- Opowiadanie: CodyM - Dziady na Cmentarzu Żydowskim

Dziady na Cmentarzu Żydowskim

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dziady na Cmentarzu Żydowskim

"There are more things in Heaven and Earth,

Than are dreamt of in your philosophy." (1

 

* * *

Miejsce: Jest niemal w centrum Warszawy takie zapomniane przez ludzi miejsce. Miejsce, w którym przyroda zwyciężyła z cywilizacją. Zmurszałe, przewracające się nagrobki, wśród gęstwiny krzaków, wśród pełzającego bluszczu, wśród dzikich traw i paproci. Cmentarz Żydowski…

 

Osoby: Daisy (kolorowo ubrana Cyganka), Gruba (dziewczyna chuda do przesady, z twarzą modelki), Ferment (glany, kolczyki w uszach, ufarbowane na blond włosy), Leon Zawodowiec (pyskaty smarkacz), Perfidiusz (napakowany twardziel)

 

Duchy: Bladolicy Młodzieniec, Mordechaj Anielewicz, Jürgen Stroop, Marek Edelman

 

* * *

Przełazimy przez wysoki mur z cegieł, na którym wyraźnie widać olbrzymi, zamalowany czerwoną farbą napis (pewnie coś w rodzaju "Żydy won!"). Drzemy sobie spodnie na drucie kolczastym. Gdy znajdujemy się po drugiej stronie, biegniemy w bardziej dzikie miejsce. Tam, gdzie groby są zarośnięte, a ludzkie oko nie zaglądało od stu lat. Otwieramy pierwszą flaszkę. Chcemy, żeby przywędrowały do nas duchy pomordowanych. Niespokojne duchy niespokojnych czasów…

 

RAZEM:

 

"I jak wam tam w tym niebie?

Czy z góry widać sens?

Czy dalej chce się wiedzieć

Co jeszcze wyżej jest?

 

A tu święta,

A tu święta…

 

Więc jak wam tam w tym niebie?

Czy przydałby się swetr?

Bo za cholerę nie wiem,

Jak tam w tym niebie jest.

 

A tu święta

A tu święta…

 

Zrobili Niemcy piękny film

Hitler Adolf w nim" (2

 

* * *

BLADOLICY MŁODZIENIEC (z dziurą po kuli w czole, z której wysypują się setki obślizgłych larw i wyfruwają całe zastępy wściekle bzyczących, olbrzymich, tłustych much):

 

"Zwracam się do was kapłani

nauczyciele sędziowie artyści

szewcy lekarze referenci

i do ciebie mój ojcze

Wysłuchajcie mnie.

 

Nie jestem młody

niech was smukłość mego ciała

nie zwodzi

ani tkliwa biel szyi

ani jasność otwartego czoła

ani puch nad słodką wargą

ni śmiech cherubiński

ni krok elastyczny

 

Nie jestem młody

niech was moja niewinność

nie wzrusza

ani moja czystość

ani moja słabość

kruchość i prostota

 

mam lat dwadzieścia

jestem mordercą

jestem narzędziem

tak ślepym jak miecz

w dłoni kata

zamordowałem człowieka

i czerwonymi palcami

gładziłem białe piersi kobiet.

 

Okaleczony nie widziałem

ani nieba ani róży

ptaka gniazda drzewa

świętego Franciszka

Achillesa i Hektora

Przez sześć lat

buchał z nozdrza opar krwi

Nie wierzę w przemianę wody w wino

nie wierzę w grzechów odpuszczenie

nie wierzę w ciała zmartwychwstanie" (3

 

RAZEM:

 

I jak ci tam w tym niebie jest?

Czy z góry widać sens?

 

BLADOLICY MŁODZIENIEC (którego postać powoli rozprasza się wśród światła księżyca):

 

Stamtąd to już nic nie widać.

 

* * *

Otwieramy kolejną butelkę… Przed nami pojawia się wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach. Jego czoło jest uniesione dumnie w górę. Postawa generała, twarz cherubinka… Poznajemy, oto przed nami stoi sam Mordechaj Anielewicz! Padamy na kolana z otwartymi w niemym uniesieniu ustami…

 

MORDECHAJ:

 

Powstańcie, proszę. Cenię wasz gest, ale i cenię swój czas. Przywołaliście mnie, więc pytajcie. Możecie mi zadać jedno pytanie.

