować z tym się przydałoby się.
(...) z łatwością wgłębił palce w silikon.
Wgłębił?
--------------
A moje zdanie jest przeciwieństwem zdania Eferelina. Górą szort i żartobliwość. Łzawa historia o niespełnionej miłości między robotami? Łoj... Zawsze, póki czytelnikiem będzie człowiek, obróci się w niezamierzoną kpinę.
Dla mnie to taka humoreska i nic ponadto. Nie powiem, że zła. Taka do posmiania się i zapomnienia.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Realksujące i budzące lekki usmiech rozbawienia, ale nic poza tym.
Zabawne. Chociaż ten dialog robocicy z misiem, przesłodzony. Mdli. Rozumiem, że to farsa, satyra na nieszczęśliwe romanse.
Chociaż sam tekst nie powala, podoba mi się pomysł. Te iSynapsy, iMózgi, iSerca. Świetne.
Technicznie- piszesz że są pokryte silikonem. Może przydałaby się jakaś sztuczna skóra?
Dam 4