 

DAISY (wyrywając się przed pozostałych):

 

Skąd brała się twoja odwaga? Czy może brałeś coś…

 

GRUBA (przerywając):

 

Głupia! Oczywiście, że nie. Wtedy jeszcze tego nie mieli…

 

FERMENT (wchodząc jej w słowo):

 

Oczywiście, że mieli, ale ja wolę spytać o co innego. Dlaczego tak niewielu z was się na to zdobyło? Dlaczego tak późno rozpoczęliście swoje…

 

LEON (przekrzykując):

 

Bo to byli tchórze! Gardziłeś nimi, prawda?

 

PERFIDIUSZ (waląc Leona w pysk):

 

Właśnie, że nie! Ale mam za to inną wątpliwość – czemu pozwoliłeś walczyć i zginąć Mirce?

 

MORDECHAJ:

 

Nie zrozumieliście. Macie wszyscy łącznie dokładnie jedno pytanie.

 

RAZEM:

 

Co czułeś tuż przed tą chwilą, gdy wycelowałeś sobie pistolet w głowę, gdy ostateczna, wewnętrzna decyzja zapadła i pociągnąłeś za spust?

 

MORDECHAJ:

 

Przykro mi, ale nie spełnię waszych oczekiwań. Czułem tylko jedno. Obezwładniający, potworny strach. I nic więcej. A dlaczego to zrobiłem? Ludzka duma jest jeszcze silniejsza niż ludzki strach. Stałem się niewolnikiem swoich czynów, swojej legendy. Nie mogłem postąpić inaczej…

 

* * *

RAZEM (po opróżnieniu kolejnej flaszki):

 

I jak wam tam w tym niebie jest?

Czy z góry widać sens?

 

JüRGEN STROOP (w nieskazitelnie czystym mundurze, z wypolerowanymi guzikami i żołnierskimi butami, w których dałoby się przejrzeć jak w lustrze, z ręką wyciągniętą w znanym geście):

 

Heil, Hitler!

 

RAZEM:

 

Pierdolić skurwiela!

 

JüRGEN STROOP (opanowując wściekłość):

 

Kundle, skoro już tracicie mój czas… Mam obowiązek wam odpowiedzieć. Na jedno pytanie. Ale pamiętajcie – moja pogarda dla was jest bezgraniczna i nic tego nie zmieni.

 

RAZEM (mniejsza połowa ze łzami w oczach, większa z pianą na ustach):

 

Dlaczego?! Dlaczego to robiłeś?

 

JüRGEN STROOP:

 

Chcecie znać odpowiedź? Naprawdę chcecie poznać prawdę o mnie? I tak nie jesteście w stanie pojąć. A prawda jest prozaiczna. Wręcz śmieszna. Ja to robiłem z czystej przyjemności. Ja to robiłem dla zabawy! Wy – dzieciaki, dręczycie zwierzaki, a ja – Stroop, kopałem Żydom grób. Nieopisana to wręcz frajda posłać takiemu psu kulę w łeb. Widzieć jego przerażenie, jego bezsilność. Oto stoi przede mną najwyższe dzieło Matki Natury, istota doskonała. Pozornie. Bo jeden mój ruch, a zmienia się w martwą kupkę bezużytecznych atomów. A ja przez chwilę czuję się bogiem. I czuję rozkosz. I czuję wypełniającą mnie po brzegi radość. To uczucie, z którym nie da się wygrać. Jak raz się to zrobi, chce się robić już zawsze. To było jak nałóg. Najszlachetniejszy, najbardziej elitarny ze wszystkich. Dostarczający najsilniejszych wrażeń, zaspokajający moje najskrytsze pragnienia. Przynoszący spokój mojej duszy…

 

* * *

RAZEM (wlewając w siebie ostatnie krople, które udało nam się odkryć gdzieś na dnie opróżnionych już butelek):

 

I jak wam tam w tym niebie jest?

Czy z góry widać sens?

 

EDELMAN – SZLACHETNY CZŁOWIEK (siadając przy nas, na którymś z pobliskich nagrobków):

 

Posłuchajcie! Wiem, z kim rozmawialiście do tej pory. Ja do nich nie należę. Nie jestem Duchem, zbłąkaną duszą. Jestem Aniołem (co prawda z krótką praktyką, ale jednak). I to ja, choć kochałem niegdyś Mordechaja, a nienawidziłem Stroopa, teraz każę odbywać im obu tę pokutę. Zaufajcie mi i wynieście z tego naukę. Jesteście już prawie dorośli. Dlatego nie będę długo tłumaczył, po prostu dobrze to przemyślcie. I na przyszłość przyjdźcie od razu do mnie (ten mały z żelastwem w uszach i farbą na głowie, którego widziałem na swoim pogrzebie, pokaże wam mój obecny ziemski dom). Młodym ciężko w to uwierzyć, ale naprawdę nie warto tak się szastać po świecie. Tak się błąkać już za życia. Nie warto "próbować wszystkiego". Korzystajcie z doświadczeń poprzednich pokoleń, szukajcie właściwych autorytetów. Tylko bazując na nich możecie przyczyniać się do właściwego rozwoju ludzkości, tylko w ten sposób możecie przyspieszyć rozwój naszej cywilizacji. Nie wahajcie się być dobrzy, nie wahajcie się być uczciwi. Wasze poszukiwania sensu najczęściej są zgubne w skutkach… Sapere aude, moi młodzi przyjaciele!

 

RAZEM:

 

Już świt, chodźmy do naszych domów, czas na odpoczynek…

 

* * *

Będziemy spać długo, śniąc o wydarzeniach tej wyjątkowej nocy. Ale w końcu zapomnimy. Zapomnimy znacznie szybciej niż nam się teraz zdaje…

 

 

1) William Shakespeare, "Hamlet" (cz. I, sc. 5)

2) Lech Janerka, "I jak ci tam w tym niebie?"

3) Tadeusz Różewicz, "Lament"

Koniec

Komentarze

Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, ale to jest dział "Opowiadania".

Pozdrawiam.

Niezłe. Bardzo teatralny tekst w greckim stylu. Wymieniając postacie na poczatku zrobiłeś to w jednym ciągu. Ja wymieniłbym je w osobnych akapitach, byłoby czytelniej. Poza tym nie mam żadnych uwag. Stawiam 4. 

@Eferelin_Rand - znam książki (na przykład Woody'ego Allena), które, choć noszące podtytuł "opowiadania", zawierają właśnie tego typu mini-sztuki, czy też mini-scenariusze. Czy znajduje się na tym portalu dział "scenariusze filmowe"? Wydaje mi się, że nie. Ale jeśli rzeczywiście jest to z mojej strony nietakt umieszczać tutaj tego typu tekst, to przepraszam. Chciałem dobrze (to znaczy: żeby było trochę inaczej niż zwykle). A kierowałem się też w pewnym stopniu zaleceniem Redakcji - by umieszczać tu wszystko, o ile tylko nie będzie to tysiąckrotne powielenie litery "A". Patrz:

ZANIM ZAMIEŚCISZ TEKST - PRZECZYTAJ (dj Jajko)

@andrzejtrybula - Serdecznie dziękuję.

Pozdrawiam.

Dla mnie dobrze, że chciałeś wstawić coś "innego". Mnie się bardzo podobało, poczytałbym sobie tego więcej, więc daję 5. 
Pozdrawiam :) 

@Ajran - dzięki. I wobec tego dodałem dzisiaj jeszcze jeden, taki "inny", tekst.

Pozdrawiam.

Do mnie to nie przemówiło. Nie chodzi nawet o styl- pseudodramat ( Chociaż sposób napisania też nie zachęca do czytania. Wyszło ci coś pośredniego pomiędzy zbiorem monologów, dramatem, a opowiadaniem).  Mówię o treści. Takie pseudo- filozoficzno- metafizyczne nadmuchane rozważania nastolatka. Sorry, jeżeli cię tym uraziłem, ale nie podoba mi się to. Ode mnie 2.

Być może jest to kiepsko napisane, ale nie do końca mogę zgodzić się, że są to tylko "pseudo-filozoficzno-metafizyczne rozważania nastolatka" (choć narratorem w założeniu jest właśnie nastolatek). Wydaje mi się, że przedstawione tezy:

1) Mordechaj Anielewicz w trakcie popełniania samobójstwa miał pełne gacie ze strachu,
2) Jurgen Stroop uległ elitarnemu nałogowi mordowania, któremu może równie dobrze ulec każdy, jeśli tylko wejdzie w odpowiednie środowisko i znajdzie się w odpowiednich okolicznościach (zupełnie tak samo jak z narkotykami),
3) ze wszystkich bohaterów powstania na najwyższy szacunek zasługuje Marek Edelman, z powodu swojej postawy obywatelskiej już po, a nie w trakcie,
4) wszelkie poszukiwania sensu, zamiast zapierdalania na wspólnej budowie lepszego jutra, są guzik warte,

nie są ani szczególnie oklepane, ani banalne. Dlatego chciałem się nimi podzielić.

Dziękuję za nie patyczkowanie się z oceną - dzięki temu rozumiem, że wyrażenie tych myśli zakończyło się fiaskiem i przede mną jednak sporo pracy, żeby styl zaczął iść w parze z ideami, jakie się wykluwają w mojej głowie.

Mam pytanie do Autora ( to nie zaczepka, pytam poważnie). Napisałeś:
"Jest niemal w centrum Warszawy takie zapomniane przez ludzi miejsce. Miejsce, w którym przyroda zwyciężyła z cywilizacją. Zmurszałe, przewracające się nagrobki, wśród gęstwiny krzaków, wśród pełzającego bluszczu, wśród dzikich traw i paproci. Cmentarz Żydowski..."
Gdzie to jest, bo jakoś nie kojarzę? A myślałem, że znam Warszawę...

> Gdzie to jest?

To jest naprawdę niesamowite miejsce i niesamowite historie są z nim związane. Na przykład parę lat temu odkryto tam wielką plantację marihuany (były o tym artykuły w gazetach). Od tego czasu trochę się pozmieniało - część krzaczorów powycinano, ale wciąż są tam te miejsce dzikie, w które nikt nigdy nie zagląda (chyba, że tak, jak ja, poszukuje pewnej zaginionej, którego grób gdzieś tam podobno się znajduje).

No więc - tuż obok Cmentarza Powązkowskiego, znajduje się Cmentarz Żydowski, wejście przy skrzyżowaniu ulic Mordechaja Anielewicza i Okopowej, przystanek - Cmentarz Żydowski.

Pozdrawiam i zapraszam, bo to dużo ciekawsze (przynajmniej dla mnie) od Muzeum Powstania Warszawskiego - to miejsce ma prawdziwy klimat tamtych czasów...

Cody, pokazałeś, że potrafisz pisać (choć akurat ten tekst jest słaby), ale to nie jest portal dla Ciebie. Jesli szukasz miejsca w którym móglbyś podreperowac warsztat, to raczej powinieneś się udać na Weryfikatorium lub Portal Pisarski. Tam możesz wrzucac teksty jakie tylko masz ochotę i nikt nie będzie miał pretensji, że albo treść, albo forma nie taka. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Dobrze, już naprawdę więcej nie będę przedstawiał tutaj rzeczy, które tu - według Ciebie - nie pasują, daję słowo. Następny tekst będzie miał palkietkę "hard sf", a zatem - mam nadzieję - będzie pasował. Przepraszam, ale nie interesuje mnie "Weryfikatorium" ani "Portal Pisarski", tylko właśnie "Nowa Fantastyka", ponieważ fantastyka jest gatunkiem, który pociąga mnie najbardziej i który chciałbym umieć w przyszłości stosować do przekazywania swoich przemyśleń.

Obydwa portale są uniwersalne, a nastawione na pomaganie w kształtowaniu warsztatu. Sam gdzieś pisałeś, że tego szukasz.

www.portal.herbatkauheleny.pl

W takim razie dziękuję za radę. Może rzeczywiście będę potrzebował tam pomocy, ale najpierw spróbuję napisać to swoje opowiadanie sf i umieścić je tutaj (gdzieś za dwa miesiące). Jeśli okaże się, że to lipa - zwrócę się po nauki do wymienionych przez Ciebie portali. Tak, czy inaczej - dziękuję za komentarze i dobre chęci.

Ach, no tak. Jest Cmentarz Żydowski. a ja szukałem w myślach gdzieś w okolicach Śródmieścia, Krakowskiego Przedmieścia i Starego Miasta; według słów "niemal w centrum Warszawy". OK

Nowa Fantastyka